I robię to z pełną świadomością. Bo niemal każdy ma rodziców, którzy albo już
albo niedługo będą ...starzy.
Czy wiecie, że w Polsce żyje obecnie ponad 5 milionów osób powyżej 65 roku
życia a niemal półtora miliona osób przekroczyło 80 lat? To całkiem spora armia
ludzi.
Starość nie jest chorobą, ale z biegiem lat organizm każdego starzeje się i kolejne
jego układy zaczynają zle funkcjonować. Z chwilą gdy układ krążenia przestaje
sprawnie działać zaczynają się i inne problemy - nadciśnienie tętnicze, miażdżyca
naczyń, zaburzenia systemu nerwowego, trawiennego, schorzenia narządów ruchu,
czasem zawały. Potem dochodzą zaburzenia słuchu, wzroku, pamięci, stany
depresyjne, otępienie.
Stary pacjent to "zmora" przychodni i oddziałów szpitalnych. Bo pacjent w wieku
65+ powinien być objęty opieką lekarza geriatry.
A w Polsce jest zaledwie 300 (słownie-TRZYSTU) lekarzy geriatrów ale tylko
80 z nich pracuje w wyuczonej specjalności.
Dla reszty nie ma miejsc pracy - bo nikt nie dostrzegł w porę owej pięciomilionowej
armii ludzi powyżej 65 roku życia, więc brak jest poradni geriatrycznych i
szpitalnych oddziałów geriatrycznych.
Geriatria to dział medycyny wywodzący się z interny połączony z elementami
psychiatrii, neurologii, rehabilitacji. Pacjent geriatryczny to pacjent z wieloma
współistniejącymi dolegliwościami i musi być leczony w sposób holistyczny, czyli
całościowy.
Każdy taki pacjent wymaga obszernego procesu diagnostycznego, który obejmuje
również badanie środowiska, w którym pacjent geriatryczny przebywa.
Badania takiego pacjenta są nieco inne niż zwykłego pacjenta internistycznego,
a leki muszą być starannie dobrane do gorzej już funkcjonującego organizmu.
Bo podanie zbyt silnych leków nie uleczy go, a znacznie może zaszkodzić.
Zadaniem geriatrii jest utrzymanie seniora jak najdłużej w stanie mobilnym.
Bo starość to nie choroba, to kolejny etap naszego życia.
I, z czego nie każdy zdaje sobie sprawę, to etap życia, w którym bardzo wielu
seniorów czuje się bardzo samotnych. I wcale a wcale nie jest to związane
z oddaleniem od rodziny. Często mieszkają razem ze swoją rodziną, a jednak nie
mają z nią żadnego emocjonalnego kontaktu, czują się niepotrzebni, wyrzuceni
poza nawias.
Wiem z własnego doświadczenia jak trudno jest pogodzić opiekę nad seniorem
z własnym życiem codziennym wypełnionym pracą i domowymi obowiązkami.
Jeżeli macie w domu seniora, pomyślcie o tym, by zainteresować go udziałem
w zajęciach klubu seniora lub namówcie na uniwersytet trzeciego wieku lub
zapiszcie do ośrodka dziennej opieki geriatrycznej, gdzie są prowadzone dla
seniorów specjalne zajęcia. Wiem, tych placówek wciąż jest zbyt mało, ale myślę,
że rodziny seniorów powinny o nie zawalczyć na swoim terenie.
Będzie to korzystne nie tylko dla seniorów, ich bliskich również.
Hmm anabell - jak tu skomentować? Ostatnie lata dla mnie to opieka nad starymi bardzo rodzicami (teraz już została sama mama) i jednocześnie moje własne starzenie się, opieka nad chorym mężem, praca zawodowa. Wiem wszystko i zgodzę się z tym, że faktycznie brak poradni, przychodni geriatrycznych ogólnie, a na prowincji to szczególnie. Codzienność to zmaganie się z lekarzami rodzinnymi, którzy nie zawsze są otwarci na potrzeby bardzo starych ludzi itd. itd. - książkę mogłabym napisać.
OdpowiedzUsuńTak starość moich rodziców towarzyszy mi od dawna, sama także wchodzę w ten trzeci wiek (ze zdziwieniem ogromnym, że to już i że siły nie te). A więc Twój apel słuszny.
Mam całą furę znajomych, którzy są w wieku 60+, sami zaczynają nieco podupadać na zdrowiu a ich leciwi rodzice wymagają intensywnej opieki, bo z reguły są już po 85.roku życia. Nie mniej uważam, że jako społeczeństwo nie jesteśmy przygotowani na to dłuższe życie - nikt nam nie wkładał w głowę od dziecka profilaktyki zdrowotnej, a przecież wiele dolegliwości "wiekowych" może przebiegać znacznie łagodniej właśnie gdy się całe życie człowiek
Usuńodpowiednio "prowadził".
Miłego, ;)
Taki senior powinien sobie jakiś klub, czy uniwersytet trzeciego wieku załatwić sam.
OdpowiedzUsuńI to nie wtedy, kiedy ma 65 czy 70 lat, ale znacznie wcześniej, kiedy ma na to jeszcze sporo siły. Tak się składa, że sporo osób w Polsce przestaje pracować już kilka lat przed 60-tką. Jeśli same nie wezmą się za organizowanie sobie własnego czasu i ścielenia sobie na tej "nowej drodze życia", to po kilku, a czasem nawet kilkunastu latach bezczynności, marazmu i pogrążaniu się w melancholii i zwątpieniu, nawet końmi ich do żadnego klubu nie wyciągniesz.
Są tacy, którzy organizują sobie czas bez problemu i po 80-tce - głównie w przychodni, na ryneczku czy jakimś innym kółku parafialnym, ale naprawdę niewielu jest takich, którzy po 60-tce przyznają się, że są już seniorami. ;-)))
Uniwersytety III wieku są tylko dla emerytów. Ale o kluby seniora, miejsca dziennego pobytu dla seniorów, kluby wsparcia powinni starać się młodzi, mając świadomość, że będzie im łatwiej, gdy będą mogli w ten sposób zapewnić starym rodzicom właściwą opiekę. Po prostu o starości trzeba myśleć nim ona nadejdzie. I to myśleć w sposób twórczy. Bo czy tego chcemy czy też nie, starość i tak nas dopadnie. I dlatego każdy z nas, gdy jeszcze jest w pełni sił powinien sobie raz na jakiś czas pomyśleć o tym co będzie robił gdy go starość dopadnie.
UsuńMiłego, ;)
zgodzę się z mironkiem - moich teściów nie da się wyciągnąć z domu za żadne skarby, nie pracują zawodowo już ok 25 lat, nie mają znajomych, nie mieli żadnych pasji więc teraz jeszcze bardziej nie mają żadnych zainteresowań, nigdy nie chodzili do kina, nie czytali książek, zajmowali się wyłącznie sobą i swoją rodziną. Teraz śmiertelnie się nudzą ale nie chce się im iść nawet na spacer, jedyną rozrywką teściowej jest telewizja, telefon, przychodnia i szpital, teść jeszcze chodzi po osiedlu, robi zakupy. Nie da się im powiedzieć, żeby to zmienili, jesteśmy na etapie "niech sobie robią, co chcą".
UsuńKlarko, wiem,pokolenie obecnych starszych emerytów jest w pewien sposób pokoleniem "straconym" i właściwie mój post jest bardziej skierowany do dzisiejszych czterdziestolatków- teraz jest odpowiednia pora by patrząc na swych rodziców zastanowić się co będzie gdy przyjdzie starość. I z całą pewnością warto zawalczyć o różne systemowe rozwiązania, których dziś brakuje.
UsuńWiesz, czasem całkiem dobre efekty daje wyciągnięcie "starych" na siłę lub poproszenie o zrobienie czegoś (co nawet tak naprawdę nie jest nam potrzebne) dla nas. Na tej zasadzie teść mojej koleżanki odkrył u siebie zdolności "stolarskie" a nawet rzezbiarskie i robi b. fajne rzeczy z drewna. Znalazł nawet nowych znajomych o podobnych zainteresowaniach.
Miłego, ;)
Sami będziemy seniorami, więc warto zadbać o rodziców,
OdpowiedzUsuńby i nam było lepiej.
Mimo wszystko uważam ,że jeżeli ktoś jest aktywny przez całe życie,
to jako i senior nie będzie siedział i czekał.
Widzę to po sobie samej i po moim nieżyjącym Ojcu.
Aktywny był do końca i tylko ostatnie pół roku wymagał opieki.
Zmarł mając 85 lat, a więc ta opieka była naprawdę krótkotrwała.
Wiesz, ci dzisiejsi seniorzy po 80.roku życia to jeszcze są z dobrego materiału genetycznego - przetrwali choroby wieku dziecięcego,ich organizm sam przezwyciężał wszelkie infekcje.Oni podlegali tzw. selekcji naturalnej. Pokolenia grubo powojenne już nie były poddawane selekcji naturalnej , a więc przeżyły już osobniki znacznie bardziej chorowite i ci będą znacznie słabsi w wieku 70+.
UsuńMiłego, ;)
Mironq na rację - organizowanie własnego, wolnego czasu zaczyna się dużo wcześniej przed tym, nim zostaniesz seniorem - pasje, hobby to wszystko "na stare lata" skutecznie może wypełnić nam czas i pozwolić zapomnieć o starości, samotności, odstawieniu na boczny tor - wiem coś o tym. Jeżeli sensem życia dla człowieka była praca - to przejście na emeryturę okazuje się katastrofą . I wtedy dopata nas starośc w najgorszej postaci i najgorszym wydaniu - depresja, frustracja, kłopoty ze zdrowiem. To wszystko jest tak ze sobą połączone - psychika i zdrowie fizyczne ... Moi rodzice są przykładem na to, że brak własnych zainteresowań i hobby może dodatkowo uprzykrzyć starość....Kontakty z rówiesnikami są juz też mocno ogroniczone ... jedni albo są bardziej chorzy od nich, albo zwyczjnie odeszli z grona ...
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowalam mame zaciągnąć do klubu seniora - jak była po 70 -tce. Broniła się przed tym bardzo i nie pozwoliła na to. Teraz kiedy ma 83 lata , żali mi się - nawet nie mam tu do kogo pójść - przyjaciółka daleko , na drugim koncu miasta,... Co mam na to poradzić?
Starość się nie koniecznie udała panu Bogu - to banał, ale tak jest.
pozdrawiam słonecznie - bo u mnie od rana pięknie jest :)
Ale skoro już wiemy, że się starość nie udała, to tym bardziej powinniśmy o niej myśleć znacznie wcześniej, wtedy gdy jej jeszcze nie osiągnęliśmy. Starać się, by wreszcie powstały różne rozwiązania systemowe, by starość nie była swego rodzaju przekleństwem dla samych seniorów i ich najbliższych. Nic dziwnego, że Twoja mama się broniła- model, do którego była przyzwyczajona zakładał, że funkcjonuje rodzina wielopokoleniowa, że nie zostaną nagle leciwi rodzice sami, bo dzieci zorganizowały sobie życie gdzieś dalej. Ja mam zakodowane, że w pewnej chwili będę musiała opuścić własne cztery kąty i przenieść się do jakiegoś zakładu opiekuńczego, ale wielu osobom takie dictum nie mieści się w głowie.
UsuńU mnie dziś piękne słoneczko, ale coś ćwierkali, że weekend będzie w W-wie kiepski pogodowo.
Buziaki,;)
Anabell - Broniła się nie wiem dlaczego ... widocznie taka natura! W jej rodzinie nie było modelu wielopokoleniowego. Mój dziadek, a jej ojciec mieszkał sam, dzieci (4) rozjechały się po Polsce i świecie ..., dawał sobie doskonale radę, wydawał się pogodzony ze starością, a opiekę nad nim w krytycznym momencie przejęła mamy siostra, mieszkająca najbliżej niego. Myślę, ze oprócz zainteresowań ważne jest tez podejście seniora do życia. Są tacy, których boli , cierpią, a jednak pogoda ducha ich nie opuszcza i są też tacy, którzy na dzień dobry mają pretensje o wszystko do wszystkich ... takie nastawienie, też nie ułatwia życia ... nie tylko seniorowi. A poza tym moi rodzice to tacy ludzie, dla których pobyt w domu seniora, gdzie jest opieka i towarzystwo, byłby największą klęską ich życia. Póki co dają sobie sami radę i na miarę możliwości wspierają się wzajemnie, chociaż miewają też kryzysy ...
UsuńNo a masz jakiś plan gdy nagle przestaną sobie dawać radę sami?
UsuńWiesz, w tym wieku niewiele trzeba by nagle wszystko stało się problemem - czasem nawet drobna kontuzja wystarczy. Niestety opieka społeczna niewiele pomoże a i ta pomoc jest z reguły odpłatna.
Dlatego piszę o braku rozwiązań systemowych- brak jest domów, w których mogliby zamieszkać ludzie starsi wymagający niewielkiej pomocy i dozoru.Domów, w którym w mieszkaniach jest alarm, dzięki czemu można wezwać pomoc nacisnąwszy guzik, a samo mieszkanie jest przystosowane dla osób starszych - kabiny prysznicowe z siedziskiem i poręczami, toalety z poręczami, drzwi odpowiednio szerokie, by w razie potrzeby lokator mógł poruszać się na wózku, odpowiednia winda itp. Tego wszystkiego u nas nie ma.
Miłego, ;)
Ten artykuł jest bardzo na czasie. Bezczynność sama w sobie niszczy człowieka. Ludzie się starzeją są to roczniki powojenne, brak rodzin wielopokoleniowych by wspólnie mieszkały, stąd o opiekę trudno nad starszymi.
OdpowiedzUsuńLeonnowa, zgadzam się z Tobą- bezczynność niszczy. Ale skoro czasy rodzin wielopokoleniowych raczej nie wrócą, to może warto by już zawczasu pomyśleć o swojej starości a jak się obecni 40. i 50.-latkowie
Usuńdobrze zastanowią i coś zadziałają to może jeszcze i ci starsi coś na tym zyskają.
Pozwalam sobie dolaczyc do dyskusji: co robic, jesli nie ma pod jednym dachem rodziny wielopokoleniowej i starsi musza sobie radzic inaczej.
OdpowiedzUsuńTu - w Szkocji, gdzie od 5 lat mieszkam - tak wlasnie jest.
Istnieja rozwiazania mieszkaniowe - moja cudowna przyjaciolka ( 86 lat) mieszka sobie w takim domu, gdzie jest 'gospodyni' i z posilkow tylko sniadanie sie je samemu, obiad i kolacja w jadalni ( mieszka tam bodaj 7 osob, w tym 2 panow, rozne indywidualnosci). Osoby nie mogace juz korzystac swobodnie z transportu publ. ( darmowego dla 60+, zeby smialo sie wyprawiali tu i tam) dzwonia po specjalny busik, jak chca do kawiarni, do przychodni, na zakupy itd. Ja trafilam do mojej S. jako wolontariuszka - sa organizacje charytatywne przeciwdzialajace izolacji starszych osob.
Nie mowie, ze jest idealnie, ale problem jest widziany i dziala sie na wszystkie sposoby, zeby starsi wychodzili z domow, co trzyma ich w dobrej formie.
Pobliskie kino co srode pelne seniorow ( ja sie podszywam, jeszcze mi pare dni brakuje do 60), ktorzy maja tanie bilety ( 3 funty plus kawa i ciasteczka w cenie) i widze, ze lubia przychodzic na swoje seanse.
Towarzystwo tanca ludowego ( szkockiego) dziala przez okragly rok, glownie starsi tancuja, zapisalam sie na grupe poczatkujacych, bo to podobno dziala zbawiennie, lepiej od plywania czy jogi.
Sa grupy od wedrowek, sa kluby czytelnicze przy kazdej bibliotece. Oplaty symboliczne.
Mysle, ze wiele tych rozwiazan kuszacych starsze osoby do wyjscia z domu mozna by skopiowac w Polsce. Mam wrazenie, ze tu starszych o wiele bardziej WIDAC w miejscach publicznych ( podobnie niepelnosprawnych).
Wiezi rodzinne faktycznie wygladaja na slabsze, dorosle dzieci i rodzice zyja swoim zyciem na ogol. To ma swoje zalety.
U nas wciąż brak rozwiązań systemowych, ale brak też kompletnie oddolnych inicjatyw. Jedyną "organizacją", która twierdzi, że ludzie starzy są ważni, godni uwagi i szacunku jest niestety "radio Maryja". Niestety emeryci za to często płacą i to gotówką, ze swych emerytur.
UsuńWiesz, ja wcale nie marzę by być ze swym dzieckiem gdy już będę uciążliwą staruchą, ale gdy widzę mocno zaawansowane wiekowo panie przychodzące do przychodni tylko po to, by tam z kimkolwiek porozmawiać (siedzą przed wizytą i po niej) to mi naprawdę tych ludzi żal i myślę, że dzisiejsze czterdziesto i pięćdziesięciolatki powinny ruszyć głową i już pomyśleć co będzie z nimi gdy będą w "wieku geriatrycznym".
Miłego, ;)
Puki zdrowie dopisuje życie emeryta jest cudowne hehe. Mam ogród i duży dom czyli wybieg i ruch gwarantowany. I co dla mnie bardzo ważne święty spokój. Czasem i ja sobie narzekam ale młodzi narzekają bardziej. W naszej przychodni mamy Geriatrę i znam tego Pana juz sporo lat. Ale niestety cudów od niego wymagać też nie można w pewnym wieku. Dziękuję Bogu dziennie za Internet Anabell. To mój darmowy uniwersytet 3 wieku. Wiesz jak ja się spotykam z tymi staruchami w moim wieku to potem głowa mi pęka. A młodzi czasem także dla mnie męczący hehe. Nie dla wszystkich co jest pięknym rozwiązaniem musi być pięknym rozwiązaniem.A w razie choroby znaleźć dobrą opiekę to jak wygrana w totku . Zdrowia życzę i sobie również. U nas dziś prawie lato i opalałam się calutkie popołudnie na balkonie. Wczoraj praca w ogrodzie a dziś przerwa. Chyba jeszcze pralkę włączę bo coś muszę przecież zrobić a nie tylko leniuchować. Buziaki serdeczne-;))
OdpowiedzUsuńO, właśnie- zapomniałam napisać, że Śląsk przoduje w Polsce w dziedzinie opieki geriatrycznej. No jasne, że internet jest bardzo ważny w życiu seniora, ale istotne jest by jednak spotykać się z żywymi ludzmi a nie tylko wymieniać myśli systemem wirtualnym. Mnie się życie na emeryturze bardzo podoba- wreszcie niewiele muszę a wiele mogę.
UsuńU mnie dziś też była cudna pogoda, wreszcie można było wyjść bez swetra czy też kurtki.
Najmilszego Ulu,;)
Nie zawsze w realu można znaleźć kogoś kto ma czas wymieniać na spokojnie poglądy na różne tematy. Pod tym względem Internet jest dla mnie bezcenny. Klikam kiedy mam czas i ochotę i znajduję osoby które przynajmniej tu wokół mnie nie mam by z nimi podyskutować.Słoneczko świeci ,mam nadzieje że tam w Warszawie również. Milego dnia zatem życzę-;)
UsuńUleczko, oczywiście, że nie zawsze wszyscy maja ochotę i czas na spotkane i dlatego potrzebne są kluby dla starszych osób. Oczywiście nie wystarczy dać salę, musi być jakiś animator takiego klubu, który "pokieruje" towarzystwem, podpowie również co i jak można zrobić by miło i pożytecznie spędzić czas.
UsuńDziś było u mnie słońce, ale ponoć jutro ma być nieciekawie.
Miłego, ;)
Ech, tak jakoś mi nie pasuje to słowo seniorzy. Wydaje mi się również, że kto nie miał zainteresowań za młodu, trudno go czymkolwiek zainteresować w późniejszym życiu. W gruncie rzeczy każdy żyje na własny rachunek, jeśli nie ćwiczy umysłu, starość będzie go nudzić. Tak jak sugeruje Anonimowy, więzi rodzinne nie mają tu nic do rzeczy - bo jak się jest w dobrym humorze i ma się jakieś cele, to 5 minut rozmowy z kochaną córką wystarczy. W końcu nie można ciągle siedzieć i gadać, gdy ma się co robić. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy jedynym planem na starość było siedzieć i ew. opiekować się wnukami, a dzieci wyjechały o Australii. A przecież każdy człowiek ma prawo do własnego życia. Czyż młodzi nie mają prawa pracować i zarabiać kasę skoro im to sprawia przyjemność? Czyż starzy nie mają prawa mieć płomiennych romansów? :D Niestety Radio Maryja ma jedynie plan klepania paciorków. Uwielbiam starszych ludzi, którzy idą pod prąd.
OdpowiedzUsuńBy chodzi na starość "pod prąd", trzeba to robić od dziecka. Ale ciągle nie wiem, dlaczego nikt nie uczy młodych, że kiedyś będą starzy, że sprawność będzie zastąpiona niesprawnością, że trzeba mieć pomysł na siebie w każdym wieku. Mam dwóch małych wnuczków i jestem tak podłą babcią, że wcale nie marzę by być stale z nimi, by ich wychowywać. I zupełnie niezle sprawdzają mi się kontakty z własną córką drogą mailową lub skypową a osobiste ze 3 razy w roku (i to od wielu lat).
UsuńMiłego, ;)
Ło matko Cynia hehe. Radio Maryja uwierz mi ma tez swoje dobre strony(nie te od polityki oczywiście) są ludzie przykuci do łóżka albo po stracie ukochanej osoby i opuszczone. Sama po śmierci mojego męża włączałam ta stację by razem z nimi się pomodlić. Teraz w ogóle nie słucham radia. Wolę moje ptaszki ćwierkające w ogrodzie.Miłego 1 Maja życzę wszystkim tu zaglądającym-;))
OdpowiedzUsuńRadio Maryja robi starym ludziom wodę z mózgu. Są najzwyczajniej w świecie zakłamani. A modlić się najlepiej samemu, wszak Bóg jest ponoć wszędzie.
UsuńPopieram przedmówców piszących o starości pod kątem braku zainteresowań i nudy. Ktoś, kto nie umiał sam znaleźć sobie zajęcia za młodu, na stare lata tym bardziej nie będzie umiał tego zrobić. Osobiście nie wyobrażam sobie siedzieć i godzinami gapić się w okno dzień, tydzień, miesiąc czy rok. Na starość wzrok może być nie ten, więc nie mówię, że będę nadrabiać czytanie książek, ale żeby kompletnie niczym się nie zająć? Hm...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kendżi, trzeba zawsze mieć pomysł na siebie, na każdy kolejny rok swego życia. I pamiętać o tym, że życie mija niezmiernie szybko a zmiany w nas zachodzące nie zawsze są fajne.
UsuńTo proste, prawda?
Miłego, ;)
Jeszcze raz dam glos, przy okazji przedstawiajac sie: Anonimowy w tej dyskusji to Zofia.
OdpowiedzUsuńB. podoba mi sie, co napisala Cynia o wspanialych starszakach, ktorzy 'ida pod prad'.
Starosc kazdego czeka ( jesli bedzie mial szczescie i dozyje), wiec inspirujmy sie starymi Rebeliantami, ja tez ich uwielbiam.
Internet jest blogoslawienstwem, ja dzieki niemu wyhaczylam meza, bedac 50+ ( solidny byl ten plusik juz!). Ale i przyjazn mozna tu wygrac, i nowe zainteresowania...Szybko nauczyc starszych klikac, jesli juz nie klikaja :)
A oczywiscie, ze warto sobie przerobic wirtual na real, kiedy tylko sie da!
Pozdrawiam.
Zofia
Zofio, dzięki internetowi poznałam wiele naprawdę wspaniałych osób, mam za oceanem przyjaciółkę tak mi bliską jak siostra, a kilka wirtualnych znajomości przeszło w real i są to naprawdę bardzo cenne dla mnie znajomości. Wczoraj właśnie poznałam w realu kolejną wirtualna osobę, a jutro przyjdzie do mnie blogowa koleżanka, z którą byłyśmy sąsiadkami w wieku pieluchowym.
UsuńMiłego, ;)
Bardzo trafna opinia Cyni , zupełnie się z nią zgadzam.
OdpowiedzUsuń...gorzej kiedy Seniora nie mozna niczym zachęcić do ruszenia sie z domu lub zainteresowania sie czymś, wlasnie przez to przechodzę...
OdpowiedzUsuńNa początku trzeba w seniora włożyć mnóstwo własnego czasu i....cierpliwości. Dasz radę, jesteś "ciepłym" facetem.
UsuńMiłego, ;)
:):) Anabell....trzeba tu dodać stereotypy społeczne, które powoli, ale jednak odchodzą do lamusa.
OdpowiedzUsuńJskółko,masz rację. Ale zmianę mają szansę dokonać dzisiejsi "średniacy", to oni muszą czym prędzej zmieniać istniejący porządek rzeczy, by potem sami nie byli tacy jak przytłaczająca większość dzisiejszych 65+.
UsuńMiłego,;)
Jakość starości człowieka w dużym stopniu zależy od niego samego (pomijając problemy zdrowotne), człowiek może kierować swoim życiem tak jak sam chce i jeśli nie ma zainteresowań - to jego sprawa i problem - nic starucha nie zachęci do działania. Człowiek na każdym etapie życia powinien żyć swoim życiem, a nie życiem innych.
UsuńJestem już babcią i nie jest moim marzeniem zajmować się na okrągło wnuczką i żyć życiem mojej córki. Owszem, jak trzeba coś pomóc - jestem otwarta. Nie jest moim pragnieniem mieszkać z młodymi na tzw. starość i póki uda mi się być samodzielną - samodzielna chcę być. Nie chcę by młodzi zajmowali się moją niepełnosprawną starością i jeżeli zajdzie taka potrzeba chętnie wyląduję w domu opieki.
Z drugiej strony myślę, że dobry byłby pomysł, gdyby w Polsce powstawały takie domy opieki - osiedla, gdzie ludzie starsi mieszkaliby w samodzielnych mieszkaniach, mieliby zapewnioną opiekę lekarską i możliwość korzystania ze stołówki oraz wspólnych zajęć świetlicowych itp. Jednak w obliczu oczekujących nas niskich emerytur, takie rozwiązanie systemowe nie będzie możliwe do zrealizowania dla wielu.
Uważam, że trzeba będąc jeszcze w sile wieku myśleć o tym - jak zaplanować swoją starość, a nie oplatać się na rodzinie jak jakiś powój. Czy to młode pokolenie mające pracować do 67 roku życia będzie miało możliwość zajmowania się starymi rodzicami?
Oprocz specjalnych, tzw.'sheltered', mieszkan/domow widze tu duzo staran, zeby jak najwiecej starszych osob zostawalo, dopoki sie da, w swoich domach. Ludzie zreszta tego najbardziej chca na ogol - starzec sie u siebie!
OdpowiedzUsuńDzieci niekiedy mieszkaja daleko, nawet np. w Australii, ale jest dostepna tzw. 'free personal care' - nie jest to opieka pielegniarska ( ta tez jest dostepna dla potrzebujacych), ale pomoc w umyciu sie, ubraniu itd. Pelny wymiar to bodajze 4 polgodzinne wizyty dziennie.
Nie jest to idealne, bo malo kto lubi, zeby mu ktos przychodzil i pomagal sie np. ubrac rano, kazdy wolalby sam. Moja przyjaciolka sie smieje, ze jej 94-letnia kumpela ( mieszka w tym samym domu) woli sie pol dnia ubierac, byle sama. Widzialam te pania, ma klopoty ze wzrokiem, ale sama schodzi ze schodow ( nie chce tego fotelika) i bardzo elegancka!
Mysle, ze Polska pojdzie w kierunku tych rozwiazan. Polozenie starej osoby w szpitalu czy nawet w 'care home' jest kosztowniejsze niz taka pomoc na przychodne czy nawet moze 'carer' mieszkajacy ze starsza osoba.
Mowi sie tu wiele o kosztach, kalkuluje, co wyjdzie taniej, ale to normalne.
Zgadzam sie, ze warto myslec o swojej starosci samemu - nawet kochajace dzieci moga nie dac rady z ta opieka, kiedy bedzie ewentualnie potrzebna...
Zofia