Muszę się bardziej zmobilizować, bo ostatnio coś zbyt wolno mi idzie pakowanie.
Na dodatek okazało się, że jest jeszcze kilka spraw do załatwienia w ZUSie i
NFZecie.
A wczoraj życie zmusiło mnie do odwiedzenia okulistki. Oczywiście na koszt
własny, bo enefzetowska okulistka to mogłaby mi zajrzeć do oczu w styczniu.
Od kilku miesięcy puchną mi górne powieki- nie boli to, nie dokucza w sensie
fizycznym ale jakoś mało ładnie to wygląda.
Byłam u "rodzinnego", ale on tyle wie na ten temat co i ja, więc zapisał mi jakieś
antybiotykowe kropelki. Pomogło niczym umarłemu kadzidło, powiedziałabym
nawet, że się pogorszyło.
Bo teraz to mi oczy wciąż łzawią, co jest dość denerwujące.
Pani okulistka zajrzała mi głęboko w te oczy, wspólnie wykluczyłyśmy kilka
przyczyn, wśród nich i tło alergiczne, w końcu stwierdziła, że być może jest to
wynik którejś z chorób, na którą choruję ale jej nie wymieniłam.
Więc się przyznałam cichutko,że jestem posiadaczką Hashimoto - twarz pani
okulistki aż pojaśniała z radochy- no właśnie, "to je ono!", jak mawiają bracia
Czesi. Bo przy Hashimoto cechą charakterystyczną jest tzw. "obrzęk śluzowaty,
ujawniający się w różnych miejscach.
I że powinnam z tym iść do endokrynolożki, bo pewnie mam znów zbyt niską
dawkę hormonu.
I wiecie co? pani okulistka zaimponowała mi wiedzą nt. Hashimoto .
Wiedziała nawet to, że powinnam koniecznie brać selen, o czym moja pani endo
nie miała bladego pojęcia i na moje pytanie czy mam brać selen stwierdziła,
że pierwsze słyszy by selen coś w tym pomagał i żebym nie brała. No to
odstawiłam selen i jak widać nie był to dobry pomysł.
Porozmawiałam sobie przy okazji o swoim wyjezdzie. Pani okulistka wyraziła
wysoki poziom entuzjazmu i stwierdziła, że w mojej sytuacji też by to zrobiła.
Przy okazji mi powiedziała, że przeglądając jeden z podręczników swej
wnuczki, która jest uczennicą trzeciej klasy szkoły podstawowej, omal nie zeszła
na zawał - odniosła wrażenie,że podręcznik redagował jakiś zakamuflowany
dżihadysta, bo wszystko sprowadza się w nim do rozbudzenia w dzieciach super
nienawiści do wszystkich innych, czyli "obcych".
Niemcy- wrogowie bo napadli Polskę i zniszczyli, Rosjanie- wrogowie bo też
napadli na Polskę a jeszcze wcześniej ją rozebrali.
Najwyższym szczęściem i dowodem patriotyzmu to zginąć młodo w obronie Polski.
No nic dodać, nic ująć!
I jakby w uzupełnieniu tych "patriotycznych wytycznych", wpadł mi dziś w oko
pewien samochód, który na klapie bagażnika miał taki oto napis:
"Śmierć wrogom Ojczyzny". Poniżej była powstańcza kotwica.
Pomijam już drobny fakt, że kierowca popruwał ok. 90km/ godzinę, jechał po
chamsku, ciągle komuś zajeżdżając drogę a wszystko to miało miejsce na
Ursynowie.
*****
Jak już wyżej wspomniałam trochę się jeszcze nazbierało spraw do załatwienia
i dziś, z duszą na ramieniu, pomaszerowaliśmy do ZUS, lękając się tłumu
klientów i tego, że sprawy nie da się szybko wyjaśnić.
A sprawa jest nieco "skomplikowana", bo ostatni pracodawca mego męża przepadł
w niewiadomym kierunku i nie raczył przedtem wyrejestrować mego męża z ZUS.
Przez ostatnie półtora roku pracy męża w tej firmie facet nie płacił za niego składek,
a potem cichcem zamknął firmę na zawsze.
Podobno pojechał do WB tam kręcić swe dziwne interesy.
A dopóki mąż nie będzie wyrejestrowany z ZUS to NFZ nie wyda zgody na to by
był objęty państwową opieką lekarską poza Polską.
I tu pełne zaskoczenie- ludzi było tyle co kot napłakał, a pani urzędniczka , gdy
dowiedziała się, że wyjeżdżamy za kilka dni wyrejestrowała mego męża
w trybie "z urzędu" i dała odpowiednie pismo do NFZ, które jutro tam dostarczę.
Niewiele brakowało bym uściskała tę panią z radości, ale ograniczyłam się
tylko do wielkich, wielkich podziękowań i zachwytów nad sprawnością
działanie firmy zwanej ZUS.
Tym sposobem załatwiliśmy to wszystko w ciągu 25 minut.
*****
No to wracam do pakowania, które już mi nosem wychodzi.
Tak a propos spraw w urzędach. Poszedłem dziś przedłużyć OC i czytam: „Na życzenie klienta dokonujemy nawet rzeczy niemożliwych, ale w sprawach cudów prosimy się zgłosić do najbliższej parafii”. Niby taki żarcik, ale z pewnych względów sprawy nie załatwiłem. Zastanawiam się teraz, która parafia jest mi najbliższa i czy tam na pewno przedłużą mi OC, bo wieczne życie mnie nie interesuje (zbieżność raczej nieprzypadkowa).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jeszcze się nie spotkałam z kłopotami dot. przedłużenia OC. Przecież za to się płaci, więc o co idzie?
UsuńJa też zdębiałem. Rzecz dotyczyła prozaicznego faktu, że punkt w którym zawierałem umowę został zlikwidowany. W innym punkcie jestem w systemie, ale jakimś cudem nie ma możliwości sprawdzenia, czy ostatnia wpłata była całością, czy połową należności. To przekraczało umiejętności agenta ubezpieczeniowego.
UsuńPS. Mam kwitek, że ubezpieczenie jest ważne cały rok, ale ja sam nie pamiętam, czy płaciłem połowę czy całość (na kwitku tego nie ma).
UsuńWciśnij klawisz "logika"- skoro jest napisane, że ubezpieczenie jest ważne rok, to znaczy, że zapłaciłeś za cały rok.W przeciwnym razie miałbyś na kwicie wpis "I półrocze 2017r".Poza tym można kazać człowiekowi policzyć ile wynosi owo OC za Twój samochód za rok i porównać to z kwotą którą zapłaciłeś.
UsuńZmień ubezpieczyciela, polecam Liberty- robisz to nie wychodząc z domu i jeszcze masz zniżkę za wybranie ubezpieczenia online.
A z tymi małymi punktami, które przyjmuja wpłaty np. z ramienia PZU lub innej dużej firmy to trzeba uważać- na moim osiedlu jeden taki wszystkie wpłaty zakosił i przepadł, a wszystkich, którzy u niego wpłacili wzywano potem do sądu w charakterze świadków. Druki były oryginalne, kwoty prawidłowo naliczone, tyle tylko, że PZU nie otrzymało tej forsy.
Miłego;)
Nie do końca tak jest. Umowa ubezpieczenia obejmuje cały rok, tyle że płatność jest możliwa w ratach. Nawet jeśli kierowca nie zapłacił drugiej raty, towarzystwo ubezpieczeniowe musi pokryć szkody, jakie ewentualnie kierowca spowoduje.
UsuńOjć, pakowania nie ma końca. Co do selenu i hashi,różnie to jest. Tak samo jak podobno jod potrzebny i też działa na tarczycę. Ale są lekarze endo i mówią, że jodu nie da się przedawkować. Mam też hashi i w sumie teorii jest wieleeeee ale jak na razie temat jest w trakcie badania.
OdpowiedzUsuńNiektórzy mówią też że trzeba gluten odłożyć, czują się lepiej. Inni o selenie.
pozdrawiam
Jestem na bezglutenie, ale nie tylko z powodu Hashimoto.Nie szkodzi mi natomiast chleb z samego żyta, na zakwasie. Wyszła dobra książka na temat Hashimoto, ale osobiście najbardziej mi służy to, co poleca w tym temacie pewien niemiecki profesor-endokrynolog. Po prostu przy stałej suplementacji selenem zmniejsza się ilość przeciwciał przeciwtarczycowych. Mojej tarczycy zostały mi już smętne resztki i zapewne już niedługo spokojnie mi zaniknie. Przy Hashi nie wolno podawać jodu, nawet soli jodowanej nie wolno używać.
UsuńMiłego;)
W tym tygodniu biegałam z córką od urzędu do urzędu. Panie urzędniczki bardzo miłe, chętne do pomocy, ale spraw nie udało się załatwić. Zazdroszczę Tobie błyskawicznego rozwiązania problemu w ZUS-ie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę odkąd ZUS ma juz dobry program i jest w całości skomputeryzowany to bardzo sie poprawiła jakość obsługi. Ta pani "w okienku" wklepała wszystko w kompa, potem zadzwoniła do swojej koleżanki "na górę" pytając kiedy to zrobi bo my wnet jedziemy i ta szybko sprawdziła wszystko w dokumentach i wystawiła to "wykreślenie z urzędu". I jeszcze sama przybiegła z tym pismem do nas, na dół. No pełna kultura.
UsuńMiłego;)
To budujące, że sprawy dało się załatwić tak szybko i skutecznie, ale te akcenty "patriotyczne" wręcz przeciwnie - przerażające!
OdpowiedzUsuńTe akcenty patriotyczne są porażająco-przerażające. Nie bardzo tylko wiem dlaczego nie każe się manadatem za nadużywanie znaku powstańczej kotwicy.
UsuńTo byl cud! Bo przeciez w ZUS nie ma prawa szybko i pozytywnie czegos zalatwic! :) Zapal szybko swieczke i postaw obok ogarek!!!
OdpowiedzUsuńBasia, to nie cud, tylko głupi ma szczęście;))))
UsuńCoraz blizej wyjazd, bardzo ciekawa jestem jak ci się ułoży...
OdpowiedzUsuńDobrze że w tym ZUs-ie tak sprawnie i szybko poszło :-)
Ja nigdy nie miałam żadnych perypetii z ZUSem- jak szłam przed laty na emeryturę to one mi doradzały co i jak sobie doliczyć, dopisać itp. Aż byłam zdziwiona.
UsuńBardzo mnie ucieszyla wiadomosc, ze jednak ZUS czasem potrafi sie spiac i stanac na wysokosci zadania. A czy masz juz jakis konkretny i wiazacy termin przeprowadzki?
OdpowiedzUsuńTak , już na 100% w przyszłym tygodniu a właściwie równo za tydzień.
UsuńOdkąd ZUS jest dokładnie skomputeryzowany i ma poprawione swoje programy jest naprawdę niezle.Poza tym wiele spraw można załatwić pocztą.
Chyba najbardziej ludzie narzekają na orzecznictwo w sprawie przyznawania rent inwalidzkich i ewentualnego ich przedłużania, bo tam rzecz zależy od lekarza-orzecznika.
Z tymi kochajacymi ojczyzne inaczej...to ostatnio zerknelam chociazby w repertuar teatrow i sporo tam sztuk o takowej tematyce: "On wrocil", "Noc Hervera", "Faza Delta"...
OdpowiedzUsuńCos jest na rzeczy. Cos niefajnie sie dzieje.
Natomiast kiedy bega o polskie urzedy to ja jestem mile zaskoczona, bo z roku na rok wydaje mi sie, ze jest lepiej. No przynajmniej w moim odczuciu.
No bo dzieje się niefajnie. Chamstwo i tępota królują i się panoszą.I to jest najgorsze. Ja już przeżyłam raz te czasy, gdy byle śmieć wygryzał ze stanowiska profesora i zajmował jego miejsce na stanowisku dyrektora. Teraz też tak się dzieje.
UsuńWiele urzędów pracuje lepiej, ale jeśli wymienią kadry to wróci to co było.
Wiesz, glebokiego komunizmu to ja w Polsce nie pamietam...ledwo liznelam, dziecieciem bylam. Rodzice sie uzerali. Natomaist moj czas to juz owa rodzaca sie demokracja. Urzedy wtedy pracowaly fatalnie. Odsylali czlowieka od jednego urzednika do drugiego. Zero zorgnizowania i ulatwienia klientowi czegokolwiek. Pamietam, ze jak slub przygotowywalismy to przebrniecie przez nasze papiery bylo czarna rozpacza. Choc musze sprawiedliwie przyznac, ze akurat polska strona wspolpracowala- starala sie wspolpracowac bardzo ladnie. Tyko za duzo w tym wszystkim owej papieromanii bylo.
UsuńPrzyjechalam po paru latach do Polski i robilam mamie oplaty. Poszlam do pierwszego lepszego banku a tam pani, przyjmuje mi dokumenty i ladnie mnie informuje, ze tej , albo tamtej oplaty nie powinnam u nich robic, bo przeplace. Podaje mi namiary na najtanszy bank- szczena mi opadla. Mloda pracownica banku- wziela tylko te ksiazeczki , ktore faktycznie mialy u nich niskie oplaty.
Po jakims czasie znowuz mloda urzedniczka w innym banku tak samo ze mna postapila. Normalnie szok.
Pamietam, ze poszlam tez cos oplacac w urzedzie miasta. Od reki mlody urzednik sprawdzil mi, czy nie mam dodatkowych oplat podatkowych wyniklych z czegos tam- te opalty to jakies 6 zl. Nawet tego nie wiedzialam , ze cos tam jeszcze musze, a on byl zapobiegliwy. Mile to, bo po co mialabym placic potem odsetki od jakiejs durnej sumy, za niedokonanie platnosci w terminie.
Natomiast to chamstwo to sie nic nie zmienilo od czasow kiedy w Polsce mieszkalam. Mowia , ze komunizm wyzwolil w ludziach chama i to tak trwa. Nie mozna sie tego pozbyc w narodzie.
No i dobrze! Gdybys jeszcze w tym amoku pakowania miala uzerac sie z ZUSem... Czasem w tym domu wariatow, jaki nastal w Polsce, zdarzaja sie pozytywne zjawiska.
OdpowiedzUsuńByłam tak zaskoczona, że nie masz pojęcia.Bo NFZ napisał nam, że jeśli w ciągu 30 dni nie dostarczymy tego "wykreślenia z urzędu" (tak się ta procedura nazywa) to oni odrzucą nasze papiery. No normalnie omal nie skakałam z radości.
UsuńBo jako zatwardziała pesymistka przewidywała najbardziej ponury scenariusz.
Za tydzień ruszamy. Oby tylko nie padało i nie hulał jakiś orkan.
Niby wyrzucałaś część rzeczy nagromadzonych przez lata, a jednak zostało na tyle dużo, że wciąż pakujesz. Życzę zatem by poszło szybko i gładko. Szerokiej i szczęśliwej drogi na nowe miejsce zamieszkania. Uściski.
OdpowiedzUsuńBo ja z reguły nigdy nic nie wyrzucam- to się dzieje na zasadzie, że odkładam, odkładam bo- jeśli coś zrobiło się przyciasne to może schudnę, często kupuję coś z zapasem (nie wiadomo po co), czasem coś planuję z tym zakupem zrobić (sweter, uszyć, itp.) a na planach się kończy.Nie wiem jak to jest, ale kupowanie idzie mi bardzo łatwo, zwłaszcza, że nie lubię cokolwiek pożyczać i lubię mieć wszystko własne, nawet gdy mam to uzyć tylko jeden raz. Poza tym wez pod uwagę, że tu mieszkamy już 44 lata, a wspólne gospodarstwo mamy jeszcze dłużej.
UsuńMiłego;)
urzędnicy asekurują się i dlatego tak trudno czasem coś załatwić, jest na to sposób - pisze się oświadczenie i wielu sprawach to wystarcza
OdpowiedzUsuńTo honorowanie oświadczeń funkcjonuje stosunkowo od niedawna. Najważniejsze to jest jednak skomputeryzowanie całego ZUS. Ze 20 lat wstecz , gdy stawki opodatkowania działalności gospodarczej zmieniały się tak szybko niczym pogoda za oknem, mieliśmy drakę o kwotę 0,20 złotych. Stawka zmieniła się w dzień zapłacenia podatku.A oni odkryli to po kilku miesiacach, gdy już nie prowadziłam działalności. I tych cholernych 20 groszy nie było jak ZUSowi wpłacić- oni już polikwidowali wtedy u siebie kasy, a banki i poczty nie realizowały czeków na taką sumę.Komornik, którego na nas nasłali zdychał ze śmiechu. W końcu składając u p.naczelniczki pismo wyjaśniające całą sprawę zapytałam się, czy może mam te 20 groszy przekazać jej oficjalnie na wizji stacji TVN, bo to będzie z pewnością przebój sezonu, a ja nie mam oporów i mogę przed kamerą wystąpić. Poskutkowało. Umorzyli.
UsuńWidzę, że Ty jako ta sójka, co ta za morze chciała... A to ZUS, a to co innego, a ja czekam na pierwszy post zza. Pomyślności!
OdpowiedzUsuńGaju, to nie moja wina- to wszystko przedłużyło się tam na miejscu.Ja tu już świra dostawałam, bo trzeba było dwa razy przekładać termin transportu, termin zgłoszenia mieszkania do wynajęcie oraz kilku z tym związanych spraw. Trzeba było też po raz drugi uzupełnić leki, bo przecież pierwszy termin to był trzecia dekada sierpnia i tak mieliśmy wykupione leki. Uprzedzam, że będzie trochę przerwy w wiadomościach ode mnie, bo nieco czasu minie nim się podłączę do jakiegoś operatora.
UsuńMiłego;)
Za tydzień ruszacie.... jakoś dziwnie mi się zrobiło.
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj ze zdumieniem odkryłam, że Wa-wa już nie jest mi tak bliska jak kiedyś. Miejscami nie ma już nic wspólnego z miastem w którym się urodziłam i wychowałam. Jechałam ulicą, którą przemierzałam kiedyś kilka razy w tygodniu - bank za bankiem i bankiem pogania, pomiędzy nimi jakieś dziwne "żarłodajnie". A ten PKiN otoczony wieżowcami pasującymi do niego jak róża do kożucha- smętny i niemiły widok.I wiem, że nie będę tęskniła za tym miastem.
UsuńMiłego;)
No po prostu przywracasz wiarę w człowieka ;-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pakujesz i pakujesz - oj będzie co wozić, a potem wypakowywać na nowo, do świąt pewnie Ci zejdzie, ale trzymam kciuki i uważaj na zdrowie :-)
Przewoznik podstawia wóz o pojemności 18 m sześciennych, może się zmieści;)))))
UsuńJutro rano ...
OdpowiedzUsuńByłam, dziękuję. Sikorka już w albumie Picasy,świetnie "zapozowała".
UsuńBuziam;)
Zwolennicy podłej zmiany wciąż wypominają Tuskowi słowa "Polskość to nienormalność" (w dodatku zupełnie pomijając kontekst wypowiedzi), a ja uważam, że taka właśnie polskość, jaką oni proponują, JEST nienormalnością. Polskość przaśna, zacofana, pełna fobii, zabobonów, nieufna, a przy tym przepełniona pychą i kompleksami. Nastał czas Januszów...
OdpowiedzUsuńPrawda w oczy kole, nawet takich pisomatołów.A ponieważ w tym ugrupowaniu przeważają ćwierć inteligenci to obecna nasza rzeczywistość jest właśnie nienormalna.Przykro mi tylko, bo juz raz taki czas przeżyłam i miałam nadzieję, że "to se ne wrati", a jednak powraca.
UsuńPotwierdzaja sie wiec slowa mojej przyjaciólki, która po latach pracy w tymze niedawno przeszla na emeryture. Przynajmniej pod tym wzgledem widac jest postep. O reszcie, niestety, az hadko sluchac :(.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak długo będzie w tej branży dobrze.Bo gdy ci ze świecznika pozatrudniają swoich pociotków, którzy niestety niewiele potrafią a lecą głównie na wynagrodzenie, to wszystko się urwie, niczym sen złoty.
UsuńBardzo mnie zaskoczyłaś tym ZUS - em. Wszystkim sie wydaje, że tam jak sie pójdzie to już "przepadło". A tu proszę:) Zastanawiam się nad tym twoim pakowaniem Anabell - piszesz o tym już od tak dawna - chyba zabierasz ze sobą dosłownie wszystko. I jak wy tam żyjecie na tych paczkach?
OdpowiedzUsuńMy naprawdę bierzemy ze sobą wszystko, nawet meble z pokoju męża. Pomyśl tylko- mieszkamy tu 44 lata, a ja należę do tych, które lubią mieć wszystko własne by niczego od innych nie pożyczać.Nie uznaję kupowania gotowego mielonego, tylko muszę mieć własnej roboty mielone mięso.
UsuńPrzez wiele lat sporo w domu pichciłam i robiłam różne przetwory a do tego też jest potrzebne wyposażenie, więc się nazbierało różnych dziwnych rzeczy. Piekłam kiedyś sama chleb, więc sobie zafundowałam maszynę do pieczenia chleba. I tak pomału, pomału i kuchnia pełna różności się zrobiła. Za to ciuchów mam mało- tylko kilka bluzek, 3 sweterki i 5 par spodni. Spakowanie moich hobbystycznych rzeczy zabrało mi dwa dni, bo musiałam wszystko uporządkować i przejrzeć, no i przy okazji coś zrobić;).
A wiesz ile mamy książek? Byłaby z tego niezła biblioteka, choć i tak sporo książek oddaliśmy.Poza tym wez pod uwagę, że pakuję to wszystko sama.Wiesz ile czasu zabiera opakowanie zastawy na 12 osób? A przed zapakowaniem musiałam wszystko pomyć, bo leżało to w regale w piwnicy. To pakowanie to jednocześnie jest sprzątanie i porządkowanie.
A w międzyczasie trzeba było jeszcze wiele spraw załatwić, bo my raczej tu już nigdy nie wrócimy.
Część pudeł mam na loggii, w pokojach już się porobiły barykady z pudeł.W moim robią za zasłony w oknach.
ZUS i mnie zaskoczył- jakoś nigdy nie miałam dobrego zdania o tej instytucji. A tu - pełna kultura i frontem do petenta.
Miłego;)
Każdą sprawę da się w Urzędzie załatwić tylko wszystko za leży od urzędnika. Gdy jest to biurokrata to się nie da, ale gdy jest ludzki człowiek to się da. Zapraszam do się po modernizacji zapiskinsc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń