drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 15 listopada 2019

Nic, a może nawet.......

.....mniej niż  nic się u mnie nie dzieje.
Po prostu  dzień jak co dzień, dzień podobny do dnia, tydzień do tygodnia.
Lampa wciąż jeszcze nie dotarła, pewnie się dopiero produkuje.
Ale dotarł stolik o nazwie  mandala, oto on:
Poza tym  skończyłam grzebanie w dokumentach i tak się nawet
sprężyłam, że uporządkowałam  książki, a tak dokładniej ulubione książki
mego męża. I teraz mam je w pokoju dziennym. Jest tu duży zbiór książek
o tematyce górskiej, bo On kochał góry, był wspinaczem.
Co prawda porzucił czynną wspinaczkę dla mnie, ale góry pozostały Jego
miłością. Jeździliśmy w Tatry dwa razy w roku, poznałam ludzi gór, czyli
tych przewodników tatrzańskich u których od 11 roku życia uczył się
obcowania z górami.  Zostałam zaakceptowana przez Staszka z Lasa, przez
Józefa  Wawrytkę choć byłam prawdziwą ceperką i nie chodziłam z liną.
Przy okazji porządkowania odkryłam, że przybyło cichcem sporo nowych
książek z różnych wypraw górskich. Będę miała co czytać.
Jestem pewna, że gdyby mój mąż nie brał kilka razy udziału w akcji znoszenia
z gór tych, którym wspinaczka nie wyszła, zapewne nie zrezygnowałby dla
mnie  ze wspinania się.
A w ramach odpoczynku posłuchałam dziś Hausera:

Miłego  weekendu dla Was;)))

38 komentarzy:

  1. Nigdy nie zrozumiem tej pasji, bo osobiscie bardzo nie lubie gor. Nie to, ze nie probowalam i nie wiem, o czym mowie, mam nawet gorska odznake turystyczna, jezdzilam na rajdy swietokrzyskie, ale nigdy mnie to nie porwalo. A juz kompletnie nie pojme ryzykantow zdobywajacych najwyzsze szczyty, himalaistow i alpinistow. Przeciez tam jujz wszystko zostalo odkryte, kazda trasa poznana, a wspinac sie "sztuka dla sztuki", czesto ryzykujac zyciem, to nonsens. Ja tam wole plaskie tereny.
    Stoliczek nie tylko fajny, ale praktyczny, mozna w nim ukryc pled na przyklad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie mogłam pojąć.Ale potem dopiero dotarło do mnie, że na każdy szczyt wiodą co najmniej dwie drogi, a najczęściej bywa zdobyty drogą najłatwiejszą, więc potem go zdobywają drogą coraz trudniejszą no i obowiązkowo w warunkach zimowych. Moja teoria głosi, że zajmują się tym ludzie uciekający od trudów zwykłego życia. Ja zaraz na początku znajomości ogłosiłam mój brak zainteresowania facetem, który się wspina, bo mnie jest potrzebny facet żywy i dostępny, a nie jego
      wspomnienie. Na szczęście On nie był jeszcze uzależniony od adrenaliny. Chodziłam nieco po Tatrach, ale turystycznie a nie wspinaczkowo. Ale przejście przez Kominy Tylkowe dało mi przedsmak takiego bardziej wspinaczkowego chodzenia, bo trawers był półką szerokości 20 - 30 cm, a było mokro i ślisko.Bałam się straszliwie.Oczywiście byłam dumna, że dałam radę przejść, ale powiedziałam, że to był pierwszy i ostatni raz, więcej na takie ścieżki nie pójdę.
      W stoliczku może być również ukryta ozdobna puszka z...
      ciastkami, oczywiście dietetycznymi;)

      Usuń
    2. Ja w ogole boje sie wysokosci i za nic w swiecie nie wlazlabym na tak waska polke. NEVER!!! Dobrze, ze Twoj slubny z milosci do Ciebie zrezygnowal z ryzykowania zyciem, czlowiek ma dosc zmartwien i strachow bez wspinaczek.

      Usuń
    3. A ja, zakochana idiotka, łaziłam po tych górach z pękniętą łąkotką i duszącą mnie tarczycą.Wysokości to akurat się nie bałam i nie boję, nie jestem wrażliwa na ekspozycję, mogę spokojnie stać nad przepaścią.

      Usuń
  2. Różne są pasje, niektóre bardzo piękne ale niebezpieczne. U Twojego męża pasja wspinaczek i miłość do gór była ogromna, jednak miłość do Ciebie większa, że potrafił z tych wypraw zrezygnować <3
    Stoliczek śliczny :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w pewnej chwili do niego dotarło,że tak naprawdę niewiele trzeba by życie stracić. Jak widzisz człowieka, który odpadł od ściany i wygląda niczym kukła wykonana przez szalonego lalkarza to chyba można zrezygnować z tej radochy.On się wspinał przez kilka lat i jeszcze nie był uzależniony od adrenaliny. Ale w górach nawet ci bardzo ostrożni mogą odpaść od skały w ciągu ułamka sekundy.

      Usuń
  3. Stolik bardzo ciekawy. Początkowo myślałam, że blat przykryty jest śliczną serwetką.
    Lubię góry. Kiedyś co roku jeździliśmy w Karkonosze, a później w Tatry. Oczywiście zdobywaliśmy tylko te szczyty, do których dotarcie nie wiązało się z jakimś większym ryzykiem. Ale i tak satysfakcja ogromna.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię słuchać Hausnera, nawet bardzo.
    Piękną, wielką pasję miał Twój mąż. Rozumiem ludzi, którzy kochają góry, jest w nich to COŚ. Są wspaniałe, dumne, tajemnicze...
    Książki z pewnością znajdą jeszcze nie jednego czytelnika.
    Stoliczek super jest z tą mandalą.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Góry uczą pokory i odpowiedzialności za tych, z którymi wędrujemy. Na mnie ogromne wrażenie zrobiły Alpy swym ogromem i majestatem.Tam czujesz oddech gór. Tatry są malutkie, ale i one są piękne.

      Usuń
  5. Piękny stoliczek, a lampa?
    Mój mąż wprawdzie nie wspina sie , ale wchodzi, za to także pasjonują go książki o alpinistach i podobnej treści.
    Mam nadzieję, że gdy wyczytasz coś ciekawego, to tu napiszesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lampa jeszcze do mnie nie dotarła. Ponieważ to sprzedaż wysyłkowa, to podejrzewam, że lampa dopiero się montuje. Teraz żaden producent nie produkuje
      "na magazyn", bo jest zbyt duża podaż, więc mógłby splajtować.
      Właśnie zaczęłam czytać "Dotknięcie pustki" pewnego Brytyjczyka, Joe Simpsona. To książka opisująca jego wejście i tragiczne przeżycia w Peru podczas zdobywania jednego ze szczytów.
      Jak skończę to pewnie coś niecoś napiszę.

      Usuń
    2. Mocna ksiazka. Mam ja w swoim "gorskim" ksiegozbiorze. Kiedys kompletowalam go mozolnie,naklady nie byly wystarczajaco duze, rozchodzily sie w mig. Starsze pozycje wyszperane byly w antykwariatach, a nawet na aukcjach ksiazek gorskich. Kiedy nastal kapitalizm, wydawnictwa zaczely wydawac takich ksiazek coraz wiecej i wiecej, wiec ani miejsca, ani kasy na nie wszystkie nie majac zaniechalam systematycznegouzupelniania ksiegozbioru. Kupie cos czasem, ale najczesciej poprzestaje na przekartkowaniu w ksiegarni. Nie pozbywaj sie lekkomyslnie tego ksiegozbioru, mozesz mieć tam wsrod starszych pozycji prawdziwe biale kruki.

      Usuń
    3. Ja na pewno się tego księgozbioru nie pozbędę i myślę, że potem przejmie go córka. I już wiem, że przeczytam pewnie wszystkie, niektóre po raz drugi. Właśnie tej nocy dokończyłam "Dotknięcie pustki".
      Podziwiam ludzi za taką chęć życia i tych chirurgów, że mu jednak nogę uratowali.

      Usuń
  6. Uwielbiam chodzić po górach, ale nie przepadam o nich czytać. Właściwie obok przewodników mam tylko "Encyklopedię Tatrzańską". pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze usiłowałam zrozumieć co tych ludzi pcha na te wspinaczki. Co fajnego jest w skrajnym wyczerpaniu, marznięciu, życiu w pocie i brudzie, ten cały nieprzeciętny mozół. Czytam o tym, bo we mnie nie ma za grosz żyłki współzawodnictwa.Ciekawi mnie też psychika tych ludzi oraz cała strona organizacyjna takich wypraw wysokogórskich. Ale nie wyobrażałam sobie bym mogła być żoną czynnego himalaisty czy choćby tylko taternika- wspinacza.

      Usuń
    2. Musisz rozróżnić Anabell chodzenie wysokogórskie, z linami, rakami, hakami, i wyprawę turystyczną. Nigdy się nie wspinałem przy pomocy lin, nie chodziłem po lodowcach, to nie moje klimaty. jedyną uprząż jaką miałem na sobie to przednia.
      Ale pasuję do opisu, chodziłem (bo już nie chodzę) po bardzo trudnych trasach, z olbrzymimi przewyższeniami. Dla mnie najpiękniejszym uczuciem jest wyczerpanie do cna, że nie mogę tchu nabrać, kiedy przewracam się ze zmęczenia. Dlatego też i biegam.

      Usuń
  7. Częściowo podziwiam ale i nie do końca rozumiem ludzi, którzy ryzykują życie dla wspinaczki. Szczególnie kiedy ci ludzie mają już rodziny. Góry to żywioł, to wyzwanie i zawsze może się zdarzyć wypadek. Podobnie jak na morzu. Ale w morze ludzie wyruszają przeważnie, żeby się przemieścić lub przewieźć towar z punktu A do punktu B. A w góry dla funu, przygody i adrenaliny. Wierzę, że są to piękne przeżycia, aczkolwiek nie dla mnie z moim lękiem przestrzeni.
    Stoliczek bardzo ładny, a lampa na pewno też będzie pasowała, czekam na zdjęcie całego zestawu.
    Dobrych książek nigdy za wiele :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest sporo ludzi uzależnionych od adrenaliny- to oni wspinają się na szczyty świata, jeżdżą z ekstremalnymi szybkościami, biją rekordy typu wyżej, prędzej, głębiej, dalej. Nie dla nich trud dnia codziennego, regularny tryb życia- dla nich to okrutna nuda.
      Dobrze, że mój mąż nie był skazony takim uzależnieniem.
      Wystarczyła nikotyna.

      Usuń
  8. Ten stolik może i ładny ale gdzie schować nogi, gdy się przy nim usiądzie? Ja siebie nie widzę, gdybym miał je włożyć w te pręty, Przy każdej próbie wstania wszystko, co byłoby na nim, znalazłoby się na podłodze. Chyba, że to stolik pod coś, a nie do siedzenia przy nim ;)))

    Ja od jakiegoś czasu zabieram się za porządki ze swoimi szpargałami. I powiem Ci w sekrecie, nie wróżę dobrze moim spadkobiercom. Na szczęście ja nie będę już słyszał tych przekleństw :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest stolik do siedzenia przy nim, tylko taki do odstawienia kawy i książki gdy siedzisz w fotelu i czytasz. To stolik, którego miejscem jest sypialnia, a w sypialni to się raczej z gośćmi nie pije kawy.
      Ponieważ czytanie w łóżku nie jest dobre dla wzroku, to będę siedzieć w fotelu do wieczornego czytania.
      Nie masz przecież dzieci, to margania dalszej rodziny możesz spokojnie olać.

      Usuń
    2. Skomplikowany ten proces używania tego stolika, ale już nie wnikam ;)

      Gdzieś się tam jakieś dziecko szlaja po świecie i nawet nie mam jej tego za złe, że nie chce się interesować starym zrzędą. Nawet nie wiem, czy nadopiekuńczość dziecka prędzej nie doprowadziła mnie do grobu? I za ten spokój od niej, coś się jej należy, ale aby nie było za dobrze, będzie też kilka pudeł szpargałów.

      Usuń
    3. czy czytanie w łóżku jest dobre, czy niedobre dla wzroku zależy tylko od światła... za to istotna jest pozycja przy czytaniu, ale to chodzi o kręgosłup, a nie o wzrok :)

      Usuń
  9. stolik imprezowy, gdzie można postawić drinka i spocząć obok na chwilę, ale w karty już się przy nim nie pogra, nieporęcznie /nieponożnie/ jakoś... jednak wygląda na lekki, więc chyba wygodny do sprzątania pod nim...
    ...
    przypomniała mi się dziewczyna, którą poznałem w czasie jakiegoś wypadu na skałki... na początku było fajnie, ale ona miała większe ambicje taternicze, a mnie kręciło tylko skałkowanie jako sport uzupełniający... nadal jednak jeszcze nie było tragedii, do czasu jak zaczęła stawiać swoje warunki, co dla mnie było nie do przyjęcia... skończyło się więc na krótkim romansie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, to stolik, który będzie stał zawsze w sypialni a tam to raczej nie będę grała w karty. To taki stolik by na nim położyć książkę i postawić kubek z kawą lub herbatą. Mój mąz nie trenował w skałkach, od początku było to chodzenie po górach "na poważnie". Gdyśmy się pobierali miał 23 lata i dopiero marzyły mu się wyprawy w Alpy i Himalaje - Tatry po obu stronach stawały się za małe i za "proste", choć i tu ginęli wspinacze.

      Usuń
    2. mam jeszcze taki pomysł, by położyć coś miękkiego i oddać stolik kotu we władanie, ale o ile się orientuję, to chyba nie masz kota :)

      Usuń
    3. Poza tym przysłowiowym w głowie to czworonożnego futrzaka nie mam. A gdybym miała mieć jakieś stworzenie to jednak wybrałabym psa, takiego jak miałam, czyli jamnika szorstkowłosego,karłowego.

      Usuń
    4. dobrze kombinujesz... to kiedy mam się spodziewać relacji z Twojej wizyty w okolicznym schronisku dla zwierzaków? :)

      Usuń
  10. Twój mąż, to mądry człowiek. I kochający.
    Przeczytałam kiedyś książkę: Wołanie w górach- W.Jagiełły. Dawno temu, w podstawówce, ale do dziś pamiętam, zrobiła ma mnie duże wrażenie. To o ratownikach GOPR.
    Stoliczek taki oglądałam niedawno, mojej siostrze się ogromnie spodobał, chyba go kupi :) Jest cudny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy górale, którzy się wspinali byli ratownikami. To u nich mój mąż uczył się wspinaczki, a zaczął gdy miał 11 lat.Uczył się nie tylko wspinaczki ale i też "górskiej etykiety", rozpoznawania pogody, wybierania drogi, dbałości o współtowarzyszy w górach, nie tylko na wspinaczce ale i na "zwykłym spacerze" np. na Granaty lub tylko do Wąwozu Kraków.To prawda, był dobry i mądry, co nie znaczy, że mnie czasami nie denerwował.
      To taki "jednoosobowy" stoliczek, w sam raz do sypialni;)

      Usuń
  11. Klik dobry:)
    A na stokiku położyłaś dzierganą serwetę, czy to taki dekoracyjny blat? Ładnie się prezentuje. Mnie by nie odpowiadał spód/nogi stolika, bo za dużo roboty przy odkurzaniu. ;) :)))
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki dekoracyjny blat, z wzorem mandali. Na tych pręcikach pionowych to się raczej kurz nie będzie zbierał, a blat można zdjąć bez problemu i w środku szmatą lub odkurzaczem odkurzyć. Ale to stolik wyłącznie "jednoosobowy", głównie po to by siedząc w fotelu mieć gdzie odstawić kubek z kawą lub herbatą a nie trzymać go konwulsyjnie w rękach.
      Serdeczności;)

      Usuń
  12. Nawet nie probuje roumiec ludzkich pasji czy hobby bo kazdy ma swoje - niektore mi dziwne, inne sa nebezpieczne. Nie ma tak zeby ludzie zajmowali sie tym co ja lubie I uznaje.
    Akurat gory kocham a da sie kochac I podziwiac bez karkolomnego wspinania, uprawiajac wedrowki o rozsadnym stopni trudnosci.
    Jutro wracam do domu, tralala - wszystko idzie dobrze tutaj ale nie ma jak w domu.
    Mocno pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, fajnie, że już wracasz. Dom to dom- to nasz azyl.
      Też nie jestem miłośniczką sportów ekstremalnych. Tak naprawdę nie widzę sensu zdobywania tych wysokich gór. Niech sobie będą, niech zachwycają, ale po co tam włazić i śmiecić po drodze w górę i w dół?.
      Serdeczności;)

      Usuń
  13. Piękny buduarowy mebelek. Sposób uzytkowania rozumiem 😉
    Góry najchetniej w formie dłuższego spaceru na Brocken z jego 1142 metrami, jak i urlopy u podnóża Tatr. Niskie Tatry w Słowacji sa calkiem do rzeczy. Bez wyczynow.
    Kilka km ode mnie sa skaly puaskowe, na ktore chetnie wspinaja sie i ćwiczą, czesto tez spadaja, kalecza sie, sanitariusze na piechotę sie przedzieraja, bo karetka nie dojedzie... no cóż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubie góry, ale nie mam ambicji by zdbywac jakieś szczyty w trudzie i znoju. Naprawde wystarczy mi teraz wjechanie na górę wyciągiem lub kolejką linową, podreptanie w okolicy szczytu i pooglądanie krajobrazy. Lubię Tatry po Słowackiej stronie, bo mają znacznie lepszą infrastrukturę niż po naszej. Byłam na Łomnicy, ale kolejką a i tak miałam moc wrażeń.
      Miłego;)

      Usuń
  14. Ach, jak ja Ciebie rozumiem w sprawie zdobywania gór! My zdobywamy swoje góry inaczej...
    Dobrze, że meblowanie i porządkowanie zbliża się ku końcowi.
    Ja niestety nie mogę tego powiedzieć, chociaż bardzo wielki kawał pracy za mną. Dobrej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, to jak na ogólne 60 m kw. powierzchni to ten bałagan trwa u mnie jednak dość długo,a Ty masz przecież znacznie większą powierzchnię do ogarnięcia i nie masz szans by poświęcić temu 100% swego czasu, bo masz i inne rozliczne obowiązki.
      Tak, masz racje, my swoje góry zdobywamy nieco inaczej, zresztą nasze góry różnią się od tych męskich gór.
      Trzymaj się dzielnie!!!

      Usuń
  15. Góry to zdecydowanie nie moja bajka,podziwiam je z bezpiecznej odległości i za żadne skarby świata nie dałabym się namówić na wspinaczkę.Co najwyżej wędrówka po w miarę wygodnych i bezpiecznych szlakach.Fajny stolik:))

    OdpowiedzUsuń