.....vici
To też jest Berlin- pierwsze trzy zdjęcia są z Grunewaldu, który od 1920
roku jest w granicach Berlina.
Niewątpliwie atrakcją turystyczną jest wieża, zbudowana na przełomie
lat 1897/1898, a jej projektantem był Franz Schechten.
Ogromnie podobała mi się ta dzielnica - jest wiele prześlicznych willi
bardzo wiekowych i oczywiście równie wiele nowych.
Ponad 10 ambasad ma tu swoje siedziby a 9 ambasadorów ma tu swe
prywatne rezydencje.
A to, co mnie się najbardziej podobało to fakt, że można bez żadnego trudu
dojechać z samego centrum Berlina - do Grunewaldu jechaliśmy dwoma
autobusami, wracaliśmy już potem szybką kolejką miejską i metrem.
Jest to część Berlina, gdzie jest bardzo dużo pięknych, starych kamienic,
a ulice toną w zieleni - Berlin to najbardziej zadrzewione miasto w Europie.
Ostanie zdjęcie to najzwyklejszy park miejski, w którym okoliczni mieszkańcy
spędzają wolny czas. Wiele osób urządza tu przyjęcia dla dzieci na powietrzu.
Poza terenem na którym można "biwakować" znajdują się tu wydzielone place
zabaw dla dzieci, szkółka piłkarska dla dzieci i boisko do piłki nożnej, oraz spory
teren do mini golfa.
Poza tym teren jest zamieszkany przez dzikie króliki- jest ich tu mnóstwo i
jakoś są mało płochliwe. A psy, których tu sporo spaceruje z właścicielami, wcale
tych królików nie gonią.
W innych parkach zadomowiły się lisy a na miejskich terenach leżących blisko
jezior, których tu jest sporo, można spotkać szopy pracze.
Moje prywatne krasnoludy jak zwykle rozbawiły mnie do łez. W piątek wieczorem
młodszy miał kłopot z zaśnięciem. Zięć ułożył chłopców, zgasił światło i mniej
więcej za pół godziny słyszymy płacz- okazało się, że gdy mały się kręcił i marudził,
starszy usiadł przy nim i zaczął go uspokajać , a ponieważ nie dało to żadnego efektu,
starszy wszedł pod łóżko i zaczął....płakać, z bezsilności.
Starszy chodzi na basen, do "szkółki" pływackiej, opanował już "żabkę" (dostał
dyplom), a teraz opanowuje styl grzbietowy. Wyrobiły mu się mięśnie, co nawet
widać, o czym mu córka powiedziała.
Młody, rozbierając się ogląda swą lewą pachwinę z wielkim zainteresowaniem, więc
pytamy się co go tak nurtuje - Młody z całą powagą wyjaśnia: bo czuję jak mi tu
jeden mięsień rośnie.
Poza tym był z córką na musicalu dla dzieci- ma z niego płytę CD z piosenkami oraz
teksty tych piosenek. Każdą wolną chwilę wykorzystuje na śpiewanie tych piosenek
"na okrągło" i przez cały czas pobytu towarzyszyła mi piosenka, której się Młody
uczył na pamięć - a była ona o "Zardzewiałym Rycerzu".
A Młodszy - jest typowym trzylatkiem, okaz książkowy.Nie na moje stargane nerwy.
Ależ cudne te Twoje wnuki!!!! Sama radość.
OdpowiedzUsuńA mnie zaciekawiło to, ze Berlin to najbardziej zadrzewiona stolica. Naprawdę ? nigdy bym nie pomyślała...
Wyobrażam sobie, że zaspokoiłaś swoją tęsknotę za wnukami. A na Wielkanoc chyba do Warszawy przyjadą?
Serdeczności.
Stokrotko, naprawdę tak jest z tymi drzewami. Poza tym jest tam bardzo dużo lip. W ubiegłym roku byłam w czasie ich kwitnienia i rozkoszowałam się ich słodkim zapachem. I chyba już na zawsze zapach kwitnących lip będzie mi się kojarzył z Berlinem.Oczywiście jak na dziś, to przyjeżdżają na święta - chyba zjadą w czwartek,wyjadą w poniedziałek. Oboje są piekielnie zapracowani.
UsuńMiłego, ;)
No, to widzę, że do Berlina można się spokojnie wybrać z namiotem. Jak by jeszcze załatwić coś do łapania tych królików, to i głodny by człowiek nie chodził. ;-)
OdpowiedzUsuńNurtuje mnie ogromnie, po co te ludziki siedzą przy pustych stołach? Na ławeczce nie byłoby wygodniej? No, chyba że nie ma... :-)
Myślę, że te króliki mógłbyś bez trudu uwieść jakąś sałatą- one najbardziej aktywne są po zmroku i dopiero wtedy widać,że jest ich tam mnóstwo. Siedzą przy pustych stołach, bo to restauracyjka samoobsługowa- jedna lub dwie osoby siedzi i "rezerwuje" miejsce, druga polowa "wycieczki" stoi w kolejce do baru. Bo taka "normalna"
Usuńrestauracja to jest w tym oszklonym paskudztwie pod wieżą- część pod dachem, część na dworze.. Ławek tam nie ma, ale można wypożyczyć leżaki. I są również konie pod wierzch. A na wieżę jest 181 schodów- co zostało skrupulatnie policzone przez mojego starszego Krasnala.
Miłego, ;)
pierwsze zdjęcie mnie urzekło - tak akwarelowo je odebrałam :)
OdpowiedzUsuńWnuki są świetne, ale ich aktywność bywa dla nas męcząca - nie wstydzę się o tym mówić. Jak mam być dla nich niemiła z powodu mojego zmęczenia , czy rozdrażnienia to wolę sama iść na spacer. Od poniedziałku Wyspa wita - zostajemy tam na święta.
Wiesz, ze czasami nie wiem gdzie ja mieszkam ....:)?
Buziaki.
To zdjęcie robione było już około 17-tej i to nieco pod słońce. Starszy jest dla mnie naprawdę do zaakceptowania,Młodszy- nie na moje nerwy
UsuńTo życzę Wam miłego pobytu. Wiesz, tym młodym przydaliby się dziadkowie mieszkający w pobliżu, pozostaje jednak pytanie jak to zrobić by to miało "ręce i nogi".
Buziolki;)
Nigdy nie byłam w Berlinie,
OdpowiedzUsuńmoże warto byłoby pojechać :-)
A język niemiecki swego czasu znałam bardzo dobrze
i nawet lubiłam.
Łatwiejszy niż angielski jak dla mnie :-))))
Jestem niemal zakochana w tym mieście - naprawdę piękne miasto, a mnie zwłaszcza podoba się ta stara część Berlina. Mnie "słuchowo" bardziej odpowiada angielski, ale chyba niemiecki jest łatwiejszy do nauki.
UsuńMiłego, ;)
Zielen faktycznie jest czyms co niezmiernie upieksza miasto. Jest takim przerywnikiem zabudowan, szos, parkingow.
OdpowiedzUsuńMoje miasto jest bardzo bogate w zielen a moja dzielnica, jedna z mlodszych, powstala na terenach dawnych lasow. Na szczescie duzo ocalalo I jest radoscia dla oczu I ducha.
Wyglada ze wizyta u Krasnali byla bardzo mila I pelna radosnych chwil. Swietnie ze masz okazje widywac ich, patrzec jak rosna I dojrzewaja.
Serdecznie pozdrawiam, Anabell.
Było miło i krótko. Taka porcja jest dla mnie do strawienia. Niestety coraz lepiej mi w domu- nigdzie mnie już nie ciągnie. Te stare berlińskie dzielnice są naprawdę piękne.Pewnie niektórzy "patrioci" są oburzenie, że zachwycam się Berlinem, ale to naprawdę było przed wojną piękne\miasto i tę jego urodę dziś też widać.
UsuńBuziaki,;)
Nie znam Berlina ale parki na wyspach są zachwycające i byłoby to straszne gdyby przenieść wielki trawnik przed Górą Artura :) do Polski. Straszne byłyby awantury. Bo tam człowiek kocyk dzieciaki i .... psy luzem latające. Bożyczku ale byłby wrzask: zabierz pan tego kundla, dziecko się mnie wystraszyło tego psa, tu są dzieci i z psami. :)) I kocham ich parki, tam łażą po trawie, leżą na trawie, czytają i uśmiechają się. Dziwny ten świat.
OdpowiedzUsuńA młodzi muszą mieć cierpliwość do swoich krasnali. A gdyby tak zostawiać małe światełko na noc dzieciom? Ja zostawiałam i był spokój i cisza.
Po prostu w bardziej cywilizowanych rejonach Europy zawsze jakaś część parku jest przeznaczona dla ludzi, by mogli tam korzystać z uroków siedzenia na trawie z dzieciakami i psami. Młodszy miał kłopoty z zasypianiem, bo w przedszkolu pospał, a wtedy to on wieczorem ma kłopoty ze spaniem. Oni też zasypiają przy maleńkim światełku.
UsuńMiłego, ;)
Z tej lepszej strony widzisz to miasto niż ci wszyscy których przewodnicy gonią od placu Aleksandra do bramy brandenburskiej tak jak nas gonił zeszłego roku. Horror a nie wycieczka. Małe dzieci także kocham choć i mnie już bardzo męczą moje maluchy. Dobrze że nie mam ich za często. Milego pobytu Anabell.Moja chrzestna matka mieszkała przed wojną w Berlinie . Była pielęgniarką w jednym z szpitali, gdzie była ofiarą bombardowania. Miała niecałe 36 lat
OdpowiedzUsuńUleczko, bo takie jednodniowe wycieczki to zawsze jest męcząca impreza.Zawsze oglądam taki "inny Berlin" i na szczęście nie muszę gnać z wywieszonym językiem. Z uwagi na moje kolano dzieciaki tak mi dobierają trasy, żebym miała gdzie odpocząć, dużą część pokonujemy autobusami, bym sporo zobaczyła w mało męczący sposób.
UsuńMiłego, ;)
Koniecznie wybierz się do Poczdamu. To w sumie niedaleko od Berlina, a park po prostu zapiera dech w piersiach! Zwłaszcza wiosną, kiedy kwitną azalie i rododendrony :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda- byłam w Poczdamie w lecie. Bardzo też mi się podobała "starówka" poczdamska. Jedyna co mi się nie podobało to upał i kolejka do zwiedzania pałacu.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Oj, zachęcasz skutecznie do tego, by latem ,,poBerlinować;;!
OdpowiedzUsuńWarto- podróż krótka, z W-wy 5 godzin i 15 minut, tam świetna komunikacja miejska i sporo atrakcji.Samochodem do Berlina nie warto, bo bo tam nie ma gdzie parkować. Można też zwiedzać wiele odcinków miejskim autobusem- są też piętrowe, choć są one zwykłymi, liniowymi. Dobrze jest kupić wcześniej przewodnik po Berlinie. I tak wszystkiego się nie obejrzy za pierwszym razem, ale zawsze można tam kilka razy "wdepnąć", bo w sumie blisko.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabel, mam znajomego Niemca, ktory mieszka w Hannoverze i on twierdzi, ze to Hannover jest najbardziej zielonym miastem w Niemczech. No dzielnice kolo lotniska to szara betonowa pustynia, ale to sie chyba nie liczy....Nie jestem przekonana co do tych zielonych rankingow, widac wiele miast do tego pretenduje. Znam Berlin bardzo dobrze, ale i tak uwazam, ze to Gdansk jest i zielenszy i pieknieszy. Taka masa lasow, laskow, drzew, krzewow , parkow i zieleni jaka jest w Trojmiescie rzadko sie zdarza. Niech sobie Berlinczycy i Hannoverzanie mowia co chca - wystarczy przyjechac do Gdanska :) Jest po prostu cudownie. Pozdrawiam Gina
OdpowiedzUsuńStarsza część Berlina faktycznie jest bardzo piękna i malownicza. Widać setki lat włożonej pracy i pieniędzy. Fajne są też wszędzie te piękne parki, pełne ludzi.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój starszy wnuk, z młodszym pewnie też bym nie za bardzo mogła wytrzymać :))
uściski!