.... bo od trzech dni "latam", choć nie mam skrzydeł.
Nadchodzący tydzień też zapowiada się "latająco" Zarobiona jestem po uszy
a jednocześnie mam wrażenie, że stoję w miejscu, bo wciąż tyle samo spraw
przede mną jak i za mną. W trakcie tego zalatania muszę też wpaść do Ogrodu
Botanicznego, bo w piątek było wielkie otwarcie pawilonu z tą amazońską
olbrzymią lilią wodną. Ponoć sam burmistrz otwierał pawilon.
Tylko nie wiem kiedy ja tam dotrę. Wolałabym nim przekwitnie.
Dziś dowlekając się do domu przez Volks Park ze zdumieniem zobaczyłam,że
w tzw. międzyczasie "ktoś" posadził kwiatki i doceniając ów trud, cyknęłam
kilka fotek:
Jak widać, ostatnie bardzo słoneczne
i upalne dni dały się we znaki parkowym
trawnikom
To ostatnie zdjęcie to wyraznie
przygotowania do jakichś urodzin
małolata.
A w ogóle to masa ludzi polegiwała
dziś na trawie.
Trochę mnie nie będzie w tym tygodniu,
ale nadrobię zaległości w czytaniu
gdy mi nieco czasu przybędzie.
Miłego tygodnia dla Was;)
Relaksuje się jakby na zapas, bo tydzień czeka mnie taki, że głowa mała i to łącznie z weekendem! także witaj w klubie:-)
OdpowiedzUsuńU nas trawników już nie ma, są hektary spalonego słońcem siana, aż żal patrzeć, pomimo prognoz pogody deszcz omija nas skutecznie...
Trzymaj sie zatem i mam nadzieje, ze to bedzie przyjemne przepracowanie. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też ten tydzień to jakaś masakra logistyczna. Wiem, że właśnie powinnam się do czegoś wziąć. Karamba :-)
OdpowiedzUsuń