..............stalowej barwy niebo, drzewa prezentują swe nagie już gałęzie a moje pelargonie nadal kwitną i mają jeszcze sporo nowych pączków.
Na dobry początek dnia wysłuchałam Hausera, może i Wam się spodoba?
29 listopada rozpoczął się tegoroczny adwent. Ten rok, naznaczony pandemią jest zupełnie nietypowy - nie będzie bożonarodzeniowych jarmarków, do których Niemcy są tak bardzo przyzwyczajeni, z całą pewnością nie będzie też wielkiego podróżowania pomiędzy różnymi miastami. Ale na pewno w wielu domach znajdą swe miejsce dwa nieodłączne atrybuty adwentu - wieńce adwentowe i adwentowe kalendarze.
Córka już w sobotę przyniosła mi stroik adwentowy, rodem z kwiaciarni.
Typowy wieniec adwentowy składa się z 4 czerwonych świec i zielonych gałązek jodły. Oczywiście mogą być gałązki dekorowane jakimiś błyskotkami. Zielone gałązki symbolizują czas nadziei, czerwony kolor świec ma przypomnieć o męczeńskiej śmierci Chrystusa. Kalendarz adwentowy z kolei ma rolę pedagogiczną - ma uczyć dzieci umiaru w kwestii dawkowania sobie przyjemności. Na każdy dzień z tych 4 tygodni adwentu przypada 1 sztuka słodyczy, np. 1 czekoladowy cukierek lub czekoladka. W okresie adwentu piecze się też dla bliskich i znajomych małe, kruche ciasteczka adwentowe - zwykle w kształcie choinek, półksiężyców , gwiazdek. A w zależności od regionu geograficznego ciasteczka różnią się smakiem. Co bardziej ambitni tworzą też jakieś budowle z ciasteczek, np. chatki.
W okresie adwentu przygotowuje się też na Boże Narodzenie strucle pełne bakalii- na taką typową struclę należy zgromadzić: 500g rodzynek, 150g kandyzowanej skórki pomarańczowej, 100 g kandyzowanej skórki cytrynowej, 200 g posiekanych, obranych migdałów, 8 kropli aromatu migdałowego, 70 ml rumu, zawartość 1 laski wanilii, otartą skórkę z 1 pomarańczy, 200 g marcepanu. I tym wszystkim nadziewa się ciasto drożdżowe. Upieczone strucle owinięte w folię aluminiową spokojnie wytrzymują 2 tygodnie. Osobiście nie przepadam za tymi struclami, wolę same bakalie bez ciasta.
A 6 grudnia do dzieci przychodzi Mikołaj, do niektórych dorosłych także. Nie mam pojęcia co tym swoim dzieciom kupić, oni mają wszystko. Wiem , że słodycze to chłopaki zawsze z zadowoleniem przyjmą, ale podpadnę córce. Do prezentów "podchoinkowych" to się po prostu dołożę, ale co z Mikołajem, w którego i tak już dawno nie wierzą.?
Córce podpadniesz, trudno, kto jak kto, ale Mikołaj ma prawo rozpieszczać dzieci:-)
OdpowiedzUsuńNo tak , Mikołaj jest ponad prawo domowe;)))) I chwała mu za to.
UsuńOj tam, Mikolaj jest raz w roku, wiec corka bedzie miala zrozumienie. Jak pisze Jotka, od tego sa babcie, zeby dzieci rozpieszczac, a mamy wtedy przymykaja jedno oko. :)
OdpowiedzUsuńA zwłaszcza ta babcia jest od rozpieszczania, bo z młodszym to nawet sobie nie pogada. Starszy co prawda nie mówi po polsku, ale przynajmniej rozumie.
UsuńJa tam zawsze w grudniu (i tylko w grudniu) wierzę w Gwiazdora. Gdybym nie wierzyła, to nie dostałabym prezentów pod choinkę...
OdpowiedzUsuńWitaj, miło Cię tu widzieć.Oby częściej. My z mężem to mieliśmy podobno dość dziwne obyczaje, bo robiliśmy sobie prezenty tak zupełnie bez okazji a te "podchoinkowe" to przeważnie były " z zamówienia."
UsuńJa to w ogóle nie jestem przyzwyczajona do dwóch Mikołajów. U mnie w domu rodzinnym raz się dawało prezenty: i ten Mikołaj przynosił je pod choinkę. Aż tu nagle od kilku lat wszyscy każą dawać też prezenty 6 grudnia. Czy to ja coś przeoczyłam, czy to są regionalne zwyczaje? Jak myślisz?
OdpowiedzUsuńIw, wszystko się rozmnaża- Mikołaje również. Gdy byłam dzieckiem to dość długo wmawiano mi, że udekorowaną choinkę przyniósł w nocy Mikołaj a w wigilię gdy siedzieliśmy przy stole nagle był dzwonek do drzwi wejściowych , otwierano drzwi, a pod drzwiami stał worek z prezentami, oczywiście od Mikołaja. Pod koniec mojej podstawówki były w szkole 6.XII . odprawiane Mikołajki no to wtedy Mikołaj już 3 razy był "obecny". Gdy moja córka była mała Mikołaj "objawiał" się dwa razy - w dniu swych imienin, właśnie 6 grudnia i zostawiał coś dziecku pod poduszką no i był drugi raz bo składał prezenty pod choinką. Moi wnukowie jeszcze w ub. roku wychodzili z domu przed wigilią by szukać pierwszej gwiazdki i by Mikołaj miał czas dostarczyć prezenty pod choinkę. Potem na tempo zjadali kolację wigilijną, żeby móc rozpakować prezenty i czym prędzej się nimi cieszyć. Pewien regionalizm związany z postacią Mikołaja jak najbardziej istnieje-w końcu obecna Polska jest zlepkiem 3 zaborów, a obyczaje się przez te lata pod zaborami na pewno kształtowały odmiennie.
UsuńNie ulega najmniejszej wątpliwośći, że do dzieci Mikołaj przychodzi dwa razy...
OdpowiedzUsuńI to głównie dzięki babciom i dziadkom, którzy te dzieci niesamowicie rozpieszczają :-))
No cóż nam innego pozostaje? Uwielbiam te chwile gdy dzieciaki "wreszcie" mogą się dobrać do tych dóbr złożonych pod choinką a uwięzionych w opakowaniach.
UsuńDwie sprawy Anabell, pierwsza to "Nie mam pojęcia co tym swoim dzieciom kupić, oni mają wszystko". Ja to rozwiązałem talonami (bonami, kuponami prezentowymi) do ulubionego sklepu, może w Niemczech jest tak samo. Kupią sobie to, co chcą sami. W Polsce córce i synowej daję kartę prezentową jednej z ich ulubionych firm modowych, a Adasiowi do Leroy Merlin do remontów domowych.
OdpowiedzUsuńA po drugie po raz pierwszy od dawna nie widziałem u mnie Twojego komentarza w sprawie muzyki. Jestem ciekaw, co sądzisz na temat tej Rosjanki, opinię druzgocącą przyjmę z godnością na klatę :D
Oczywiście są tu bony prezentowe, ale stosowane są raczej w kwestii prezentów "poza rodzinnych". Teoretycznie to już duże dzieci, 11 i 9 lat, ale choć wychodzą z domu mrugając porozumiewawczo okiem, że idą szukać pierwszej gwiazdki i by Mikołaj miał czas dostarczyć prezenty, to mają nadzieję, że znajdą pod choinką to czego oczekują, a o czym marudziły przez kawałek roku.Do prezentów "podchoinkowych" to ja się po prostu dołożę a te na 6.XII. to kupię "coś zakazanego na co dzień", czyli np. żelki na metry lub sztuki. Urodziny ich są o tyle niekłopotliwe, że obaj mają konta bankowe i bardzo o nie dbają i największą frajdę sprawia im ich powiększanie, więc przynajmniej z tej okazji mam kłopot z głowy- mogę albo im wpłacić określoną kwotę albo dać gotówkę do ręki.
UsuńNo fakt, opuściłam się nieco w blogowych obowiązkach mam małe problemy z samą sobą. A ta Rosjanka to jakaś Twoja dziewczyna, że jesteś gotów wziąć ewentualną moją złą opinię o niej na swą klatę?;)))))
Miłego;)
"A ta Rosjanka to jakaś Twoja dziewczyna"? Pewnie nie ma mężczyzny, który by o tym nie marzył. Jest śliczna, zgrabna i ma promienny uśmiech. Ale to tak trochę poza muzyką. Tak się dopominałem, bo mój blogerowy kumpel Hoko zjechał wykonanie i film w sposób przerażający, więc się szykowałem na najgorsze.
Usuńpzdr
Niektórzy są tak zakodowani, że krytykują wszystko. Gdy byłam piękna i baaardzo młoda cierpiałam na tę samą dolegliwość, ale z reguły z tego się wyrasta. Co prawda istnieją wyjątki od reguły. Mnie często podoba się to co się innym nie podoba, ale jakoś mi to nie przeszkadza- jak sam kiedyś zauważyłeś przytomnie, nie wszyscy lubią tę samą muzykę. To samo dotyczy każdej dziedziny sztuki.
UsuńStojąc w Wenecji przed dziełem Tintoretta zastanawiałam się dlaczego moja przyjaciółka patrząc na jego obraz łkała ze wzruszenia, a ja (chamstwo absolutne) uważam obraz za "wylizany".
Miłego;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńW razie niezadowolenia córki, zgonisz na Mikołaja. To fakt, że gdy dzieci mają wszystko, co się im zamarzy, kupienie prezentu jest trudne, a słodycze rozwiązują problem.
W moich stronach Mikołaj przychodził w nocy z 5 na 6 grudnia i wkładał prezenty "pod poduszkę" lub osobiście pojawiał się 6 grudnia. W Wigilię natomiast prezenty pod choinkę wkładał Gwiazdorek, którego nikt nigdy nie widział, bo... albo gasło światło, albo odwracano uwagę dzieci.
Pozdrawiam serdecznie.
No właśnie, przecież Mikołaj rządzi się swoimi własnymi prawami. Podoba mi się, że moi wnukowie nadal udają,że ten Mikołaj istnieje.
UsuńSerdeczności;)
Ja bym w takich sprawach z córką nie zadzierał ;) Rodzice mnie straszyli, że Mikołaj przyniesie mi rózgi, bo bywam niegrzeczny. Może to będzie ciekawe urozmaicenie dla dzieciaków, które wszystko mają? ;)))
OdpowiedzUsuńWiesz, że muszę sobie zrobić przerwę z muzyką poważną? Zauważyłem, że dopada mnie rozpacz połączona ze złością za niemożliwość chodzenia do opery. Od dwóch dni w domu panuje niemal absolutna cisza, którą czasami przerwie miauczenie Havy. Aż w uszach dzwoni, ale to tak zwane szumy uszne, do których już się przyzwyczaiłem.
Pozdrawiam cieplutko ;)
Ale oni są grzeczni, naprawdę. To strasznie fajne dzieciaki. I nie wychowani po Bożemu, więc pojęcia rózgi nie znają.
UsuńNo strasznie mnie zmartwiłeś - właśnie wynalazłam Verdiego Rigoletto.
Wiesz, to poszukaj na moim blogu tanga- kilka razy wrzucałam, do słuchania. Tango (jak zauważyłam) stymuluje emocjonalnie i poprawia pracę serca.
Trzymaj się, może już w maju będziesz mógł pójść do opery. Bo zapewne jeszcze Wielkanoc obskoczymy na covidzie.
U mnie rowniez najswiezszym projektem sa prezenty gwiazdkowe. Tyle ze w zasadzie nie ma w rodzinie malych i wierzacych w niego dzieci jako ze moje wnuki maja 15 i pol i niemal 13 lat. Doszly te mlodsze, nalezace do K ale i one juz nie wierza choc dobrze udaja ze wierza.
OdpowiedzUsuńWiec od jakiegos czasu zalatwiamy sprawe "gotowkowo" bo chlopaki tez maja wszystko. Gotowke wkladaja do swych kont bankowych. Wiec niby sprawa prosta a dodatkowa pomoca w jej rozwiazaniu jest odleglosc i celebrowanie swiat na odleglosc bo gdyby sie do mnie zjechali to jednak musialabym cos podrzucic pod choinke.
Tak musze zrobic dla corki i Johna - bo tu beda i wypada by pod choinka cos lezalo. Tylko co? Oni tez wszystko maja a gdy pytam o ich zyczenia to slysze: zastanowie sie. A czas ucieka i nadal nie wiem.
Najgorsze ze zrobilam podobnie bo gdy mnie pytaja to krotko odpowiadam NIC!
Zimno sie zrobilo - dzisiaj w nocy mielismy -2 st. Gdy przyjda do dachu to im tylki niezle przewieje.
Zdrowia zycze.
U mnie w tej chwili jest aż +5, co nie znaczy ,że jest ciepło, bo jest 75% wilgotności powietrza.Właśnie wróciłam ze sklepu i nie mogę powiedzieć, że się zgrzałam po drodze będąc w zimowym okryciu. No na dachu na pewno nie będzie im za ciepło. No wiesz, moi też nie wierzą w Mikołaja, ale lubią dostawać prezenty pod choinkę. A my mamy radochę obserwując ich gdy wpierw rozdają wszystkim prezenty i asystują przy ich rozpakowaniu - bo wpierw oni rozdają nam prezenty swoje odkładając na bok i dopiero potem otwierają swoje i fajnie jest widzieć ich zadowolone buźki.
UsuńZostańcie w zdrowiu;)