.....każdy idzie własną drogą, a tak naprawdę wszyscy idziemy w jedną stronę.
I to jest jedyna sprawiedliwośc tego świata.
Nie ważne czy jesteśmy mądrzy czy też nie, ładni czy brzydcy, zdrowi lub chorzy,
młodzi lub starzy - wszyscy podążamy TAM z każdym oddechem, każdym
uderzeniem serca.
I dopóki jesteśmy TU i TERAZ czerpmy z tego pobytu radośc dzieląc ją z innymi.
I pamiętajmy o tych, którzy tę drogę, którą teraz idziemy, już przebyli.
Pamiętajmy o nich nie tylko z okazji 1 listopada, ale tak zwyczajnie, na co dzień,
myślmy o nich tak, jakby tylko gdzieś daleko wyjechali, opowiadajmy o nich
naszym dzieciom i wnukom.
I pamiętajmy nie tylko o ludziach - o zwierzakach, które umilały nam życie też-
przecież były częścią naszej codzienności.
Bardzo pięknie i mądrze to ujęłaś Aniu :-) Czasem mam wrażenie, że ludzie żyją tak, jakby ich śmierć nie dotyczyła. A przecież tylko to jedno jest pewne na tym łez padole - odejdziemy stąd. Czy to się komuś podoba, czy nie.
OdpowiedzUsuńOdeszliśmy bardzo daleko od natury, stąd też i śmierc jest dla nas czymś strasznym, nienaturalnym. Śmierc stała się wręcz czymś wstydliwym. Umieramy najczęściej w szpitalach, odcięci od rodziny, samotni, w jakimś stopniu pozbawieni godności, popodłączani plątaniną rurek do pikających aparatów. Nie wiem, dlaczego boimy się własnej śmierci - powinniśmy się raczej bac sposobu umierania. Bo przecież wszyscy kiedyś stąd odejdziemy.
UsuńMiłego, ;)
Naszej poprzedniej wilczycy pochowanej w ogródku zawsze zapalamy 1 listopada mały znicz... Bo w końcu była z nami 11 lat jako członek rodziny!
OdpowiedzUsuńA my, jezdzimy kilka razy w roku na psi cmentarz, gdzie leży nasz ukochany psiak, zapalamy mu znicz i wtykamy obok kamienia z imieniem kolorowy wiatraczek. A Psie Zaduszki są co roku w pierwszą niedzielę pazdziernika. I wtedy na kazdym psim grobku furczy co najmniej jeden wiatraczek, są tłumy ludzi i na każdym psim grobie płonie znicz. Nasz był z nami 16,5 roku.
UsuńMiłego, ;)
Tak Anabell, o zwierzętach także pamiętam. A było ich niemało w moim długim juz przecież życiu. Ostatni rekordzista Chau,ciu,jeżeli o wiek idzie ,bo był ze mną 20 lat.był ślicznym kundelkiem. Wyglądał jak lisek , rudy, i także był podobnie sprytny.jak lis.A bardzo mi szkoda pięknego rudego persa Figara,kocura mojej Ewy, który wyszedł niepostrzeżony w mroźną noc i przemarzł tak bardzo że nie pomogło długie i kosztowne jego leczenie...
OdpowiedzUsuńZ uwagi na miejskie warunki (blok) pies był tylko jeden, ale za to kochany i wielbiony przez nas wszystkich. Żył 16,5 roku i chociaż minęły już 4 lata odkąd odszedł, nadal za nim tęsknię i nie chcę by go zastąpił jakiś inny pies. Był z nami wszędzie, nawet na wyjazdach zagranicznych.
UsuńMiłego, ;)
Jestem szczęściarą, bo moi rodzice są jeszcze ze mną, a wiesz jaka stara baba ze mnie ...
OdpowiedzUsuńDzięki nim czuję się jeszcze czasami jak małe dziecko. Wprawdzie Oni ,pewnie z racji wieku i z racji wielu chorób, które im dokuczają nie potrafią już czerpać z tego pobytu TU i TERAZ radości... Nie potrafią się nią dzielić nawet ze sobą ,... Smutne to ... Za każdym razem kiedy ich odwiedzam muszę im uświadamiać , jak dużo mają szczęścia ze doczekali wnuczki, prawnuków, że są na miarę swoich lat sprawni, samodzielni, niezależni ... Nie widzą czasem tego....
Myślę często o nich.zastanawiam się też jaka ja będe w ich wieku .... jeśli dożyje takich lat (84)
Mój psi cmentarz, który mam blisko domu odwiedzam nie tylko z okazji 1 listopada....Dwa spaniele i owczarka są cały czas w moim sercu i jakoś trudno mi teraz zastąpić je innym zwierzakiem ...
To prawda, trudno czasem, patrząc poprzez własną niemoc, dostrzec radośc z faktu, że się jeszcze żyje. Po prostu starośc jest niezbyt miłym okresem życia. Sprawnośc umysłu i jednocześnie stale pogarszająca się sprawnośc fizyczna są ciężko strawną mieszanką, z którą trudno sobie poradzic.
UsuńJa też wciąż nie jestem gotowa (i pewnie już nie będę) na innego psa.
Żaden nie będzie przecież taki jak Flik. Czy wiesz, że witrażowy portret Flika wisi nad moim łóżkiem? Anioł i motyl także, rybka natomiast zdobi mi kuchnię.
Buziaki,;)
Ja pamiętam każdego dnia...
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, co nie oznacza wcale, że żyję przeszłością.
UsuńMiłego, ;)
Mądrzy ludzie z przeszłości i doświadczeń czerpią wiedzę a więź z ukochanymi zwierzętami wzmacnia najlepsze ludzkie cechy. Moje całe życie toczyło się ze zwierzakami, każde z nich miało swój charakter i osobowość, nawet sum w akwarium. ;))
OdpowiedzUsuńJoasiu , masz rację. Bez przeszłości nie moglibyśmy iśc w przyszłośc. Wiesz, wcale mnie nie dziwi, że każde żywiątko ma charakter - przecież one mają DNA takie samo jak my- z tego samego stworzone. Wg m,nie to zwierzęta podobnie jak my mają bardzo zróżnicowane charaktery i duszę. A mój Flik to miał nawet poczucie humoru.
UsuńBuziaki.;)
pamiętam, opowiadam, piszę:)
OdpowiedzUsuńI tak trzeba trzymac, trzeba utrzymac ciągłośc pokoleń.ocalic od zapomnienia ile tylko się da.
UsuńMiłego, ;)
...pamiętam, wspominam, opowiadam...
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, bo tak naprawdę niewielu facetów w Twoim wieku o tym myśli.
UsuńMiłego, ;)
Pamiętam, wspominam - i ludzi i zwierzęta :-))). Nie tylko na 1 Listopada, praktycznie zawsze. 1 i 2 listopad zaś, to dla mnie głównie urodziny moje i siostry. Nie sposób pogrążać się w smutku!
OdpowiedzUsuń...każdy idzie własną drogą, a tak naprawdę wszyscy idziemy w jedną stronę... - Anabell, piękne, proste i święte słowa.
Amisha, życzę Ci wszystkiego co najlepsze oraz spełnienia planów i marzeń. A do tego- pełnego portfela i nieco więcej wytchnienia niż teraz Ci się zdarza.
OdpowiedzUsuńBuziam;)