Od rana dziś było 10 stopni ciepła, tyle tylko, że wiał silny wiatr, ale nie
padało. Pierwszej gwiazdy nie widzieliśmy (teoretycznie powinna to być Vega),
ale niebo było dość szczelnie zakryte chmurami.
Około 17,30 przydreptały po nas Krasnale wraz z drugą babcią i razem
powędrowaliśmy do nich na wigilię.
Wysłanie chłopców po nas było koniecznością, bo trzeba było się ich choć na pół
godziny pozbyć z domu, żeby prezenty trafiły pod choinkę.
Celowo wlekliśmy się noga za nogą, by dać więcej czasu na ułożenie prezentów,
a Krasnale zachowywały się jak psiaki- biegły do przodu, a potem również
biegiem wracały do nas. I zamiast tych 450 metrów dzielących nasze domy
z pewnością zaliczyły niemal kilometr.
Starszy Krasnal co prawda mówi, że nie wierzy w Świętego Mikołaja, ale chyba
nie chce młodszego pozbawiać złudzeń i z nim o tym nie dyskutuje.
Zaraz po wejściu do mieszkania Krasnale zgodnie pobiegły do salonu i młodszy
z ulga stwierdził, że -"był Mikołaj, są prezenty".
Ale lekko nie było, wpierw musieli usiąść z nami do stołu i zjeść nieco. Potem
obaj kłusem pozbierali talerze i usadzili nas na sofie na wprost choinki.
Miło mi się zrobiło, bo na choince wiszą wszystkie mojej roboty bombki
zdobione techniką decoupage haftowane zawieszki i haftowane na kanwie
plastikowej Mikołaje. A choinka śliczna, gęściutka i bardzo, bardzo równa.
Tym razem młodszy z pełną powagą brał każdy prezent i odczytywał imię adresata,
podawał paczuszką starszemu, a ten podawał dalej.
Młodszy (sześciolatek) we wrześniu poszedł do szkoły i był ogromnie dumny, że
potrafi już odczytać etykietki.
Gdy już wszystkie prezenty zostały rozdane Krasnale zarządziły otwieranie
prezentów.
Osobiście jestem cała w skowronkach, bo dostałam Petera Wohllebena "Duchowe
życie zwierząt" oraz "Sekretne życie drzew" oraz cztery tomy Eleny Ferrante -
"Genialna przyjaciółka", "Historia nowego nazwiska", "Historia ucieczki" i
"Historia zaginionej dziewczynki".
Starszy Krasnal też dostał "Sekretne życie drzew", więc córka się cieszy, że będę
mogła z nim porozmawiać gdy już tę książkę przeczytamy- ja po polsku, on
po niemiecku.
Mój ślubny też zadowolony, bo dostał w prezencie roczną prenumeratę
tygodnika "Polityka" na Kindle oraz ostatnie papierowe numery Polityki i
Newsweeka i bardzo fajny szlafrok.
Nie było w tym roku pod choinką orgii zabawek i prezentów jak poprzednio, no
bo jednak było bardzo dużo wydatków w związku z naszą przeprowadzką.
A jutro jedziemy na świąteczny koncert do Filharmonii Berlińskiej, gdzie Krasnal
będzie śpiewał ze swym chórem.
A propos śpiewania - Krasnal gra na pianinie kolędę "Przybieżeli do Betlejem
pasterze" i na dodatek śpiewa ją bezbłędnie po polsku.
Trochę to śmieszne, bo on rozumie wszystko, ale nie chce po polsku mówić.
Z ciekawostek kulinarnych - córcia zadbała bym miała do pochrupania coś
słodkiego-bezglutenowego i upiekła nieprzyzwoicie smaczne ciasteczka- bezy
z mielonymi migdałami i prażonym orzechem laskowym do ozdoby.
Kolejne ciasteczka były z 85% czekoladą a oprócz białka było też żółtko z cukrem.
tylko od wewnątrz.
Fajna rodzinna Wigilia i tak powinno być :-)
OdpowiedzUsuńBombki extra, zdolna jesteś :-)
Jakoś bardziej pracowita byłam kilka lat temu;)i byłam akurat w fazie trenowania techniki decoupage.
UsuńPoza tym zależało mi by maluszek w pierwsze swe święta mógł wziąć bombkę do rączki bez obawy, że zrobi sobie krzywdę.
Miłego odpoczynku przez te następne dni Wam zyczę w tych innych już warunakach, Wesołcyh Świąt :-)
OdpowiedzUsuńOdpoczywam, odpoczywam, chociaż za wiele się nie narobiłam: zrobiłam gar bigosu, upiekłam pasztet, zrobiłam barszcz, zabejcowałam i upiekłam mięso.
UsuńDużo tego nie był, raptem na 7 osób, ale trzeba było nieco przy kuchni posterczeć.
Oj to juz sporo...ja tez niby niewiele musialam zrobic a sie nastalam.
UsuńMoje dziewczyny tez za nic nie chcialy gadac po polsku, choc rozumiec musialy, bo my tylko po polsku z nimi rozmawialismy. Teraz im to zaprocentowalo, bo nienajgorzej sie dogaduja. Ale nasze rozmowy nadal odbywaja sie w ten karkolomny sposob: my po polsku, one po niemiecku i jakos sie dogadujemy. :)
OdpowiedzUsuńJa te dzieci rozumiem-przecież oni żyją otoczeni językiem niemiecki, a polski to nie jest wcale łatwy język. Gdy Krasnale byli jeszcze w żłobku to mieli w nim jedną z opiekunek, która mówiła do nich tylko po angielsku. Nie nauczyli się wtedy angielskiego, ale gdy byli z rodzicami w Anglii, całkiem dobrze język rozumieli.
UsuńBadania naukowe wykazały, że dzieci od niemowlęctwa "hodowane" dwujęzykowo lepiej się rozwijają. Starszy był tak prowadzony, a młodszy tylko do czasu rozpoczęcia mówienia, bo miał kłopoty natury logopedycznej, więc dwujęzykowość utrudniała mu życie.
Pięknie, smakowicie i rodzinnie:-)
OdpowiedzUsuńJa spędzam czas w Poznaniu z synem, jego ukochaną i jej rodzinką, humory dopisują, mimo nieciekawej pogody...
Poznań jest ładnym miastem, no ale nawet najpiękniejsze miasto lepiej wygląda w dobrą pogodę niż w deszczu i wichurze. Jotko, to pewnie "zmiany" Ci się szykują w rodzinie!
UsuńTak przypuszczam:-)
UsuńJa też dostałam książki,dwa tomy "Ósmego życia"
OdpowiedzUsuńA u nas w tym roku swieta odbyly sie w Niemczech i ... jakos tak dziwnie. Mala zaczela nosem krecic , ze w Polsce sa wyszyscy ( chodzilo bardziej o dzieciaki) i te inne...
OdpowiedzUsuńWkazdym badz razie spedzilismy je inaczej i to bylo dziwne. Bez pasterki, i tez z tego powodu bylo dziwnie....bo swieta maja wlasnie byc inne niz te pozostale dni , inne nie tylko poprzez innosc potraw na stole, ale ogolnie w sobie inne... a ja betz tradycji jakos nie daje rady do konca nakrecic sie na owa swiatecznosc danego dnia, godziny, minuty...
Spokojnych, bezwietrznych swiat Wam zycze.
A ja nie jestem tradycjonalistką. Najbardziej to lubiłam wyjeżdżać na święta w góry, bo nie musiałam niczego szykować. Z wigilijnego menu to niewiele potraw lubię a teraz, gdy mam na głowie bezglutenowość i protokół autoimmunologiczny to najwłaściwszą rzeczą jest chyba wigilijna głodówka;)))))
OdpowiedzUsuńWypocznij chociaż w te święta, postaraj się zrobić coś co lubisz robić, nawet jeśli to nie jest zgodne z tradycją.
Dobrego nastroju Ci życzę;)
Przespalam popoludnie. Fajnie nie powiem. Mi to sie nawet Kevina samego w domu chce ogladac- to, na co ludzie w Polsce narzekaja i sie smieja ´, ze niby w swieta ciagle to samo:))
UsuńA poza tym to prezenty wypas dostalam. Moja corka twierdzi, ze w tym roku Mikolaj byl dla mnie najlepszy. Ja z wrazenia nawet sie chyba nie ucieszylam tak, jak powinnam.
Bardzo zadawalajacym mnie wewnetrznie prezentem bylo dla mnie w tym roku uczesniczenie w koncercie "Night of the proms", ktory mial swoj final 23 grudnia w Dortmundzie. Wybawilam sie tak, ze hej:))
Aniu, sen jest najlepszy- na wszystko!.Dla mnie to wręcz lekarstwo. A jak do tego dodasz koncert to mozna uznać, że miałaś " SPA dla psychiki".
UsuńTo bardzo ważne, by spędzać święta tak jak lubimy, a nie jak wypada.
Większość życia spędzamy w narzuconych nam warunkach i to po prostu jest bardzo męczące.
Miłego;)
fajne te bombki:) A mój wnuk nawija ze mną po polsku aż miło. W tym roiku zaliczył pierwsza klasę polskiej szkoły (Internet) i z mówieniem oraz czytaniem po polsku nie ma kłopotu. Nie ma też kłopotu z angielskim, a w szkole wprowadzono im jeszcze francuski.
OdpowiedzUsuńWczoraj przespałam całe popołudnie i to było najbardziej świąteczne:)
No ale Twoi zapewne mają zamiar kiedyś wrócić do Polski, natomiast moi od samego początku takiego rozwiązania nie planowali, więc uczenie chłopców polskiego i kończenie polskich szkół zupełnie nie wchodziło tu w grę. Starszy uczy się francuskiego w szkole, poza szkołą ma angielski, młodszy poza szkołą też ma angielski.
UsuńWcale Ci się nie dziwię, że spałaś, mieliście przecież ostatnio potężną harówę.
Życzę świąt zdrowych, pogodnych i przepięknie spędzonych w rodzinnej atmosferze radości, przy obfitości pozytywnych przemyśleń, które niech wystarczą przynajmniej na cały nadchodzący rok... :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Andrzeju- tych pozytywnych przemyśleń to jakoś ostatnio brak, bo gdzie nie spojrzysz "coś jest nie tak".A wydawać by sie mogłó, że przy takim wspaniałym postępie technologicznym, przy tylu "ułatwiaczach" życia wszystko dookoła powinno funkcjonować jak w "szwajcarskim zegarku" a de facto toczy się co najwyżej jak w zegarku marki "Błonie".
UsuńMiłego;)
Anabell, ciesze sie ze cudownie spedzasz czas w gronie rodziny <3 Bombeczki cudne tak samo jak dostane prezenty :)
OdpowiedzUsuńZdrowych i spokojnych Swiat oraz Szczesliwego Nowego Roku <3
Urszulko, bardzo fajnie mieć codziennie obok siebie Krasnali!Żałuję tylko, że do Monachium jest jednak wciąż daleko;)
UsuńŻyczę całej Twojej Gromadce wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!
Wszystko cudne - Krasnale, prezenty, bombeczki, atmosfera no i pewnie ten koncert co wczoraj był...
OdpowiedzUsuń:-)
Koncert był super, o czym zaraz napiszę.
Usuń