.....przerabianie łazienki.
Dziś bladym świtem pojawił się pan, a raczej jeden z panów, który będzie nam
przerabiał łazienkę.
Oniemiałam z lekka, bo gdy otworzyłam drzwi, stał przede mną uśmiechnięty
miły młody człowiek , w czyściutkim, wręcz wyprasowanym ubranku
roboczym, z tajemniczą walizeczką w dłoni.
Przedstawił się, zostawil w łazience ową walizeczkę, wyszedł z naszego
mieszkania i za chwilę wrócił z ochraniaczmi na podłogę w przedpokoju i na
posadzkę w łazience, które starannie rozłożył.
Potem przeprosił, że będzie trochę hałasu i zniknął w łazience, zamykając za sobą
starannie drzwi. No i było trochę hałasu, ale dość umiarkowanego.
Po jakimś czasie wyszedł stamtąd i oznajmił, że przez 10 minut nie będzie
w mieszkaniu wody, ale tak naprawdę nie było jej pewnie z 5 minut. Potem
przyszedł drugi pan i razem wytaszczyli z łazienki wannę.
Około godz. 8,15 przybył mój zięć, któremu pierwszy z panów przedstawił
szczegółowy grafik prac, które będą tu prowadzone.
Mało tego, zapewnił mego zięcia, że będziemy się mogli każdorazowo
umawiać o której rano ma on rozpocząć u nas pracę, co nam wszystkim bardzo
ułatwi życie, bo od jutra mamy "szychtę" - odwożenie do i przywożenie ze szkoły
starszego Krasnala, bo jedno z rodziców wyjeżdża na kilka dni.
Podobno w następną środę praca ma być już zakończona.
Krasnale powiedziały memu zięciowi, że w tym roku to będą fajne święta bo
będą obie babcie i dziadek i będzie wesoło. Nie tak jak w ubiegłe święta, gdy
była tylko jedna babcia, a my nie przyjechaliśmy, bo dziadek trenował życie
z przepukliną wymagającą operacji.
Na razie Krasnale z wielkim zapałem trenują pieczenie kruchych ciasteczek,
zdobionych kolorowymi polewami.
Te ciastka mają dziwną cechę - okropnie szybko i niepostrzeżenie znikają.
A wczoraj Krasnale ćwiczyły robienie kolorowych galaretek owocowych.
Zima idzie- wczoraj wskoczyłam w kurtkę puchową i jakoś wcale się nie
zgrzałam.
Ludzie, jak ja nie lubię zimy w mieście!!!!!
No tak, są ekipy i ekipy, tak jak kraje i kraje.
OdpowiedzUsuńJa zimy to w ogóle, ale przeżyć trzeba.
Pozdrowienia z daleka ślę.
Tu jakieś takie zmyłkowe te temperatury, albo - wszystkie termometry zle wyskalowane;)))
UsuńNo, ekipa mnie zaskoczyła- oczywiście przed wyjściem wszystko elegancko posprzątali, porządnie poukładali i jutro przyjdą o 8,15 rano- akurat zdążę z "odwózki" Krasnala do szkoły. Jutro mają robić jakiś podest do tego brodzika i jakieś rynienki odpływowe i jak to wszystko zaschnie to wymierzą wszystko dokładnie i zamówią płyty szklane na brodzikowe ściany, bo wszystko ma pasować co do milimetra, jak wytłumaczył ten pan.
Wędrując ostatnio ulicami w swojej okolicy zauważyłam ze zdumieniem, że jeszcze na wielu balkonach kwitną pelargonie,a wszak ani ciepło ani sporo sporo słońca. Ale jeszcze trochę i zaczną się na balkonach świąteczne dekoracje.
I pewnie będę musiała również coś wymodzić.
Miłego, zielonego, spokojnego i ciepłego;)
Szybkiego konca remontu zycze! :)
OdpowiedzUsuńU mnie nie ma zimy, za to leje i leje - chyba tam na gorze tez lazienke przerabiaja i rury im sie pomylily :)
Ciasteczka, galaretki, mniam , mniam!
Znalazłam przepis na bezglutenowe browni. Muszę zrobić. Galaretkę to bym nawet zjadła, najlepiej z malinami w środku.
UsuńTakiej ekipy tylko zazdrościć :-)
OdpowiedzUsuńWszelkie ciastka i pierniczki u mnie też dziwnie szybko znikają, chociaż nie ma małych dzieci...
U mnie gorzej, bo u mnie znikają często składnik- z torebki rodzynek zostało raptem kilka sztuk, tabliczka czekolady też jakoś dziwnie zmalała a orzechy chyba wyparowały. Ciekawe, bo dzieci nie jedzą półproduktów, mąż też nie, bo nawet nie wie gdzie one są.;)Coś bardzo dziwnego się dzieje:))))
UsuńAni sie ogladniesz I bedzie po przerobce a zadowolenie z niej zostanie.
OdpowiedzUsuńOsobiscie wanne uwielbiam I nie obeszlabym sie bez niej, kocham poranne moczenie sie w niej, czesto-gesto leze sobie w wodzie I ukladam plan dnia, golenie nog jest w niej duzo wygodniejsze. Moja wanna ma jety I chociaz z nich rzadko korzystam dobrze miec wybor jako ze taka bulgocaca kapiel przynosi odprezenie. Z prysznica korzystam w razie potrzeby odswiezenia sie w ciagu dnia, np po pracach ogrodowych albo przy farbowaniu wlosow. Poza tym mam zwyczaj odswiezania pewnej czesci ciala kilka razy dziennnie a to bez wanny nie byloby proste. Niemniej dobrze rozumiem ze kazdy postepuje wg wlasnych potrzeb I upodoban.
Lubialabys moja pogode I wogole cala zime: obecnie mamy dzien w dzien pomiedzy 16-18 st, slonecznie, prawde mowiac zbyt sucho, cala jesien mamy jakas sucha I nawet musze nadal spryskiwaczami podlewac grzadki. Wieczory I noce zimniejsze ale dnie wprost przecudne I marze by tak sie utrzymalo na czas wizyty corki jako ze ona lubi wedrowac po okolicznych gorkach.
Tyle co wrocilam od niej, gdzie choc chlodniej niz w lecie to jednak nadal goraco I z wilgotnoscia powietrza - nie rozumiem jak ludzie moga zyc calymi latami w takim klimacie: wiecznie goracym, bez sezonow, przyroda wciaz jednakowo wygladajaca I cieszyc sie mowiac ze mieszkaja w Paradise.
Rozkoszuje sie powrotem do domu I byciem w pojedynke co bardzo cenie ale przedemna ubieranie choinki I inne zajecia zwiazane z pokichanymi swietami jako ze przyleci tu corka ze swoim Wspanialym.
Nic - czas tak szybko leci ze I to bedzie poza mna zanim sie ogladne. Nie znaczy ze ich wizyta bedzie czyms zlym jedynie gdy wciaz mam kolo siebie ludzi, gdy moja rutyna zycia rozchwiana to szybko jestem tym zmeczona, spragniona samotnosci.
Trzymaj sie dobrze, przerobka niech zleci bez niespodzianek a slonce niech powroci.
Wiesz, odwykłaś nieco od większej ilości osób. Córka i ja pomału przyzwyczajamy się do siebie wzajemnie a ja głównie do tego, że nagle jest nas chwilami więcej pod jednym dachem.
UsuńPrzy moich kłopotach ze stawami kolanowymi i wędrowanie do wanny i z powrotem nie jest wskazane. A po operacji serca kąpiele w wannie nie są wskazane dla mego ślubnego. Stąd wybór wygodnej, dużej kabiny z wyposażeniem w stabilne krzesełko.
Gdyby nie opóznienia z przekazywaniem mieszkan do sprzedaży, to ta przróbka byłaby zanim sie wprowadziliśmy.
Ale wcale nie jest uciążliwa. Uciążliwy to był remont naszego mieszkania 4 lata temu, choć jak na polskie warunki to miałam b. dobrą ekipę remontową.
No właśnie,świeta, więc muszę poczaszkować nad dekoracją balkonu.
Może pójdę na łatwiznę i kupię gotowy lampion?
Miłego;)
Doskonale, że masz taką ekipę, ale na szczęście u nas tez już tacy się trafiają - raz jeden taki stał z odkurzaczem obok drugiego, który robił jakąs dziurę, i tym odkurzaczem w mgieniu oka ściągał cały kurz. Czyli się da, tylko trzeba chcieć.
OdpowiedzUsuńa ciastka maja niestety to do siebie... ja na razie piekę, a potem je tylko oglądam, bo jeśc jeszcze nie mogę. a już już będe mogła, to może uznam, że skoro tak długo obchodziłam sie bez, że moge dalej...
Cztery lata temu też miałam dobrą ekipę. A ten trick z odkurzaczem to znany- jak otwór niewielki to można to zrobić samodzielnie.
UsuńNie lubię piec ciasteczek, wolę jakieś desery czekoladowo-owocowe, najlepiej banany w czekoladzie albo maliny w czekoladzie. Od biedy, z powodu lenistwa, może być sama gorzka czekolada, a na zagryzkę orzechy laskowe albo prażone migdały. I od razu wiadomo, skąd się biorą jakieś nadmiary;)))
O, dobrze że mi przypomniałaś - już pora na plastry pomarańczy w czekoladzie :)
UsuńA ja w ogóle nie lubię zimy nie wiem dlaczego chyba dlatego że zimno.wrrrr...
OdpowiedzUsuńFajnie będą miały Twoje Krasnale w tym roku :-)
Nawet jako dziecko nie lubiłam zimy a zabawy na śniegu wcale mnie nie bawiły.
UsuńKrasnale i ta chwila, gdy wreszcie mogą rozpakować prezenty to jest coś! O matko, muszę pomyśleć o prezentach!!!
Radość ze Świąt dwustronna. Krasnale, że będą miały Was, a Wy pewnie cali w skowronkach, że będziecie razem z Krasnalami. Ekipy remontowej w takim wydaniu szczerze zazdroszczę. U nas 2 lata szukałam ludzi do malowania mieszkania. I dopiero w ubiegłym miesiącu pojawił się ON. Z samej radości, że wreszcie ktoś się podjął roboty, nie przeszkadzały mi nawet "niedoróbki".
OdpowiedzUsuńW Warszawie znalezienie kogoś do remontu graniczy z cudem. Każdy choć trochę lepszy jest rozrywany, więc ceny tych usług są niebotyczne. W ub. roku musieliśmy zrobić terakotę na loggii- 450 x 110 cm.
UsuńPłytki kosztowały ok. 230zł, robocizna- 600zł. A ile się naszukałam! Na szczęście facet zrobił szybko i dobrze.Żeby było zabawniej- pochodził z okolic Nowego Targu.
ja w ogóle nie lubię zimy :) ale za to remonty lubię !!
OdpowiedzUsuńPoważnie lubisz remonty? Dla mnie to równoznaczne z trzęsieniem ziemi.;)
UsuńW ramach walki z remontami rzuć okiem na moje archiwalne wpisy na blogu :) UWiELbiAM REMONTY
UsuńPrzybij piatke! Ja tez nie znosze zimy, ani w miescie, ani poza. Nie lubie zimna, krotkich dni, slizgawicy i tym podobnych atrakcji. Oraz zazdroszcze Serpentynie pogody.
OdpowiedzUsuńDlaczego ja nie jestem na tyle bogata, zeby sobie na zime odlatywac do cieplych krajow? Buuu...
Oraz ochrona podlog przy roznych brudnych pracach to tu rutyna, robotnicy zawsze maja ze soba albo gruby papier, albo takie szare tkaniny.
Ja lubie czasem polozyc sie w wannie, zwlaszcza kiedy zima chce sie ogrzac. Wanna jest niby bardziej uniwersalna, bo od biedy mozna w niej rowniez brac prysznic. Jednak z wiekiem czlowiek czuje sie coraz niepewniej stojac w sliskiej wannie. Uwazam, ze od pewnego wieku powinno sie korzystac wylacznie z prysznica. Moja mama odczuwa to teraz najbolesniej, do wanny wejsc w ogole nie moze, choc ma tam takie wanienne krzeselko, ktore do tej pory calkiem dobrze jej sluzylo. Teraz jednak, tak mocno potluczona, nie jest w stanie nawet chodzic, a co dopiero zadrzec noge, zeby wejsc do wanny.
Ideałem byłoby mieć w domu i prysznic i wannę. Córka tak ma w swoim mieszkaniu, bo ona ma dwie łazienki- jedna ma tylko umywalkę, kabinę i wc, druga ma wannę, dwie umywalki i wc.
UsuńOdkąd mam kłopoty z potrzaskaną nieco łąkotką nie wylezę z wanny jak się w niej rozłożę. Jedną nogę mam już po operacji i wcale mi nie spieszno by operować drugą.Anuś, najlepiej to ma moja znajoma- zimę spędza w Australii, lato w Polsce.
Jej partner mieszka w Australii, więc dzielą rok na te dwa miejsca.Bardzo chciałabym by okrągły rok temperatura nie przekraczała 21 stopni w cieniu-wtedy naprawdę można spokojnie pożyć.
Ogromnie współczuję Twojej mamie - nawet w młodszym wieku nieczynna jedna ręka to problem.
Remont zaczal sie z pelna kurtuazja i niech tak zostanie do konca:))
OdpowiedzUsuńA ja mam dosc wszelakich swiat. Ledwie zlapie oddech po Thanksgiving a tu juz Boze Narodzenie. Jeszcze dwa lata i nie bede obchodzic zadnych swiat.
W ub. roku zlekceważyłam święta, tylko jakiś sernik popełniłam, żeby nie jeść kupnych glutenowych gniotów. Ale w tym roku już się nie da.
UsuńDzieciaki czekają na te święta.
Musze tylko jakieś prezenty wymyślić dla wszystkich.
Miłego;)
Z dzieciakami nie da sie odpuscic, wiem.
UsuńW mieście... Tylko w mieście... Co to za nielubienie zimy? W mieście! Twoje nielubienie zimy, w porównaniu do mojego nielubienia zimy jest doprawdy śmieszne.
OdpowiedzUsuńNit, zima w górach, gdy jest dużo śniegu i świeci słońce i jest niska wilgotność i mały mróz i nie ma wiatru- jest super, nawet jeżeli nie jezdzi się na nartach a tylko wędruje Reglowymi Dolinkami.Siadasz na zwalonym pniu i podziwiasz widoki- śnieg w cieniu jest wyraznie niebieski, odległe iglaki fioletowe,a łąka pełna śniegu skrzy się jak obsypana diamentami. Drugi wariant- okoliczności meteo jak wyżej,a człowiek poleguje sobie na leżaczku wymoszczonym dwoma ciepłymi kocami i spokojnie na słoneczku drzemie.A ten leżaczek stoi na Gubałówce i co otworzysz oczęta to widzisz Giewont.
UsuńWariant trzeci- okoliczności meteo niezmienione.leżaczek stoi na tarasie twego pokoju, na nim dwa cieplutkie koce i ty, w stroju plażowym, dziwiąc się, że w marcu może tak bardzo słońce grzać.Spróbuj kiedyś, polecam;)
Że też tych bluźnierców jeszcze ziemia nosi... A kysz! Zima jest paskudna. KAŻDA! Tak było zawsze i teraz i na wieki wieków, enter.
UsuńSpokojnie zima jest,zima się skończy-zjawi się wiosna ;)
OdpowiedzUsuńTeoretycznie kiedyś ta wiosna powinna się pojawić.Podobno w tym roku było również lato. Tam gdzie byłam było ono teoretycznie.
UsuńAniu, jak dobrze, że już macie tę przeprowadzkę za sobą. I jak Wam tam? Myślę, że dużo lepiej bo bliżej córki i krasnali.
OdpowiedzUsuńNawet remont łazienki nie jest taki straszny kiedy robią to fachowcy a nie pseudo-fachowcy.
Nie komentowałam wcześniej ponieważ miałam problem z mim komputerem i zalogowaniem się.
A teraz wracam do Twoich wcześniejszych postów.
Moc uścisków przesyłam:)
Zawsze mówię, że komputery złośliwe są i żyją własnym, sekretnym życiem.Tu jeszcze nie zaginął kult rzetelnej pracy i nikt się nie wstydzi własnego zawodu, np. tego, że jest "tylko" murarzem czy hydraulikiem. Ważne jest natomiast to, że każdy stara się wykonywać swój zawód rzetelnie.Raczej brak nieokiełznanego pędu do ukończenia wyższych studiów, po których spora część absolwentów i tak pracy nie znajdzie, zwłaszcza ukończywszy kierunek mało praktyczny. Cenię to realistyczne spojrzenie Niemców na rzeczywistość. Raz ich poniosła fantazja i wcale na tym dobrze nie wyszli- ani oni ani reszta świata.
UsuńDobrze nam tu,spokojnie. jak na razie to dość przewidywalnie. I miła jest świadomość, że w razie potrzeby otrzymamy pomoc.A Krasnale są cudne, nawet gdy chwilami dostają małpiego rozumu.
Serdeczności dla Was;)
Anabell, smiem powiedziec , ze Niemcy na tej "fantazji" wyszli znakomicie!
UsuńPo wojnie , w czasie ktorej nagrabili olbrzymie ilosci dobr z wielu krajow, to dostali rowniez olbrzymia pomoc od aliantow na odbudowe przemyslu – m.in. Brytyjczycy pomogli im odbudowac i rozbudowac fabryke samochodowa w Wolfsburgu – dzis najwiekszy kombinat automotive w Europie.
I mase innych.
Niemcy wyszli na wojnie bardzo dobrze – oplacilo im sie wielokrotnie.
Nam też oferowano pomoc, ale została odrzucona pod naciskiem ZSRR.Mało kto o tym pamięta lub nawet zwyczajnie nie wie. Na lekcjach historii mojego pokolenia o tym nie uczono.Na szczęście funkcjonowało radio Wolna Europa i stamtąd, niektórzy czerpali wiadomości, choc mozna było za słuchanie tego radia posiedzieć i kilka lat. Z przykrościa zauważam, że dzisiejsi 40-50 latkowie marnieńko znają powojenną historię Polski. A teraz, w ramach dobrej zmiany, będzie ona kolejny raz zafałszowana.
UsuńMiłego;)
To widzę, że powoli wszystko w nowym miejscu sobie szykujesz ,,pod siebie". I tak trzeba, jeśli się chce mieszkać miło i przyjemnie. :)
OdpowiedzUsuńPewnie jeszcze niejedno Cię zaskoczy, a ja chętnie przeczytam takie wpisy. :)
Pozdrawiam!
Jak na razie najbardziej zaskakuje mnie fakt, że mi tu dobrze, że zupełnie nie tęsknię za Warszawą i swoim mieszkaniem.
UsuńMiłego;)
Jesli by mi grozil remont, to chyba bym tym panom za bilety zaplacila ;). Wiekszosc tutejszych "fachowców" dziwnie przypomina to, co znalam z lat 60-tych :(.
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa z tymi cisteczkami. U Ciebie znikaja, a u mnie sie nawet nie pojawiaja :).
Zime chetnie przygarne z woda w jakiejkolwiek postaci. Tutaj to juz dramat kompletny :(.
Leciwa, a gdzie Ty właściwie jesteś? Na których Antypodach?
UsuńNie na antypodach, tylko w grajdolku na P, gdzie podobno sie kontynantalna Europa konczy. W tym roku grasuje tutaj koszmarna susza i tylko ze 2 m-ce stalego deszczu moglo by sprawe rozwiazac :(.
UsuńWszystko cudne!
OdpowiedzUsuńAle najcudniejsze Krasnale!!!:-)))
O tak, Krasnale bajeczne są. U młodszego mam półetat nadwornego rysownika i kolorysty.U starszego jestem obiektem bystrej obserwacji.
UsuńMiłego;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńI u nas byli tacy fachowcy, tylko powyjeżdżali. Sama miałam takiego w łazience. Gdy musiał zakręcić wodę, albo przesunąć muszlę, to telefonował do mnie i pytał, czy nie potrzebuję skorzystać. Tak! Tak! Telefonował, żeby nie tracić czasu na przebieranie. Gdy go zapraszałam na kawę, to z łazienki wychodził w innych spodniach i samej podkoszulce, bo wierzchnią zakurzoną bluzę zdejmował. Wyjechał właśnie do Niemiec.
Pozdrawiam serdecznie.
No to taki fachowiec będzie się tu czuł na swoim miejscu.
UsuńCi co mi robili remont w Warszawie często pracowali w Niemczech i Norwegii.
Serdeczności;)
ja tylko dwa słowa w kwestii znikających ciasteczek - to prawda znikają?! a w domu nie mam żadnych krasnali, hmmmm ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię patrzeć, jak Krasnale przechodzą obok patery, na której te ciasteczka leżą- tak przechodzą, przechodzą, a po chwili każdy z nich udaje,że nic nie ma w buzi i ciasteczka po prostu "rozpływają im się w buzkach". Podejrzewam, że ciasteczka same im do buziaczków wpadają.
UsuńNo i zatkało kakało - w raju jesteś czy jak?
OdpowiedzUsuńCoś tak jakby;)))Rok cały nie widziałam dzieciaków w realu, tylko na zdjęciach.
Usuń