.....pod sufitem, a więc tu też będzie bałagan, czyli "nic specjalnego".
Kiedyś już o tym pisałam- mam mały dylemat.
Moja sąsiadka z vis a vis, nabyła kilka lat temu pieska-śliczną sunię, rasową west
higland white terier.
Takie białe futerko, którego uroda polega głównie na właściwym ostrzyżeniu.
Piesek był prezentem dla dziecka - chłopca będącego typowym przedstawicielem
rasy ADHD.
Gdy patrzę na właścicielkę tej suni, o imieniu Sonia, zaczynam wierzyć, że te
objawy u chłopca , są uwarunkowane genetycznie.
Sunia od samego początku siedzi całymi dniami sama w domu.
Na spacer, góra 15-minutowy jest wyprowadzana 3 razy dziennie. Dłużej trwający
spacer jest tylko wtedy, gdy pańcia w podskokach idzie do sklepu- wtedy piesula
siedzi uwiązana do drzewa w okolicy sklepu.
W niedługi czas po pojawieniu się tej suni, rozmawiałam z panią sąsiadką.
Narzekała,że właściwie kupno psa było głupim pomysłem, bo tylko ona chodzi na
spacery z psem, bo dziecko (10 lub 11 lat) jest jeszcze za małe.
A mąż jest bardzo zajęty.
Od tamtego czasu minęło już ponad 5 lat i dziecko nadal jest za małe (wzrost180 cm,
wiek 15 lub 16 lat). A pan mąż gdzieś wyparował. Od 2 lat ani razu go nie widziałam.
Kiedyś był widoczny codziennie.
Już drugi rok z rzędu pani sąsiadka zostawia piesunię w domu SAMĄ i wyjeżdża
wraz z synem na wakacje a tu 3 razy na dobę przychodzi jakaś jej znajoma, która
wyprowadza sunię na krótki spacer i zapewne daje jej jedzenie i wodę.
I tak się zastanawiam, czy ta pani sąsiadka ma dobrze w głowie czy to tylko ja jestem
taka kompletna wariatka, która brała psa ze sobą wszędzie, nawet jadąc poza granice
Polski.
Żal mi tej psiny, to raz, dwa- po co ktoś kupuje psa, skoro nigdy się z nim nie bawi,
nie chodzi na długie spacery a zostawia psa samopas?
Chyba mam jakieś niedobory umysłowe bo nijak nie mogę takich ludzi zrozumieć.
****
Zebrało mi się na eksperymenty, czyli nowe pomysły na wykorzystanie zakupionych
kiedyś koralików- rureczek, czyli bugli. A oto efekty:
To ciąg dalszy bugli, tym razem w postaci bransoletki. Jest leciutka jak piórko.
Ale to była łatwizna i zajęło mi niewiele czasu, a poza tym okazało się, że mam
jeszcze i w innym kolorze bugle, więc:
uplotłam taki oto naszyjnik.
Poza tym oprawiłam tymi buglami i koralikami krzyształki Svarovskiego i....
w ten sposób powstały kolczyki.
A gdy grzebałam w pudełku z półfabrykatami szukając bigli do
kolczyków, odkryłam, że zajmują mi miejsce tzw. łączniki, więc zrobiłam
tym razem dla siebie.....
...bransoletką , oraz nieco śmieszny naszyjnik:
Zdjęcia mi wyszły mocno nieszczególne,bo "leciałam" na niemal rozładowanej
baterii.
Najśmieszniejsze, że gdy już zrobiłam obie rzeczy, "odkryłam", że łączniki
z bransoletki różnią się nieco wzorem od tych z wisiorka.
No ale to dla mnie, a poza tym musiałby ktoś się bardzo dokładnie przyglądać.
W naturze wygląda to wszystko o niebo lepiej, niemal jak srebro.
*****
Czytam książkę "Ciekawość zakazana". Zbiór artykułów i fragmentów prac
dot. badań paleoarcheologicznych na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.
Z przyjemnością doczytałam się, że w Ośrodku Badawczym SETI jest już
działająca sekcja Paleo-SETI. A to, że istniała cywilizacja "przedstarożytna"
na bardzo wysokim poziomie to nie są wymysły pana Danikena ani żadna
mrzonka.
*****
Oglądałam transmisję z Olimpiady, jak to Rafał Majka zdobywał medal-
nieważne, że "tylko brązowy". Przedtem nigdy nie mieliśmy medalu w tej
dyscyplinie sportu.
Końcówka etapu (254km, w upale, góra, dół) była niezwykle dramatyczna
i mogło się wszystko dla Majki skończyć nieciekawie, tak jak dla kilku
innych kolarzy.
Myślałam, że padnę na serce, gdy nagle kamera pokazała dwóch leżących
na szosie kolarzy- tych, z którymi Majka gnał do mety.
Po długich 2 minutach wyjaśniło się, że Majka jakimś cudem ominął
tych, którzy się wywrócili i oczywiście już nie ukończyli wyścigu.
Doścignęli Go co prawda potem Holender i Belg, ale udało mu się zdobyć
ten pierwszy dla naszego kolarstwa medal olimpijski.
No cóż- taka jestem- kolczyków nie noszę a je robię;))
Na rowerze nie jeżdżę a kolarstwo oglądam.;))
Otoz nie masz zadnych niedoborow umyslowych, a jedynie mocno rozbudowane poczucie odpowiedzialnosci za stworzenie, ktore przyjelas do rodziny. Nie wyobrazam sobie nie wybiegac psa codziennie, nie wypiescic i zostawic na tak dlugo, chocby i pod "opieka". Ten zwierzak cierpi, glownie na powazny deficyt milosci i odpowiedniego traktowania. Pies ma umysl trzyletniego dziecka i podobnie odczuwa. Jak komus potrzebna okazyjna maskotka, to niech se kupi pluszaka.
OdpowiedzUsuńA ja jezdze na rowerze i nie ogladam. Kolczyki nosze, a nie robie. Swietnie bysmy sie uzupelnialy, nieprawdaz? :))
UsuńPrawdaż Anno Mario, prawdaż. Z chęcią bym sąsiadkę zamknęła na kilka dni w domu, samą, bez dostępu do różnych komunikatorów. Może wtedy zrozumiałaby co pies przeżywa.
UsuńKochana, wszystko z Tobą w porządku. Ja właśnie dlatego nie mam psa, chociaż z psami sie wychowałam, ale z nami mieszkała babcia. Teraz pies siedziałby sam w domu, a tego mu nie zrobię. Inni właściciele robią jak twoja sąsiadka i muszę całymi popołudniami słuchać wycia lub szczekania psów, które siedzą same...
OdpowiedzUsuńRobótki, nawet jeśli nie nosisz dobrze robią na sprawność manualną, a różnicy we wzorach nie zauważyłam :-)
Od dziecka marzyłam o psie, ale pies pojawił się dopiero wtedy gdy córka była już w II-licealnej, a ja wiedziałam, że już nie będę pracować poza domem.
UsuńRóżnica we wzorach jest minimalna i aż się zdziwiłam, gdy to zobaczyłam.
Miłego;)
Przyznam, że ja nie przepadam za rozwiązaniem pt. pies w bloku. Wychowałam się na wsi i mam wrażenie, że takie zwierzę się męczy trochę. No. A jak już ktoś się tak zajmuje nim jak wyżej opisana pani to już...
OdpowiedzUsuńMój sią w bloku raczej nie męczył. Wychodziłam z nim 4 lub 5 razy dziennie, jezdziłam też do lasu, jeden spacer miał zawsze półtoragodzinny, pozostałe na ogół 30 minut. Jezdził z nami wszędzie, wszędzie miał swoje domowe posłanie i zabawki.Raz tylko siedział biedak w domu sam 5 godzin, ale wtedy mój mąż był b.ciężko chory i musiałam być w szpitalu. No ale mój pies to był karłowy jamnik, więc zabieranie go wszędzie ze sobą nie było męczące i kawałek Europy z nami zwiedził.
UsuńMiłego;)
Biedna psinka, nie jestem w stanie zrozumiec postepowania takich ludzi jak Twoja sasiadka. Zamknelabym takie babsko w klatce aby sama poczula jak to jest.
OdpowiedzUsuńBizuteria jak zwykle zachwyca, serdecznosci Aniu:)
Mieli ci sąsiedzi mieszkać tu tylko rok,a już 6 lat tu siedzą.Byłabym szczęśliwa gdyby się wyprowadzili- straszliwie trzaskają drzwiami.Bardzo mi żal tego pieseczka.Ona nawet nie szczeka w domu gdy siedzi sama.
UsuńMiłego;)
Biedny ten pies...
OdpowiedzUsuńTo coś nie tak z sąsiadką.
Biżuteria , extra, w Twoim stylu, chętnie bym nosiła kolczyki,
ale nie mogę...
Pozdrawiam !
Czasem noszę klipsy bo nie mam ochoty na dziury w uszach.W moim odczuciu sąsiadka nieco niedorobiona jest. Szkoda mi tylko psa.
UsuńMiłego;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńWszystkie zwierzęta domowe powinny umieć mówić i swoim pańciom wygarnąć, co o nich myślą. Kiedy ja nie wytrzymam i "wygarnę", to ja w oczach pańci jestem wrogiem zwierząt. Gdy interweniowałam w sprawie wyjącego żałośnie psa pozostawianego w domu na całą noc w Sylwestra, to ja wyszłam na tą złą, której pies przeszkadza.
Pozdrawiam serdecznie.
Raz jeden jej powiedziałam, że takie krótkie spacery to za mało dla psa, ale chyba mało ją obchodzi dobro psa.Ta psina jest cichutka, bardzo rzadko ją słychać.Gdyby biedula wyła to już dawno uwolniłabym ją od tej rodziny.
UsuńSerdeczności;)
Sama mam westa, więc jeszcze gorzej mi kiedy o tym czytam... Nie rozumiem czemu ludzie decydują się na kupno psa kiedy nie mają do tego serca. Owszem 3 spacery dziennie wystarczają psu do załatwienia własnych potrzeb, ale czasem trzeba zabrać go gdzieś dalej, zwłaszcza, że westy to psy tropiąca, można więc rzecz, że wąchanie to ich pasaj, niech by sobie pohasała i poniuchała nowe okolice...Uwiązanie psa pod sklepem to dla mnie zbrodnia, zawsze patrzyłam na takie zjawisko jako coś nieludzkiego, ale już postawienie psa samego na kilka tygodni wykracza po za ludzkie pojęcie... Co z tego, że ktoś zajrzy wyprowadzi i nakarmi jak pies całymi dniami i nocami sam...
OdpowiedzUsuńBo coraz większa część społeczeństwa zwyczajnie nie myśli- myślenie wyraznie sprawia im trudność. Poza tym co to za zwyczaj kupowania psa w charakterze prezentu dla dziecka.Pies to nie rzecz tylko żywa, mądra i wrażliwa istota!Ciekawe co by taka mądrala powiedziała, gdyby ją ktoś komuś dał w prezencie. W ub. roku to pies siedział sam ok.tygodnia, teraz już siedzi tydzień.Gdy jechaliśmy na ślub córki, to nie było nas 3 dni i przez ten cały czas była w naszym mieszkaniu moja przyjaciółka, którą nasz pies znał a ja i tak do psa przemawiałam przez telefon, żeby raczył jednak jeść.Oczywiście pies spał w łóżku z moją przyjaciółką, a ta, żeby mu zrobić frajdę chodziła z nim na bardzo długie spacerki.Gdy wróciliśmy, po wariackim powitaniu pies się odwrócił do mnie tyłem i do końca dnia był obrażony na amen.
UsuńTeż uważam,że branie psa na zakupy to bardzo zły pomysł.Ale jak widzę to większość porannych spacerów sprowadza się do spaceru po bułki.
Miłego dla Ciebie i głaski" dla piesia;)
Mam dziwnych sąsiadów zza miedzy. Regularnie wyjeżdżają do Niemiec, do pracy, co jeszcze nie jest dziwne. Dziwne jest to, że regularnie, co dwa, czasami nawet po roku, wymieniają psy ze schroniska. Pies na podwórku, istota niezbędna, szczeka i odstrasza potencjalnych intruzów. Tylko, że to na mnie spoczywa obowiązek jego karmienia i zapewnienia mu minimum rozrywki i pieszczot. Nawet mi za to płacą. I co z tego, skoro tego zwierzaka mi i tak żal. Nigdy nie wiadomo jak długo będzie się czuł stróżem nie własnych własności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Schroniska są różne i czasem psy są w kiepskim stanie, więc długo u nowych właścicieli nie przebywają. Znajoma wzięła kilka lat temu psa ze schroniska- wg lekarza schroniskowego pies był zdrowy, dobry do adopcji. A sunia miała bez przerwy kłopoty z jelitami, na leczenie wydano grube pieniądze i w końcu okazało się, że trzeba psa uśpić, bo już nie ma dla niego pomocy-nie było chyba u niego organu wolnego od robaków.
UsuńTo może gdy tych ludzi nie ma pies powinien być u Ciebie a nie na ich terenie?Bo tak to pies chyba nawet nie wie czyim jest psem;)
Miłego;)
Pies faktycznie traci orientację, kto jest jego właścicielem. Częściej ja go dokarmiam niż właściciele z nim bywają. Ja potrzebuję jeszcze trochę czasu na nowego psa. W niespełna w pół roku straciłem dwa (jednego musiałem dać uśpić, drugi sam w tajemniczych okolicznościach dokonał żywota). Za bardzo się do zwierzaków przywiązuję.
UsuńZa kilka dni minie 6 lat jak jesteśmy bez psa. I już nie wezmiemy.Jest nas tylko dwoje, mąż po ciężkich przejściach kardiologicznych i z POChP , więc trudno jakiegoś psa skazywać na skutki naszych niedomagań,a wiadomo, że nikt nam w obowiązku dbania o psa nie pomoże, nie mamy tu rodziny.
UsuńZresztą tak naprawdę tęsknie ciągle za tamtym, a nie za psem jako takim. To pewnie głupie, wiem.
Miłego;)
Z Tobą jest w porządku, to sąsiadka ma niedobory. Niestety ludzka bezmyślność i brak empatii nie zna granic. Oczywiście szkoda zwierzęcia, ale Tobie też nie zazdroszczę, świadomość, że zwierzęciu dzieje się krzywda i bezradność z pewnością nie wpływa kojąco na Twój system nerwowy. Koralikowe eksperymenty wyszły całkiem udanie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
Sąsiadka jest rewelacyjna- tłumaczę Jej, że drzwi posiadają klamkę i przy jej pomocy można drzwi zamknąć sprawnie i po cichu, tym bardziej, że nie są wyposażone w zamek zatrzaskowy, więc walnięcie nimi z siłą orangutana i tak nie uwolni jej, ani syncia od użycia klucza. Potakuje, potakuje a potem przy najbliższym kontakcie z drzwiami wali nimi z całej siły.Jej synulek - tak samo.Psinunia jest cichutka, nigdy nie piszczy ani nie szczeka, czasem się zastanawiam, czy jeszcze żyje. No ale ta co do psa przychodzi też chyba tylko z drzwiami od stodoły miała do czynienia bo też zawsze trzaska drzwiami, ale z nieco mniejszą siła, więc wypatruje z okna czy wyprowadza psinę.
UsuńMiłego,:)
To jeden z powodów, dla których nigdy nie miałam zwierzaka - jak ma sam siedzieć w domu, to co to ma za sens, tylko tęskni i pewnie się nudzi samotny. A my tak pracujemy, że pewnie by się tak skończyło, więc lepiej, że zwierzaka nie mam, wszystko jedno, pies, rybki, kot, ptaszki - każde potrzebuje by się nim zajmować.
OdpowiedzUsuńA koraliki urokliwe, jakoś ja nie mam ostatnio natchnienia, chociaż coś mi tam po głowie chodzi...
U mnie zawsze bywały jakieś zwierzaki-stosownie do wieku dziecka. Wpierw był żółw stepowy, potem parka ryżowców, potem dość krótko sunia-wariatka, która nam zdemolowała dom, potem rybki. I w 1994 roku nastał jamniorek na 16 i pół roku. Najcudowniejszy, najukochańszy zwierzak pod słońcem. Niczego nigdy w domu nie zniszczył, nie pogryzł i był niesamowicie mądry- wet się śmiał, że on ma chyba część genów małpich.Zwłaszcza, że mój pies uwielbiał pana weta.
UsuńMiłego;)
Z tym natchnieniem do koralików to bywa różnie- czasami nic mi nie wpada do głowy, a czasami wymyślę coś tak dziwnego, że sama nie za bardzo wiem jak to wykonać, chociaż widzę to w wyobrazni i nawet rozrysuję.Pozostaje czasem problem połączenie tego wszystkiego razem.
To nawet nie będę opisywał jak zajmują się swoim yorkiem Ryśkiem krewni Staruszka, z którymi na Kaszubach byliśmy. Szok to mało powiedziane dla kogoś spoza rodziny jakby mu powiedzieć.
OdpowiedzUsuńTeż staram się śledzić starty Polaków w Rio. Rafał Majka poradził sobie według mnie znakomicie. A jeszcze lekka atletyka przed nami. :)
Dzięki wielkie, zachowam te namiary na ten dom opieki, jak będzie kiedyś decyzja o tym by Babcia trafiła do takiej placówki. Ale na razie jednak zadziałamy z p. Sławą.
Ten deszcz to zmora dla mnie, bo nie ma jak na rower wyjść, nawet na chwil parę.
Pozdrawiam!
No to dziś już zapewne śmigasz na rowerze.Pogoda na taką rozrywkę idealna!.
UsuńMiłego;)
Ja tylko uściślę - mieliśmy srebro w tej dyscyplinie kolarskiej w 1988 roku. Zdobył je wtedy Czesław Lang.
OdpowiedzUsuńCo do psów - taka ,,pańcia'' dzieci też nie powinna mieć. I tyle na temat.
W 1988, w Seulu, to był medal w wyścigu drużynowym, a nie w indywidualnym ze startu wspólnego. Indywidualnego medalu w tej dyscyplinie kolarskiej nie mieliśmy nigdy.Z tym posiadaniem dzieci to ja zawsze byłam zdania, że nie każdy powinien mieć dzieci.
UsuńBył w W-wie pewien lekarz ginekolog- położnik, który głosił podobną hipotezę, ale on brał pod uwagę zdrowie fizyczne matek, a nie psychiczne. Był bardzo niepopularny wśród pań.
Miłego;)
Jestem Aniu- chociaż średnio przytomna.
OdpowiedzUsuńWypowiem się tylko na temat tej właścicielki psa. A właściwie to szkoda na to słów. Ludzie jednak nie są normalni.
Najlepszego:)
Jadziuniu- być obecną a do tego przytomną to dziś naprawdę duża rzadkość, więc to stan normalny;)
UsuńJuż od dawna trudno określić co jest normalnością, bo to co kiedyś było "nie do pomyślenia", czyli uważane za nienormalne, dziś zaczyna być normą.
Serdeczności;)
Uwielbiam zwierzęta i dlatego nie przygarnę chwilowo żadnego zwierzaka. Nie mogłabym poświęcić mu wystarczająco dużo czasu. Zawsze kiedy decydowałam się ulec prośbom potomków i sprowadzałam do domu kolejnego
OdpowiedzUsuńzwierzaka wiedziałam, że to ja będę musiała się nim opiekować. Oczywiście chłopaki pomagali, ale miałam świadomość, że dopilnowanie, żeby zwierzakowi było u nas dobrze spadnie na mnie. Do kolarzy mam słabość, bo mój tata uprawiał kolarstwo jeździł z Królakiem.
Pozdrawiam.
I z tych samych względów i ja nie wzięłam kolejnego psa.
UsuńOch, ówczesne Wyścigi Pokoju to była zawsze fura emocji. Ilekroć było zakończenie na Stadionie Dziesięciolecia to oglądałam to "na żywo". Chyba do śmierci nie zapomnę tych radiowych sprawozdań!
Miłego;)
No ba, dziś na rowerze zrobiłem 51 kilometrów, na Siekierki mnie wyniosło aż.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak sądziłem, że w ten sposób to można puls zbadać, może coś tam jeszcze zbliżonego. Ale z tym tlenem to właśnie przypuszczałem, że to takie mało precyzyjne.
Jak dla mnie to chore, że nie ma na takich naciągaczy bata. Bo były już artykuły o sprzętach niby leczniczych, które okazały się nic nie warte, poza wydanymi na nie tysiącami.
Pozdrawiam!
Piotrze, od Ciebie na Siekierki to nie jest tak daleko, no chyba ,że jechałeś przez prawobrzeżną Warszawę:))
UsuńSiekierki są paskudne, a zwłaszcza w okolicy elektrociepłowni. Ta część od Bartyckiej w stronę elektrociepłowni też mnie nie zachwyca.
Miłego;)
Ładne te bransoletki - tak zacznę od końca ;). Też kiedyś robiłam własne, i z koralików i ze sznurków/łańcuszków. Co do pieska, to współczuję mu właścicieli, ale niestety nie oni jedni tak postępują. Sąsiadka stwierdziła, że to był głupi pomysł z tym psem, a moim zdaniem to był jej pomysł, więc niech teraz za to odpowiada, bo pies to istota żywa, jakby nie wiedziała. Denerwuje mnie takie ,,bawienie się" zwierzętami.
OdpowiedzUsuń