........w tamtym dniu powiedział,
że z tym chłopakiem spędzę całe swe dorosłe życie, zapewne wzięłabym go
za wariata.
Byłam więcej niż pewna, że jak znakomita większość mej bliższej i dalszej
rodziny wyjdę za mąż i.....zaraz wrócę.
Zwłaszcza, że nie byliśmy "przymusowymi ochotnikami" bo żaden "wcześniak"
nie był w drodze a ślub był głównie wynikiem braku czasu na spotkania.
Wykombinowaliśmy sobie, że jak weźmiemy ślub to silą rzeczy będziemy się
mogli widywać codziennie. Powalająca logika, prawda?
To zdjęcie jest zrobione równo 55 lat temu, przed mokotowskim Urzędem
Stanu Cywilnego, już po króciutkiej ceremonii podpisania aktu ślubu.
Nawet nam Marsza Weselnego nie odegrali, bo właśnie była żałoba po zgonie
niejakiego Aleksandra Zawadzkiego.
To było przed południem, tego samego dnia był (ze względów rodzinnych,
o czym proboszcz został przez nas poinformowany) ślub kościelny o godzinie
18,00, a o 21,00 zmordowani upałem zajęliśmy miejsca w pociągu do Zakopanego.
I wiecie co? - rzeczywiście ślub kosztował "co łaska", mało tego, proboszcz nam
powiedział, że nawet tego "co łaska" nie musimy dawać. Bo udzielenie ślubu
jest jego obowiązkiem, a wystrój kościoła jest taki sam dla wszystkich.
A jeśli komuś jest zbyt skromnie, to przecież może sobie udekorować na swój
koszt, według własnego upodobania.
Kochanka mego wujka odśpiewała nam "Ave Maria, " jedna z nieznanych mi
ciotek oświadczyła, że ostatni raz widziała mnie gdy miałam 2 lata, teściowa
zganiła mnie, że "niewiadomopoco?" miałam na głowie kapelusz i nie było
widać mojej twarzy. Zupełnie jakby było co oglądać;)
Oczywiście ślub kościelny brałam w tym samym kostiumie co cywilny, a
kapelusz był jego uzupełnieniem.
Jak się domyślacie wesela też nie było.I ślubnych zdjęć u fotografa też nie,
bo oboje nie lubimy się uwieczniać na zdjęciach.
I to byłoby na tyle, jak mówił klasyk.
Gratulacje! Piękna rocznica!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTo dzisiaj pijemy!!!! :)))
OdpowiedzUsuńMam nawet na tę okazję jakieś Chardonnay;)
UsuńPrzesylam tak wielkie i dlugie gratulacje jak ta rocznica.
OdpowiedzUsuńPiekna rocznica, Anabell, wspaniale jest nie tylko takiej doczekac ale ponadto w malzenskiej harmoni i zadowoleniu. O ile wiem dobraliscie sie znakomicie, jestescie dla siebie dobrymi kompanami a dla corki idealnymi rodzicami, teraz doszlo babciowanie.
Slub? Eeee tam. Twoj przyklad dobrze mowi ze nie oprawa wazna i decydujaca o sukcesie malzenstwa. Nigdy nie rozumialam slubow typu "zastaw sie a postaw sie", czysta glupota.
Wiec zycze dalszych wielu szczesliwych wspolnych lat.
U mnie dopiero 48 lat a odczuwam jakby sie stalo w jakims innym zyciu, a moze nawet nie mnie. Tez mialam bardzo skromne sluby i w czysto rodzinnym gronie. Zdjecia mialam dwa na krzyz a i te w porywie zlosci i desperacji podarlam wiec nie mam zadnego i tyz dobrze.
Milego celebrowania zycze.
Przeprowadzka skutecznie zmusiła mnie do usunięcia tych ton zdjęć. Zresztą to były czasy zdjęć czarno-białych, nam robił jeden z kolegów męża i sam je wywoływał i coś mu "nie poszło" z odczynnikami i masa zdjęć była z plamami, więc wyleciały w Kosmos. A te lepsze są większe i w albumie ale i tak ich malutko.Serpentynko, trzeba było choć jedno zostawić, bo byłaś prześliczną panną młodą- naprawdę!
UsuńSerdeczności,;)
Piekna rocznica! Kolejnych pieknych jubileuszy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, może się uda;)
UsuńGratulacje! Cóż znaczy przy tym nasze 36...
OdpowiedzUsuńAnno, 36 to też już niezła liczba. Bo małżeństwo wcale nie jest czymś w rodzaju "muzyki rozrywkowej". To ciężka praca, instytucja w której wciąż jest za mało pracowników.
UsuńGratuluję swietnych cyferek, piekna rocznica 🍾
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie;)
UsuńWasza rocznica nazywana jest szmaragdową lub platynową. Nie wiem czy lubisz szmaragdy lub platynę, ale życzę abyście w zdrowiu, szczęściu i harmonii doczekali brylantowej, bo ponoć każda kobieta brylanty lubi. Byliście piękni i młodzi. Młodość przeminęła ale piękno pozostało, może nie ciała ale duszy na pewno. Gratulacje i buziaków miliony.
OdpowiedzUsuńSzmaragd oprawiany w platynę- oooo, to by mi się podobało na moim palcu!
UsuńDziękuję!
No, no... Taki dzień, możecie dziś odrobić wszystkie niedoskonałości tamtego dnia i wielkie „weselisko” uskutecznić ;)
OdpowiedzUsuńMoje najserdeczniejsze życzenia.
No to Ci powiem w sekrecie- wesela omijam z daleka, w ogóle nie lubię takich hucznych imprez. Jedyną niedoskonałością tamtego dnia był.....upał. I dywan a raczej czerwony chodnik w kościele w który wbijały mi się szpilkowe obcasy. A reszta mi nie przeszkadzała.
UsuńLedwo doszłam do tego ołtarza.
Pięknie! Gratuluję z całego serducha i życzę Wam wielu kolejnych lat w szczęściu i zdrowiu:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńZnaczy się na ul. Wiśniowej ślub braliście???
OdpowiedzUsuńA ja - ponieważ znam Cię osobiście i łączy nas ptaszeczek i inne takie głupoty to powiem Ci że nie wierzę w te Wasze wspólne 55 lat!!!! Z pewnością sobie dodaliście ze 20 lat...
No i Ci powiem, że też do Zakopca zaraz po ślubie pojechaliśmy. I zostawiliśmy całe towarzystwo weselne .... i podobno bez nas dobrze się bawili...
Tak czy inaczej - Trzymajcie się razem z zdrowiu .... bo ono ciągle najważniejsze.
No i GRATULACJE najszczersze!!!
czekaj, czekaj, faktycznie na Wiśniowej, tak jak my z Byłą, te same schody /teraz już ich nie ma, jest podjazd/, nie dopatrzyłem dokładnie :)...
Usuń@ Stokrotka- Kochana, zawsze wyglądałam zmyłkowo- gdy miałam lat 14 to spokojnie mogłam mówić, że mam 20, do niedawna mogłam spokojnie mówić,że mam 20 mniej, ale- czas wszystko zżera, tyle tylko, że nauczyłam się żyć bez lustra i mniej z tego powodu cierpię.
UsuńMam nadzieję doczekać się takiej samej Waszej rocznicy, może mnie demencja ominie?
@ p.kanalia
W tamtych czasach nie było jeszcze wejścia od Wiśniowej, zrobili je kilka lat później. A potem od strony Wiśniowej zrobili podjazd, w ramach "usuwania barier architektonicznych".
Wiesz, to były jeszcze czasy starożytne;)))
przypomniała mi się logika mojego ślubu: "zróbmy wreszcie im tą przyjemność, a my będziemy mieć święty spokój, niech tyłka nie zawracają" :)... cała jazda trwała jakieś kilkanaście lat, a w dniu rozwodu poszliśmy z sądu do kawiarni i przy lampce "Pruszkowa" /żubrówka z sokiem jabłkowym/ uchwaliliśmy zgodnie i jednogłośnie, że nie żałujemy ani chwili z tych lat...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Z reguły decyzja o wzięciu ślubu bywa jakby mało związana z...uczuciem samym w sobie.A to były czasy gdy bez ślubu ciężko było gdzieś się razem wybrać. Bardzo cenię ludzi, którzy potrafią się rozstać w kulturalny sposób, bez histerii i wzajemnego podkładania sobie świni lub włączania w to dzieci.
UsuńMiłego;)
Ja pierwszy raz wyszlam za maz chyba z nudow:) padal deszcz, nie mielismy zadnego pomyslu co robic, wiec poszlismy do USC zamowic slub. I tak sie stalo, z tym, ze cale malzenstwo trwalo poltora roku, Junior mial 4 miesiace jak sie rozstalismy.
UsuńDrugi raz to juz bylo bardziej przemyslane posuniecie, ale tez drugi rozwod uczcilismy wspolnymi wakacjami w Meksyku, ot taka podroz rozwodowa.
Dlaczego nie? skoro sa podroze poslubne to czemu nie porozwodowe? I podobnie jak PKanalia wyzej z tego drugiego malzenstwa mam cudowne wspomnienia, a ze nie wyszlo? to ani jego ani moja wina.
@Stardust...
Usuńja nawet nie postrzegam tych spraw w kategoriach zadaniowych, "wyszło - nie wyszło"... jest się ze sobą i jak jest okay, to jest okay... jak coś idzie nie tak, to coś z tym próbujemy robić, a jak nie daje rady to trudno, rozstajemy się pokojowo...
aczkolwiek rozumiem sytuacje, gdy ktoś komuś wyciął ostry numer, tu faktycznie trudno o rozstanie z klasą... ale to już inna sprawa, mocno nie na temat posta Anabell...
...
co do podróży, to we wspomnianym przypadku wykonaliśmy podróż przedślubną... nieźle wdupcyliśmy na tym wyjeździe, który miał charakter turystyczno - handlowy, ale koperty i inne dobra otrzymane za udział w tym show oddały nam to z nawiązką...
p.jzns :)...
@ Stardust
UsuńMałżeństwo to dość meczące zajęcie i często nawet trudno załapać czemu się rozpada, jeśli jedna ze stron nie jest ewidentnie wredna. Po takim doświadczeniu chyba nie miałabym ani cienia pewności czy ten drugi związek będzie lepszy.Bo jeśli np. nie umiem być z panem A, to jaką mogę mieć pewność, czy z p. B będzie lepiej, bo nie jest wcale wykluczone, że z każdym następnym też będzie niedobrze.
@Anabell zupelnie inaczej rozpatruje mozliwosc kolejnych malzenstw. Skoro zle bylo z paniem A to znaczy, ze juz nigdy nie zawre zwiazku z panem A. Pan B, K i Z nie sa panem A.
UsuńSerdeczne gratulacje! Przepiękna rocznica.
OdpowiedzUsuńPrześlicznie wyglądacie na tym zdjęciu.
Znajomi śmiali się, bo mój mąż preferował blondynki, a ożenił się z brunetką. No ale dziecko, w 12 lat później urodziła mu srebrnowłosa żona.Oczywiście obydwa kolory nie były naturalne, nie miałam tylko nigdy włosów zielonych, niebieskich lub czerwonych;)))
UsuńDziękuję;)
Gratuluje, piekna rocznica:)
OdpowiedzUsuńA Panstwo Mlodzi bardzo urodziwi i szykowni:) Prawdziwa elegancja, nie to co te dzisiejsze "nadmiary" wszystkiego.
Dziękuję;)
UsuńNajzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że wszystko jakoś tak "piorunem" minęło i nie za bardzo docierało do mnie, że tych lat jest coraz więcej na małżeńskim liczniku. Ale to zapewne dlatego, że ja zawsze byłam kiepska z matematyki;) Nawet nie wiesz jak owa szykowność wyglądała z bliska- pomiędzy szyciem kostiumu a ślubem minęło chyba ze dwa 2 miesiące i w dniu ślubu, gdy zakładałam spódniczkę musiałam ją w talii zabezpieczyć agrafką, bo mi spadała.Bo ja nawet nie wpadłam na pomysł, by ten kostium ze dwa dni wcześniej przymierzyć.Żakiet też wyglądał jak ze starszej siostry.Ale rękawiczki były "jak trza";)))
55 WOW :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Tak niby przypadkiem, od niechcenia się pobraliście :) Sporo tam musiało być jeszcze pod spodem magii. Ale to wasze.
Wszystkiego NAJ, łatwej, miłej i lekkiej podróży na dalsze lata życzę WAM.
Dziękuję Anuś,;)
UsuńA wszyscy podejrzewali, że się pobieramy, bo dziecko w drodze. Poza tym znaliśmy się dość krótko, decyzja zapadła tak po pół roku znajomości, naprawdę z braku czasu na randki.
Brawo, gratulacje i szczesliwej podrozy do kolejnych rocznic!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję;)Nie przewidywałam w dniu ślubu, że ominie nas rozwód lub jakieś większe perturbacje.
UsuńI cóż znaczy moje 35 wobec waszej rocznicy?
OdpowiedzUsuńCzas mija szybko i nieubłaganie. W obecnej chwili mogę Wam życzyć zdrowia i spokoju na kolejne wspólne lata.
Pięknie wyglądacie na tym zdjęciu, jak z francuskiego filmu(tak mi sie skojarzyło)
Jotka, tez mial takie filmowe skojarzenia! Ale moje krazyly kolo polskich filmow np.:"Do widzenia, do jutra":)
Usuń@ Jotko, każdy rok w związku to jest jednak sukces, bo małżeństwo wymaga od obojga wzajemnej tolerancji, szczerości, zdolności dyplomatycznych również. Bo każdy z nas wyszedł z innego domu, wzrastał w innej atmosferze, w innym otoczeniu i nagle trzeba sobie to wszystko poukładać, często z czegoś zrezygnować "dla dobra sprawy" lub nauczyć się czegoś nowego.
UsuńPoza tym jako instytucja to małżeństwo ma stanowczo za mało pracowników - zwłaszcza do sprzątania, prania, gotowania, zakupów:)))
Wszak mówi się, że kobiety pracują na dwóch etatach:-)
UsuńI jak mówią: to jest kara za równouprawnienie;)))
UsuńOjacie! Ale dlugo! Mnie sie wydaje, ze to ja jestem jakims wyjatkiem dlugiego pozycia, w tym roku bedzie 38 lat, a tu prosze, zlote gody i jeszcze piec lat na dokladke.
OdpowiedzUsuńGratuluje Wam serdecznie, to rzadkosc w tych czasach tyle ze soba przezyc.
Aniu, 38 to też dobry wynik. Znam takich, co w takim przedziale czasowym zaliczyli trzy małżeństwa, taki mieli rozpęd. My mieliśmy na wiele spraw taki sam pogląd- dziecko dopiero wtedy, gdy będzie własne mieszkanie, a nie wynajmowany pokój. Na mieszkanie czekaliśmy 9 lat, a gdy już było musieliśmy dobrze przemyśleć czy aby na pewno chcemy dziecko i jeszcze daliśmy sobie 3 lata luzu. Pomijam, że 3 lata po ślubie byłam jedną nogą w lepszym wymiarze i dostałam zakaz ciąży na 4 lata, które sobie przedłużyłam do 9 lat.
UsuńW tym układzie przed dzieckiem zdążyliśmy i dobrze rozpoznać swoje wady i zalety jak i poszaleć, wybawić się, pojeździć w różne miejsca. Z reguły dziecko jest konfliktogennym obiektem w domu, no bo wiadomo- małżeństwo jest instytucją w której jest zbyt mało pracowników, zwłaszcza do mało fajnych zajęć.
Nasza pierworodna urodzila sie w 9 miesiecy i 11 dni po slubie. Nie ma sie co dziwic, bo hajtalismy sie tydzien przed ogloszeniem stanu wojennego, byla godzina policyjna, brak telewizji, zakaz zgromadzen, wiec co bylo robic? Razem z moja corka urodzilo sie wtedy w Polsce 600 tysiecy dzieci.
UsuńMoja to rocznik 76, to w stanie wojennym już była "duża" i na powitanie stanu wojennego dostała uprzejmie zapalenia płuc i zaraz potem wirusowego zapalenia jelit a tu telefony nie działają i inne takie przyjemności.
UsuńNo popatrz, pisuary przegapiły tak prosty sposób na zwiększenie dzietności jak odcięcie ludzi od TV!
Masz racje Anabell, patrzysz na niego jak na wariata. Pytasz: Wiesz, co robisz?! A on z usmiechem: Wiem :)
OdpowiedzUsuńKolejnych romantycznych, usmiechnietych lat; dlaczego wlasciwie nie zwariowanych? :)
Najlepszego! :)
Dziękuję;)
UsuńSpytałam się go wtedy jak się czuje, bo właśnie został żonatym facetem a on na to: "świetnie". Alenko, przy mnie są tylko wariackie lata, przecież mam świra!.
Miłego;)
Ale piękna rocznica! My będziemy staruszkami po 90-tce, jak będzie nam dane dożyć tylu wspólnych lat... Gratuluję Wam cudownej rocznicy i życzę mnóstwa kolejnych szczęśliwych, wspólnych lat! I uważam, że to jest jedno z piękniejszych zdjęć ślubnych jakie widziałam :) Buziaki
OdpowiedzUsuńEwutku, przecież się nam lata życia wydłużyły, więc wszystko przed Wami. I mam nadzieję, że spokojnie takiej rocznicy doczekacie.Ty nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że jesteście razem i że wszystko jest w jak najlepszym porządku! I niech tak trwa!!!!
UsuńBuziam;)
Piękna historia i jakże wspaniała rocznica! Gratuluję z całego serca! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńGratulacje!!! Piekne zdjecie!
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
OdpowiedzUsuńPatrzę na zdjęcie i stwierdzam, że to niesprawiedliwe, że tak okrutnie zmienia nas czas.
Powiem Ci moja droga ze tamtych wlosow zazdroszcze, zreszta piekna z Was para, ja uwielbiam robic zdjecia glownie innym, albumy rodzinne sa bogate z fotografie, zawsze to jakaś pamiątka. Co do trwałości związków się nie wypowiadam bo uważam ze jeden chlop całkowicie wystarczy, nawet nie miałabym siły ani ochoty wychowywać na nowo kogoś innego. Zawsze się dziwię naiwności ludzkiej, która wierzy że w nowym związku bedzie jak w bajce. Tetaz jeśli chodzi o te śluby to juz ludzie sami sie prześcigają w wymyslaniu atrakcji , dlatego cieszy mnie podejscie corki, ktora chce.tylko slub i obiad dla rodziny bez kamer i pompy, muzyka z plyt. Gratuuje pięknej roczncy, widać ze to jednak twoja druga polowa jabłka :))))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńAnuś, włosy wówczas już od kilku lat traktowałam "Londą", kolorek noir, bo mój kolor naturalny, czyli ciemny blond mi nie odpowiadał.
Uważam, że wychowanie jednego faceta by szło z nim wytrzymać jest dostatecznie żmudnym i wyczerpującym zajęciem i powtarzanie tego po raz kolejny, z innym, jest nonsensem. Zero gwarancji, że następny będzie bardziej pojętnym egzemplarzem.
Moja córka miała wesele, ale wszystko "od A do Z" sami
sobie organizowali za własne pieniądze, jak chcieli i my byliśmy tylko gośćmi na ich ślubie i weselu.Zresztą wszystko to było już w Niemczech.Wesele było na zamku w Bergu, gorzej bo w dniu ślubu i wesela było +35 w cieniu i nawet na tym wzgórzu zamkowym, w nocy, było cholernie gorąco.Muzyka była z płyt.No i im już stuknęło 16 lat od ślubu.
Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że właśnie małżeństwa, które rozpoczęły się w najmniej spektakularny sposób, bez tej całej ostentacji, mają największą szansę na przetrwanie. Podziwiam rocznicę, Was, i to, że tyle lat wytrzymaliście ze sobą, co jak wiadomo w dzisiejszych czasach udaje się już niewielu wytrwałym :)!
OdpowiedzUsuńNo właśnie - zauważyłam, że niemal wszystko co się zaczyna z wielkim rozmachem, pompą, wielkim zachłyśnięciem to kończy się szybko i często bardzo nieciekawie.Znam kilka osób, które latami żyły bez oficjalnych papierków, a ślub wzięli tylko i wyłącznie z przyczyny braku uznawania przez różne instytucje praw osób będących w związku partnerskim.Moja rodzina była zdania, że jeśli ma być dobrze w małżeństwie to będzie bez względu na to jaki to będzie ślub.
UsuńPozwól,że jeszcze ja..Bardzo serdecznie Wam gratuluję,życząc jednocześnie dalszych wspaniałych,wspólnych lat.
OdpowiedzUsuńTyle lat przeżytych razem to naprawdę wielka wartość,dana nielicznym..jednym słowem - idziecie na rekord!:))
I małżeństwa bez "pompy" potrafią przetrwać lata! Z moim mężem zrobiliśmy podobnie kilka lat temu, każdy się dziwił, czemu bez imprezy? czemu tak szybko? a ślub kościelny? Do tej pory jest w nas ogromna miłość i przyjaźń i to najbardziej się liczy a nie wydanie góry forsy na jedno nocną imprezę!
OdpowiedzUsuń