Kochani, napisałam o sobie szczerą prawdę- naprawdę jestem stara
i głupia i mózg mi się zlasował.
W trzeciej dekadzie listopada, moja bardzo dorosła córka doszła do
wniosku, że mogłabym zrobić dla niej szaliczek- ok. 40 cm szeroki
i ze 150 cm długi.
Jak zapewne wszyscy wiecie nasz mózg jest podzielony na różne
"kawałki" między innymi jest "kawałek" zawiadujący tak zwaną
miłością matczyną. Od kilkunastu lat usiłuję lekceważyć jego różne
podszepty, bo jak większość z Was wie jestem "matką na odległość",
więc musiałam się uodpornić na różne matczyne troski- wszak dziecko
dorosłe, samodzielne i samo już jest matką. Więc zamartwianie się
jej codziennym życiem nie ma najmniejszego sensu.
Ale widocznie ostatnio jakoś spadła mi odporność, bo pierwsze co
pomyślałam, to "o fajnie, zrobię dziecku szaliczek".
Nie wiem czy wiecie, ale ów "ośrodek matczynej miłości" to bardzo
podstępne ustrojstwo- raz pobudzone zaczyna znieczulać w naszym
mózgu tak zwany "ośrodek zdrowego rozsądku" a my zaczynamy
popełniać same błędy.
No właśnie - zamiast pomyśleć trzezwo, że za kilka dni już będzie
grudzień, a dziecko nawet jeszcze nie wybrało włóczki, z której
miałabym ów szalik popełnić, to ja wpadłam niemal w entuzjazm.
W końcu dziecię wybrało włóczkę i kolor i padło na włóczkę
"lace" firmy Drops. Popatrzyłam na zdjęcie w witrynie sklepu i
mój znieczulony zdrowy rozsądek niestety nie zadziałał - włóczka
lace przypomina grubością dwie cienkie nici do szycia razem
skręcone, ale na zdjęciu wcale tego nie widać. 10 dag tej włóczki to
800 metrów ale na zdjęciu włóczka nie wyglądała na tak koszmarną
cieniznę, albo ustrojstwo od matczynej miłości uszkodziło mi
również odbiór wzrokowy.
Zamówiłam ów cud peruwiańskich tkaczek, przejrzałam wzory na
włóczkę lace i zaczęłam trenować na innej cienkiej włóczce, która
również w 10 dekagramach ukrywała aż 800 m długości.
Włóczka w końcu dotarła choć Poczta Polska nie spieszyła się
z jej dostarczeniem pomimo priorytetu.
Rozpakowałam paczuszkę i oniemiałam- jeszcze nigdy w życiu
nie widziałam tak cholernie cienkiej włóczki.
No cóż- zaczęłam się przymierzać do tej cienizny.
Wg wzoru miałam ową cieniznę przerabiać drutami nr 3 lub
nawet 3,5 lub szydełkiem nr 4.
No cóż-pomyślałam- przecież niejeden szalik w życiu zrobiłam
i zabrałam się za nabranie oczek na druty.
Nie wyglądało to dobrze, oj nie. No ale jakoś te oczka nabrałam.
A potem- potem to już była klęska, bo ten ażurowy wzór był
dwustronny - i po lewej i po prawej stronie robótki trzeba było
oczka "gubić i jednocześnie narzucać"- te z pań, które robią na
drutach z pewnością pojmą o co biega.
Po przerobieniu iluś tam rzędów, w których pomyliłam się kilka razy,
postanowiłam zmienić ten ażur na mniej skomplikowany i to
co zrobiłam , czyli z 5 cm na wysokość- sprułam.
Nie powiem Wam dokładnie ile razy prułam, nabierałam oczka na
nowo, próbowałam kolejny ścieg - już nawet nie liczyłam.
W pewnej chwili gdy już wydawało mi się, że dam radę to
jednak zrobić, a na drucie było już z 15 cm "urobku", podstępnie,
bez rozgłosu uciekły mi z drutu dwa oczka i......musiałam
całość spruć, bo nie byłam w stanie ich połapać tak, by nadal
tworzyły pożądany wzór.
Zniechęcona i przerażona tą włóczką zmieniłam ścieg na inny,
też ażurowy, ale najprostszy z możliwych.
Teraz sprawdzam każdy jeden przerobiony rząd, nim przejdę do
następnego.
Na dzień dzisiejszy udziergałam już 80 cm , czyli coś jakby połowę
pożądanej długości.
Jestem udręczona tą robótką, bo moje paluszki przypomniały sobie,
że mam wszak oszczędzać stawy paliczków i w proteście- bolą.
Poza tym jestem przyzwyczajona, że robię na drutach "techniką
na macanego", czyli rzadko patrzę na to co robię- z reguły w trakcie
robienia na drutach oglądam film. Ażury u mnie to raczej rzadkość,
a już taki eksces jak robienie całości ażurem to zdarza się raz na
wiele lat. Ostatni taki wybryk był ze 20 lat temu, gdy robiłam
letni sweter z lasety - to taka cienka jedwabna tasiemka i chyba już
zniknęła z asortymentu pasmanteryjnego.
Jutro przyjeżdża na kilka godzin moje dziecko, ale jestem dziwnie
pewna, że szaliczek nie będzie jeszcze gotowy.
Zwłaszcza, że po wieczorno-nocnej transmisji z okolic Wiejskiej
jestem mało przytomna.
I chcę tu podziękować tym wszystkim, którzy wczoraj, pomimo
zimna i póznej pory demonstrowali i w moim imieniu.
Co do tak zwanych świąt- niczego nie szykuję, nie szaleję ani
z zakupami ani z gotowaniem. Dla mnie to kolejne przesilenie
zimowe, które zresztą jest zawsze 21-22 grudnia, a data 25 grudnia
wzięła się z kalendarza juliańskiego, obowiązującego na początku
nowej ery- wg tamtego kalendarza przesilenie zimowe było
25 grudnia.
A poza tym Jezus urodził się w sierpniu, nie w grudniu, co można
wyczytać w odpowiednich dokumentach.
W czasach "pogańskich" uroczyście obchodzono przesilenie
zimowe- pomalutku wydłużał się dzień, Słońce coraz dłużej było
na nieboskłonie. A Słońce to życie, więc nic dziwnego, że owo
przesilenie zimowe było uroczyście obchodzone.
A nowa wiara, chrześcijaństwo, spokojnie zawłaszczyło tę okazję
dla swoich celów.
Zawłaszczyło również do swoich celów wszystkie "miejsca mocy",
w których dotychczas zbierali się ludzie .
Wszystkie pierwsze kościoły pobudowano na ruinach zburzonych
pogańskich miejsc kultu.
Nie miejcie do mnie żalu, że piszę prawdę, którą bez trudu można
wyczytać w dokumentach historycznych.
Miłego wszystkim;)
Muszę się ciut doszkolić, bo coś z tym przesileniem mi się nie zgadza. Kalendarz gregoriański jest przesunięty o circa about dwa tygdnie (tu plus, bo dwa razy mam święta i nowy rok) :-) więc te trzy dni mnie jakoś dziwią.
OdpowiedzUsuńCzytając Twoje opisy techniczne robótki, patrzyłem na ten szaliczek jak na kratownicę i nie dziwię się, że jak gdzieś była fuszerka, to całość nie wygląda symetryczne, co rzuca się w oczy.
A ogólnie, to i tak Ci zazdroszczę determinacji. Po dwóch próbach odpuściłbym na jakiś czas.
Miłego...
Witaj Rzadki Gościu;) Mnie też się ta data 25 grudnia wydała dziwna, ale to chyba ma związek bardziej z jakimiś kosmicznymi układami niż z kalendarzem juliańskim- w każdym razie tak sobie wtedy wyliczyli przesilenie zimowe na 25 grudnia. Pamiętaj, że wszystko co nam Biblia i okolice podają nie było "reportażem na gorąco" a raczej kompilacją dostosowaną do dorażnych potrzeb.
UsuńŻycie mnie nauczyło determinacji.Dobrze, że słowa
nie przyklejają się do ścian-w innym przypadku ściany w moim pokoju byłyby pokryte samymi niecenzuralnymi wyrazami.
Jesteś niedaleki od prawdy z tą kratownicą- to wzór siatki, więc każde "potknięcie" jest widoczne.
Miłego;)
Faktycznie rzadki gosc! Pomyslalam, ze zycie w Gruzji pochlonelo Mironqa i zupelnie zapomnial o znajomych.
UsuńMoże i zapomniał, a może nie za bardzo ma się czym pochwalić???
UsuńPomimo to życzę Ci dużo spokoju i radości w święta Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję bardzo i wzajemnie wszystkiego najlepszego.;)
UsuńNo to wpadłaś w czarną...dziurę z tą robótką. Podziwiam twoją cierpliwość, bo ja bym chyba dawno cisnęła to w kąt.
OdpowiedzUsuńJak to z tymi świętami było, nie wiem do końca, nie chce mi się wnikać, dla mnie liczy sie urlop, spotkania z bliskimi, a cała reszta dodaje życiu uroku.
Życzenia będę jeszcze składać...
Jotko, to świetne porównanie - ta robótka to faktycznie niczym czarna dziura;)
UsuńSama sobie się dziwię, że jeszcze tego nie wyrzuciłam za okno.
A ja jestem raczej dociekliwe babsko i staram się zawsze wszystko sprawdzić. Mnie te wszystkie święta nie przeszkadzają. Mało tego- do dziś lubię robić ozdoby choinkowe, bo wciąż widocznie sporo we mnie dziecka.
A dni wolne od pracy i spotkania z miłymi osobami "też piechotą nie chodzą" i są miłym urozmaiceniem codzienności.
Życzenia, ku zgorszeniu niektórych, złożę zapewne w dniu wigilii.
Ostatnio zostałam obrugana przez jakąś nadgorliwą i wielce chrześcijańską duszyczkę, która miała mi za złe, że śmiem składać życzenia świąteczne, chociaż sama nie obchodzę świąt.
Jak z tego widać życzliwość dla innych jest wśród niektórych chrześcijan towarem deficytowym.
Miłego;)
A co ma wspólnego obchodzenie ze składaniem życzeń?
UsuńNiektórzy ludzie są dziwni...
W efekcie tej dziwacznej interwencji skasowałam anonimowym możliwość komentowania.
UsuńWydaje mi się, że przed laty byłam bardziej tolerancyjna albo ludzie byli mniej dziwni;)
Haha ten "osrodek matczynej milosci" to u mnie chyba wyparowal:)) Moj synek zazyczyl sobie jakis czas temu, zebym mu zrobila sweter "taki wiesz jak mi zrobilas jak bylem maly":))) No tak "jak byl maly" to slowa kluczowe, bo moj synek ma obecnie 196cm wzrostu i calkiem sluszna wage. A tamten sweter mial kangurza kieszen na brzuchu, zeby dziecie mialo w czym wynosic zabawki na podworko:)))
OdpowiedzUsuńPopukalam go w glowke (stojac na drabince kuchennej bo inaczej nie siegam) i polecilam, zeby sobie taki sweter kupil jesli koniecznie chce. Przy czym nie omieszkalam dodac, ze ta kangurza kieszen na brzuchu ani mu nie doda urody, ani smuklosci, no i "co Ty bedziesz syneczku nosil w tej kieszeni? zgrzewke piwa do kolegow?"
Oboje obsmialismy sie zdrowo i na tym sie na szczescie (glownie dla mnie) skonczylo:))
Myślałam, że i u mnie wyparował a tu taka niespodziewajka;))) Dorodnym facetem jest Twój synek i mam podejrzenie, że taki sweter pewnie ze dwa miesiące trzeba by "drutować", a ja po 2 tygodniach już miałabym dosyć. Moja to raptem "S"
Usuńnosi, więc jeszcze nie tak dawno robiłam dla niej swetry, ale odkryła, że swetry robione fabrycznie łatwiej prać i mniej z nimi zachodu.
Krasnale też chodzą w fabrycznych wyrobach, poza tym ich ciuszki wymagają raczej częstego prania, więc ręcznie robione swetry nie przetrzymałyby częstego prania.
Znaczy nie szalik, a szal ażurowy robisz - ozdobny. Hmm pewnie bym się poddała w obliczu takiej cienizny i albo wzięłabym podwójną nitkę (byłoby 400 m/100 g), albo zamówiłabym nową -nieco grubszą przędzę. Oj współczuję takiej robótki.
OdpowiedzUsuńTeż dyżurowałam przy TVN24 do późna... Jestem całym sercem razem z protestującymi.
Gdybym miała więcej czasu do namysłu to pewnie dokupiłabym więcej tej włóczki- kupiłam ją w sklepiku Intensywnie Kreatywnej a ten blady róż był tylko w tej grubości.
UsuńJa chyba nie jestem dobrym materiałem na dziewiarkę, bo jakoś nie mogę pojąć peanów na cześć tej "lace"- jak dla mnie to zle się nią robi, bo nie dość,że cienizna
to się dość łatwo rozdwaja, bo tu nitka alpaki jest okręcona nitką jedwabiu morwowego.
Robiłam wiosną chustę włóczką Alize, też cienką, bo taki sam metraż w 100 gramach, ale robiło się bardzo fajnie, włóczka cienka, ale miękka i dość puchata.Jedną chustę zrobiłam na drutach ściegiem francuskim, drugą "udziabałam" szydełkiem i obie nie przysporzyły mi ani przez moment problemu. A tu idzie jak po grudzie!
Jestem niesamowicie podenerwowana całą ta sytuacją, bo z chorymi na umyśle nie ma jak dyskutować i to wszystko może się dość niemiło dalej potoczyć.
no dobra może i obrugana zostanę, ale nie jestem na bieżąco - trudno - Co się wczoraj protestowało?! bo ja naprawdę nie nadążam i nawet tvn nie włączam ostatnio, żeby sobie klimatu przedświątecznego nie psuć, no ale skoro już wyczytałam.... to poproszę o więcej :)
OdpowiedzUsuńI kolejne pytanie - jak to w sierpniu?? - boszzzzzzzzz znowu wyjdę na nieuka - gdzie tak napisali? musze się dokopać do źródeł :)
Szal bym już odpuściła dawno temu, aż tak dobrą matką nie jestem :) a tobie kochana i tak życzę spokojnych głównie Świat ;) :)
Aniu- ludzie myślacy maja juz dosyc psucia państwa, rujnowania gospodarki i marszu w kierunku zamordyzmy i powrotu do czasów PRL. Wczoraj wszystko zaczęło się w Sejmie- opozycja zablokowała mównicę na sali obrad, bo niejaki p. marszałek wpierw wyrzucił z sali posła, który trzymał w ręce kartkę z napisem "wolne media",, a potem nikogo do głosu nie dopuszczał.A potem ok. 18,00 ludzie skrzyknęli się na Twitterze, żeby spotkać się pod Sejmem i protestować przeciw ograniczeniu wstępu mediom do Sejmu oraz przeciwko wszelkim przejawom zamordyzmu w Polsce. Było zimno, a ludzie wciąż napływali z całego miasta. To nie był jakiś zaplanowany protest KODu, to była prawdziwa oddolna decyzja wkurzonych ludzi.
UsuńAniu, przecież to w gruncie rzeczy obojętne kiedy się urodził- liczy się to co sobie kościół kiedyś wymyślił.I, nie chcę Cię martwić- wiele tych rzekomo boskich praw wymyślili ludzie kościoła na własne potrzeby- np. spowiedz i kilka innych rzeczy.Jak prześledzisz dzieje kościoła to się dowiesz wielu ciekawych rzeczy
i dorobisz kilku nowych zmarszczek na czole -od zdziwienia.
Święta będę miała z całą pewnością spokojne .
No chyba, że ten mały potwór coś wymyśli,żeby ludzi pognębić.
a tak o tych mediach słyszałam, dzięki za bliższe uświadomienie, co do reszty doskonale sobie zdaję sprawę że kościół jako instytucja wiele sobie dopowiedział sam, mnie wystarczy dziesięć przykazań i na tyle mocna wiara, żeby się trzymać prosto steru jakim jest biblia ;):)
UsuńWiesz Aniu, te przykazania to po prostu zachowania etyczne, które moim skromnym zdaniem obowiązują wszystkich- i tych co "wierzą" i tych co nie wierzą.
UsuńA Biblia też nie była pisana na bieżąco, powstała wiele, wiele lat pózniej i też była podciągnięta treściowo pod wymogi chwili.
Anabell dla Ciebie to zachowania etyczne a dla mnie przykazania, jednak masz rację że każdy je powinien zachowywać, wtedy o wiele łatwiej by nam się żyło na tym świecie :) a na koniec dodam, że "Kto nie chce wierzyć, tego nie przekonają żadne argumenty." dlatego temat uważam za zakończony ;) :) pozdrawiam i życzę miłego dnia
UsuńTen kaczy wypierd nie popusci, zwlaszcza teraz. Jestem pelna najgorszych mysli i najczarniejszych scenariuszy. Tez siedzialam jak przymurowana przed telewizorem i zupelnie nie jestem wyspana.
OdpowiedzUsuńZa robotkowa anielska cierpliwosc masz ode mnie zloty medal z kartofla. Powiedz swojemu dziecku, ze ma najlepsza mame na swiecie. :*
Tak sobie często myślę, że obecność tego faceta na tym padole łez jest zaprzeczeniem istnienia boga.
UsuńI chyba jestem wyjątkowo tępa, bo nie rozumiem jak można wybierać partię, którą rządzi szaleniec,który mentalnie tkwi w czasach feudalnych, nie ma nawet bladego pojęcia o ekonomii i o prawdziwym życiu. Kuriozalna sprawa, no nie?
Ja mam nawet pewien pomysł na rozwiązanie tego konfliktu- po prostu społeczeństwo mamy takie a nie inne, więc może lepiej byłoby zrobić referendum w sprawie podziału na Polskę PiS i Polskę Europejską.Podział przebiega nieco "geograficznie' na wschód od Wisły są głównie pisiacy, na zachód ci pro europejscy. Czasem lepiej być mniejszym krajem ale mieć normalnych ludzi a nie jakąś ciemnotę liczącą tylko na darmochę.
Pomysł dobry - tylko musiałabym się przeprowadzić.
UsuńCzasem lepsza przeprowadzka niż życie wśród szaleńców.
UsuńNo to się faktycznie wkopałaś z tym szaliczkiem.
OdpowiedzUsuńA to co się dzieje w okolicach sejmu to wszystko jest naturalna kolej rzeczy. Takiej rzeczy jaką mamy.
Trzymajmy się.
:-)
Chyba taka moja karma- zawsze się w coś wkopię;)
UsuńDziś dalej się dzieje.
Trzymajmy się, my to raczej na barykady już nie wyruszymy.
A mnie mama moja , wiekowa już, zrobiła teki szalik, wlaśnie z tej cieniusieńkiej jak włos niemal włóczki, ze trzy lata temu pod choinkę - kompletna niespodzianka. Cudny jest... a że sama też dziergam, to mam świadomośc, ile to godzin żmudnego dłubania.
OdpowiedzUsuńA co się dzieje? to jakiś koszmar...
Strasznie wolno się robi taki ażur. I dobrze, że spusciłamz tonu i wynalazłam znacznie łatwiejszy ścieg. Ale i tak muszę cały czas bardzo uważać żeby czegoś nie pokręcić.Męczy mnie to stałe wpatrywanie się w tę robótkę.
UsuńKoraliki nie są tak męczące, naprawdę.
A to co się dzieje to efekt tego, że wreszcie do ludzi dotarło, co nam najjaśniejszy prezes tu szykuje. Przy nim to okres stalinizmu będzie się jawił jako kaszka manna z miodem i orzechami.
Poddalabym sie po pierwszm pruciu, masz cierpliwosc. Czego sie nie zrobi dla ukochanego dziecka. Dostalam podobny szaliczek w prezencie od blogowej kolezanki jest przezroczysty i cieniutki jak mgielka, istne cudo.
OdpowiedzUsuńJa reaguje na takie zachcianki dziecka podobnie jak Star, a jak chce spojrzec dzieckowi mojemu w oczy, to musze wspiac sie na kuchenna drabinke, bo kurdupel jestem.
Ze swietami i porzadkami przedswiatecznymi nie szaleje od lat, ma myc milo i przyjemnie.
Serdecznosci Aniu:)
U mnie się sprząta regularnie co dwa tygodnie dość intensywnie, więc nie trzeba nic porządkować akurat z jakiejś okazji.
UsuńŚwięta- zawsze robiliśmy to wszystko, co nam sprawiało przyjemność a nie to co wypadało, a najczęściej wyjeżdżaliśmy w góry.
Moje dziecko niewysokie, bez trudu możemy sobie popatrzeć w oczy.Co innego zięć-190cm.
Buziam;)
Za robótki na drutach masz u mnie ogromny plus. Kiedyś próbowałam, jakiś szalik w życiu raz zrobiłam i chwatit. Nawet, gdyby mnie mój synuś poprosił, to mimo miłości wielkiej nie podjęłabym się.Całe szczęście, że on ma swój całkiem odmienny gust. A ja cierpliwości nie mam za grosz:)
OdpowiedzUsuńCo do tego, co się dzieje - jest we mnie wiele sprzecznych uczuć. Z jednej strony jestem wściekła na obecną ekipę, na zamordyzm, który wprowadzają. dzisiejsze wystąpienie pani premier - jakbym 1 sekretarza przed laty słuchała. I to nienaturalne machanie rękami, co miało być mową ciała. Z drugiej strony - martwię się, boję się, w jakim kraju żyjemy, w jakim kraju nasze dzieci będą musiały żyć. Tego, co oni napsują szybko się nie da odkręcić. I tak na zmianę wściekam się i smucę się i martwię się.
Wszystkiego dobrego ci życzę, zawsze, nie tylko na święta
Na drutach nauczyłam się robić już po 20-tym roku życia.Ofiarą nauki został mój mąż- zrobiłam mu bezrękawnik, w który mogliśmy wejść oboje- nie miałam pojęcia o wyliczaniu ilości oczek;) Szaliki robiłam rzadko, bo to nudna robota.
UsuńOsobiście jestem "na okrągło" przerażona i zdegustowana tym co się dzieje- po prostu nie zdawałam sobie chyba sprawy jak ciemne mamy społeczeństwo, tkwiące mocno w feudalizmie-to ludzie dla których system socjalistyczny był siódmym niebem.To zapewne chore, że cieszę się, że córki tu nie ma już od 2000roku, że wnuki nie chodzą tu do szkoły.I ta radość osładza mi tęsknotę za córką. Poza tym dziwię się swej naiwności - naprawdę byłam dumna z osiągnięć Polski, z tego, że wreszcie poza krajem nie mówią o nas z lekką pogardą. A teraz wraca głównymi drzwiami PRL w najgorszym wydaniu.Nie mogę już patrzeć na te marionetki prezesa- to ludzie bez odrobiny honoru.Cała działalność tej partii oparta jest na kłamstwie, które ciemny lud kupuje bez cienia refleksji.
Też Ci życzę wszystkiego co dobre - na co dzień i od święta.;)
O - tak wyrażasz moje przemyślenia. Część Polaków sprzedało się za 500 zł. A kraj zmierza szybkim krokiem do totalitaryzmu. To co się dzieje wpływa na mnie przerażająco depresyjnie i zabiera radość życia. Pokolenia nie starczy, by odbudować Polskę demokratyczną.
UsuńUfff, az palce zabolaly czytajac o Twojej robótce ;). Coraz bardziej doceniam, ze moje dziecie malo wymagajace jest i takich propozycji mi nie sklada :). Niestety moim stawom w paluszkach przestalo sie dzierganie podobac, wiec z drutami musialam sie pozegnac, choc czasami ostro mnie korci. Jednak nawet w dobrych czasas na taka cienizne bym sie nie porywala, totez podziwiam ogromnie Twoje samozaparcie i owocnego dlubania zycze.
OdpowiedzUsuńOj te stawy w paluszkach mocno potrafią dokuczyć.
UsuńI dlatego pilnuję, żeby już nie dziergać "ciurkiem" i jednorazowo nie przekraczam 2 godzin. Odczułam sporą poprawę gdy zaczęłam łykać preparat będący wyprodukowany z hakorośli rozesłanej (rośnie tylko w Afryce).Funkcjonuje też pod nazwą "Czarci pazur".
Jeśli chodzi o święta, datę narodzenia Jezusa, Biblię..., masz oczywiście rację, ale bez względu na to - lubię ten czas. Co do szaliczka - pewnie piękny będzie i dziecię będzie szczęśliwe:) Wyobrażam sobie ażurek z cienkiej włóczki, ale ja nie dałabym rady, chociaż lubię "drutować" jak to fajnie określiłaś.
OdpowiedzUsuńProtest - taki niezorganizowany, spontaniczny, powinien władzy dać do myślenia.
Nie ukrywam- ażury to nie moja specjalność- zawsze coś mi się "pomajta" i robótka zamiast zrelaksować- denerwuje.
UsuńMnie wszelakie święta nie przeszkadzają, po prostu nie ulegam powszechnemu szaleństwu.
A najśmieszniejsze jest to, że wszyscy straszliwie narzekają na te przygotowania, "bo trzeba", na co zawsze powtarzam- jedyne co naprawdę trzeba to kiedyś umrzeć. A reszta to sprawa wolnego wyboru.
Ale coraz częściej odnoszę wrażenie, że wolny wybór wiele osób przeraża.
Przeczytałam poprzednią krótką acz soczystą samokrytykę i pomyślałam od razu, że nie może być tak źle.
OdpowiedzUsuńErrare humanum est :-)
Pozdrawiam ciepło
Może jestem naiwna, ale wierzę, że te rządy-nierządy skończą się bardzo szybko...
OdpowiedzUsuńDopóki Jarka nie pochowają na Wawelu to się nie skończy. Chociaż z drugiej strony niektórzy psychopatyczni mordercy mają swoich naśladowców. summa summarum Bóg jeden wie kto zacznie Jarosławowi (Polskę zbaw) Wielkiemu do pięt dorastać. ;-)
UsuńJakoś czarno to widzę. Dopóki lud ciemny nie zrozumie, że został oszukany ( a został) to nic się nie zmieni. Odejdzie ten zbawca to znajdzie się następny oszołom, który też obieca pieniądze za frajer i wesprze patologię zamiast ją likwidować.
UsuńJeśli go tam pochowają to chyba krypta się z oburzenia zawali. Krasnale przeżyły spore rozczarowanie będąc na Wawelu - smoka nie było! Nie wiem czy już go zlikwidowali czy tylko strajkował;)
UsuńRobię na drutach, ale preferuję szydełko. Generalnie od czasu do czasu wzdycham do nieposiadanej córki, ale w przypadku szalików dla dziecięciów zauważam, że robienie szalika dla synów to łatwizna "prawe, lewe" jeden wieczór i gotowe. Dasz radę.
OdpowiedzUsuńPrzesilenie w przyrodzie tuż, tuż może nastąpi też przesilenie w polityce?
Pozdrawiam.
Jakoś mi daleko do optymizmu- działacze pisowscy dobrze odrobili lekcje na prowincji, dobrze nakręcili ciemnemu ludowi w głowach i nie wierzę w jakiekolwiek przesilenie w polityce, dopóki ta ekipa będzie zasiadać u żłoba.Po prostu takie mamy społeczeństwo- darmocha i obrywy są dla pewnej grupy ludzi podstawą egzystencji i na nich się ten rząd opiera.
UsuńJaki to jest elektorat: grupa rządząca - elita u tzw. żłobu i dalej prosty lud żyjący z rozdawnictwa, bo własną pracą nie zapracują na utrzymanie swych rodzin i licznych dzieci. Jest to wspieranie patologii. Niech się mnożą i popierają rządzących. Może skrajnie to wyrażam, ale ta polityka bije w średnią klasę, która sama uczciwie pracuje na swoje utrzymanie, no i ze swych podatków ma utrzymywać patologię.
Usuń@Antonina
UsuńPamiętasz takie powiedzenie:"czy się stoi czy się
leży 2 tys. się należy"- była to podstawa egzystencji w PRL i niestety bardzo wiele osób marzy, by te "bezpieczne czasy" powróciły.Przecież wtedy zwolnienie nawet najgorszego pijaka z pracy nie było łatwe o ile tylko pijak nie rzucił się w pijanym widzie na dyrektora firmy.
Okazuje się, że swobody obywatelskie, samostanowienie, wolny wybór drogi życiowej, dla niewielu ludzi ma jakąkolwiek wartość.
Na całym świecie wszyscy rządzący popierają rozwój klasy średniej, bo to ona jest motorem rozwoju kraju. A u nas popiera się tylko wiernych- kościołowi i partii rządzącej.
Dzięki Twojemu postowi, czuję się lepiej, bo od tygodnia próbowałam zrobić prezenty dla przyjaciół zgodnie z Twoją sugestią, że lepsza jedna serwetka własnoręcznie wykonana niż komplet kupionych. Niestety nic mi nie wychodzi. Byłam załamana. Teraz wiem, że jeżeli takiemu "wyjadaczowi" jak Ty zdarzają się potknięcia, to ja swoimi nie powinnam się tak przejmować. Stąd moje lepsze samopoczucie. Do sprawy świąt pierwszy raz od wielu lat podchodzę podobnie. Życzę zdrowia, pogody ducha i wspaniałych pomysłów na biżuterię.
OdpowiedzUsuńIwonko, widziałam na blogu Jotki zrobione przez Ciebie zakładki i jestem pełna podziwu- zakładki to "tylko drobiazgi", ale ich wykonanie zajmuje sporo czasu i wysiłku-już choćby dlatego, że są nieduże.
UsuńZe serwetkami bywa różnie- czasami są błędy "w rozpisce" wzoru i nim się człowiek połapie, że coś tu nie gra to się narobi a efekt końcowy żałosny. Poza tym jedno jest pewne- trzeba dość sporo robić tych serwetek by wreszcie wychodziły takie jak należy. Gdy robi się szydełkiem coś sporadycznie to niestety najczęściej efekt nie powala.I tak jest we wszystkich robótkach, dlatego najczęściej robię "falami"- jak się dorwę do szydełka to robię od razu więcej rzeczy.
Tak samo jest z koralikami i haftem. Po prostu trzeba wejść w pewnego rodzaju twórczy trans.
Gdy miałam przymusową 3 miesięczną przerwę w robieniu biżutków to przez tydzień nie mogłam zupełnie się w tym odnalezć. Na dobrą sprawę tak jest ze wszystkim w życiu- gdy czegoś nie robisz często to sprawia to nam sporą trudność, chociaż teoretycznie to wszystko wiemy i potrafimy zrobić. Wszystko wymaga od nas wprawy, nawet gotowanie i pieczenie.
Najmilszego;)
Nie zrażaj się, wez duży oddech i próbuj jeszcze raz- bez pospiechu i zdenerwowania, a z pewnością pójdzie o wiele lepiej.
Wiem, że codzienne wiadomości mogą zadziałać jak znieczulenie zdrowego rozsądku i ośrodek "miłości matczynej" zaszalał! Ale żeby do tego stopnia? Jak Prząśniczka pleciesz szaliczek, który wiadomo, że będzie cudny.....Może radość Córki będzie warta tej męki? Buziam bardzo mocno!!!
OdpowiedzUsuń