Jeśli ktoś wątpi w to, że starych ludzi jest u nas coraz więcej to
zapraszam do Centrum Kompleksowej Rehabilitacji, gdzie znów
odnawiam swój nadwątlony kręgosłup. Średnia wieku pacjentów-
"na oko" 70 lat.
Najmłodsza ma dobrze powyżej 50 wiosen, a na widok niektórych
ciśnie się na usta pytanie- ciekawe ile im zostało do setki?.
Tym razem mam bardzo szybkościowy program - przez pół
godziny jestem indywidualnie "merdana", szarpana, podwieszana,
potem ultradzwięki, DD (jakieś 3 różne zakresy) i laser. Całość
zabiera mi zaledwie godzinę, ale razem z przemieszczaniem się
z domu i do domu to aż dwie godziny. Mam za to zakaz długiego
siedzenia, a przy kompie muszę siedzieć na piłce. Mam też dużo
leżeć.Tym samym odpada przez ten czas koralikowanie, ale porobię
trochę na szydełku, bo to potrafię robić w pozycji leżącej.
Stajemy się starym społeczeństwem - a nie jesteśmy do tego wcale
a wcale przygotowani. Brak jest lekarzy geriatrów, a starszy
organizm wymaga innych leków i metod postępowania niż młody.
****
Wreszcie moja przyjaciółka dostała się z wynikami do onkologa.
Pani doktor pogratulowała Jej tej decyzji o mastektomii, bo
dzięki temu nie będzie musiała brać chemii dożylnej. Przez pięć
lat będzie natomiast brała tabletki cytostatyczne. Straciła pierś, ale
uchroniła się przed chemią, która niestety wyniszcza organizm.
Zwłaszcza w Jej sytuacji jest to istotne, bo ma anemię i cukrzycę.
Przez dwa lata nie wolno jej zmieniać klimatu na bodżcowy (czyli
nie wyjedzie w góry ani nad morze) , nie wolno korzystać z
dobrodziejstw takich urządzeń jak laser, ultradzwięki i pole
magnetyczne.
Obie się cieszymy z tej wiadomości.
****
Dziś zadzwonił do mnie starszy wnuczek - sam wybrał numer.
Ze słodkiej paplaniny w języku niemieckim wyłowiłam słowa:
"babcia, krokodyl, imię mojej córki i jego".
Zaraz potem młodsze zaczęło paplać w swoim własnym języku
roczniaka, na koniec odezwała się córka, że właśnie chłopcy mi
podziękowali za przysłane im koszulki.
Starszy dostał zieloną z krokodylami, mały granatową z panterą.
Młodszy ostatnio się tropnął, że starszy w rożku waflowym dostaje
lody, a jego rożek jest pusty. Więc przytuptał do rodziców i
zaczął im pokazywać pusty rożek i coś po swojemu paplać.
Zresztą obaj pilnie wypatrują czym się zajmuje drugi i jeden
drugiemu zabiera, bo chce tego samego. Zdaje mi się, że będę
miała fajne te wspólne wakacje.
Starszy powiedział swym rodzicom, że "babcia i dziadek to się
będą bardzo cieszyli gdy oni tu będą na wakacje".
No jasne, będzie głośno , to pewne.
****
Jutro lub pojutrze dopiszę ostatnią część na procontra-anabell.
Bardzo się cieszę z dobrych wiadomości o przyjaciółce!A Ty odpoczywaj i dbaj o siebie!!
OdpowiedzUsuńA wnusie słodkie-mój wczoraj nauczył się nowego słowa -baban (czyli banan), cieszymy się jak nie wiem co;)Pozdrawiam
Miśko, wie Twój maluch co dobre, ja też lubię babany.On jest w tym wieku,że każdego dnia robi coś nowego i obserwowanie tego to ogromna frajda.
UsuńMiłego, ;)
Fajne są takie dwujęzyczne maluchy... Mamy też takie polsko-niemieckie ''okazy'' w rodzinie. Trzylatek i brat 11-miesięczny.
OdpowiedzUsuńPodobno dzieci o tak odległych genach są bardzo zdolne i zawsze powinny być hodowane dwujęzycznie. Starszy to wszystko rozumie po polsku, ale nie mówi a mały to ma jeszcze swój własny język i.... język migowy.Bo córka nauczyła jednego i drugiego języka migowego dla dzieci, które jeszcze nie mówią i mały umie pokazać co chce.To jakiś bardzo nowoczesny wymysł, ale jak widziałam-działa.
UsuńMiłego, ;)
W ubiegłym roku miałam na wczasach malca polsko-niemieckiego. cudnie się z nim rozmawiało:D
OdpowiedzUsuńNivejko, ten mały cwaniak gdy tu był cały czas sprawdzał na ile ja rozumiem co on mówi po niemiecku.
UsuńMiłego,;)
Dobre wieści o przyjaciółce. Chemia strasznie wykańcza człowieka. Mój Tato jest po.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci wnusiów;-)
Nie znam słowa "tropnął";-)
Anko,zdrowia i wytrwałości Twemu Tacie życzę,a Tobie spokoju byś mogła Go wspierać. Tropnąć się ? Po prostu zorientować się. To takie "myśliwskie" chyba powiedzonko, od pójścia tropem czegoś, kogoś.Idziesz po tropach i orientujesz się dokąd zwierzątko poszło, choć go nie widzisz.Na Ciebie też wnuczki "spadną", nie ma obawy.
UsuńMiłego, ;)
Wiem, że po dwóch dniach trudno już mówić, jak bardzo się cieszymy z wizyty ukochanych wnuczków, ale obserwacje ich rozwoju są fascynujące. Miłego!
OdpowiedzUsuńJedyna pociecha, że nie będzie to u mnie w domu i mam nadzieję,że nie będę musiała gotować. Na razie jestem na etapie "chciałabym a boję się" bo A. jest zupełnie nie przystosowany do małych dzieci w takim wymiarze godzin. W najgorszym wypadku będzie siedział w domu sam na sam z kablówką.
UsuńMiłego, ;)
Oj, mnie też by siię przydało, żeby mi się ktoś przespacerował po kręgosłupie. Codziennie, gdy zwlekam się z łózka, jestem cały obolały. Ale, jak twierdził mój kolega z pracy, jeśli jestem w tym wieku, budzę sie rano i nic mnie nie boli, to znaczy, że umarłem w nocy.
OdpowiedzUsuńJeśli naprawdę tak jest, to powinieneś koniecznie wziąć od lekarza pierwszego kontaktu skierowanie do ortopedy, prześwietlić ów kręgosłup i co pół roku nieco poćwiczyć i wziąć trochę zabiegów fizykoterapii. A poza tym, żeby to miało sens to przez cały czas, gdy jest pogoda, jak najwięcej chodzić, a nie jezdzić.Bo my za dużo siedzimy a za mało się ruszamy.
UsuńMiłego,;)
P.S.
Kiedy wreszcie przeprowadzisz się na "blogspot.com"? Tu są proste ustawienia, żadna filozofia, wiesz przecież,że jestem zielona komputerowo a jakoś daję radę.
"Lekarz pierwszego kontaktu", "fizykoterapia"... Brrr! Brzmi strasznie! Tak strasznie, iż mam powody, aby podejrzewać, że nie ma to nic wspólnego z leżeniem na kanpie, czytaniem fascynującej powieści i sączeniem zimnego browarka. Innymi słowy, rzeczywistość musi jeszcze przejść długą drogę, zanim mnie zwabi w tamte rejony.
UsuńWłaśnie w minionym tygodniu zakonczyłam swą 10 - dniową ( tyle standardowo z łaski NFZ ) w miejscowej przychodni - tylko masaż na odcinek lędźwiowy i machanie odnóżami na podwieszkach. Odnoszę wrażenie, że trochę mnie to rozluźniło z mojego zesztywnienia, ale pewnie przydałoby się więcej, dłuższego terminu, co tylko chyba z odpłatnością z własnej kieszeni. Tym bardziej, że nie mogę korzystać z żadnej fizykoterapii ( po nowotworze i radioterapii - choć to już ponad 10 lat temu...). Myslałam też o sprawieniu sobie takiej dużej piłki i tu mam pytanie do Ciebie - czy w/g Ciebie byłaby pożyteczna dla mnie i mego dolnego kręgosłupa? Tak na podstawie Twych własnych doznań... i proszę o odpowiedź, jeśli zechcesz ? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKwoko kochana,zdecydowanie tak, jeśli idzie o piłkę. Tylko lepiej by była to piłka "profesjonalna", kupiona w sklepie z art. do rehabilitacji, bo ma odpowiednią twardość. Już samo siedzenie na piłce jest ćwiczeniem, bo musisz utrzymać się na niej siłą mięśni kręgosłupa i jednocześnie musisz mieć napięte mięśnie brzucha.Drugim b. dobrym w Twojej sytuacji rozwiązaniem byłoby chodzenie na ćwiczenia w basenie, na wodny aerobik. Do tego nawet nie trzeba umieć pływać.Poza tym pływanie z deską trzymaną w wyciągniętych rękach też dobrze ćwiczy mięśnie wzdłuż kręgosłupa. Wszystkie ćwiczenia w wodzie są dobre, bo są w odciążeniu, a do tego i wagę można zrzucić. Co do piłki - nim się zdecydujesz ją kupić, to koniecznie poproś którąś z rehabilitantek o zestaw ćwiczeń, które będziesz mogła z nią robić. A na co dzień to MUSISZ nauczyć się chodzić z napiętymi mięśniami brzucha, bo one podtrzymują kręgosłup.I chodząc z napiętymi mięśniami brzucha ciągnij w górę całą sylwetkę, prostuj się. To naprawdę nie jest trudne, wystarczy tylko o tym pamiętać.
UsuńMiłego, ;)
I niewątpliwie choć jeden geriatra w przychodni NFZ - też nie za dużo byłoby! Społećzeństwo się starzeje, a tu tylu PEDIATRÓW... ;))
OdpowiedzUsuńBo pewnie milej jest leczyć niemowlaki niż starych ludzi.
UsuńKiedyś było coś takiego jak sanatorium geriatryczne, chyba we Włocławku.Ciekawe czy jeszcze jest?
Aniu - coś mi się brzydkiego ciśnie na usta po ostatnich wizytach z Mamą u rodzinnego. Dobrze, że zrobiliśmy jej sami badania i ja pyskata miast się wdzięczyć wywalczam to i owo. Moja Mama ugrzeczniona, że żyje....
OdpowiedzUsuństarzejemy się i ja to czuję w kościach ; a widzę w "moim" sklepie - 80% klientów to jw "70" i dużo starsi ..
OdpowiedzUsuńdobrze że przyjaciółka ma dobre wyniki i pozdrów ją od anonimowego czytacza
co do wnuków to nie wiem czy będę miała bo syn się odgraża że nic z tego - na razie młody jest i ma czas , no ale za jakieś 10 lat to by się przydało
serdecznie pozdrawiam Marzena z P.T.
Marzeno, ja też myślałam, że nie będzie wnuków, ale myślę, że lepiej wpierw dojrzeć do posiadania dzieci niż je bezmyślnie płodzić.Wpierw lepiej jest wspólnie coś przeżyć, żeby potem coś ludzi łączyło.
UsuńMiłego,;)
P.S.
Dziękuję za pozdrowienia, z pewnością przekażę.
No fakt,że przybywa nam starszych ludzi.Ale i w dużym stopniu życie tych starszych ludzi obecnie jest zupełnie inne niż dawniej.Jeszcze kilkanaście lat temu nie widziałam tylu starszych osób, dbających o swój stan zdrowotny.
OdpowiedzUsuńNajczęściej zamykali się w domach i nie uczestniczyli tak jak to ma miejsce obecnie, w życiu codziennym.
Dzisiaj widzę jak niejednokrotnie te prawie
siedemdziesięcioletnie osoby są bardzo sprawne fizycznie, chodzą z kijkami,jeżdżą na rowerze.
Pewnie,że nie wszyscy.Są wśród nich i Ci schorowani.Ale chorych niestety nie brakuje i wśród młodych.
Bardzo mnie ucieszyła wiadomość o Twojej przyjaciółce:)Z całego serca życzę jej dużo zdrowia.
Co do wnuków moje już mnie nie męczą, a nawet bardzo mi pomagają:)) Są bardzo kochane i już nie pamiętam ,że gdy były małe dawały nie raz w kość:))))))
Życzę zdrowia i sił po tych zabiegach.
Pozdrawiam serdecznie
Juto, Twoje wnuczki to dziewczynki, a one z natury są mniej męczące, a poza tym to już duże dzieci. Tu maluchy, jeden w styczniu skończył 3 lata, drugi w lutym rok.A głosiki mają takie,że na Skype to muszę porządnie ściszyć fonię,żeby nie ogłuchnąć. A jak ich ściszę na wakacjach??? No właśnie- wydłużyli nam życie, tylko komfort jakiś nadal marny pozostał.Ale winię za to kompletny brak nawyku profilaktyki zdrowotnej.
UsuńMiłego, ;)
Anabell - serdeczne dzięki za odpowiedź oraz trafne podpowiedzi w mojej sprawie. Piłkę, oczywiście, że sklepie ze sprzętem medycznym. Tobie życzę dużo zdrowia no i cierpliwości
OdpowiedzUsuńoraz wytrzymałości na wnuki - maluchy - ja to znam z autopsji i rozumiem świetnie... :)
Kwoko, to drobiazg, nim kupisz piłkę już możesz zacząć ćwiczyć mięśnie brzucha i pleców. Przyda się do siedzenia na piłce, by co chwilę na początku nie lądować na pupie.
UsuńPoza tym chyba dostałaś jakieś zalecenia do domu? Niestety pomiędzy kolejnymi "turnusami" zorganizowanej rehabilitacji musimy ćwiczyć sami w domu, to jest niestety b. ważne, choć wiem,że mało miłe:))) Ja co pół roku mam taką kompleksową rehabilitację z urzędu.
Napisz do mnie, proszę, maila co Ci zalecono, dobrze?
Miłego, ;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńAnabell, ja do Ciebie z prośbą o radę, bo Ty zawsze dobrze radzisz.
Muszę być w Warszawie przed 13 czerwca w południe. Jaki dzień najlepiej wybrać na przyjazd w tym gorącym dla Warszawy czasie Euro?
Pozdrawiam serdecznie.
alEllu, mecze w Warszawie są 8, 12 i 16 czerwca,zawsze o 20,00 więc przez ten cały czas będą tu tłumy. Jeśli przewidujesz przyjazd samochodem to możesz wyjechać od siebie bladym świtem właśnie 13-tego i bez trudu dotrzesz do Warszawy. To chyba najlepszy wariant, bo w ten dzień jeszcze nie będzie w tę stronę napływu nowych turystów. Jeśli wyjedziecie ok.5 rano to powinno być wszystko spokojnie.Jeśli nie to pozostaje przyjazd albo 9 albo 10 czerwca. Ja bardzo się cieszę, że mieszkam stosunkowo daleko od centrum miasta (6km), mam zamiar nie opuszczać w te dni własnego osiedla.
UsuńMiłego,podróżniczko, ;)
Dziękuję Anabell.
UsuńMiłego:)
Mamon, problem opieki nad starymi ludzmi w Polsce już narasta,a będzie gorzej, bo nie ma żadnych sensownych rozwiązań systemowo-prawnych.A do tego pokutuje przekonanie,że nawet jeśli masz umrzeć pielęgnując własnych rodziców to musisz to robić, oddanie do specjalistycznej placówki jest w Polsce potępiane przez rodzinę (tę dalszą)i znajomych. Mamon, też będziesz miała, poczekaj cierpliwie, niech młodzi sami do tego dojrzeją.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ja to mam szczęście ,że kręgosłup mi nie wysiada...
OdpowiedzUsuńChociaż naokoło jest tyle młodych
i mają z nim problemy nie wiem dlaczego...
Skutecznej rehabilitacji życzę ... :-)
Podejrzewam, że gdybym kiedyś nie doznała na nartach pęknięcia kości krzyżowej to pewnie nic by mi dziś jeszcze nie dolegało. Dolegliwości kręgosłupa biorą się głównie z...braku ruchu. Przecież teraz naprawdę wszyscy wożą tyłki jak nie samochodem to komunikacją miejską, potem siedzą po wiele godzin w pracy, wracają z pracy znów siedząc, a potem znów zalegają przed TV (to panowie), a panie wykonują wszelkie prace domowe w sposób powodujący stałe, choć niewielkie urazy kręgosłupa, które się nawarstwiają.
UsuńMiłego, ;)
Aż się boję, co to będzie, kiedy przyjdzie mi się kiedyś leczyć.
OdpowiedzUsuńPóki co jeszcze się trzymam, ale już co i raz coś tam strzyka, mimo że z wierzchu wszystko jeszcze wygląda w porzo :)
Moja mama bierze też podobne zabiegi na kręgosłup, bardzo się cieszę, że o siebie dba, dzięki temu jest w formie, a ja się nie martwię! :)
Iw-,to ból człowieka zmusza do zainteresowania się rehabilitacją. Ale ja nawet nieco ćwiczę w domu i wczoraj mnie pochwalono,że mam mięśnie przykręgosłupowe czynne.
UsuńMiłego,;)
A tak w ogóle to dzięki serdeczne, dziś dotarły do mnie Twoje prezenty, zerknij tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://iw-od-nowa.blogspot.com/2012/06/szalenie-mia-niespodzianka-czyli.html
i może jeszcze do albumu:
https://plus.google.com/u/0/photos/113850216276361534368/albums/5751296828665659985
Byłam u Ciebie i widziałam jak Ci w nich ładnie. A ładnie głównie dlatego,że ładna z Ciebie kobieta i wyglądasz, moja miła, bardzo młodo.Kiedy Ty to dziecko urodziłaś? Jeszcze pod paragrafem???:))))
UsuńMiłego,;)
Też się ucieszyłem, Anabell, jak zadzwonił do mnie wnuczek informując, że odzyskał telefon z którego właśnie dzwoni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jerzy, Twój to już kawaler, o mój to jeszcze maluch, chociaż mawia o sobie: "a kiedy byłem mały". Śmieszne te dzieciaki, oj śmieszne.
UsuńMiłego, ;)
Niech to szarpanie i rażenie prądem da oczekiwane rezultaty - tego życzę serdecznie; a koralikowanie ruszy pewnie znów pełną parą, jak kręgosłup pozwoli.
OdpowiedzUsuńZdrowie, szlachetne zdrowie... oj, chciałoby się, żeby nie robiło żadnych przykrych niespodzianek, ale niestety, nie zawsze to nam dane. Oby jak najrzadziej!
Dziękuję Joasiu, niech się spełni to co życzysz. U mnie wychodzą grzechy młodości- wiesz, gdyby kózka.....
UsuńMiłego, ;)