.......się nie dzieje.
Tylko jakoś zalatana jestem tym "niczym".
A może po prostu starość mnie dopada. Ciągle jestem pod kreską czasową.
Na szczęście zaczęły się ferie i moi wyjechali w góry, na narty.
Tu jakieś dziwne te ferie - teraz tylko tydzień.
Mam zamiar wykorzystać ten czas na koralikowanie bo zaczęłam pewien
projekt i wciąż tkwię w jednym miejscu. Do tego wpadłam na głupi pomysł
splatania tego z najmniejszych koralików - wielkość koralika to 1,5mm
i splatam z nich rurkę o średnicy 0,5 cm.
Na razie rurka ma 22 cm długości, a całość ma mieć 45 cm, więc jeszcze nieco
roboty przede mną. Zrobiłam już inny element tego naszyjnika, czyli listki.
A więc do zrobienia zostaje mi tylko 23 cm owej rurki, umocowanie wewnątrz
naszyjnika listków i zrobienie zapięcia. Może uda mi się to skończyć w ciągu
miesiąca. I będzie do tego jeszcze bransoletka- mam nadzieję, że będzie.
Pogoda nadal z gatunku "niewiadomojaka", najczęściej to jednak tu mży, ale
generalnie zimy w sensie mrozu i śniegu nie ma, co mnie zupełnie nie
martwi.
W okolicznych przydomowych ogródkach widać nawet krzaczory mające
pąki. Między innymi całkiem spore pąki są na rododendronie.
A gdy tylko wychodzi słońce ptaszyska zaczynają się wydzierać na cały
regulator.
Wzdłuż "mojej" ulicy rosną dęby, ale jeszcze nie widzę w nich chęci do
wypuszczania listków. Już się cieszę na czas, gdy będę spoglądać na zielone
dębowe liście na poziomie swego okna.
W najbliższy piątek mamy pierwszą wizytę u lekarza rodzinnego- lekarza
polskojęzycznego. Ciekawa jestem jak będzie ta wizyta przebiegać.
Mamy do niego z 10 przystanków autobusowych i ok.800 m do przejścia od
autobusu. Drugi wariant to metro z przesiadką i też tyle samo do przejścia.
Wariant z pojechaniem samochodem raczej odpada, bo może nie być miejsca do
zaparkowania. Tu nawet o płatne miejsca parkingowe trudno.
Jutro mam imieniny i urodziny ślubnego, więc muszę wypróbować przepis na
sernik czekoladowy. Jeszcze nie piekłam tu żadnego ciasta, czas spróbować.
Mam nadzieję, że będzie jadalny;)
No i widzicie- naprawdę nic się tu nie dzieje. Lecę więc w gary;)
U nas jest zimno, ale bardzo slonecznie, wiec ptaszory dra dzioby od 4 rano.
OdpowiedzUsuńTez sie powoli przygotowuje do urodzin Wspanialego, ktore mamy swietowac za tydzien.
Codziennie rano mój spogląda na "stację meteo" która stanowczo zbyt wiele pokazuje i ogłasza: "dziś będzie 5 godzin słońca" lub "dziś będzie wiatr i deszcz" .A ja wtedy patrzę za okno i mówię- niemożliwe, nic się nie zgadza. Takie pogaduszki są codziennie.Ta domowa stacja meteo trzyma mnie przy życiu;) Dziś, po porannym słońcu, tak około godz. 16,00 zaczęły fruwać z rzadka płatki śniegu. I zaraz się biedactwa topiły, bo było +4. A teraz jest już tylko +1- może w nocy spadnie poniżej 0 ?
UsuńWłaściwie cieszę się, że te ptaszory się drą, bo dotychczas mieszkałam niemal jak w ogrodzie i ptaszory były i darły się na okrągło, więc bez ptaków byłoby mi smutno.
Kobiety a znacie sie na kurach??
OdpowiedzUsuńSasiad ma w ogrodzie dwie kwoki i te dra dzioby....nie wiem czy wrzcic trucizne czy zaskarzyc go o trzymanie ich w malej klatce?? Jaka rad??
powiedzieć sąsiadowi aby nie wypuszczał ich tak wcześnie,
Usuńjeju, dobrze że koguta nie ma :o te to się potrafią drzeć!
Podobno jak taka zniesie jajo to się drze. Nie znam się na kurach, ale wiem, że jeden z moich znajomych upijał gołębie żeby mu nie gruchały- karmił je grochem namoczonym w spirytusie. Ale ktoś to przyuważył i ówcześni Animalsi go ukarali mandatem.Może powiedz sąsiadowi,że te kury się bardzo męczą w klatce i powinny mieć "wolny wybieg". Jeśli Ci odpowie, że one się nie męczą to powiedz, że gdyby się nie męczyły to by się tak nie darły od świtu. Klarka ma rację- kogut gorszy, ta zraza nawet w nocy się drze.
UsuńNo nie wiem czy znosza jajka...sa zamkniete w malej klatce, bo gdy byly luzem to wiadomo, ze obchodzily pobliskie ogrody a tu brak plotow.. kopaly dziury i sasiedzi sie obrazali.
UsuńKoguta nie ma na szczescie :)
Sasiad raczej nie nauczalny...to dzielnica willowa, tu nawet psy nie szczekaja, a on ma kury :O
Moze wlasnie w obronie tych zamknietych kur nalezaloby to gdzies zglosic? ;)
Ta pogoda doprowadza mnie do zlosci, ani to zima, ani nie ma sie ku wiosnie. Jakos dzisiaj mialam szczescie z psia szkola, bo co najmniej nie padalo. A padac ma, snieg zreszta, z czego wcale sie nie ciesze.
OdpowiedzUsuńTe ciągłe spadki ciśnienia mnie dobijają. I te mżawki też, bo przez tę wilgoć jest jakoś zimno, nawet gdy jest +5. Tu jakoś nie zapowiadają śniegu ale ma być "zachmurzenie całkowite i słabe opady deszczu". Czyli znów do kitu.
UsuńA ja widzę, że u Ciebie pogodnie i optymistycznie i że to zwykłe "nic", to sól zwykłego , normalnego życia :) Wrzuć zdjęcia tego naszyjnika, bardzo jestem ciekawa :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńJak tylko go ukończę to oczywiście "obfocę."
UsuńMiałam nadzieję, że od razu zacznę "myszkować" po Berlinie, ale ta pogoda mnie wykańcza. Poza tym mam dzień nieco porozrywany- bo dziecko dostarczam do szkoły na 8,00, potem muszę go odebrać w granicach 14,00 lub 15,00 i bardzo często z nim zostać lub odwiezć go na inne zajęcia, tam poczekać i odebrać. No a w chwilach gdy mam wolne to muszę jakieś zakupy zrobić, coś ugotować. I tak mi jakoś mija dzień za dniem. Na razie córka tak zorganizowała, że mam wolny cały piątek, więc nie jest zle. Dzieciak szczęśliwy, że go odwozi się pod szkołę i nie musi dzwigać tego ciężkiego plecaka. Nie wiem, ale wszędzie chyba szkolnictwo zatrudnia jakichś niekumatych, którzy nie zastanawiają się ile waży plecak ucznia.
Miłego;)
No ładne mi nic...podziwiam twoja cierpliwość i wytrwałość koralikową, poważnie!
OdpowiedzUsuńU nas tez ferie powinny być inaczej podzielone, juz dawno to postulujemy, ale kto nas słucha?
Ciekawa jestem tamtejszej wizyty u lekarza, będzie porównanie.
Skoro podwójna okazja , to przyjmijcie życzenia najszczersze: wiele radości z każdej chwili, pogodnych dni i spokojnych nocy oraz jak najwięcej pozytywnych wrażeń w nowo poznawanych miejscach:-)
Dziękuję za życzenia- przekażę je jutro- pewnie go zatka ze zdziwienia.
UsuńTu ferie jakoś dziwnie "funkcjonują- w podstawówce średnio/przeciętnie wypadało 6 tygodni nauki i tydzień wolnego. Starszy robi 5 i 6 klasę rozszerzonym programem w gimnazjum, do którego potem będzie chodził.Gdyby chodził do swej dawnej podstawówki to wszystkie dni ferii spędzałby na świetlicy, ale gimnazjum świetlicy dla tych uczniów najmłodszych klas nie ma.To trochę paranoja, bo przecież większość rodziców
pracuje i nie może zostać z dzieciakiem w domu.
W ostatnich dwóch tygodniach w ogóle te zajęcia szkolne wyglądały dziwnie- wpierw zachorowała nauczycielka i nagle dzieciaki rozpuścili do domów (nasz przytomnie po nas zadzwonił), potem się okazało, że mają ad hoc cały dzień wolny bo się nauczyciele szkolą, w czwartek znów był dzień wolny bo uczniowie ostatniej gimnazjalnej pisali egzamin.A choć nasz starszy Krasnal to mądre dziecko, córka nie wyobraża sobie by go na cały dzień zostawić w domu samego. No i ja się jej nie dziwię, on w styczniu skończył dopiero 9 lat.
No a ja to się cieszę, że mogę jej w ten sposób pomóc.
Koraliki stały się od kilku lat moim hobby. Takie splatanie ich, a wpierw zaprojektowanie
koralikowej biżuterii daje dużo satysfakcji.
Poza tym ja chyba naprawdę mam manualne ADHD, muszę mieć czymś ręce zajęte.
Faktycznie nic się nie dzieje :-)))
OdpowiedzUsuńSernik chętnie bym przekąsiła. Wszystkiego najlepszego dla Męża :-)
Nawet nie masz pojęcia ile się go dziś napróbowałam w trakcie robienia. No bo jak masz w misce kogel mogel z serem i kakao to jak tego nie popróbować???
UsuńDziękuję za życzenia- przekażę.
Wszystkiego najlepszego na tę podwójną okazję! Sernik czekoladowy brzmi kusząco - daj znać jak wyszedł!
OdpowiedzUsuńNiedawno wyłączyłam piecyk- mam nadzieję, że wyszedł dobry- po raz pierwszy robiłam tu sernik.Jeżeli okaże się "jadalny" to wrzucę opis co i jak robiłam. Ale ta masa serowo-jajeczna cukrowo-kakaowa była pyszna, więc może i sernik będzie jak należy.
UsuńPodziwiam Cię za cierpliwość w nawlekaniu (czy splatanie to coś innego?) koralików. I to takich mikroskopijnych. Mam nadzieję, że zaprezentujesz skończoną robótkę.
OdpowiedzUsuńBrak miejsc parkingowych utrudnia życie. Ale z drugiej strony, gdy ludziska jeżdżą środkami komunikacji miejskiej, korzysta na tym środowisko
Przesyłam moc imieninowych i urodzinowych serdeczności:)
Biżuteria koralikowa powstaje metodą łączenia ze sobą, różnymi splotami pojedynczych koralików. Ściegów jest sporo i każdy daje inny efekt i ma inne zastosowanie.Zajrzyj na mój post z 16 stycznia, tam jest niedawno zrobiony naszyjnik.Robiłam go ściegiem herringbone, a kamyk jest przed umieszczeniem go w naszyjniku oprawiony metodą haftu koralikowego. Ten naszyjnik robię ściegiem peyote.
UsuńDziękuję za życzenia.
Pamiętam ten naszyjnik, ale pojęcia nie mam jak splata się koraliki. Poszukam w wolnej chwili w internecie:)
UsuńPoczątek lutego to dla mnie już bliżej wiosny, niż zimy. Nasze rododendrony też już wypuszczają pąki, na razie nieśmiało i dobrze, bo dziś znów była temperatura koło zera i szkoda by było, żeby zmarzły.
OdpowiedzUsuńSerdeczne życzenia dla Twojego ślubnego! I smacznego serniczka :)
Podobno ma tu jeszcze jakiś mrozik nastąpić, tak przynajmniej to wygląda na prognozie na najbliższe dni. Tylko po co, ja się pytam.
UsuńDziękuję, życzenia przekażę, sernik już spróbowałam- stanowczo w następnym będę musiała dodać masła- tu nie dałam. Ale i tak jest smaczny.
Oj dzieje się dzieje i to nie mało.
OdpowiedzUsuńPowodzenia u lekarza. i czekam na jakies foto z tych koralików.
Foto będzie, ale jeszcze trochę to potrwa.
UsuńTaaa, takim nic nie dzianiem sie mozna sie zarobic :).
OdpowiedzUsuńMoc zdrowia dla solenizanta.
A przy okazji podrzuc przepis.
Przepis podrzucę jak go nieco skoryguję i wypróbuję.
UsuńStanowczo za dużo dałam kakao i nie dałam masła.I to był błąd.
Wszystkiego najlepszego z okazji imienin i urodzin męża!
OdpowiedzUsuńCzasem dobrze, jak się stosunkowo mało dzieje...
Dziękuję za życzenia. To prawda, z reguły lepiej jest gdy się mniej dzieje.
UsuńToż ja bym się zamęczyła takim koralikowaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrów osobistego mężą ode mnie - o ile będzie wiedział kto go pozdrawia,. A jak nie będzie wiedział, to też pozdrów :-)))
Koralikowanie to jak dzierganie na drutach, można swobodnie czaszkować o wszystkim w tym czasie.
UsuńNo jasne ,że mój wie- w jego nomenklaturze jesteś "ta druga, nie Joasia, ta co pisze, nie rysuje"
Do koralików to ja bym raczej cierpliwości nie miała ;)
OdpowiedzUsuńCierpliwości to ja raczej do niczego nie mam, ale mam manualne ADHD i muszę mieć czymś zajęte ręce- albo koralikami albo dzierganiem na drutach lub szydełku.Taki feler mam.
UsuńMnóstwa serdeczności z okazji imienin :)
OdpowiedzUsuńU mnie też ferie. Tzn już tydzień minął i nawet nie wiem kiedy. Dziś spadł śnieg. Sądząc po jego stanie wilgotności zaraz będzie jedna wielka chlapa i tyle radości z zimy dla nas - mieszczuchów.
Przeprowadziłam się. Udało mi się przenieść wszystkie wpisy i teraz zostaje mi wrócić do pisania.
Ściska mocno :)
Czekam na to Twoje pisanie Ewutku, oj czekam.
UsuńMnóstwo serdeczności dla Waszej trójki.
Anabell, a'propos koralików - uwielbiam bransoletke i pierścionek od ciebie. Wkładam je na każde wieksze wyjście, prezentują się wspaniale. Raz jeszcze dziekuję i pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńMiło i to czytać. Jakby cos sie działo złego to napisz i cos zaradzimy. To biżuteria która czasem się psuje, ale zawsze daj esie naprawić.
Usuń