Otrzymałam dziś radosną wiadomość - chyba wreszcie skończą się kolejki do
lekarzy specjalistów!!!
Pierwszym zwiastunem NOWEGO była wizyta mojej znajomej w jednej z
z podwarszawskich przychodni.
Owa pani otrzymała skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu do lekarza
endokrynologa. Chcąc sprawę przyspieszyć, zrobiła na własny koszt badanie
poziomu TSH i otrzymawszy wynik, pełna lęku skierowała swe kroki do
przychodni.
Podała pracownicy recepcji owo skierowanie i drżącym z emocji głosem
spytała, na kiedy mogłaby się zapisać do endokrynologa.
"A chce pani może na dziś?"- spytała recepcjonistka. Znajomej z lekka opadła
ze zdziwienia szczęka- jak to na dziś?, zapytała niezbyt mądrze.
Nooo, na dziś, potwierdziła recepcjonistka.
Znajoma delikatnie się uszczypnęła w rękę, sprawdzając czy to aby nie sen.
Zabolało, więc jednak to nie był sen. Szybko wyraziła zgodę, recepcjonistka
wypełniła odpowiedni druczek i wręczyła jej numerek. Znajoma zerknęła na
ten numerek i znów zbaraniała z wrażenia - na plastikowej plakietce widniała
cyfra 68.
Czy to numer gabinetu?- zapytała .Nie, to numerek do lekarza, a gabinet nr 5.
Zupełnie ogłupiała podeszła do gabinetu, dopytała się, kto ma numerek 67 i
po niecałej godzinie weszła do gabinetu.
Siedzącemu za biurkiem mężczyznie podała skierowanie i wynik TSH.
Lekarz rzucił okiem na wynik badania, wpisał wynik do karty pacjentki i
oddając jej ten wynik powiedział:
"wynik w porządku, mieści się w normie, jest pani zdrowa. do widzenia"
Znajoma usiłowała mu powiedzieć, że zle się czuje , choć wynik jest niby
dobry, ale lekarz powtórzył- "jest pani zdrowa. do widzenia".
Znajoma zrezygnowana wyszła z gabinetu i powędrowała do recepcji.
Dowiedziała się, że ów pan jest lekarzem wojskowym, przysłanym przez NFZ
w ramach likwidacji kolejek do specjalistów.
Zapisała się do endokrynologa w ramach komercji. W końcu zdrowie wiecej
warte niż 120 zł.
Komentować tego wszystkiego nie będę , cenzuralnych słów mi zabrakło.
Taaak, nie wierzę,że będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńTeż biegam po prywatnych lekarzach...
Nic dziwnego ,że ta kolejka tak szybko była obsługiwana, po prostu taśma...
Wiesz, jakoś trudno mi uwierzyć, że ktoś, kto wykazuje się debilstwem w przychodni finansowanej przez NFZ nagle w prywatnej okaże się mądrzejszy i będzie wiedział o co biega. Dobrze, że mam w rodzinie lekarzy "starej daty" i zawsze wpierw telefonuję do nich i dowiaduję się "co to może być". Przynajmniej wiem o czym mam rozmawiać z lekarzem. Lepiej nie będzie- bo teraz usługi medyczne na całym świecie są cholernie drogie, głównie przez wprowadzenie nowych metod diagnostycznych i drogiej aparatury.
UsuńMiłego, ;)
coś mnie zastanowiło teraz.
OdpowiedzUsuńdwa lata temu spotkało mnie dokładnie to samo, a czuję, że to, co się ze mną wyczynia, to wina hormonów
Klarko, dobrze wykształcony endokrynolog zawsze przeprowadza wywiad z pacjentem, bo wie, że wynik TSH to dopiero początek. Może się mieścić w granicach normy a pacjent może mieć chorobę Hashimoto, której wynik TSH nie ujawnia. Poza tym może miec zaburzenia w działaniu kory nadnerczy i nadmierne wydzielanie kortyzolu, co prowadzi między innymi do nieuzasadnionego przybierania na wadze. Ale zawsze obowiązkiem endokrynologa jest przeprowadzenia wywiadu z pacjentem i zlecenie dalszych badań, skoro internista mu podesłał takiego pacjenta.
UsuńWczoraj śmiałyśmy się z koleżanką, że powinnyśmy otworzyć przychodnię endokrynologiczną, bo nawet bez dyplomu mamy większą wiedzę w tej specjalności niż ten "lekarz".
Zajrzyj na www.hashimoto.pl i zrób sobie krótki test, bo może jednak to tarczyca. Ja miałam TSH w normie, czyli 3,5, ale objawy inne wskazywały na Hashimoto , więc miałam zlecone dalsze badania, które potwierdziły tę chorobę.W Polsce naprawdę trudno mieć zaufanie do lekarzy.
Miłego, ;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA nie lepiej, np: przychodnia na kształt długiego korytarza, środkiem ruchomy chodnik, którym przesuwają się chorzy, a po obu stronach taśmy lekarze. W ten sposób jedna przychodnia może przyjąć w ciągu jednego dnia kilka tysięcy chorych.
Pozdrawiam serdecznie.
alEllu, to świetny pomysł- może by go podesłać do Ministerstwa Zdrowia? Albo do NFZ? No i można by to opatentować;)
UsuńNajmilszego, ;)
Jak można lekarzowi zawracać głowę swoimi dolegliwościami?
OdpowiedzUsuńNo jak?
Masz rację, to duży nietakt ze strony pacjenta.
UsuńMiłego, ;)
Jak to są dobre wieści, to ja jestem Kacper Cycpel:(
OdpowiedzUsuńA ja namawiam tę znajomą, by złożyła skargę (na piśmie) do kierownika tej placówki, z odpisem do NFZ.
UsuńMiłego, ;)
Lekarze absolutnie nie lubia chorych , którzy dysponują wiedzą medyczną. Taki pacjent jest ignorowany.
OdpowiedzUsuńNie byłam nigdy z tego powodu ignorowana a właśnie moja wiedza medyczna uratowała zdrowie mego męża- byłam na tyle bezczelna, że przyniosłam na oddział przetłumaczone wydruki z podręcznika medycznego i artykuł opublikowany przez lekarzy z Instytutu Kardiologii w Aninie.Pomogło, wreszcie rozpoznano przypadek i podano leki zgodnie z tymi zaleceniami.
UsuńA mój lekarz pierwszego kontaktu zawsze prowadzi ze mną bardzo ciekawe dyskusje i chętnie uzupełnia moją "niewiedzę", choć czasami się złości, gdy nie chcę pójść na jakieś badania, bo twierdzę, że są mi niepotrzebne.
Miłego, ;)
Dobre,powinniśmy to opatentować:)Tak samo jak zamiast naprawiać drogi stawia się znak ograniczenia prędkości i po kłopocie(tak jest u mnie),to też do opatentowania.A ja trafiłam na "normalną "przychodnię okulistyczną.Chciałam się zarejestrować ale rejestracja odbędzie się dopiero 12 maja(!) ,dlaczego akurat wtedy?Bo wcześniej jaśnie państwo doktorostwo nie określiło sie kiedy sobie życzy np.urlop wziąć.Cóż,akurat 11 maja wyjeżdżam więc nie mam szans,jak znam życie telefonicznie się nie da i jak zwykle pozostają wizyty prywatne.Zdrówka życzę:))
OdpowiedzUsuńSpróbuj tam zatelefonować po południu 12 maja- zawsze jest zostawiona pewna pula miejsc na rezerwacje telefoniczne. Rano to się nie dodzwonisz, ale po południu masz szansę. A może kogoś poprosisz by tam "wdepnął " i Cię zapisał? Może masz jakąś koleżankę, taką bardziej serdeczną?
UsuńJeszcze jeden patent to stawianie znaków zakazu kąpieli zamiast zrobienia strzeżonego kąpieliska.
Miłego, ;)
Jasne,próbować będę:))A o zakazach kąpieli zapomniałam:)))
UsuńDobrze, że nie zalecił lewatywy, jak wojskowy lekarz w ,,Szwejku...'', który ten zabieg przepisywał na każdą chorobę...
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś w Jastarni wojskowy stomatolog wykończył ząb.Ledwie wróciłam do W-wy do W-wy i znów się zaczął z z tym zębem problem- skończyło się na pospiesznym jego wyrwaniu.
UsuńMiłego, ;)
Ja także Anabell jak idę do lekarza , to stawia diagnoze pierwsza, następnie czekam na werdykt. Czasami to pomaga coś wyłudzić , chodzi o badania specj..
OdpowiedzUsuńLeonnowa, to jest zupełnie prawidłowe- przecież nikt nie zna swego organizmu lepiej niż my sami. Mnie tego nauczył lekarz-pediatra, który opiekował się moim dzieckiem. Zawsze wpierw mnie wypytywał co ja podejrzewam, że jest dziecku, potem straszliwie dokładnie o wszystko wypytywał.
UsuńMiłego, ;)
...ta, może i szybciej, ale czy lepiej...
OdpowiedzUsuńNie podejrzewam, by NFZ był zainteresowany dobrą jakością leczenia i długowiecznością pacjentów:)))
UsuńMiłego, ;)
przypomina mi sie taki dowcip ..przychodzi baba do lekarza-panie doktorze jak tu dotykam to mnie boli, -lekarz ,nie dotykac nastepny prosze
OdpowiedzUsuńZupełnie jak pewien mechanik w warsztacie samochodowym, gdy powiedziałam ,że w czasie jazdy słyszę dziwny szmer- "pani kochana, to nie filharmonia, tylko samochód, tu się nie należy wsłuchiwać. I niech sobie pani może radyjko kupi".
UsuńMiłego, ;)
Takich madrych nigdzie nie brakuje. Mnie tez jeden powiedzial, ze jestem zdrowa a problemy z oddychaniem to kwestia zatok i nawet przepisal spray do nosa, ktorego oczywiscie nie wykupilam.
OdpowiedzUsuńA tydzien pozniej juz wiesz co bylo....
Napisalam opinie na jego stronie internetowej, niech ludzie wiedza, bo powinni.
Ja tak na początku trafiłam do "pierwszokontaktowej", która nie chciała mi dać skierowania do endokrynolożki, ale miała ochotę wysłać mnie do psychiatry. Bo jej zdaniem fakt, że miałam rano temperaturę rzędu 35,00 lub 35,2 i zasypiałam w każdej pozycji i bolały mnie stawy, było objawem choroby umysłowej.Porobiłam badania na własną rękę i okazało się, że mam Hashimoto. Teraz gdy nie wiem co mi jest to nie idę do lekarza. Mam za to niezłą bilbioteczkę medyczną i 2 lekarzy w rodzinie, wiec jakoś to idzie.
UsuńMiłego, ;)
P.S.
Dobrze,że opisałaś "gada" , niech się go wystrzegają.
Kilka razy mówiłam mojej rejonowej,ze podejrzewam u siebie jakiś problem z tarczycą,choć podstawowe badania (TSH)miałam w normie.Ona za kazdym razem powoływała się na ten wynik,jakby to był jedyny,jeśli chodzi o tarczycę.W końcu poszłam prywatnie na USG i okazało się,że na prawym płacie jest guzek, na szczęście niegroźny:) Za marne 150 zeta zupełnie inaczej pacjenta traktują:))
OdpowiedzUsuńWiem,że endokrynologia jest jedna z trudniejszych dziedzin medycyny, no ale chyba na studiach uczą, że samo TSH niczego nie wyjaśnia- ja miałam TSH w normie, a jednak jestem chora na Hashimoto i muszę uzupełniać hormon tarczycy do końca życia, dbając by TSH nie przekraczało 1,8, góra 2,00.
UsuńMiłego,;)
A ja mam sentyment do wojskowych życie uratował ale to było bardzo dawno temu. :)
OdpowiedzUsuńNo cóż brak słów. Albo może inaczej - szkoda słów.
Gdzie te czasy gdy lekarz nie pomógł, nie wyleczył, kasowano lekarza. Oj ale by się naprawili, zaraz by się starali a biegali a dopytywali a słuchali z uwagą i nawet z przejęciem niejakim. No co pomarzyć nie można? :)
Elka, zawsze mówię, że radykalne metody egzekwowania dobrego wykonywania obowiązków są najskuteczniejsze.
UsuńMiłego, ;)
Elko, byc moze tym ratujacym twoje zycie byl moj wujek - wojskowy lekarz-dentysta, ktory uratowal kiedys zycie kobiecie, wykonujac w prowizorycznych warunkach natychmiastwa operacje, ktora nie miala nic wspolnego ze stomatologia. Byla zdaje sie re-konstrukcja szczeki i cos z tchawica sie dzialo..Rzecz dziala sie w Egipcie na placowce ONZ , w opustoszalej bazie, i gdyby nie on, ta babeczka nie przezylaby tego wypadku...Tak kiedys ksztalcono lekarzy-dentystow, ze byli oprocz tego rowniez prawdziwymi lekarzami. Chyba trzeba rozroznic stara szkole od tej obecnej, ksztalcacej nie lekarzy, a kukielki firm farmaceutycznych, wyuczone aby szukac diagnozy w internecie i na ulotkach lekow. Pozdrawiam - Gina
OdpowiedzUsuńJeszcze dodam, ze ta kobitka miala na imie Elzbieta :) dlatego sobie skojarzylam,
OdpowiedzUsuńswiat jest maly, nie zdziwilabym sie, gdybys to byla Ty :) Pozdrawiam Gina
Dobrze, że nie zarządził lewatywy, jak u Szwejka! :)))
OdpowiedzUsuńNie zarzadzil, i dzieki temu uratowal jej nie tylko zycie, ale i twarz. Doszlo do wypadku samochodowego i miala zlamana zuchwo-szczeke , z koscia wystajaca na zewnatrz, urazy twarzy i szyi -przeprowadzil rekonstrukcje i zlozenie zlamania, pozszywal , opatrzyl , itp - do pomocy mial podreczna apteczke i cos tam jeszcze..Wojak Szwejk zrobilby z niej marmolade... :)
OdpowiedzUsuńTo są czasy, gdzie pisanie o lekarzach, którzy nie znają leczenia może zapełnić niejedną biblioteczną półkę. Straszne. Może lepiej skasować ten wydział i rozszerzyć weterynarię? A może przeznaczyć więcej kasy na cmentarnych łapiduchów i wcześniej oswajać się z tą myślą na zajęciach szkolnych połączonych od razu z wiedzą o człowieku.
OdpowiedzUsuńNa medycynie się kompletnie nie znam, ale lekarz postąpił właściwie. Jeśli wynik badania był w normie, to co miał zrobić? Zajrzeć głęboko w oczy i przepisać tabletki? Kierować na kolejne specjalistyczne badania, żeby wykluczyć wszelkie możliwe choroby, co jest równoznaczne z tym, że pierwszy wynik poza widełkami oznaczałby "trafienie".?
OdpowiedzUsuńRodzaj choroby powinien określić lekarz pierwszego kontaktu i odsyłać do specjalisty jedynie wtedy, kiedy ma pewność, że sobie z takim przypadkiem nie poradzi. Nie dziwię się, że są tak ogromne kolejki do specjalistów, skoro ogromna ilość osób kierowana jest tam niepotrzebnie.
Inną sprawą jest ludzka wiara w umiejętności lekarzy. Co mi tam "zwykły" doktor będzie przepisywał, skoro się na tym nie zna. O, taki "specjalista" to co innego - on się na mojej chorobie zna na pewno. Zamiast do "zwykłego", wolę do "specjalisty" - jak w tej reklamie "JESTEŚ TEGO WARTA". ;-)))
Fakt, nie znasz się na medycynie. To był endokrynolog ( a przynajmniej za takiego robił) a każdy endokrynolog wie, że sam wynik TSH niczego o stanie zdrowia pacjenta nie mówi.Jej wynik TSH widział lekarz pierwszego kontaktu i skierował ją do endokrynologa, bo inne objawy wskazywały na stan chorobowy. W chorobach endokrynologicznych bardzo duże (przy diagnozowaniu) znaczenie ma właśnie szczegółowy wywiad z pacjentem. I właśnie ten lekarz nie postąpił właściwie, ale już skarga na niego poszła, nie tylko od tej jednej pacjentki.
UsuńMiłego, ;)
P.S.
Endokrynologia to bardzo trudny dział medycyny , bo cały nasz organizm zależy od stanu naszych gruczołów dokrewnych.
Być może ,że jest inna przyczyna złego samopoczucia tej osoby.Nie mniej jednak prywatnie lekarz bardziej zainteresowałby się przyczyną dolegliwości.
OdpowiedzUsuńJuż ma diagnozę - choroba Hashimoto i a do tego multum guzków w tarczycy.
UsuńMiłego, ;)
Czarnobyl sie przypomina niestety, tysiace kobiet na to choruje , na guzki, na Hashimoto, na zaburzenia tarczycy........w wikeszosci te, ktore nie dostaly wtedy do wypicia plynu Lugola - z moich kolezanek pare sztuk . A mysmy dostali wtedy na studiach fiolke do wypicia i wypilismy...Okazuje sie, ze slusznie. Pozdrawiam Gina
OdpowiedzUsuń