Wreszcie po dwóch tygodniach siedzenia w domu wyruszyłam z niego.
Pojechaliśmy dziś ze ślubnym by zarejestrować w ambasadzie swój
udział w tegorocznych wyborach do Europarlamentu.
Nasza ambasada i konsulat mieszczą się w bardzo ładnej, willowej dzielnicy
Grunewald. Od nas zaledwie ok. 3,5 kilometra.
Właściwie pewnie najlepiej byłoby nakręcić jakiś filmik, bo w tej dzielnicy
są naprawdę piękne domy w pięknych ogrodach.
Większość z nich wynajmują jakieś zagraniczne przedstawicielstwa i ludzie
naprawdę bogaci.
No ale ze mnie jeszcze gorszy filmowiec niż fotograf, więc zmuszona jestem
poprzestać na zdjęciach.
Szczerze mówiąc to wolę spacer ulicami pełnymi zieleni i ładnych budynków
niż alejkami Volksparku, gdzie co chwilę wyprzedza mnie jakieś sapiące
indywiduum, dbające o linię i dobiega dziecięcy jazgot z placów zabaw.
W czasie spaceru przejechały zaledwie 3 samochody, za to cały czas kosy
dawały wspaniały koncert. Szliśmy pod baldachimami liści starych, pięknych
drzew, podziwiając równiez i ogrody, nie tylko te domy.
Zdjęć sporo, za co z góry przepraszam.
Tak się prezentuje większość ulic w tej dzielnicy. Te plecy to należą
do mego ślubnego. Bohaterem zdjęcia miał być oczywiscie ten
kwitnący na czerwono kasztan.
Nieco trudno fotografować te domy, bo większość jest zasłonięta
rosnącymi dookoła drzewami.
No i znalazłam tu nawet niemiecki pałacyk Gargamela
A na pożegnanie kwitnący na biało kasztan i rzut oka w cichą, spokojną uliczkę
I zupełnie nieoczekiwanie zapozował mi do zdjęcia młody rudzik- wpierw
siedział pod murkiem, a na nasz widok podleciał na murek i pozwolił się
sfotografować
Zdjęcia oczywiście robione komórką, bo mam sklerozę i zapomniałam
wziąć aparat fotograficzny.
I jak zwykle powiększamy je kliknięciem.
I dodatek- dla Torlina .
Zdjęcie naszej ambasady przy Lassenstrasse 19-21,
w budynku w którym w latach 1945-1990 była Polska Misja Wojskowa
w Niemczech.
Zdjęcie ściągnęłam z sieci. Latem rosną tu piękne białe hortensje.
Nie dziwi mnie, że wolisz takie uliczki od gwarnego parku. Jakieś dwie,trzy u mnie może by się znalazły. Cicho jest gdy pada deszcz i ulice wymiecione z przechodniów i mimo, że moknę, to przynajmniej spacer inny, niż zwykle.
OdpowiedzUsuńRudzik pewnie lubi pozować:-)
Bałam się do tej ptaszyny bliżej podejść, żeby nie spłoszyć i trochę mało go widać.
UsuńW swojej dzielnicy ma tez takie małe uliczki i jest ich całkiem sporo. I wszędzie te domy tak różne od tego co w Warszawie.
Po stosunkowo ładnym i ciepłym dniu znów leje ;( Jak tu wyjść na spacer? Pewnie poprzestanę na tym wirtualnym, prezentowanym przez Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńA na kogo Ty tam w tym Berlinie będziesz głosować? Chyba nie na męża Przyłębskiej? :D
Za granica glosuje sie na kandydatow okregu warszawskiego.
Usuń@ Asmo
Usuńja głosuję na listę warszawską. No i już otrzymaliśmy zawiadomienie, że z naszymi "papierami" wszystko jest w porządku i możemy głosować.
Przepiekna dzielnica, moglabym chetnie w niej zamieszkac. Berlin w ogole jest bardzo zielonym miastem, ale dla mnie juz stanowczo za wielkim. Jedyny jego pozytyw to bliskosc do granicy. :)
OdpowiedzUsuńTakie piekne budynki, bardzo zreszta podobne, sa w dzielnicy ambasad w Kopenhadze, tyle ze tamta jest polozona tuz nad morzem.
OdpowiedzUsuńTu to jest tylko jedna ambasada, nasza. Większość ambasad jest bardziej w centrum.Ale nasza ambasada zajmuje bardzo ładny budynek.
UsuńZdjecia moga byc, wazne, ze pelne ladnych domkow i kolorowe :)
OdpowiedzUsuńNo niektóre domy były bardzo , bardzo ładne i gustowne. A te ogrody to ogromnie zadbane. Ale spotkaliśmy jedną posesję opuszczoną, zapewne do sprzedania. Dom od strony ulicy nieduży, ale ciągnął się w głąb i spokojnie z 10 pokoi by pomieścił. Tu jest jeszcze jedna taka dzielnica, typowo willowa (Dahlem), ale tam są te domy bardziej "natkane", tu działki budowlane były większe, bo większość tu stojących domów trudno nazwać domem jednorodzinnym. No chyba że masz ośmioraczki i z nimi mieszkasz do oporu;)
UsuńNie dziwię się, że zmęczona. Siedzenie w domku dokucza, chorowanie dokucza. Bardzo ładna, spokojna uliczka. Ja z kompletnie innego świata jestem. Podlasie, wioski, małe, zapyziałe miasteczka. Tak uliczka to dla mnie egzotyka :-) Spacer bardzo fajny, dziękuję, miłego weekendu. U nas maj wrócił i się bierze do roboty nareszcie.
OdpowiedzUsuńStrasznie powolny jest powrót "do normalności" i zaczynam wątpić czy w 100% realny. Przecież pękła mi ta kość 30 stycznia a do dziś mam problemy.Nie miałam ingerencji chirurgicznej, samo się zrosło i to dość szybko.
UsuńDziś nawet ciepło i słońce, ale jest silny "rześki" wiatr i może coś niemiłego przynieść.
Mnie tu zachwyca fakt, że każdy dom jest inny. A w Warszawie zdarzyło mi się wejść do cudzej klatki schodowej i cudzego mieszkania.
Miłego, słonecznego weekendu;)
To ulubiony przeze mnie rodzaj uliczki. Piekne wille i otoczenie. Na podobnej mieszkalam za panny, w domu rodzicow wiec Twe zdjecia troche mnie rozrzewnily.
OdpowiedzUsuńWidze ze u Ciebie tez sa czerwone kasztany a to bardzo zolte drzewo nazywa sie u nas Zloty Lancuch.
Zasylam duzo pozdrowien.
To kwitnące na żółto to złotokap, a jego kwiaty są podobno trujące.Ale wygląda pięknie.Takie ciche uliczki w wielkim miescie to istny skarb. Ja tu sie kiedys wywale, bo wiecznie chodzę zapatrzona w domy. W dzielnicy, w której mieszkam też są takie ciche uliczki, makabryczne z powodu nawierzchni (kostka) a do tego bardzo wąskie, po obu stronach jezdni parkują samochody i z reguły są one dwukierunkowe, więc czasami cuda się na nich dzieją. Podoba mi się w Berlinie, że te stare domy są zrewitalizowane, więc mieszka się w nich dobrze no i każdy jest inny. Na mojej ulicy też każdy dom inny, choć wszystkie duże, 5 piętrowe, z oficynami. Tu sporo jest kwitnących czerwono kasztanów- wolę je od tych białych.
UsuńSerdeczności;)
Widzę, że nasza ambasada znajduje się w bardzo ładnej dzielnicy.
OdpowiedzUsuńLubię spacerować takimi uliczkami, tylko że wtedy rozglądam się ciągle naokoło bo a to ładny kwiat, a to ciekway detal domu, itp. i boję się, że mieszkańcy wezmą mnie za kogoś ze złymi zamiarami.
A ten pałacyk Gargamela to nawet niczego sobie ;)
Spacerowałam i zdjęcia robiłam ukradkiem. Nie sfotografowałam naszej ambasady, bo to bardzo rozległa budowla, nie za bardzo mieściła mi się w kadrze. Będę musiała wziąć ze sobą aparat, wtedy zrobię z zoomem.
UsuńTen pałacyk Gargamela mnie wręcz rozczulił. Bajkowa rzecz,uradował mnie okrutnie.
Napisałabyś kiedyś o gmachu polskiej ambasady przy reprezentacyjnej Unter den Linden. Myśmy to sprzedali?
OdpowiedzUsuńNie słyszałem w życiu o kasztanach kwitnących na czerwono. pzdr
Nie mam pojęcia co z tamtym gmachem. Póki co to ambasada mieści się przy Lassenstrasse 19-21, w dzielnicy Grunewald, w budynku, w którym w latach 1945-1990 mieściła się Polska Misja Wojskowa w Niemczech.Budynek mały nie jest, jest tu cicho, ładnie. Konsulat przylega do ambasady, ale jego adres już jest inny, bo to "za rogiem".
UsuńTorlinie, specjalnie dla Ciebie, dodałam zdjęcie naszej ambasady.
UsuńTo w podzięce za Twoje zdjęcie na tle morza. Wyglądasz na nim świetnie.
Pisałem już na ten temat, że łaziłem po tej Unter den Linden i chciałem znaleźć tę dziurę, ale ani nie znalazłem grobu Aleksandra Brücknera w Berlinie, ani dziury na miejscu naszej ambasady. Jedne źródła podają, że jest to Unter den Linden 70/72, inne, że 74. Możesz sobie poczytać aktualności na ten temat TU. pzdr
UsuńTorlin, to był pomysł pisuarów gdy się poprzednim razem dorwali do koryta, ale jak wiesz, byli przy korytku krótko, a jako spece od spieprzenia wszystkiego czego się dotkną oczywiście i to spieprzyli. No i dobrze- nie jesteśmy póki co potęgą, taka ambasada nam wystarczy w zupełności. Jakoś nigdy nie ma tam tłumu interesantów.Bywam w okolicy co tydzień, więc wiem.A strona, którą odwiedziłeś dawno jest nieaktualna, bo
Usuńw Polsce mało kto ma zwyczaj uaktualniania tego, co kiedyś wrzucił w internet.
Kasztany kwitnące na czerwono są w Łazienkach Królewskich....
OdpowiedzUsuńWiesz że jestem szurnięta na punkcie Łazienek....
Uwielbiam takie spacery ale pod warunkiem że nikt ze mną wtedy nie rozmawia.
Trzymaj się :-)
Tu są w wielu miejscach.W Warszawie miałam je też na Stegnach i miałam tam całą aleję kasztanową, ale tych biało kwitnących. Gdy wyjeżdżałam to kasztanowce w tej alei biegnącej od Czarnomorskiej do Bonifacego były już stare, bo gdy je sadzono w 1972 r to już były "nastoletnie". A te "czerwone" to były jeszcze młode.
OdpowiedzUsuń