Wczoraj, o godzinie 16,00 w Sali Muzyki Kameralnej Filharmonii Berlińskiej
odbył się kolejny koncert Berliner Mozart-Kinderchor, do którego należy nasz
starszy Krasnal.
A oto budynek Filharmonii Berlińskiej, oddany do użytku w 1963 roku.
A poniżej Sala Muzyki Kameralnej, w której chór wczoraj koncertował
Ta Sala Muzyki Kameralnej została oddana do użytku w 1987 roku.
Najmłodsi chórzyści to grupa wiekowa od 5 do 9 lat.
Koncert był naprawdę piękny. Widok tych najmłodszych, jest rozbrajający.
Te maluchy najczęściej śpiewają całym ciałem , do rytmu śpiewanego utworu
niektórzy jeszcze ruszają głową, inni rączkami a zdarza się też "tańcząca" do
rytmu nóżka.
Jestem pełna podziwu dla Kierowniczki tego Chóru, która prowadzi go już ponad
dwadzieścia lat. Dwa lata temu byliśmy na występie tego chóru właśnie z okazji
jego dwudziestolecia.
A tym razem był to "zwykły" doroczny koncert Bożonarodzeniowy.
Na takim koncercie występują razem trzy grupy wiekowe tegoż chóru, -"maluchy",
młodzież i młodzi, ale już "dorośli".
Oprócz chóru występowała też Orkiestra Kameralna. Część występów była razem
z orkiestrą, część utworów chór śpiewał a capella.
Koncert był tym razem wzbogacony o bardzo, bardzo długi występ flecistki.
Solistka wykonała brawurowo co najmniej sześć utworów na flet i orkiestrę.
Jej występ ogromnie się wszystkim podobał, publiczność była zachwycona.
Na zakończenie chór odśpiewał jedną z kolęd a jej refren cała sala razem z chórem.
Bardzo mi się ten koncert podobał.
Jedyny mankament- ale tak jest w całym Berlinie- to znalezienie miejsca do
zaparkowania samochodu.
Ale po takim pięknym muzycznym przeżyciu przedreptanie około kilometra do
samochodu nie było wielkim problemem.
I tak przy okazji - w mieście obowiązuje ograniczenie szybkości do 50 km
na godzinę, miejscami do 30. I wystarczy ją przekroczyć o 5 km by zabulić
mandat.
Wszedzie w miastach (terenach zabudowanych) obowiazuje 50-tka, w Polsce przeciez tez, chyba ze znaki pozwalaja na wiecej. I nigdzie, w Niemczech tez, nie brakuje tych, ktorym sie spieszy i uwazaja, ze przepisy sa po to, aby probowac je lamac.
OdpowiedzUsuńJa w Niemczech mandaty (takie ze zdjeciem w zalaczeniu) place glownie za szybkosc. :)
No niestety duze metropolie tak maja, w NYC bylo 56km ale w 2014 nowy burmistrz obnizyl od 40km na godzine. Ale do 50 jest, ze tak powiem wybaczane:)) Natomiast zaplacilismy ostatnio mandat za przekroczenie skrzyzowania akurat w momencie kiedy zmienialy sie swiatla i zdjecie pokazuje, ze braklo nam doslownie 0.30 sekundy. Tak SEKUNDY i taka przyjemnosc kosztuje 50 dolarow.
UsuńA rodacy w Warszawie mają poniżej pleców wszystkie przepisy - tam gdzie obowiązuje 50 km dobrze jak jadą tylko 80, a tam gdzie jest dopuszczalna 80 to walą spokojnie 120, 150. Ostatnio w Warszawie, jadąc dozwoloną prędkością 80 km byłam ostatnia, wszyscy mnie wyprzedzali, tylko gwizdało jak przejeżdżali obok mnie.
UsuńWiem, że w Polsce jest dość niska ściągalność mandatów i zastanawiam się gdzie są ci policjanci, których kiedyś bywało na mieście tak dużo. Może gdyby na każdym jednym skrzyżowaniu stał radar i stale wyłapywał tych pędzących to po jakimś czasie i zapłaceniu kilku mandatów jezdziliby jednak wolniej.
Panterko, tu w Berlinie nie widziałam zbyt wielu "pospiesznych", bo jednak jakoś przestrzegają tych ograniczeń. Może dlatego, że większość kierowców stara się jezdzić odcinkami autostrady, bo tam można szybciej. No ale tam są nałogowo korki, co widzę gdy rano wiozę wnuka do szkoły i w dwóch miejscach przejeżdżam pod autostradą.
UsuńW Chicago mandat ze zdjęciem:) kosztuje $100
UsuńOooo, niemal jak za zdjęcie typu "artystyczny portret";)))
UsuńTo miałaś niezwykłą przyjemność:-)
OdpowiedzUsuńLubię takie tańczące chóry dziecięce, tyle w tym naturalności.
Z miejscami do parkowania robi się wszędzie dramatycznie...
Tu jest z tymi miejscami do parkowania tragicznie- za kazdym razem odbywa sie polowanie na miejsce. Poza tym jezdnia trzypasmowa ma tak naprawdę tylko dwa pasy ruchu, bo na jednym stoja regularnie samochody. A często samochody dostawcze zajmują środkowy pas i zostaje dla ruchu tylko jeden. Zdarzyło się nam jechać uliczkami wąskimi, na których po obu stronach jezdni stoją samochody (tu parkują również na łukach), jezdnia to śliska kostka bazaltowa i tak naprawdę nie ma się tam jak minąć bo jeden samochód zajmuje całą wolną przestrzeń.Myślałam, że zawału dostanę.
UsuńTe najmłodsze dzieciaki są tak ogromnie przejęte, że aż mi ich chwilami żal- tyle emocji na raz!
Znaczy było coś dla ciała,ale też i dla duszy
OdpowiedzUsuńNa szczęście moje "dzieła kulinarne" sprawdziły się,a ja skorzystałam z okazji, by się nawsuwać pysznych ciastek, takich co mi wolno jeść.
UsuńCiesze sie, ze jestes juz zadomowiona i szczesliwa :)
OdpowiedzUsuńMoj chor ma teraz ferie, proby zaczynamy w polowie stycznia, pewnie z nowym programem.
Swieta przezylismy spokojnie, ulgowo, teraz trzeba zalatwic sylwestra i... kurcze, znowu bedziemy rok starsi!!!!
Usciski :)
Lubię Berlin, mieszkamy w bardzo ładnej dzielnicy, nie odczułam wcale trudów przedświątecznych zakupów i robiłam je w odległości kilometra od domu- bez tłoku, bo wybraliśmy się około 10 rano.
UsuńNa Sylwestra pewnie będziemy u dzieci, wypijemy po kieliszku wina i po północy pójdziemy do siebie.A kto Ci Basieńko lata podlicza, masz tyle na ile sama siebie wyceniasz. Wystarczy w fachowy sposób lustro omijać (opanowałam to do perfekcji)i za często nie zaglądać do swej metryki;) i wtedy wcale się nie starzejemy!
Buziaki;)
To spędziłaś bardzo ciekawie czas...i kulturalnie :-)
OdpowiedzUsuńMusi to wyglądac naprawdę bardzo ciekawie te małe dzieci spiewające...wyobrażam sobie :-)
Te najmłodsze dzieciaki były przeogromnie przejęte.One muszą i słowa i melodię opanować na pamięć, bo mając 5,6 lat żadne jeszcze nie czyta ani słów ani nut.
UsuńTe starsze to mają lepiej bo mają śpiewnik na występie i zarówno nutki jak i słowa odczytują.
Całkiem rozumiem, bo moje dzieci - całkiem dorosłe, też spiewają w chórze, synowa też ( tam ją syn poznał). Zięciowie nie,ze śpiewaniem słabo u nich, ale oboje grają. Mąz gra i śĻiewa, najstaszy wnuk już pięknie śĻiewa, młodsze reagują na muzykę, tylko ja jestem jakas dziwna - w sensie reaguję, ale nie uprawiam. Nie gram, nie śpiewam, do kompletu też ie maluję. Ale spłuchac lubię bardzo:)
OdpowiedzUsuńNie gram (nie chciałam się uczyć), już nie śpiewam bo mi uszkodzili w trakcie operacji lewą strunę głosową,słucham dużo, czasem maluję, rysuję i ogólnie- "craftuję". A mój starszy wnuczek uczy się muzyki i w tym chórze śpiewa, ale choinkę to chyba tylko przy linijce narysuje;) za to w wieku lat 8 jest już w 5 klasie o rozszerzonym profilu. Młodszy nie ma tak jak starszy słuchu absolutnego, ale ma świetne wyczucie rytmu i chętnie tańczy i nawet zaczął pobierać naukę gry na gitarze i chętnie koloruje i "lepi" z jakiegoś tutejszego odpowiednika plasteliny.
UsuńMiłego;)
No to gratuluję uzdolnionego Krasnala.
OdpowiedzUsuńNo i całe wydarzenie wzruszające było z pewnością.
Buźka.
Kocham obu, choć chwilami gdy są razem dostają "głupiego rozumu" a ja muszę się na nowo przyzwyczaić do dzieci. Tyle tylko, że moja córka w dzieciństwie raczej nigdy nie dostawała "głupiego rozumu", więc czasami jestem "zadziwiona".
UsuńBuziam;)
Gratulacje dla starszego Krasnala. :) Brak miejsc parkingowych to zmora każdego większego miasta.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci szczęśliwego Nowego Roku Anabell :)
Dziękuję i wzajemnie- wszystkiego co dobre i lubiane, zero zmartwień. Zajrzałam do Ciebie, ale zobaczyłam,,że muszę i chcę przejrzeć wszystko, co zrobię dopiero w Nowym Roku.
UsuńMiłego;)
Bardzo ciekawie spędziliście czas, w Polsce jest chyba dużo mniej takich możliwości rozwoju muzycznego dla dzieci. A przynajmniej jakoś się nie natknąłem.
OdpowiedzUsuńTo fakt, nie znam psa co w Sylwestra nie siedziałby gdzieś w łazience czy pod łóżkiem, podobnie niektóre psy z burzą mają.
Ale ja to tak narzekam raczej, bo też nie lubię zimy jak z Rosji, po prostu to co teraz jest za oknem mi się nie podoba. :)
Również wszystkiego dobrego na Nowy Rok, dużo zdrowia, pomyślności, wytrwałości w różnych sprawach dla Ciebie i bliskich.
Pozdrawiam!
Nasz też się bał burzy, ale przecież to był pies myśliwski, więc nie powinien się bać huku.Ale ani on, ani jego dziadkowie i rodzice ani razu nie brali udziału w polowaniu, więc może nie powinien mnie ten jego lęk dziwić.Wczoraj wyczytałam, że ostatnie badania genetyków wykazały, że pewne silne traumy są również przekazywane genetycznie.
UsuńMiłego;)
Takie koncerty w wykonaniu dzieci są jedyne i niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że dzieci są naturalne i nie udają.
I nawet jakaś wpadka nie jest w stanie sknocić takiego koncertu. A pani nauczającej takie szkraby należą się największe brawa.
Serdeczności Aniu:)
Jestem pełna podziwu dla tej pani! Miałam nawet okazję poznać ją osobiście. Przemiła, drobniutka, szczuplutka i pełna werwy. Z tymi najmłodszymi to naprawdę trudna praca.
UsuńMiłego;)