drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 18 kwietnia 2017

Coś jakby po świętach

            Dziękuję Wszystkim za życzenia, mam nadzieję, że się spełnią!!!

Jak wiecie wszelakie święta to dla mnie dzień jak co dzień.  Pogoda tym razem
doszła do tego samego wniosku, więc bez wyrzutów sumienia przesiedziałam
te dwa dni nie wychodząc z domu.
Dziś poranny widok z okna zniesmaczył mnie doszczętnie- na trawnikach i
krzewach beztrosko polegiwał śnieg.
Od razu przypomniał mi mój mąż jedną z naszych  podróży w kwietniu do
Zakopanego -gdy wyjeżdżaliśmy z Warszawy świeciło słońce i zapowiadało się,
że będzie to słoneczny, wiosenny pobyt.
Było już tak ciepło i wiosennie, że w ostatniej chwili mąż postanowił, że nie
wezmie nart- ani swoich ani dziecka.
Do samego Krakowa droga była super- słonko świeciło, dookoła zielono, nawet
korków nie było.
W Krakowie zajechaliśmy do zaprzyjaznionej restauracji, niespiesznie zjedliśmy
super obiad zakończony kawą i domowym ciastem.
Nim dotarliśmy do granic Krakowa, na niebo nadpłynęły diablo ciemne chmury
i zaczął z nich padać....śnieg i to bardzo intensywnie.
Był mokry, ciężki i wszystko zalepiał, łącznie ze znakami drogowymi.
Wycieraczki bardzo ciężko pracowały.
No i zaczęło się - przed podjazdem na Obidową staliśmy w korku ponad godzinę.
Przed nami  sznur samochodów, za nami także, zero informacji, dookoła biało
a śnieg chyba zarabiał na jakąś premię - cały czas sypał.
Gdy wreszcie pomalutku ruszyliśmy okazało się, że po obu stronach szosy
leżały poprzewracane samochody. Niektóre na dachu, inne  na boku.
Że leżały te, które zjeżdżały w stronę Krakowa to mnie nie dziwiło, ale dlaczego
leżały również te wjeżdżające pod górę???
Na ogół pod  górę nikt zbyt szybko nie jezdzi, w przeciwieństwie do tych co
radośnie szpulują z góry.
W pensjonacie  wszyscy orzekli, że przywiezliśmy ze sobą zimę. Śnieg utrzymał
się jeszcze 10 dni, co wprawiło mego ślubnego w zły humor - nie miał ze
sobą sprzętu narciarskiego. Wszystko - kombinezon, buty, narty  zostało w domu.
Ale ja byłam zadowolona- chociaż raz nie musiałam lepić z dziecięciem bałwana.
W każdej z Reglowych Dolinek, oprócz Olczyskiej, stało ich wspólne dzieło -
duży bałwan z marchewkowym nosem.

W przedświąteczną  środę złożyłam wniosek na nowy paszport. Nie było żadnej
kolejki, pełny Wersal i kultura. I nawet udało się pobrać odciski moich palców.
A dziś ta sztuka (pobrania odcisków palców) nie powiodła się u mego męża-
urzędniczka  orzekła, że nie ma to większego znaczenia, zamiast zaszyfrowanych
odcisków palców będzie informacja, że nie dało się ich pobrać.
Czuję się w obowiązku zachwycić się Urzędem Gminy Ursynów- bardzo dobra
organizacja, dobra informacja  i duży parking, na którym zawsze można znależć
miejsce.

W dalszym ciągu nie mam  jeszcze nowego mieszkania za miedzą i czekam na
wieści. Zupełnie jakbym czekała na Godota;)

                         To nie Tatry, ale Alpy. Też ładne, prawda?

32 komentarze:

  1. Zmienność pogody obserwujemy często na zdjęciach w kolejnych latach i tak np. w jedną Wielkanoc na jeziorze był jeszcze lód, w inna szliśmy ze święconka w krótkich spodenkach. Podobnie z majówkami, trudno cokolwiek zaplanować :-(
    Myślę, że jak mieszkanie już znajdziecie, to będzie wymarzone...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś słyszałam,że długi, majówkowy weekend ma być pogodny, ale nie wiem czy ciepły. Ględzili tak "na okrągło", że nie mogłam się zupełnie zorientować.
      Wymarzone mieszkanie musi być jak najbliżej mieszkania córki, tak żeby Krasnale mogły same wędrować pomiędzy nimi.No i jeśli na pietrze, to jednak musi być winda no i nie może być większe niż 64 m kw. Najtrudniejszym warunkiem do spełnienia jest ta odległość- w tej okolicy są mieszkania wielkometrażowe, najczęściej ponad 100 m kw.
      Miłego;)

      Usuń
  2. Co do urody gór,to jednak wolę Alpy, w Tatrach pięknie, ale wszystkiego małe i wszystko małe, nie ma na czym oka za długo utrzymać. A pogoda... juz nie mam sił nieustająco przestawiac skrzynek z kwiatami i wsadziłam wszystkie do wewnątrz.
    CO do odcisków palców w paszporcie - ja tez nie mam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alpy zawsze mnie zachwycają i to niezależnie od tego z którego miejsca je oglądam. Zauważyłam, że od pewnego czasu lubię i Tatry i Alpy zimą, chociaż już nie jeżdżę na nartach.
      Dziś znów otuliłam na loggii swoją hortensję.
      Moje odciski palców już dawno mają w kartotece - pracowałam kiedyś w składnicy paszportowej pewnej ważnej CHZ i byłam dokładnie "zdiagnozowana" przed podjęciem tej pracy;)

      Usuń
  3. A ja nie pozwolilam pobrac sobie odciskow palcow, kiedy wymienialam ausweis. Mam takie prawo i skorzystalam z niego. Nie pozwole sie do konca zaszufladkowac i inwigilowac. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jesteś podejrzana i zapisana w czarnym zeszycie :-)))

      Usuń
    2. Mnie to jest obojętne- i tak mam już tam swoją kartotekę. Mało tego, miałam nawet propozycję pracy w tym resorcie- widocznie miałam ładne linie papilarne i dostatecznie pokrętny życiorys;)

      Usuń
  4. Pogoda nie dopuszcza żeby nią sterować, ale jest to wkurzające...Dla spokoju ducha życzę Ci szybkiego znalezienia locum. I to wymarzonego!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie oczekiwanie jest bardzo męczące. Boję się, że potem będę musiała tu wszystko likwidować w dzikim
      tempie, a nie przepadam za czymś takim.
      Buziaki;)

      Usuń
  5. To mieliście fajny pobyt w Zakopanym, przynajmniej było naprawdę zimowo :-)
    Ale chyba jak wyjedziesz to będziesz blog prowadzić i opisywać nowe wrażenia ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, będę pisała do samego końca pobytu tutaj,potem będzie przerwa, bo trzeba będzie się podłączyć do mediów , rozpakować i choć trochę urządzić, a potem to już na pewno będę pisała, bo jak znam życie to wciąż będę miała dużo do opowiedzenia i podzielenia się wrażeniami.Bo co innego pobyty kilkudniowe a co innego życie tam na stałe. Mam tylko nadzieję, że nadal będziecie mnie wszyscy odwiedzać.

      Usuń
  6. Mam cie na pasku, wiec jak tylko sie odezwiesz, to cie odwiedze :)
    Powodzenia zycze i nie dziekuj!
    Ja po tym zawirowaniu mieszkaniowym dwa lata dochodzilam do normalnosci... albo i do teraz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po generalnym remoncie mieszkania i wymianie części mebli już 4 lata usiłuję dojść do normalności.Ponieważ kupiłam ładne, ale jakieś b. mało pojemne meble to musiałam rozstać się z wieloma rzeczami i czasami szukam ich namiętnie, ale bezskutecznie. Tym razem zapiszę wszystko co porzucę, żeby potem nie zadręczać się przysłowiowym "gdzie ja to upchnęłam"?

      Usuń
  7. W nowych paszportach najgorsze są zdjęcia, ja wyglądam jak z listu gończego. Do tego odciski palców i już mnie mają na całym świecie. Co do pogody to sie nie wypowiadam, bo mnie wkurzyła na maxa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym zdjęciu paszportowym to wyglądam jak nieboszczka z wytrzeszczem oczu.Gdy 10 lat temu odbierałam takie właśnie zdjęcie, długo nie mogłam uwierzyć, że to ja.Ze zdjęcia spoglądała na mnie obca baba w mojej bluzce. Masakra. Podobało mi się, że obecne pobieranie odcisków jest już bardziej ucywilizowane, bez tuszu.
      Pogoda masakryczna, jak mówią młodzi.

      Usuń
  8. Oj, tak to jest z tą zmienną aurą. Myśmy w niedzielę w ostatniej chwili uciekli z cmentarza (w końcu przyszła pora na usunięcie kwiatów), nadciągnęły takie wielkie czarne i ciężkie chmury, że pędem biegliśmy do samochodu. Strach było jechać. A teraz nic tylko pada na zmianę śnieg z deszczem. Piękna wiosna, nie ma co.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam wczoraj wieczorem mapę pogody- całe południe Polski wyglądało nieciekawie. Ale kwiecień często bywa u nas podły. Kiedyś w kwietniu utknęłam w zaspie jadąc przez lotnisko polowe, innym razem wracając póznym wieczorem do Warszawy omal nie płakałam z nerwów, bo w ciągu dnia spadło sporo śniegu, było ślisko, mgła i pełnia księżyca, a ja miałam do pokonania 129 km, a dziecko czekało na mnie u mojej przyjaciółki.Wszystko tonęło w błękitnej poświacie, co było nawet ładne, ale bardzo męczące.

      Usuń
  9. Przez te nieszczęsne odciski miałam słynna przygodę w Chicago. Widać moje linie papilarne były podobne do kogoś podejrzanego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że to raczej był wynik tępoty "pogranicznika", który zapewne był nowym pracownikiem o małym doświadczeniu.

      Usuń
  10. Przypomniałam sobie jak jakieś 100 lat temu razem z koleżanką wracałyśmy autobusem typu "ogórek" z Zakopca do W-wy. Muszę to opisać.
    A linie papilarne to mi rejestrowali kiedyś w Buenos Aires. Czułam się okropnie wtedy.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu nie jechałam autobusem do Zakopca. Latami jezdziłam pociągiem, ekspresem "Tatry" zresztą. Za każdym razem byłam zmuszona odstać kilka godzin w kolejce do przedsprzedaży co też było mało fajne.No i raz wracaliśmy stamtąd tylko siedem godzin dłużej, bo było -27 stopni mrozu i trakcja padła i staliśmy w polu, w nieogrzewanym pociągu.
      Nie podejrzewałam,że ogórki jezdziły na tak dalekie trasy.Opisz to koniecznie, to się pośmiejemy- po latach już można, chociaż wtedy zapewne było to mniej zabawne.
      Mnie bardzo ubawiło, że A. nie mogli pobrać linii z ani jednego palca. Mnie pobrali z palców środkowych, ze wskazujących nie dało się.
      Miłego;)

      Usuń
  11. Pogoda lubi czasem robić niespodzianki. Wiele lat temu, ale nie pamiętam dokładnie kiedy, w Wielkanoc śniegu spadło dosłownie do kolan! Pamiętam jak moja siostra z rodziną przyjechali w gości ubrani bardzo wiosennie, a żeby mogli wrócić do domu trzeba było im pożyczyć ubrania zimowe i kozaki, bo mróz też trzymał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kilku lat pogoda ulega bardzo szybkim i częstym zmianom.Tak na 100% nikt nie jest w stanie odpowiedzieć dlaczego tak się dzieje. No cóż, jesteśmy cząstką Kosmosu a tam przecież ciągle coś się dzieje i ma wpływ na Ziemię. Poza tym ciągle kaleczymy naszą atmosferę wystrzeliwując w Kosmos "złom badawczy".
      Wyobrażam sobie jak mało szczęśliwa była wtedy Twoja siostra- to jedna z takich mniej miłych rzeczy.

      Usuń
  12. Fiu, fiu jak to trzeba uważać teraz. Nawet przy wyjazdach z paszportem wiedzą o nas tyle, że głowa mała.

    Niby u nas w ,,szczycie" było sześć osób, a właściwie poza nami jeszcze trzy w gościach, ale całość mnie tak zmęczyła jak napisałem w notce.

    A jakoś powoli się doprowadzę do pionu. I fakt, widzę teraz jak to jest z tymi hormonami. Wstyd trochę się przyznać, ale nie wierzyłem na przykład w burzę hormonów u pań w ciąży czy coś. Znaczy może bardziej uważałem, że przesadzają z taką huśtawką emocji. A teraz sam widzę po sobie jak to może być.

    Dzięki, już lepiej jest. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi się wydaje, że lekarze patrzą na nas właściwie pod kątem swojej specjalizacji. Nie mają nigdzie z tyłu głowy faktu, że jesteśmy jak skomplikowana maszyna. Jeśli coś siada, zwykle dotyka to innych elementów naszego ciała. To co dopiero mówić o wpływie hormonów na jakieś inne choroby czy sytuacje zdrowotne.

    Ja akurat lubię czosnek pełnowartościowy i w pełni mocny. :) Choć akurat dosłownie dzień czy dwa temu słyszałem w TV o tym samym a propos czosnku i jego ostrości.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej odnoszę wrażenie, że lekarze patrzą na nas jak na zło konieczne i każdy myśli, że lekarz to byłby fajny zawód gdyby nie było tych paskudnych pacjentów. Gdy kiedyś niechcący zagłębiłam się w podręcznik endokrynologii to wymiękłam - był jak niekończąca się historia. Bo gdy jednego hormonu masz za mało to innego za dużo a każdy stan wywołuje zaburzenia stanu zdrowia.Kwadratura koła. Zrobienie specjalizacji z endokrynologii to praktycznie drugie pięć lat studiów.
      Miłego;)

      Usuń
  14. Nieprzyjazna - czekającemu na ciepło człowiekowi - pogoda - przepełnia nasze posty, komentarze, myśli, działania i w ogóle wszystko! Trzeba ją brać taką jaka jest (bo nie ma innej rady), ale tak się - cholerka - nie chce!

    A co do męża - skoro odporny na daktyloskopię, to może popełniać bezkarnie kradzieże doskonałe! (oczywiście to żart, ale wszak jestem niedoszłym kryminalistykiem i tak mi się od razu skojarzyło).

    Słońca, Anabell!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak mi słońca. Dzis nawet chwilami świeciło, ale zimny wiatr bezdusznie rozwiewał złudzenia i niezle chłodził. A teraz tak wygląda jakby miało padać.
      Serdeczności;)

      Usuń
  15. W pierwszy dzień świąt powitała nas zadymka śnieżna.
    Zadzwoniłam do mamy, która mieszka w centrum Gdańska, mówię, że u nas zima, a ona opowiada mi o wiośnie.
    Tak więc w obrębie 15 km mieliśmy dwie pory roku.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W skali całego kraju wyglądało to też zabawnie. W chwili gdy czytałam jak to u jednej z blogerek pięknie wszystko kwitnie, za moim oknem hulał wiatr i było zimno. W stolicy też, która teraz jest niezle rozwleczona, są spore różnice pogodowe. Aż strach pomyśleć gdy będzie od Bałtyku do Tatr i od Odry do Bugu;)))
      Miłego;)

      Usuń
  16. Z pogodą ponoć jak z kobietą. Stała nie jest!
    Zakopane, śliczne, ale na narty jeździliśmy wiele lat do Szczyrku, a ostatnio do Zieleńca, najczęściej pogoda dopisywała. Tej zimy pierwszy raz nie byliśmy na nartach, niestety - wiek. KM przeżywał to bardzo, ale pocieszałam go, że ma za sobą 40 lat udanych zimowych szusowań.
    Przez Alpy jechałam, ale zawsze latem. Masz rację, piękne muszą być zimą!
    Jak już Ci pisałam, też za około roku wyprowadzam się do mieszkania 100 km dalej, obok córki. Z małego miasta do dużego. Boję się tego urządzania, przeprowadzki, ale cieszę się na tę zmianę.
    Życzę Ci cierpliwości i spokoju. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Szczyrku bywałam wiele, wiele lat temu i to latem. Mój to były taternik i "pagórki żywieckie" nie zaspakajały jego taternickich ambicji.
      Alpy są takie bardzo, bardzo majestatyczne i piękne o każdej porze roku.
      Z pewnością córka pomoże Wam w przeprowadzce. To zawsze jest "trzęsienie ziemi", ale przynajmniej zostajesz w tym samym kręgu językowym, a my nie i jestem nieco podłamana.
      I jestem pewna, że bliska obecność córki pomoże Wam w szybkiej adaptacji na nowym miejscu.
      Wszystkiego miłego;)

      Usuń