Byłam dziś z moim własnym mężem w przyszpitalnej przychodni okulistycznej.
Sprawa prosta jak budowa cepa, ale trzeba było wstać bladym świtem, gdy jeszcze
było ciemno, a szyby samochodu pokrywała warstwa lodu.
Mąż miał na dziś wyznaczone badanie kwalifikujące go do operacji zaćmy prawego
oka. No ale on ma już to oko zoperowane- w marcu tego roku-oczywiście w prywatnej
klinice, bo już niewiele na nie widział.
Procedura wizyty wygląda tak : pacjent musi pobrać z rejestracji wydruk swego zapisu,
wręczyć go pielęgniarce okulistycznej w gabinecie i potem jest wzywany.
Gdy już dostanie się do gabinetu wpierw "składa sprawozdanie" pielęgniarce, czyli
mówi po co przyszedł.
No więc mój sprawozdaje owej pielęgniarce, że przyszedł po skierowanie do szpitala na
operację drugiego oka, bo to, które miał mieć dziś kwalifikowane do zabiegu to ma już
zoperowane. Pani pielęgniarka wybałuszyła swe oczęta i mówi:
"nie rozumiem" i ogląda z głupią miną to niewykorzystane skierowanie na usunięcie
zaćmy prawego oka.
Mąż, ponieważ jest niespotykanie spokojnym człowiekiem tłumaczy:
przyszedłem, żeby wziąć następne skierowanie, tym razem na lewe oko, bo w lewym
jest początek zaćmy, a nim się dostanę do szpitala to może i 3 lata upłynąć.
Pani znów patrzy z zerowym zrozumieniem na skierowanie, na którym jak byk stoi :
"operacja zaćmy prawego oka, maj 2015 rok" i mówi; no, ja nic z tego nie rozumiem,
ale może pan doktor coś z tego zrozumie" i łakawie dopuściła mego ślubnego przed
oblicze okulisty, usiłując przedtem wmówić mojemu, że aby zobaczyć czy jest zaćma
to trzeba wpierw atropinę w oko wkroplić. Ale mój, już zahartowany w bojach
z pielęgniarkami zaprotestował no i miał rację.
Okulista pojął, zajrzał w oko, dał skierowanie, więc zrobiliśmy rajd na V piętro, by
wykreślić się z listy oczekujących na operację, bo mąż wybrał sobie inny szpital.
Pani w sekretariacie oddziału okulistycznego była niepocieszona, że on wybiera inny
szpital.
A wybiera inny, bo ten szpital w ramach obniżania kosztów pozwalniał wszystkich
wysoko zarabiających lekarzy - nie tylko na okulistyce. A wysokie zarobki mieli ci,
co byli dobrymi fachowcami.
Wracając trafiliśmy (już niedaleko domu) w prawdziwe piekło, czyli nieczynne światła
na bardzo obciążonym skrzyżowaniu -staliśmy zaklinowani w skręcie w lewo, pomiędzy
autobusem usiłującym wjechać w nasz prawy bok i ciężarówką z naszego lewego boku,
która nie mogła opuścić skrzyżowania. Wszyscy stali i wszyscy trąbili.
Oczywiście nie było ani pół policjanta, żeby pokierować ruchem. Dawno nie widziałam
takiego bajzlu.
I chociaż nie darzę policji miłością, tym razem marzyłam o jakimś policjancie.
Poza tym dziś miałam robiony porządek na kompie przez prawdziwego informatyka i
przy okazji odzyskałam literkę "ć".
Dobrze, że już w ten poniedziałek opuszczam to smętne miasto. I wrócę dopiero
w pierwszej dekadzie stycznia.
Proszę! Można się ucieszyć z tak błahej rzeczy, jak odzyskanie ,,ć''...
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała - to było okropne- naciskałam klawisz "ć" i wyskakiwało mi okienko z innym programem, istna paranoja.
UsuńMiłego, ;)
Jak to dobrze, ze maz ma tylko dwoje oczu:)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie- ale wczoraj koleżanka mi powiedziała, że jej mąż , który jest po usunięciu zaćmy w obu oczach, ma nawrót zaćmy w jednym oku.
UsuńTamtemu kazali pokazać się po pół roku na kontroli, ale on uznał, że jest to sposób tej kliniki na "wyciąganie" pieniędzy i nie poszedł, a teraz jest nieco przerażony.
Miłego, ;)
Nasza cudowna rzeczywistość :( Jak tak czytam to odechciewa mi się jazdy do domu.Życzę Ci spokojnych i pięknych świąt z najbliższymi i w normalnym świecie:))
OdpowiedzUsuńRzeczywistość coraz częściej tak miła jak nagłe kąpiel w przerębli. Dwa dni temu moja koleżanka (pracuje właśnie w tamtym szpitalu) dostała takich bóli stawów, że aż się powlokła na SOR. Przez 5 godzin nie miał kto wykonać ani RTG ani TK ani zdiagnozować skąd ten ból i podać środka łagodzącego.O piątej rano zbolała i nadal bez diagnozy wezwała taxi i pojechała do domu, zahaczając o nocną aptekę. I teraz ma dylemat- czy pisać skargę na personel własnego zakładu pracy.
UsuńMiłego, ;)
Zatem miłego odpoczynku od tego smętnego miasta Anabell!
OdpowiedzUsuńA ta pielęgniarka widać miała zaćmę na rozumku ;-). Ech, na szczęście lekarz był "świetlisty" :-).
Amisha, dziękuję- dla Was też pięknych i wesołych Świąt!
UsuńTa pielęgniarka jest po prostu "umysłowo sprawna inaczej":)
Miłego, ;)
Jak ja nienawidzę konowałów i całego tego bajzlu... W zasadzie bardziej tego bajzlu ze służbą zdrowia ;) Och, oby tylko zdrowie było... reszta jakoś ujdzie...
OdpowiedzUsuńI miałam dopisać i życzę zdrowia dla męża ;-)))
UsuńAguś, dziekuję i Wam serdeczności świąteczno-noworoczne przesyłam;)
UsuńMiłego, ;)
Współczuję, moja Mama miała operowane prywatnie...
OdpowiedzUsuńTo jedno oko też było robione prywatnie. Jak znam życie to zapewne i to drugie tak skończy. Zresztą gdy się chce mieć dobrą soczewkę to w szpitalu państwowym trzeba dopłacić żywą gotówką minimum 1500 zł.
UsuńMiłego, ;)
Ależ oczywiście, że trudno! To, co nie mieści się w rutynowej działalności, zawsze jest trudno zrozumieć. I pierwszym odruchem jest pytanie: "A nie można normalnie?". I potem z automatu następne: "A dlaczego?".
OdpowiedzUsuńTo forma obrony przed wymyślaniem dodatkowej roboty przez wiecznie niezadowolonych pacjentów. W sumie, bez tych pacjentów służba zdrowia działałby o wiele lepiej. Co za debil w ogóle wymyslił tych pacjentów! Trzeba pozbyć się tych wszystkich pacjentów i wreszcie będzie można się zabrać spokojnie za robotę. Tyle papierów wymaga przełożenia z prawej strony na lewą!
Jasne, pacjenci u lekarza, interesanci w urzędach, klienci w sklepach- cała ta hołota powinna mieć wstęp wzbroniony do tych placówek. Nie wiem tylko co zrobić z klientami punktów wszelakiej gastronomii - człowiek gdy głodny to zły, więc mogłoby dochodzić do aktów kanibalizmu:))))
UsuńMiłego, ;)
Jak już wszystko pozałatwialiście z oczami i literka "Ć" wróciła na swoje miejsce to czegóż chcieć więcej ? :) - Rodzinnych . serdecznych świąt i szczęśliwości w 2015 roku. I może będzie dla nas lepszy - bo się spotkamy ?:)
OdpowiedzUsuńMada- przecież wiadomo, że gdy się spotkamy to wszystko będzie lepiej. Dla Was i Twoich Wyspiarzy tez wszystkiego co się szczęściem zwie!
UsuńMiłego, ;)
Bardzo, ale to bardzo mam dość polskiej "opieki" zdrowotnej.
OdpowiedzUsuńDlatego robię wszystko, żeby jak najszybciej pozbyć się konieczności korzystania wyłącznie z niej.
Dobrze, że mimo wszystko z tym drugim okiem się udało!
Pozdrowienia!
iw
Iw, najsmutniejsze w tym jest to, że ten niski poziom wcale a wcale nie wynika z braku pieniędzy- bo niestety w 3/4 przypadków wszystko wynika z indolencji i nieobowiązkowości ludzkiej. Nie da się ukryć, że w lecznicach niepublicznych pacjent czuje się pożądanym gościem a nie piątym kołem w trójkołowcu. A niemal wszystkie lecznice niepubliczne mają podpisane kontrakty z NFZ, bo one zapewniają im płynność finansową i w tych lecznicach pacjent jest traktowany tak jak trzeba, niezależnie od tego, czy leczony jest za własne pieniądze czy też na koszt NFZ.
UsuńMiłego, ;)
cóż ludzie nie zawsze pracują tam, gdzie powinni...
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla Ciebie i męża :)
Dziękuję , dla Was też wszystkiego co najlepsze;))
Usuńjeszcze raz dziękuję :)
Usuńa jakby sie zylo gdyby tak wszystko sie ukladalo jak sobie czlowiec zamarzy ;)
OdpowiedzUsuń