Nadal stoję w rozkroku- pozycja mało efektowna i mało wygodna. Okazuje się,
że w każdym kraju króluje biurokracja. Wszystko musi nabrać mocy urzędowej,
a każdy urzędnik wyznaje zasadę, że pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu
pcheł.
Pogodowe zawirowania mnie z lekka przerażają ale jakoś nie dziwią - klimat
się zmienia dość szybko, cała Europa "stepowieje".
Wytniemy planowo jeszcze kilka dużych lasów, zlikwidujemy pod inwestycje
wszystkie leśne obszary wokół miast, (które nazywane są ich płucami ),
wybetonujemy calutką Wisłę od żródeł do Bałtyku, osuszymy wszelkie bagna
i będziemy przodować w tym procesie stepowienia. To chyba jedyna nasza
szansa na sukces w skali międzynarodowej.
W sieci krążą jakieś mrożące krew w żyłach "przepowiednie" dotyczące dnia
23 września tego roku, możliwości sposobu mającej nastąpić zagłady jest kilka,
można wybierać pomiędzy spadającą na Ziemię asteroidą, inwazją Obcych a
wybuchem kilku superwulkanów ziemskich.
Zastanawiam się co naród ostatnio spożywa, że takie myśli przelatują mu
w poprzek mózgu i lądują w sieci.
*****
Krasnale wraz z rodzicami powrócili z wakacji, które w tym roku spędzali na
Sardynii. Bardzo się tam podobało i dzieciom i dorosłym. Córka zaczyna
podejrzewać, że starszy Krasnal zaczyna mutować w kierunku delfina- prawie
nie wychodził z wody i bardzo dużo czasu spędzał na nurkowaniu.
Młodszy z kolei nauczył się właśnie tu nurkowania. Woda w morzu była
niesamowicie ciepła, zresztą temperatura powietrza oscylowała też raczej
w rejestrze wysokich temperatur. Raz tylko zrobili wycieczkę w głąb wyspy,
ale temperatura +45 stopni w cieniu zraziła ich do następnych wycieczek.
Mieszkali w miejscu. gdzie na długości 5 km były tylko dwa hotele.
Nie było żadnych tłumów na plaży cały czas nad plażowiczami czuwali
ratownicy. Krasnale się z lekka "ucywilizowali", każdego wieczoru lądowali
na dziecięcej dyskotece prowadzonej przez "specjalistę", poza tym
dzieciakami opiekowało się kilka młodych dziewczyn.
Krasnale nauczyły się jednej piosenki po włosku.
Młodzi wszyscy operowali głównie angielskim, nie było problemu
z porozumiewaniem się.
W tym czasie "starzy" Krasnali wraz z rodzicami innych bąbli odpoczywali
na wielkim tarasie w pobliżu basenu.
Wśród wczasowiczów przeważali Włosi.
To co uderzyło moich, to fakt, że wszędzie było bardzo, bardzo czysto,
wczasowicze sami bardzo uważali nad utrzymaniem czystości i porządku ,
nikomu nie przeszkadzało, że do najbliższego kosza na śmiecie trzeba było
dojść około 50 metrów.
Od dziś Młodszy Krasnal idzie do szkolnej świetlicy, by poznać swoich
przyszłych kolegów, szkołę, wychowawców.
Bardzo jest przejęty, ale w pozytywny sposób, bo ostatni rok w przedszkolu
Starszy Krasnal zmienia szkołę, ostatnie dwie klasy podstawówki będzie
kontynuował w gimnazjum wg rozszerzonego programu.
Moi zastanawiają się nad ponowną wyprawą na Sardynię ale w nieco innej
porze- może na święta wielkanocne i tym razem w okolice górskie. Tam
są całkiem niezłe góry,najwyższe szczyty dochodzą do ponad 1800 metrów.
*****
A poza tym- nic na działkach się nie dzieje;)
Zaczynam pomału się żegnać ze znajomymi, nawet z tymi, którzy na mój
widok wymownie stukają się w głowę.
I sprawdzam co jeszcze powinnam w wyposażeniu domowym wymienić
i zakupić tu, bo jakby na to nie patrzeć będę dostawała pieniądze stąd, a
wydawała je tam, po kursie nabycia euro. A ten nie wygląda zachęcająco.
No cóż, znów się nieco spózniłam z decyzjami;))
A wakacje się kończą. Wszyscy zjeżdżają do domu. Dobrze, ze Krasnale wypoczęli i mali i duzi... w końcu oto chodzi.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Po raz pierwszy moja jest tak wypoczęta, bo właściwie cały dzień się moczyli w wodzie,albo w morzu albo w basenie. A wszystkie poprzednie ich wyjazdy to było ciągłe zwiedzanie i przemieszczanie się pomiędzy różnymi miastami.
UsuńMiłego;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńI ja rozpatrywałam Włochy na wakacje, ale otrzymałam wiadomość, którą skopiuję, żeby czegoś nie przekręcić i zrezygnowałam.
„Na pokój czekaliśmy na walizkach od rana do godz. 18,30 w upale po nieprzespanej nocy! Plaży praktycznie nie było, trochę leżaków i parasoli za 15 euro komplet na kupie kamieni i brudu. Pokoje zaniedbane, klimatyzacja przeważnie nie działała, a jak już hotelarz ją włączył to w hotelu smród nie do wytrzymania. Brak telefonu, lodówki, suszarki do włosów. Łazienki zdewastowane, urwane deski klozetowe i wieszaki na ręczniki. Ręczniki i pościel nie zmieniane! Gdy brudne ręczniki w końcu rzuciliśmy na podłogę - dostaliśmy w zamian jeden na trzy osoby i też brudny. Zamiast wentylacji w łazience - dziura w ścianie pomiędzy łazienką i pokojem. Po powrocie z objazdu Toskanii zastaliśmy w naszym pokoju nie zmienioną pościel i mokre ręczniki, a nasze rzeczy, które były na wierzchu ładnie schowane w szufladach, co sugeruje, że ktoś spał w naszej pościeli i wycierał się naszymi ręcznikami. Jedzenie słabe, często niejadalne, z mięsa baranie błony i kości w szarej wodzie, pizza, której nie dało się jeść - zakalec polany sosem pomidorowym. Lazania nawet dobra, ale tylko 2 blaszki na kilkaset osób. Śniadania mikroskopijne i słodkie. Ciągle popsuty automat do kawy, ciągły brak wrzątku na herbatę, owoców i choćby pomidora. Jedzenia, jak na lekarstwo, pieczywo z poprzedniej kolacji lub śniadania, nawet powywijane zeschnięte kromki, czyli niedojedzony pozbierany ze stołów. Ogólnie głód, brud, smród i niechlujstwo. Te wakacje będą mnie prześladowały w najgorszych koszmarnych snach. Nie mogliśmy się doczekać powrotu do domu. Jedynie widoki piękne i wycieczka po przepięknej Toskanii.”
Pozdrawiam serdecznie.
Różnica polega zapewne na tym, że moi jadą z niemieckiego biura podróży. Hotel mieli zaledwie trzygwiazdkowy, bo to był system małych pawiloników dwupokojowych z 1 łazienką. Hotel 3 m od morza, ale cywilizowane dojście to 50m. Drugi hotel, z większą ilością gwiazdek był w odl. 300 m. I więcej hoteli tu nie było. Plaża, leżaki i parasole w cenie pobytu.
UsuńJedzenie- śniadania i obiado- kolacje.Lunche- wypady na lody.
Znam kilka osób, które wykupują sobie wyjazdy z Berlina i są zawsze zadowoleni, choć wpierw muszą dobrnąć do Berlina. Ale twierdzą, że to się opłaca, choć jest drożej niż w złotówkach.
Miłego;)
Dyskoteka dla dzieci - darmowa.
Nic sie nie dzieje i nudzisz sie :) :) :)
OdpowiedzUsuńA do palowania koralikow sie bierz! Moze je posortuj kupkami po 100 sztuk, albo mix kolorow, albo mix wielkosci, a potem na odwrot :)
Dokuczam ci, wiem :) specjalnie :)
Jakos musisz wytrzymac te pare tygodni, pozdrawiam :)
Robię właśnie naszyjnik, jak go skończę to popakuję moje skarby;)
UsuńNie dokuczasz, to ja się zrobiłam jakaś taka...rozlazła.
Miłego;)
Jeśli lubisz bać się Armagedonu, o co Cię raczej nie posądzam, polecam portal Fronda.pl. Tam, z regularnością inkasenta za prąd (ja to załatwiam przelewem) pojawiają się wizje apokalipsy ;)))
OdpowiedzUsuńSwego czasu, choć tylko nad Morzem Czarnym, pobiłem swój absolutny rekord. Spędziłem trzy godziny w wodzie bez wychodzenia. Też z powodu nurkowania. W pełni rozumiem fascynację Twoich młodszych krasnali.
Często zaglądam na YT, bo są tam różne fajne tutoriale robótkowe i zawsze mi jakiś bzdet przy okazji w oko wpadnie- a to jakiś jasnowidz Jackowski coś wyplata, a to jakieś "Niewyjaśnione Zjawiska" z dykcją prezesa (wszystkie końcówki "ą" są akcentowane jako "om")
Usuńzapowiada rzeczy dziwne drewnianym głosem.
Zastanawia mnie to zjawisko, skąd u ludzi tyle pomysłów. Pomijam już jakieś religijne cuda na kiju w rodzaju "twarz Jezusa między chmurami". Odnoszę wrażenie ,że zdecydowanie ludziska mają stanowczo zbyt dużo wolnego czasu i nie potrafią go zagospodarować.
Ogromnie lubię taką cieplutką wodę, gdy wejście nie powoduje szoku termicznego, ale nie nurkowałam nigdy.
Miłego;)
Końców świata było już tyle, że nawet nie pamiętam. Bardziej obawiam się szarej rzeczywistości powrotu do pracy lub przyszłej emerytury.
OdpowiedzUsuńFajne wakacje, mój syn z ukochaną są na Krecie i codziennie dostajemy wspaniałe zdjęcia, narobili nam apetytu, ale chyba też wolałabym w mniejsze upały...
Myślałam, że biurokracja to tylko u nas , a tu popatrz.
Było, nie było, wasza przeprowadzka zbliża się dużymi krokami, ciekawe, jak to w końcu wyjdzie...
Mam wrażenie, że biurokracja kwitnie we wszystkich bardziej cywilizowanych krajach. W tych mniej cywilizowanych biurokrację zastępuje łapówkarstwo, względnie bakszysz.A w jeszcze innych oba przypadki na raz.
UsuńNa Kretę to chyba trzeba wybrać się wiosną. Koleżanka była w okresie letnim i do godz, 15,30
siedziała w domu, potem szła posiedzieć w cieniu,a na słońce wychodziła około 18,00.
Też jestem ciekawa. To może być "hardcorowa zabawa".
Miłego,;)
A bo najgorsze to to czekanie, juz by czlowiek chcial miec wszystko za soba i zaczac mieszkac na nowym. Wasza cierpliwosc jest wystawiona na nie lada probe, ja zreszta tez nie moge sie doczekac. ;)
OdpowiedzUsuńA ja w czasie porządków znalazłam zdjęcie z Getyngi. Taki duży plac-skwer z fontannami z boku.
UsuńA na jego końcu taka malutka kropeczka, czyli mój wnuczek, który tam trenował chodzenie. Bo moja była tam kiedyś na stypendium w Instytucie Maxa Plancka.
Dziś wyszukiwałam polskich lekarzy. Trochę jak w trenach Kochanowskiego- pełno a jakby nikogo nie było. Mam wrażenie, że te strony nie są uaktualniane.Wiesz, stwierdziłam, że właściwie życie składa się głównie z dwóch rzeczy- czekania i rozczarowania.
Oj, doczekasz sie w koncu, juz blizej niz dalej.
UsuńZastanawiam sie, gdzie bylo robione to zdjecie z Getyngi, mozesz je wkleic, bo jakos calkiem nie kumam tych fontann z boku?
Przepowiedni o końcu świata,ewentualnie jakimś totalnym katakliźmie zawsze jest pod dostatkiem.Jak na razie nic się nie sprawdza.Ale nigdy nie wiadomo
OdpowiedzUsuńKiedyś pewnie coś się sprawdzi, ciekawe tylko co. I chyba wolałabym żeby już nie za mojej kadencji.
UsuńWakacyjne dolce far niente jest niezmiernie potrzebne naszym steranym organizmom.
OdpowiedzUsuńZ nadzieją oczekuję na koniec świata pisdołków!
ściskam i niezmiennie zapraszam
Rzecz nieco skomplikowana, bo tak naprawdę pół kraju to ich entuzjaści.Trzeba sobie uświadomić, że takie a nie inne mamy społeczeństwo i nawet jeśli nawet znikną z "estrady" z powrotem się na nią wdrapią.
UsuńFajny taki czas, gdy nic specjalnego się nie dzieje, prawda? Spokój (ale nie w pogodzie), wakacje i plany na przyszłość w głowie. U mnie podobnie, choć nigdzie nie wyjeżdżam.
OdpowiedzUsuńCzekam na tę poprawę pogody, czyli na mniejszy upał, bo ciągle coś musiałam odkładać z powodu upału- zupełnie nie byłam w stanie funkcjonować.
UsuńMoże się nam wreszcie uda trafić na "małą stabilizację normalnej pogody?" Liczęna to.
Miłego;)
"A poza tym- nic na działkach się nie dzieje;)" - tak kończymy z przyjaciółką, kiedy już wszystko sobie opowiemy i mamy w oczach oraz uszach panią Krafftównę i cudowny tekst. Cholera, coraz mniej osób wie, o co chodzi...
OdpowiedzUsuńI takie sytuacje powodują, że przypomina mi się moja metryka.
UsuńDruga taka sytuacja jest wtedy, gdy jadę "w city" i chwilami nie wiem gdzie jestem- tyle nowych budynków.Że nie wspomnę o zupełnie nowych dzielnicach- pomału miasto, w którym mieszkam od urodzenia, zaczyna być obce.
Myślę, że i coraz mniej osób wie o takim fenomenie jak "Kabaret Starszych Panów".
Miłego;)
Jesteś tak zaradna osobą, że nawet z niekorzystną wymianą złotówek sobie poradzisz. Pozdrawiam i mniejszego upału życzę, bo sama też go źle znoszę.
OdpowiedzUsuńPo prostu będę musiała bardzo ograniczyć wydatki i wciąż pamiętać, że 1 euro to ponad 4 polskie złote.
UsuńOwoce są tam bardzo drogie, a ja mogłabym żyć głównie owocami.No i pewnie sylwetka mi wyszlachetnieje;)))
Upału to mam już po kokardkę-zawsze mówię,że upał to jest dobry gdy siedzisz nad dużą wodą a śnieg to dobry gdy jesteś w górach.
Miłego;)
Koniec świata się zbliżą ?
OdpowiedzUsuńTo przestaję cokolwiek robić skoro i tak nic nie pomoże :-)))
W ciepłej wodzie to człowiek z przyjemnością by się wykapał...
Jak wyjedziesz to mam nadzieję,że będziesz dalej pisać...
Pozdrawiam :-)
Też mi się marzy takie cieplutkie morze, gdy wchodzisz do wody i nie masz gęsiej skórki ani cię nie zatyka z zimna.
UsuńPewnie będę miała trochę przerwy w pisaniu, bo nie wiem jak długo będzie tam trwało podłączenie do internetu. Z tego co wiem to na ogół to trwa, czasem nawet miesiąc.
Ale masz jak w banku, że będę pisać i zapewne będzie o czym- bo to jednak będzie nowe doświadczenie życiowe.
Miłego;)
Oczywiście o ile ten "koniec świata" nie nastąpi
przed naszym wyjazdem;)))
koniec świata zostawiam Majom do przewidywania... tu ból głowy jest na okoliczność końca Polski /nie państwa, lecz kraju/ do którego zmierzają harvestery pod kierownictwem swojego unterfuhrera protegowanego fuhrera z Torunia... tak się zastanawiam, czy niegłupio byłoby nająć jakiegoś dżihadystę, by tą kwestię ostatecznie rozwiązał... bo inaczej z Polski zielonej zrobi się Polska betonowa...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Jak patrzę na te powalone lasy po tym huraganie to aż mnie zatyka. Kiedyś byłam na urlopie koło Raciąża, i kilka razy w Borach Tucholskich- tam takie piękne te lasy były. Nie mogę również pojąć, dlaczego natychmiast ten specjalistyczny sprzęt nie jest przerzucony tam gdzie mógłby szybko pomóc w usuwaniu tych powalonych drzew.
UsuńHarvestery to dość uniwersalne maszyny przecież.
Ja tylko nie mogę się nadziwić wciąż, że Matka Ziemia to ludzkie badziewie znosi na swej powierzchni. Tylu wartościowych ludzi wciąż schodzi z tego świata a to badziewie kwitnie i jeszcze w pióra obrasta.
Wspaniałe wakacje mieli Twoi Krasnale. Jeśli człowiek czuje w sobie, że śmiecić nie należy to nie będzie śmiecił, nawet wtedy gdy nikt nie widzi i daleko do kosza.
OdpowiedzUsuńCo do końca świata... A może to, co właśnie się dzieje na świecie jest jego początkiem?
Na jednej ze stron o Gaii przeczytałam, że 21 sierpnia o 11;11 odbędzie się medytacja w intencji Ziemi. Na Zachodzie większość ludzi z tego kpi, ale na Wschodzie nawet dzieci wiedzą, że medytacje są potrzebne.
https://m.youtube.com/watch?v=z6-EGeS_mEk
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Bawarii
Kamil