Dziś moja przyjaciółka obchodziła 54 (słownie:pięćdziesiąta czwartą)
rocznicę ślubu. Tak to bywa gdy się wychodzi za mąż gdy ma się 19 lat i
"wcześniaka" w drodze. Wczorajsza rozmowa na ten temat rozbawiła
mnie do łez, na szczęście ze śmiechu. Bo M. stwierdziła, że właściwie
gdy sobie uświadomiła, że to już tyle lat, to poczuła smutek wielki.
-Czy dlatego, że ten czas tak szybko mija i licznik nam bije?- zapytałam.
-Nie , to nie to.Zrobiło mi się smutno, bo stale jestem z tym samym
człowiekiem.
Rozbawiła mnie tym stwierdzeniem setnie. Przypomniałam jej, że nie miała
tak smutnych myśli, gdy obchodziła 50 rocznicę ślubu.
-No tak, ale wtedy byłam młodsza, teraz już jestem stara. Jak będziesz
w moim wieku, to mnie zrozumiesz.
Nie wiem, czy ją zrozumiem, gdy będę miała tyle lat co ona. Cztery
lata temu wszak też nie była młódką.
****
Dziś mój własny mąż zaskoczył mnie niesamowicie - świtkiem , bo
o 10 rano zapytał, czy może nie mamy czegoś do załatwienia na mieście.
Tak się zadziwiłam tym pytaniem, że od razu wymyśliłam sprawę do
załatwienia: jedziemy po farbę do kaloryfera, bo ta stara obłazi okropnie.
-Czy to znaczy, że kaloryfer trzeba malować?- bystro spytał.
Zrobiłam minę nr 35 i 3/4 i więcej pytań nie było.
Skorzystałam z siły radiowej reklamy - 14.bm. bardzo blisko nas
otworzyli nowy market budowlany. Fajny, naprawdę. Dużo miejsc
parkingowych dookoła plus parking na tarasie, a cały market ma klimę.
A najlepsze, że jest cała zgraja obsługi i nawet sami pytają w czym mogą
pomóc. Chyba będę tam częstym gościem, zwłaszcza, że trzeba się
przymierzyć do remontu. Na razie zakochałam się w jednej kabinie
prysznicowej- nie dość, że wymiarowo pasuje do naszej łazienki to
ma same bajery: 6 dysz, deszczownicę, dozownik na mydło,
wentylator, oświetlenie, lustro, masażer stóp, półkę na kosmetyki,
wysoki brodzik i.....radio. Podejrzewam, że gdyby miała TV to już
mielibyśmy ją w domu.
****
Ubawiły mnie wiadomości z życia moich krasnoludków . Starszy
ostatnio odstawił "grande histerie na trzy fortepiany" gdy wracał
z przedszkola. Chciał, by koniecznie szli drugą stroną ulicy, a gdy
córka powiedziała, że nie, rozryczał się. U nich to jest takie dziwne
społeczeństwo, że gdy dzieciak ryczy to zaraz z pięć bab dopytuje
się co jest i dlaczego. Więc córka przystanęła i pyta wrzaskulca, czemu
chce iść tamtą stroną ulicy, a mały krzyczy przez łzy: "bo tamta
strona bardziej mnie lubi".
A młodszy odmówił spania w swoim dziecięcym łóżeczku, które
z trzech stron ma szczebelki. Ostatnie noce spał na podłodze na materacu,
bo czekali na łóżko takie, jak ma starszy. Przedwczoraj dotarło.
Poza tym chce wszystko robić to co starszy i tak jak starszy, łącznie
z sikaniem, choć leje jeszcze w pampersy.
Już widzę siebie na tych wspólnych wakacjach. Ja to ja, ale mój
ślubny, który nie wiedział nigdy co to ryk dziecka niezadowolonego
z życia, chyba wymięknie całkiem.
Nie wiem dlaczego , ale mam wrażenie ,
OdpowiedzUsuńże nasze dzieci i ich dzieci ,
to jakoś inne są ?? :-)
Rzeczywiście te wakacje mogą być bardzo interesujące... :-)
Też zastanawiam się nad kabiną,
ale z TV to nie pomyślałam...
A komu latka nie lecą, mnie też lecą...
Jasna, ja po prostu jestem wredna babcia, wcale nie rwę się do niańczenia dzieci, bo od chwili rozwiązania siedziałam w domu, więc się zdołałam całkowicie macierzyńsko wyżyć.Podział był jasny, mąż zarabiał, więc go niemal nie było, ja 24 na dobę z dzieckiem, żadnej babci, cioci do pomocy.Nie narzekam, fajnie było, miałam tylko jeden etat o nazwie dom i miałam na wszystko czas.A moje wnuki od 10 mies. życia są hodowane w "placówkach", czyli żłobek i przedszkole. Latka rzeczywiście lecą, ostatnio tak jakby szybciej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Co Ty za głupoty wypisujesz?Jaka wredna babcia.Czy każdy musi uwielbiać to samo?Mimo ze obcuje z własnymi wnukami od chwili ich przyjścia na świat.Bardzo mi z tym dobrze (chociaż wrzasków i owszem kiedyś nie brakowało) nigdy w życiu nie przyszło by mi do głowy potępianie ludzi, którym to nie odpowiada.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie że każde następne pokolenie może cieszyć się zdobyczami techniki i jest im lżej żyć.
To nie latka lecą nam szybciej.To te same czynności ja wykonuję wolniej i przez to mam poczucie umykającego czasu:))))
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Ależ Juto, jestem wredna, bo znakomita większość moich koleżanek to lata jak kot z pęcherzem koło wnucząt, a ja widzę je raz do roku w naturze, resztę obskakuję na Skype.Poza tym zrobiłam sobie tapetę na kompa z ich ostatnich zdjęć i zachwycam się jakie to śliczne maluchy.
UsuńMłodszego to jeszcze nie widziałam na żywo.I z przerażeniem myślę o tych wakacjach.
Miłego, ;)
Eeeeeeeeeeee znakomita większośc moich rówieśnic tez lata jak kot z pęcherzem wokół wnucząt. A ja nie... też jestem wredna babcią :))))nigdy za tym nie tęskniłam, a teraz tylko tyle (raz do roku) na ile ja mam ochotę. Dziecko ma rodziców i babcia wcale nie musi go ciągle absorbować. Wakacje Ci się udadzą nadzwyczaj, bo masz poczucie humoru a to jest ogromny plus w kontaktach z nieletnimi :)))
UsuńJeżeli "wredność" miałaby polegać na nielataniu jak kot z pęcherzem koło wnucząt to zapewniam ,że zdecydowanie bym do tego grona wrednych należała:))))))))))Jestem również pewna ,że wakacje się udadzą:)))))Miłego:)
UsuńA ja myślałam,że 25 lat to już ho ho!;)
OdpowiedzUsuńU mnie babciowanie przechodzi jakoś niezauważalnie.Może dlatego,że synek maleńki.Ale przez to mam wrażenie ,ze coś mi umyka;)Może przy kolejnych będzie inaczej.Ale wspólne wakacje?jakoś bym się nie kwapiła;))
Miśko, 25 lat to małe piwko.Wiesz, ja się nie kwapię, ale została w pewnym sensie postawiona pod murem- podobno dzieci muszą znać swych dziadków. Kurczę, niektórzy ludzie nawet swego ojca nie znają a żyją:)))).
UsuńMiłego, ;)
Anabell ja tez jestem wredna babcia wiec witaj w klubie.
OdpowiedzUsuńNie widze nic w tym złego,nie zamierzam tego zmieniac.
Juz dawno powiedziałam moim synom ,ze młodość oddałam dzieciom a starość jest moja.Wnuki maja być dla mnie przyjemnością a nie obowiązkiem.I mojej miłości do nich nic w tym nie ujmuje.
Ja wychowałam ich 4 bez niczyjej pomocy więc oni tez dadza rade
A latka leca ,czas nie stoi wiec żyjmy poki czas.
Przytulam cieplutko
Witaj Kundziu, jakoś zniknęłaś mi z blogowego światka i bardzo cieszę się,że się odezwałaś.Zmieniłaś blog, czy po prostu przestałaś blogować? Fajnie,że już jest nas dwie.
UsuńSerdeczności, ;)
w takiej kabinie to ja bym zamieszkała, aaa, laptop wodoodporny do kompletu i już! jeju pisz częściej albo więcej bo jakoś tam mi zawsze za mało, co zacznę czytać to już po czytaniu, uściski serdeczne, za żadne skarby nie pojechałabym teraz na wczasy z malutkim dzieckiem, do tego trzeba mieć żelazne zdrowie i nerwy!
OdpowiedzUsuńKlarko, z powodu sklerozy nie napisała , że ona ma do tego wszystkiego siedzisko, więc wszystkich rozkoszy deszczowania, masowania i słuchania radia można doświadczać siedząc, a nie stojąc i dostając żylaków.Z tym laptopem to masz dobry pomysł. No wiesz,może wakacje nie będą aż takie ekstremalne, bo przecież oprócz krasnoludków będzie córka z mężem, a zięć cudownie umie zajmować się dziećmi.Dość często zostaje z nimi sam, gdy moja wyjeżdża służbowo.Ale i tak "mam nerwy". Klarko, ja się ogólnie zastanawiam, czy mam tam pisać, a Ty mówisz,że za mało. Balsam lejesz w moje serce tymi słowami.
UsuńMiłego, ;)
i się śmieję bo masz te dwa komunikaty - zdjęcie ukradłam...a niżej ..tu nie znajdziesz kradzionych:D
OdpowiedzUsuńWiem, że to śmiesznie wygląda, ale Mada robiła na moje zamówienie portret witrażowy mojego Flika i ja posłałam jej jego zdjęcie "papierowe", którego nie miałam jak wrzucić na kompa, więc wykorzystałam to, które pokazała na swoim blogu. Mam jego inne zdjęcie, gdy już był stareńki i bardzo smutny, więc wolałam umieścić to, na którym tak ślicznie pozował i był jeszcze pełen sił i radości życia.
UsuńOgromnie za nim tęsknię.
Ja też się z tego śmiałam;-))
UsuńZastanawiam się czy 4 lata może robić taką różnicę? Może w starszym wieku tak...
OdpowiedzUsuńIvo, z obserwacji odnoszę wrażenie,że jakąś granicę stanowi u większości pań 70-ka. Potem każdy rok przynosi jakąś "dewastację", nie tylko w wyglądzie, w psychice jakby też.Ale zauważyłam też, że te panie,które mają jakieś hobby (poza sprzątaniem)i nim żyją,znacznie lepiej się "konserwują" i dłużej wyglądają młodo i optymistyczniej spoglądają na świat.
UsuńMiłego, ;)
jak zwykle post z nutką ironii:))
OdpowiedzUsuńNo może być smutno po 5o latach z tym samym facetem, z różnych powodów - teraz jakoś ta średnia lat spędzonych razem znacznie się obniżyła!
farbę do kaloryfera kupujemy już od ... nie chcesz widzieć od kiedy:)))
a na wnuki czekam z utęsknieniem, ale podejrzewam, ze po dwóch tygodniach bycia razem mogę też mieć dosyć! Ot życie babci:)))
Trzymajmy się:)))
Mada, my nie mamy innych możliwości, musimy się trzymać, bo z puszczeniem się to już może być problem:)))). Magdalena Samozwaniec, gdy jej ktoś powiedział "ależ się pani świetnie trzyma !", odwarknęła : "I co z tego, skoro się już puścić nie mogę". Kupując farbę do kaloryfera wybierz taką, która ma napisane,że służy do malowania kaloryfera, bo ma podwyższoną odporność na temperaturę.Ja jak głupia pomalowałam przedtem swój Hammereitem i oblazła po 2 latach.
UsuńMiłego, ;)
Podejrzewam, że ślubny całkiem ulegnie urokowi maluchów, jako, że to dla niego całkowita nowość. I oby tak się stało! Ważne, że Tobie nie jest smutno, że jesteście wciąż razem. Życzę radosnych kolejnych dni!Miłej niedzieli!
OdpowiedzUsuńJoasiu, mam chyba spore zdolności adaptacyjne, jakoś się przystosowałam. Powiedziałabym nawet, że jestem pełna podziwu,że on ze mną wytrzymuje, bo ja czasem sama ze sobą nie mogę wytrzymać. No zachwalam te krasnoludki jakie mądre i ładne, a jak wiesz reklama działa ponoć cuda.
UsuńOglądałam dziś rekonstrukcję historyczną bitwy pod Waterloo i wszystkie moje myśli pofrunęły do Ciebie.
Buziaczki, ;)
Anabell, tak mi miło i ciepło zrobiło się gdzieś tutaj..
UsuńMamonku, no przecież oni wszyscy jakby z jednej prywatki byli. Ale kuję żelazo póki gorące. Dziś zasiałam wątpliwość w zwojach mózgowych mego męża, czy aby nie lepiej wymienić kaloryfer, który ma niemal 40 lat, niż go malować.Bo wpierw trzeba go oskrobać.... I pomału drążę skałę w kierunku remontu.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Moja mama myśli o sobie jako babci prawie to samo, co Ty - choć nigdy nie użyła słowa "wredna babcia". Szanuję jej wybór i jej spokój i nie mam wymagań w związku z opieką nad wnukami. Tylko coś czasem trochę mnie "kłuje w sercu". Ale nie oceniam, nie wiem, jaką babcią (jeśli w ogóle) będę ja sama. Być może będę podchodzić tak samo, jak moja mama.
OdpowiedzUsuńKobiecym okiem, ja bardzo lubię dzieci, ale jednocześnie mam wobec nich wymagania. Przede wszystkim uważam,że dziecko nie może rządzić światem domowym, bo nic z tego dobrego nie wyniknie.Zawsze starałam się,by dziecko będąc pępkiem domowego świata nie wiedziało o tym, by znało wyznaczone mu granice.No ale to było moje dziecko, ja go kształtowałam.A przy wnukach jest inaczej - to ktoś inny kształtuje je na swoją modłę, a ja nie chcę się do tego wtrącać i stąd ten dystans.
UsuńMiłego, ;)
Bycie babcia powinno byc przyjemnoscia. Ja podobnie jak Ty mam przyjemnosc przebywania z wnuczka kilka razy w roku, tylko i wylacznie dla czystej przyjemnosci. Jesli tym latajacym babciom sprawia to przyjemnosc, to na zdrowie;))
OdpowiedzUsuńMoja córka jest przekonana,że ja nie lubię dzieci. Nie lubię dzieci rozwydrzonych, zle wychowanych, choć wiem,że to nie ich wina- ktoś je właśnie tak, a nie inaczej, zle wychował. Poza tym zajmowanie się małym dzieckiem jest naprawdę bardzo męczące i fizycznie i psychicznie, a ja nie przypominam sobie bym coś komuś złego zrobiła, by się zamęczać.
UsuńMiłego, ;)
Tu kolejna wyrodna Babcia. Dobrze mi z tym, że nie latam wkoło maluchów na co dzień. Kocham bardzo, ale żeby tak pod skrzydła brać? O nie!
OdpowiedzUsuńZgago, przecież my już wykazałyśmy się na niwie macierzyńskiej, chyba starczy tego. Ja wprawdzie wyniańczyłam tylko jedno dziecko, za to byłam z nią kilkanaście lat non stop. Lubie małe dzieci obserwować, jak rosną, jak taki maluszek zmienia się niemal codziennie, ale drugi raz brać się od nowa za opieke nad maluchem - nonsens.
UsuńMiłego, ;)
Ciekawa jestem, który market masz na myśli, niedawno ale 18-tego otworzyli jakiś w Wilanowie, czy o ten chodzi?
OdpowiedzUsuńBo mnie wrzucili do skrzynki reklamę i katalog od razu. I od razu mnie zachęcili, więc następnym razem nie wykluczam, że podjadę, chociaż na razie jak koń w klapach podążam starymi tropami :)
Taka kabina to marzenie, poważnie się zastanawiam czy by takiej nie kupić na sam dół. Zamiaruję tam bowiem odszykować mieszkanko dla Mamusi na przyszłość, jakby już zechciała być ze mną.
No i mówiła o prysznicu, że by chciała. No więc jak skończę te szaleństwa remontowe i trochę podrasuję mój osobisty stan konta, to pomyślę o tym, bo bajery są teraz nie z tej ziemi!
A z dziećmi wychowywanymi w innych bardzo uważających na prawa dzieci krajów zacznie być ciekawie, jak zaczną dorastać. A może się mylę...
Pozdrowienia!
Tak, to Bricoman.Drugi sklep mają na Połczyńskiej. Kabina jest super, zakochałam się niej.Poza tym jest to 80x80cm, więc w sam raz do mojej małej wszak łazienki.Nie da się ukryć,że na tzw. "starość" kabina z siedziskiem jest świetnym rozwiązaniem, bo starszym osobom siedzenie w wannie szkodzi, nie mówiąc już o trudności w wejściu do niej i wyjściu.Już to przećwiczyłam z naszymi staruszkami.Ja już dawno zlikwidowałam wannę, ale mam brodzik murowany i zasłonkę, więc zamarzyłam o kabinie.
UsuńZapytaj, proszę Marka, w kwestii wychowywanych u nich dzieci.Bo moje krasnoludki wszak tam rosną.
Miłego, ;)
Fajne te domowe rozkosze Anabell! Tylko zakupów nie znoszę wspólnych. Robimy więc tak. Maria jedzie na zakupy, czyli zwiedzanie sklepów, i dopiero jak już się "nakupuje" przywołuje mnie przez telefon i oboje jesteśmy zadowoleni. Maria z realizacji się, a ja że nie musiałem wyczekiwać pod drzwiami sklepów. I na pytanie ochroniarza nie muszę odpowiadać, że czekam na żonę, która przed godziną weszła na 5 minut.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jerzy, mój mąż ostatnio bardzo chętnie chodzi na zakupy - ja się śmieję,że głównie po to, by pilnować żebym zbyt dużo pieniędzy nie przepuściła. Ale ja bardzo lubię chodzić do marketów budowlano-remontowych i mogę godzinami oglądać takie bardziej męskie zabawki jak różne narzędzia. Mnie nawet szpachelka potrafi zachwycić, nie mówiąc już o kompletach różnych wkrętaków lub pilniczków "iglaków". I zawsze coś ciekawego wypatrzę w swojej niewiedzy.Ostatnio wypatrzyłam fajny tester do sprawdzania czy jest napięcie - można w ten sposób sprawdzić którędy przebiega przewód w ścianie.Super zabawka i działa!
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Piekna rocznica, tylko pozazdroscic i w dodatku ten sam maz:)
OdpowiedzUsuńI tak sobie pomyslalam, ze ja z p. to juz chyba ze sto lat jestesmy razem, ale ten czas pedzi.
Jestem bardzo ciekawa waszych wakacji z maluchami, oj bedzie sie dzialo, bedzie:)))
Ja takie sklepy omijam szerokim lukiem, mam wstret od ostatniego remontu.
Bardzo lubię markety budowlane - mozna sobie dowolnie planować; a z realizacja to już różnie bywa :-)).
OdpowiedzUsuńDługi staz małżeński to powód do dumy w tych dziwnych, niepewnych czasach.
No tak... tyle lat z jednym chłopem... Toż to prawie kazirodztwo:D
OdpowiedzUsuńUhahałam się serdecznie!!! Tamta strona jest przecudna!!!!!
OdpowiedzUsuń