.....nudno jak na działkach pod Warszawą.
Wczoraj zmarzłam w łepetynę - było +5 stopni pana Celsjusza, wiał
wiatr i łepetyna mi zmarzła.
Ponieważ czapki to mam na ogół b. ciepłe, takie "na minusy" to w drodze
do domu postanowiłam zrobić sobie nową czapkę - z microfibry.
Zasiadłam z szydełkiem w garści i zaczęłam knocić - pierwszy urobek
sprułam niemal do zera, drugi przypomina nieco czepek pływacki, no
ale jakoś da się to nosić:
Trudno się tym zachwycić, ale "obleci". Włóczkę miałam z odzysku.
Ponieważ pod koniec już miałam nieco dość tego heklowania to do
szydełkowego ściegu strukturalnego dorobiłam lamówkę na drutach.
Ale nic nie ma lekko, jak mówi przysłowie, dziś wiem, że posiadam
prawy nadgarstek - spuchnięty po zewnętrznej stronie i boli.
Nie mam bladego pojęcia co mnie dziś obudziło o wpół do trzeciej w nocy.
Obudziłam się "trzeżwa jak świnia" i za nic w świecie nie mogłam zasnąć.
Zastanawiałam się nawet, czy może wstać i zająć się czymś pożytecznym.
Odebrałam maila od koleżanki (nadanego 2 godziny wcześniej) i zupełnie
niepotrzebnie wpędziłam się w wyrzuty sumienia - bo jakoś tak mi się
przypomniało, że mam bardzo, bardzo dużo różnych nie ukończonych
robótek biżuteryjnych, niektóre są już zapewne w wieku szkolnym i
wielce cierpliwie czekają aż je dokończę lub przerobię.
Zaduma nad moim paskudnym brakiem wytrwałości i bałaganiarstwem,
w końcu mnie jednak uśpiła.
Wczoraj zmarzłam, a dziś ma być tu +19 stopni. No normalnie świruje ta
pogoda. Aktualnie świeci słońce i jest +14.
Ale nie jest to coś nadzwyczajnego pamiętam jesienie gdy 1 listopada
pływałam żaglówką po Wiśle i siedziałam na burcie w T-shircie, a pamiętam
i takie dni, gdy 1 listopada brnęłam na cmentarzu w śniegu po kostki, otulona
futrem. I wcale nie było mi za ciepło.
Miałam szczery zamiar pojechać dziś do Charlottenburga by pozachwycać się
przypałacowym parkiem, ale mój mąż nie miał na to ochoty, więc skończyło
się na krążeniu po okolicy.
Przy okazji zrobiłam portret platana, który jest jednym z czterech rosnących
na dużym podwórku okolonym kamienicami.
Oto on, pamiętający jeszcze początek dwudziestego stulecia:
Niestety nie udało mi się sfotografować go w całości. Ten duży trawnik jest
ogródkiem dla kilku dzikich królików i jest ogrodzony by żaden pies nie mógł
uprzykrzać życia królikom.W lecie gdy były takie upały króliki miały
serwowaną zieloną sałatę i świeżą wodę.
A niedaleko jest ulica bardzo typowa dla wielu dawnych uliczek Berlina-
środkiem ulicy ciągnie się szeroki , porośnięty drzewami i krzewami trawnik,
co wymusza jednokierunkowy ruch samochodów.
Uliczka to "Zaułek Wilhelma". Nie wiem niestety którego, nie napisali.
Podoba mi się ten budynek stojący na narożniku Zaułku Wilhelma, zawsze
gdy go mijam uśmiecham się - jest jakiś taki wesoły.
A na drugim narożniku orgia nowoczesności - lustro dla tego wesołego
domu.
Jak widać można "obżenić" tradycję z nowoczesnością.
Po pierwsze - to pojęcia nie masz jakie balangi odchodzą na działkach pod Warszawą.Ja to tam uchodze za dziwaczkę albo dzikuskę bo /w sezonie oczywiście/ albo włóczę się po okolicy, albo czytam albo śpię na leżaczku.
OdpowiedzUsuńA z innych ciekawych spraw to Ci powiem, że nic mi się nie chce robić...
Pozdrowionka :-)))
Znaczy co "jesienna niemoc " Cię dorwała. Mnie też się właściwie nic nie chce. Właśnie spędziłam ze 2 godziny przed TV oglądając Discovery-Nauka. Czy to nasz wspólny znajomy urządza balangi na działkach?
UsuńMiłego;)
Nie tylko nasz wspólny znajomy urządza... Inni też :-)
UsuńZ tego wszystkiego zapomniałam napisać, że czapeczka Ci się bardzo udała.
No i też uważaj na siebie, znaczy się na zdrowotność:-))
Skoki temperatury sa bardzo typowe dla tutejszej wiosny i jesieni wiec sie juz przyzwyczailam. Jeszcze nie mielismy tak zimno, zeby myslec o czapce lub wlaczeniu ogrzewania. Jutro ma byc 22 stopnie, dzieciaki beda mialy piekna pogode na Halloween.
OdpowiedzUsuńCzapke sobie udziergalas bardzo fajna. Ja moze jutro sie wybiore na krotki spacer po CP bo bede tam w okolicy, wiec moze chociaz brzegiem parku przejde i zobacze na ile juz sie jesien umoscila.
Tu już kilka razy musiałam włączyć ogrzewanie, bo było całkiem zimniutko.Mam nadzieję, że strzelisz kilka fotek w CP.To ładne miejsce, sądząc po oglądanych filmach.Coraz częściej marzy mi się jakiś stały, niezmienny klimacik- 21 stopni w cieniu, nieco cieplej w słońcu i nie wiatr co włosy z głowy wyrywa a zefirek.
UsuńMam zamiar strzelic kilka fotek jak mnie skleroza nie dopadnie:))
UsuńOj ciezko bedzie znalezc taki wymarzony dla Ciebie klimat:)
Wg chińskiej medycyny twoja pora wybudzania się ze snu sygnalizuje problem z wątrobą, lub emocjami jakie się w niej kumulują. http://sekrety-zdrowia.org/budzisz-w-nocy-tej-samej-porze/
OdpowiedzUsuńPora o której się w nocy budzę zależy głównie od tego o której godzinie wypiłam swoje ostatnie pół litra herbaty owocowej.A wczoraj wieczorem położyłam się (jak na mnie bo z reguły kładę się spać po 24,00) bardzo wcześnie bo już o 22,00 zapewne dlatego byłam taka mocno wyspana. Ty chyba kiedyś miałaś jakiś blog o haftowaniu- nadal haftujesz?
UsuńMiałam, dobrze pamiętasz, ale straciłam serce do haftowania i mimo, że obiecałam metryczki dla mojego rodzeństwa dla ich dzieci, za nic w świecie nie potrafię się wziąć
UsuńMnie też przeszło- ostatnim haftem była Japonka robiona haftem płaskim, którą miałam zgłosić na konkurs DMC, ale akurat tamtego roku konkurs zaplanowali na...szydełkowe zabawki, więc Japonka została w domu i spokojnie wisi u mnie na ścianie.
UsuńZjadlas sledzie na kolacje i nie popilas wodecznoscia, wiec watroba cie obudzla :))))
OdpowiedzUsuńCzapusia przytulna, w jedynym slusznym, czyli biskupim kolorze? Jak dalas rade szydelko z drutami pozenic? Ja tak jeszcze nigdy nie robilam :)
iedze pod kordelka z laptokiem i tabletem, raz kukam tu raz tam, kompocik z jablek pijemy, slodzony dzemem truskawkowym.
Dzem (dwa sloiki) podarowala mi kolezanka, nie zwazajac na to, ze my slodyczy nie jemy (no prawie), ale dobrze zrobila, bo w domu cukru nie mam, wiec dzem do kompotu idzie :)))
Na zaden spacer mnie nie wyciagniesz, pizdzi jak w kieleckiem (przepraszam Kielce!), ale niestety niedlugo musze sie przemiescic na probe choru :( po ciemnicy!!! Bleeee....
Czapka jest w kolorku ni to brąz ni to czerwień, coś jakby ciemna cegła.Robiłam ją szydełkiem od czubka a w kółko wpierw słupkami zwykłymi, potem słupkami ale już ściegiem strukturalnym a jak już miałam dość nabrałam na okrągły drut oczka a ostatniego rzędu i zrobiłam ściągaczykiem dwa na dwa.
UsuńJa często przy czapkach żenię druty z szydełkiem. Najbardziej mnie wnerwia fakt, że większość wzorów jest na większy obwód głowy i potem muszę kombinować
niczym koń pod górę jak dany wzór ściegu dopasować do mego obwodu.Zle trafiłaś z tymi śledziami , nie jadam śledzi w żadnej postaci.
Dobrze, że jednak się wygramoliliśmy około południa, bo potem zerwał się silny wiatr i wyglądało jakby miało padać.
Wiesz, nawet za orzechy laskowe w gorzkiej czekoladzie
nie wyszłabym po ciemnicy na wietrzysko;)))
Ciepło u Was , u nas też 19 st.C, nienormalna ta jesień :-))
OdpowiedzUsuńJakoś nie potrafię dziergać na drutach czy szydełku , a podoba mi się :-)
Ładne te okolice macie , ale chyba na piechotę, to by za daleko i za dużo było :-)
W dwie godziny po naszym powrocie słońce zaszło i zrobiło się "byle jak".
UsuńPo prostu mieszkamy w bardzo ładnej dzielnicy i tak w promieniu 2 km od naszego domu jest mnóstwo ładnych miejsc.
Pamiętam ciepłe listopady, więc ten nie jest wyjątkowy, tylko głowa szaleje, przynajmniej moja.
OdpowiedzUsuńJa mam ten problem, ze w czymkolwiek na głowie wyglądam głupio i trudno mi cokolwiek dobrać, a zimą nosić trzeba.
Mogłabym narobić czapek w każdym kolorze, ale cóż...
Obecna pogoda dziwna się wydaje, bo ciepło jak latem, a liście spadły... u nas było dziś 19 stopni w cieniu - masakra!
Szczerze mówiąc jedyne nakrycie głowy w którym jeszcze niezłe wyglądam to...kapelusz, no ale gdy mam na sobie kurtkę sportową to lepsza jest czapka, ale ostatnio przestałam się przejmować wyglądem, bo tu nikogo nie interesuje jak wyglądam.Niemki hołdują zasadzie, że mają być naturalne, nawet jeśli ta naturalność to siwo-łyse włosy.Poza tym tu nikt nie spogląda na blizniego taksującym okiem.
Usuń"Moje" dęby pod budynkiem straszliwie ogołocone z liści, jednak to efekt tej letniej suszy.
Co to jest,ze w nocy przychodzą człowiekowi do głowy same nieprzyjemne myśli.Ja ostatnio niestety często tak się budzę i potem od tych złych myśli już w ogóle spać nie mogę.Czapeczka fajnie wyszła.U mnie wstał piekny ,slosłoneczny dzień i już bez wiatru bo jeszcze wczoraj wiało okrutnie choć bylo bardzo ciepło.Pogodnego halloween:-)
OdpowiedzUsuńA u mnie było wczoraj 21, ale był straszny wiatr. Ale cieplutko.
OdpowiedzUsuńA dzisiaj jest 20.
UsuńMusisz sobie wymyslec sposob na zabicie nudy. Dobrze byloby miec ksiazki do czytania a wiem ze lubisz to zajecie - czy teraz, w Niemczech, masz do nich dostep?
OdpowiedzUsuńMoja pogoda na ogol normalna - duzo dni krotkorekawowych, przeplatanych zimniejszymi. Nie narzekam bo przeciez jesien ma swe przywileje, nie moze byc letnia a gorsze jeszcze nadejdzie.
Czapka bardzo fajna, gratuluje.
Pozdrawiam cieplutko.
Mnie nie jest nudno, ale nie dzieje się nic takiego o czym warto by pisać, bo zaciekawiłoby czytelników. Książek mam sporo, co jakiś czas jeżdżę do Słubic i lekturę uzupełniam. Poza tym jest tu też polska księgarnia i nawet można sobie zamówić "pożądane tytuły", sprowadzą.Poza tym mam tyle różnych biżuteryjnych drobiazgów do skończenia, że nudzić się nie sposób.
UsuńDziś znów słonecznie, ale nie za ciepło.O wyjściu w krótkim rękawku to już można zapomnieć.
Myśl o zimie zawsze mnie przygnębia, nie lubię tych ponurych, krótkich dni, śliskiej nawierzchni, zimna. No ale nic na to nie poradzę, nie przeprowadzę się nagle na Seszele;)))
Miłego;)
kiedyś miałem nieco przymusowego domatorstwa z racji chwilowych ograniczeń mobilności i wpadłem na pomysł pobawić się w naalbinding, a przy okazji dorobić, niestety nie miał mnie kto nauczyć, bo filmiki z YT jakoś do mnie nie trafiały edukacyjnie...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Naalobildingu nigdy nie próbowałam, bo po co, skoro sa szydełka łatwo dostępne. Lubię szydełkować i był czas, że bardzo dużo bluzek i swetrów robiłam szydełkiem. Poza tym lubię robić szydełkiem serwetki a nawet torby.
UsuńUsiłowałam się nauczyć techniki frywolitkowej, ale jakoś mi to nie szło i pozostałam przy szydełku- nim też można robić ciekawe, delikatne wzory, wszystko kwestia nici.
A do tych filmików o których piszesz- zajrzę.
No i chyba ja sobie coś "dziergnę" na głowę :) U nas też upał już prawie listopadowy, ale pamiętam kilka lat temu o tej porze było 25 st.C i wybralismy z tego powodu na jednodniową wycieczkę do Krakowa, mimo, ze mieszkamy daleko, kilka godzin w jedną stronę. Miło wspominamy. Platan imponujący :) A nowovzesnośc ze strarościa to jedno z najpiekniekszych połączeń, nie tylko w architekturze.
OdpowiedzUsuńAch jak mi się podoba ten wesoły dom w swoim osobistym lustrze!! Berlin można polubić w różny sposób, mnie najbardziej odpowiada, gdy wyjeżdża tam Anabell i po prostu opisuje swój dzień powszedni! W tej sytuacji nawet moja nieznajomość niemieckiego mi nie przeszkadza... Buziam, buziam!
OdpowiedzUsuńA najśmieszniejsze w tym, że mnie też owa nieznajomość niemieckiego bardzo mało przeszkadza.Wychodzę z założenia że nie wszystko muszę zrozumieć, wiedzieć i powiedzieć;)
UsuńBardzo zaskakująca jest obecność tu tego nowoczesnego budynku, ale właśnie to odbicie "wesołego domu" w tych szybach jest tym łącznikiem pomiędzy starymi, zacnymi mieszczańskimi domami a nowoczesnością.Dookoła same, stare kamienice i nagle taki "rodzynek".
Szalenie lubię Berlin.
Buziam;)