..........................ale za poniesione straty moralne nie będę wypłacać odszkodowań.
Doszłyśmy wczoraj razem z córką do wniosku, że covid tym co chorują na niego uszkadza tkankę płucną, lub ich wręcz zabija, a tym co jeszcze nie zachorowali to wyraźnie uszkadza mózg i durnoty wymyślają.
Jeżeli sądzicie, że dość dziwne działania podejmują tylko polskie władze to się mylicie. I jeśli sądzicie, że wszystkie szkoły funkcjonują tu jak w zegarku to też się mylicie. Starszy chodzi do gimnazjum, które ma 12 poziomów, w 12 klasie jest matura.Uczniów ma szkoła 500, więc na każdym poziomie są klasy równoległe, to normalka, o ile się nie mylę. I w ramach obostrzeń pandemicznych, Senat, w piątek wieczorem rozesłał do szkół polecenie, by tak poprzesuwali lekcje aby berlińscy uczniowie nie jeździli wszyscy na godz. 8,00 do szkół, ale z przesunięciem w fazie. Widocznie komuś w Senacie wydawało się, że można to zrobić automatycznie a na dodatek w weekend, bo miało to obowiązywać już od poniedziałku.W praktyce trwało to dwa tygodnie, bo tu wielu nauczycieli naucza nie tylko jednego przedmiotu, niektórzy nawet trzech, no ale skąd Senat ma to wiedzieć??? A tak na marginesie -dyrekcja gimnazjum w każdy piątek przesyła rodzicom wiadomości nt. stanu zdrowotnego uczniów - w gimnazjum Starszego 1% uczniów ma pozytywny wynik testu, oczywiście są na kwarantannie. W związku z poleceniem częstego wietrzenia klas i by różne klasy jak najmniej miały ze sobą kontaktu w klasach zamontowano wieszaki, zamontowano czujniki stężenia dwutlenku węgla i...zezwolono by dzieci przyniosły do szkoły swoje koce i dodatkowo były okryte kocami gdy wietrzenie sali wypada w trakcie lekcji. Poza tym szkoła jest przygotowana do zdalnego nauczania.
Młody chodzi do podstawówki, (1000 uczniów) której program stale nas wprawia w rodzaj stuporu, niekoniecznie z zachwytu. Przy okazji czy ktoś z Was zgadnie o czym nauczyciel mówi na "lekcjach o przedmiocie?" Za to jeśli wystąpi konieczność lekcji zdalnych szkoła zapewniła dzieciom możliwość wypożyczenia laptopów.
Ale w innej podstawówce, też berlińskiej, władze szkolne stwierdziły, że w imię sprawiedliwości i by dzieci nie czuły się stygmatyzowane brakiem laptopa.......szkoła po prostu nie będzie działać.
Podróżowałam dziś metrem - pusto niemiłosiernie, bo jeśli jeszcze ktoś pracuje poza domem to z reguły podróżuje rowerem. Niestety byłam w okolicy, w której i na ulicy trzeba nosić maseczkę. Z ulgą wróciłam do swojej dzielnicy.
Jedno co jest pewne- Sylwestra, jak co roku, pod Bramą Brandenburską nie będzie. To znaczy będzie koncert, ale bez widzów. I będzie transmitowany przez telewizję.
Ale jest coś, co mnie osobiście przeogromnie ucieszyło - w tym roku nie będzie można sprzedawać , kupować i używać w Sylwestra ogni sztucznych . Dotyczy to całego Berlina.
Aktualnie ważą się losy Jarmarku na Breitscheidplatz ( to tam gdzie kiedyś ciężarówka wjechała w tłum ludzi a za kierownicą był zabity polski kierowca), a ukochane Jarmarki berlińczyków na Gendarmenmarkt, pod Pałacem Charlottenburg (byłam tam w ub. roku) i koło Rotes Rathaus już są odwołane. Piszę o tym, bo podobno przyjeżdżało na te jarmarki wielu Polaków.
Odwołany też jest drezdeński Jarmark Struclowy, organizowany od 586 lat - oczywiście z powodu wzrostu zachorowań na covid w Dreźnie i jego okolicach.
A to wspominki z ubiegłego roku, z Jarmarku pod Pałacem Charlottenburg.
No i to "na tyle " wiadomości, jak mawiał klasyk.
Zamknęłam blog, nikt nie jest zaproszony, to mylny komunikat. Nie da się ukryć bloga inaczej. Nie wiem, kiedy otworzę i czy w ogóle to zrobię. Piszę, byś nie czuła się pominięta czy zlekceważona:)
OdpowiedzUsuńUśmiechów i dużo zdrowia:)
Przykro mi to czytać. Ale rozumiem, choć mi smutno z tego powodu. A gdzieś był taki komunikat, że prowadzisz blog tylko dla "wybranych"? Nie widziałam. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś go otworzysz.
UsuńMiłego Jaskółko;)
Nie da się inaczej zamknąć bloga bez komunikatu "Tylko dla zaproszonych", w nowym Interfejsie. Wkurzona jestem, bo to mylne i ludzie pomyślą, że znowu cuda tworzę. Ja go zamknęłam przed wszystkimi, Dlatego gdzie mogłam, to prostowałam. Będę się czasem odzywać, ale na razie... dobrych dni Anabell
UsuńDzisiaj w radiu slyszalam, ze amatorzy kanonad moga sie cieszyc, bo fajerwerki beda sprzedawane i mozna walic do woli, widocznie naciski producentow tego badziewia byly duze. Nie bedzie tylko miejskich pokazow ogni sztucznych, ale prywatni beda, a zreszta i tak nawioza tego szajsu z Polski i Toyka znow bedzie umierala ze strachu. A juz mialam nadzieje...
OdpowiedzUsuńNo nie, znowu będzie kanonada? A ja już się zdążyłam ucieszyć, że będzie spokój.Alem naiwna!
OdpowiedzUsuńPo takim pomyśle ciągłego wietrzenia szkoły załatwiłam sobie plecy od przeciągów. Urzędnicy czasem nie wiedzą co mówią, teoria nie pokrywa się z życiem, tym bardziej, ze niektórzy nauczyciele u nas nauczają w 3 różnych szkołach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i u nas nie będzie łomotu w Sylwestra...
jotka
A pogoda sprzyja by ludzi najzwyczajniej w świecie zaziębić- dziś nawet było słońce, +6 na termometrze, ale odczuwalna temperatura to była +3, bo wilgotność powietrza 70%. Już wszyscy pomału dostają świra od tego życia w cieniu pandemii.No właśnie, po likwidacji gimnazjów to przecież nauczyciele w Polsce kursują pomiędzy szkołami. To wszystko jakieś super chore jest.
UsuńMała to pociecha, że nie tylko u nas chaos🤔. Natomiast zastanawiam się jak u nas będzie się przedstawiała sprawa zakupów przedświątecznych i jarmarków. Dziś byłam świadkiem rozmowy dwóch pan, które mają nadzieję że przed świętami zostaną otwarte galerie. Już sobie wyobrażam tłum ludzi biegających po sklepach, hmmmm sama już niewiem co o tym wszystkim myśleć. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńTak prawdę mówiąc to chyba nikomu by korona z głowy nie spadła gdyby raz święta BN były inne, wybitnie ciche, bez gości, obżarstwa, prezentów, z których i tak potem polowa jest prezentem "przechodnim" lub wręcz ląduje na strychu. Może nie byłoby źle gdyby raz były to kameralne święta. Byłoby to zdrowsze a i oszczędniejsze, bo nie da się ukryć, że czasy idą naprawdę ciężkie, już padło sporo małych biznesów i następne już czekają w kolejce do zamknięcia.
UsuńSerdeczności Anusiu,;)
W grajdolku, i reszcie kraju, tez chaos w szkolach i zeby "nie siac paniki" ministerstwo unika podawania stanu faktycznego, wiec mamy dwie, bardzo rózne rzeczywistosci: oficjalna - kovid w szkolach sladowy i zbierana przez zwiazki zawodowe - dane niepelne, sytuacja coraz powazniejsza. A coby bylo zabawniej, sklepy w strefach wiekszych obostrzen w soboty tylko do 13:30 (dotad byly otwarte caly weekend), wiec ludziska juz sie szykuja na armagedon nowych zakazen.
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest straszne- sklepy powinny być otwarte dłużej, żeby "rozłożyć" napływ klientów. Tu na 10 m kwadratowych powierzchni może być 1 klient, więc ilość wózków jest limitowana , zlikwidowano koszyki i tym sposobem utrzymuje się właściwy stan "zaludnienia" klientami w sklepie.Ciągle mam wrażenie,że teorie spiskowe jednak święcą triumfy.
UsuńOd blisko dziesięciu lat w ogóle świąt nie obchodzę, więc te wszystkie dziwactwa nie specjalnie mnie „ruszają”, choć oczywiście żal mi tych, dla których są ważne.
OdpowiedzUsuńAnabell, tego, co tu się wyprawia nie da się przebić! Najpierw wymyślono to ograniczenie pięciu osób, ale później ktoś przyszedł po rozum do głowy, bo przecież trafiają się liczniejsze rodziny. Później stwierdzono, że to też nie będzie działać, więc teraz jest wersja – pięć osób dodatkowo poza oficjalną rodziną. Ale teraz posłuchaj: przekroczenie tych limitów grozi mandatem! Czyli każdy może się w święta spodziewać kontroli Sanepidu?! Zamknięto stoki narciarskie, ale komuś się przypominało, że pan prezydent jest narciarzem, więc teraz tylko ograniczono ilość osób na stoku. Tak, aby prezydent wraz z przyjaciółmi i obstawą na stoku się zmieścili. A teraz to: szkoły przeszły na zdalne nauczanie, choć wciąż przypomina to działanie na wariackich papierach. I co? Ano jakiś pierdoła pisowski wysyła do nauczycieli wezwanie, aby pamiętali, że mają schludnie wyglądać na tych lekcjach (sic!).
Ja Ci mówię, tego Daukszewicz w listach do hrabiego by nie wymyślił ;)
Trzymaj się cieplutko ;)
No wiesz, tu też można dostać oczopląsu, bo oprócz przepisów ogólnych każdy Land ma własne przepisy covidowe, uzależnione od ilości zachorowań. Nadal przoduje Bawaria. Ja to łapię tylko to co nakazują lub zakazują w Berlinie, bo Berlin jest Landem wydzielonym z Brandenburgii. Ubawiło mnie z tymi nartami- a co by się stało gdyby tak pan prezydent jednej zimy nie poszusował na stoku? Myślę, że wcale nie będą kursować u Ciebie jakieś kontrole z Sanepidu, będą bazować przecież na donosach życzliwych sąsiadów, tak jak od lat funkcjonują Urzędy Skarbowe. Bo sąsiedzi lepiej od Ciebie wiedzą co robisz w swych czterech ścianach. Tu jeszcze nie ogłosili wersji spotkań świątecznych, na razie jest wersja spotkań dwóch gospodarstw domowych, w sumie chyba 6 osób. Nie śmiej się z tego wyglądu - przez te cholerne kamerki doskonale można zobaczyć ,że ktoś siedzi w wyplamionym lub podartym ciuchu lub ma aktualnie na łbie kołtun. Moja córka to nawet robi codziennie makijaż na te wszystkie swoje służbowe spotkania. I dlatego gdy jestem z kimś na Skype nie włączam kamerki- jestem niefotogeniczna.
UsuńDbaj o siebie DeLu, miłego;)
Ja się nie śmieję z „tego wyglądu”, mnie wkurza takie poniżanie nauczycieli, jakby oni nie wiedzieli, kto ich ogląda przez kamerkę i jak trzeba się ubrać. Tak jakby Ci mama przed wyjściem do szkoły przypominała, że masz ubrać czysty fartuszek. Tego pisowca nie interesuje fakt, że te lekcje on-line odbywają się na wariackich papierach, on się martwi, że nauczycielka pojawi się w domowym szlafroku i w papilotach. No kurde, czysty obłęd.
UsuńZ tą kamerką mam tak samo, choć to też jakaś idiotyczna mania ;))) Będąc np. na ulicy nie wyłączysz kamerki, żeby Cię nikt nie widział, choć teraz możesz założyć maseczkę ;)
DeLu, ludzie są różni i naprawdę nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego ile rzeczy można zobaczyć w tej kamerce nawet wtedy, gdy jest ona skierowana tylko na twarz rozmówcy. Przecież na ulicy możesz rozmawiać z kimś i bez kamerki, jeszcze nigdy nie rozmawiałam z kimś z włączoną kamerką gdy jestem na ulicy.
UsuńDwójka moich starszych wnuków od dwóch tygodni uczy się zdalnie. Młodszy, pierwszoklasista, jest z tej formy zadowolony, natomiast trzecioklasista marzy o powrocie do szkoły, o spotkaniu z klasowymi kolegami, o normalności.
OdpowiedzUsuńWypożyczenie szkolnego sprzętu komputerowego to dobre rozwiązanie, szczególnie dla rodzin wielodzietnych.
Obawiam się, że zakończenie tego roku może być bardziej huczne niż poprzednie. Pewnie nie zakażą sprzedaży petard i sztucznych ogni, a amatorów takiej głośnej rozrywki znajdzie się sporo.
Pozdrawiam:)
Tu jest o tyle dziwnie, że często w rodzinie, w której nie ma laptopa dla dziecka jest wypasione playstation, które kosztuje znacznie więcej niż najprostszy laptop. Moi będąc pół roku w Szwecji (tam mimo zarazy chodzili cały czas do szkoły międzynarodowej)korzystali również ze zdalnych lekcji ze swych niemieckich szkół i byli bardzo z tego zadowoleni, bo nie musieli sami przerabiać tego programu. W Niemczech spece stwierdzili, że dzieciom szkodzi (w sensie psychicznym) brak stałego kontaktu z rówieśnikami i dopóki urząd zdrowia zezwala dzieci chodzą do szkół. W ub. roku Sylwester wykończył mnie nerwowo- do samego świtu był huk. Tu jest o tyle zabawnie, że w każdym Landzie może być inaczej- wszystko uzależnione jest i będzie od aktualnej ilości zachorowań.
Usuńtak wielu ludzi narzekało, że święta to udręka, bieganina, koszty, może więc dla nich te ograniczenia będą wybawieniem z "muszę"
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że ci co tak głośno narzekali na ów przymus to teraz będą najgłośniej narzekać. Nigdy u mnie nie było szału ze świętami, bo w mojej rodzinie prezenty sobie robiliśmy bez okazji,nie było spędów rodzinnych z okazji świąt, nie było jakiejś extra wyżerki, bo święta.
UsuńNie miałam oporu by bez powodu upiec tort makowy na któryś dzień wolny od pracy bo się komuś z nas tak zamarzyło.
Trzeba przyznać Anabell, że wirus zrobił straszną rzecz ludzkości. Dla mnie najboleśniejsze jest, jako ekonomiście, że dotknął przede wszystkim ludzi ambitnych, biorących w ręce swoje sprawy i byt, właścicieli mnóstwa małych firm, sklepików.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - można pomyśleć, że to wirus o komunistycznych korzeniach- żadnych małych biznesów, tylko etat w państwowej firmie da ci stabilizację.Wirus to część Natury, która co jakiś czas nam usiłuje przypomnieć, że przy wielu osiągnięciach technicznych i tak przegrywamy z jej możliwościami gdy będzie chciała pozbyć się "niewygodnych lokatorów".
UsuńW moim miescie niemal nie istnieje chodzenie po ulicach, jedynie spacerowicze i biegacze no ale akurat to odbywa sie pojedynczo, natomiast w sklepach czy innych wewnetrznych pomieszczeniach kazdy nosi maseczke - co powoduje iz nie rozumiem dlaczego nasze zarazenie wzrastaja skoro bardzo sumiennie stosujemy maskowanie i dystans.
OdpowiedzUsuńMoje wnuki i dzieci K juz drugi rok szkolny ucza sie systemem online a ja kracze ze ten system , bedac troche zubozalym w porownaniu z normalnym, napewno spowoduje braki w wiedzy. Okrada ich rowniez z innych zajac i kontaktow z rowiesnikami co z pewnoscia nie jest dla nich dobre.
Nie da sie ukryc ze wirus ma negatywny wplyw na kazda strone zycia ale przetrzymac musimy i zdac sie na szczepionke skoro dotychczasowe zapobiezenia nie pomagaja.
Ale mam dobra wiadomosc tez - dobija prawie 2 tyg od licznego wesela i nie ma wogole meldunku o zachorowaniach - czyli udalo sie nam bez konsekwencji.
Pozostan w zdrowiu, kiedys zaraza musi minac :)
Myślę,że w tej starej części Twojego miasta więcej ludzi chodzi ulicami niż tu, gdzie mieszkasz. Tu jednak sporo ludzi chodzi ulicami. Dopóki nie będzie deszczu to sporo ludzi korzysta z rowerów lub elektrycznych hulajnóg.Gdy popsuje się pogoda to ruszą do komunikacji miejskiej.
UsuńWiesz, gdy słyszę o tym, że w Berlinie jest szalenie dużo zachorowań to też się zastanawiam skąd, bo na ulicach którymi chodzę i w sklepach, w których robię zakupy wszyscy są w maseczkach. Ale....Berlin zajmuje 891,8 km kwadratowych, a na tej powierzchni mieszka 3,769 miliona osób- tych co są zameldowani, a dane te są z 30.XII.2019 roku, a wiem, że od początku roku jednak trochę osób przybyło. Rzadko wyjeżdżam do sąsiednich dzielnic- skoro nie muszę to się nie snuję po mieście.
I stąd są częste komentarze czytelników, że Berlin, ten stary, to wcale nie jest ładny, no ale starych dzielnic tu jest mnóstwo i faktycznie niektórym wiele brakuje do urody.Najbliższe mnie domy są z początku XX wieku, kamienica w której mieszkam jest z roku 1900, ta, w której mieszka córka- z 1905 roku, a wszystkie zrewitalizowane. W holu "mojej" kamienicy są dwa kryształowe, pięknie oprawione lustra i piękne żyrandole
a ściany są wyłożone ładnymi kafelkami.
To dobra wiadomość, że nikt z gości weselnych nie zachorował.I niech tak zostanie!!!!!
Ale nadal dbajcie o siebie i bądźcie wszyscy zdrowi.
Współczuję wszystkim, którzy mają dzieci w wieku szkolnym. A przecież jestem w pozycji uprzywilejowanej - mam dostęp do komputera i internetu. Tymczasem wielu ludzi wciąż jeszcze tego NIE MA. Co to za lekcje na smartfonie? Okuliści będą mieli masę roboty.
OdpowiedzUsuńNo przecież dzisiejsze smartfony maja większą moc obliczeniową niż komputery które wysłały astronautów na Księżyc.. A lekcje na laptopie też są jednak lekcjami,pod warunkiem, że prowadzący wie co mówi.
UsuńChyba każde państwo posuwa się w jakimś zakresie po omacku. My mieszkamy w Irlandii i nie do każdej decyzji, jednak w jednym obszarze mamy zdecydowaną przewagę nad Polską (Niemcy zresztą również): To "niecovidowa" służba zdrowia, która nadal działa i zdaje egzamin. Nasza sąsiadka bez problemu idzie na konsultacje ortopedyczne, dostaje skierowania na szereg badań, mimo iż to etap diagnostyki. W Polsce napotkałaby na ścianę p.t. "jest covid, nie przyjmujemy, konsultacje przez telefon jak się dodzwonisz, a jak będzie naprawdę źle, to do szpitala". I jeszcze jedno: Nikt tu nie blokuje informacji (myślę, że i w Niemczech dostęp do nich jest pełny), podczas gdy Polska mataczy przy ilości wykrytych przypadków, ostatnio nawet przestała publikować dane, bo jakiś dziewiętnastolatek wykrył (zliczając dane cząstkowe), że zniknęło 20 tysięcy zarażonych.
OdpowiedzUsuńZ pewnością nie podobałoby się Irlandczykom, gdyby tak jak u Was dokonano zmiany niemal z dnia na dzień, ale z drugiej strony..., gdyby władza zrobiła to, co robi władza w Polsce, to już by nie była władzą.
Od trzech lat mieszkam w Berlinie i codziennie, obserwując z daleka to co się dzieje za Odrą chwalę pomysł mojej córki, że nas do Niemiec sprowadziła.Czy wiesz, że w Polsce potrafią powiedzieć pacjentowi, że aby uzyskał teleporadę u lekarza to musi wpierw przyjechać do przychodni i się na nią osobiście zapisać? Pisała o tym na blogu"Stokrotka", przydarzyło się to Jej synowi.Od trzech lat czuję się się tu "na swoim miejscu", choć niemiecki jest dla mnie tak samo zrozumiały jak chiński. Tu jak najbardziej jest dostęp do informacji i nie ukrywaja, że w pewnych rejonach kraju zaczyna brakowac miejsc w szpitalach bo jest tyle zachorowań. Najbardziej mnie śmieszy gdy co niektórzy znajomi Polacy piszą mi z satysfakcją, że w Niemczech jest tyle samo zachorowań co w Polsce, ale zupełnie do nich nie dociera, że obywateli niemieckich jest 80 milionów a nie 38.Irlandia powinna być dla Polski przykładem choćby tylko w kwestii KRK.
UsuńTeż uważam, że covid bardziej szkodzi ludziom na mózg niż na płuca. W działaniach rządzących brak logiki. Jeden z naczelnych wirusologów prof. Simon powiedział dziś, że ludziom epidemia tak rzuciła się na mózg, że strach mieć pozytywny wynik testu, bo sąsiad może ci powybijać szyby. Trudno w to uwierzyć, ale podobno tak twierdzą jego pacjenci, którzy obawiali się zrobić testy. Sama doświadczyłam agresji ze strony starszego człowieka, bo na pustym placu ćwiczyłam bez maseczki. Pisałam o tym na blogu. Jednak z drugiej strony trudno się dziwić ludziom, gdy zamiast informacji dostajemy dezinformację.
OdpowiedzUsuńBasiu, z jakiegoś względu wielu wielbicieli obecnej formacji nie pełniło za rządów PO żadnych funkcji - bo się do tego nie nadawali. A teraz pełnią i w Polsce jest to co jest.A brak rzetelnej informacji tylko utrudnia jakiekolwiek działania sprzyjające prawidłowemu działaniu służby zdrowia.Nie daje się pracować (niezależnie od branży) w bałaganie i bezsensownych zarządzeniach.
UsuńA propos durnoctwa w Polsce. Przykładem czegoś takiego, co i idiotyzmem trąci, jest śpiewaczka Górniak Edyta, która zapowiedziała wyjazd z Polski, bo wmawiają jej że jest pandemia jakaś i chcą niebawem wprowadzić obowiązkowe szczepienie p-ko covid-19
OdpowiedzUsuńPani Edytka nigdy nie błyszczała intelektem i byłoby dla niej korzystniej by ograniczyła wydawanie z siebie głosu publicznie tylko i wyłącznie do śpiewania, bo jej wypowiedzi są zupełnie nie na poziomie.
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne - caly swiat dzis zyje w bojazni o swoje zdrowie i zycie. To wprowadza chaos do umyslow i do zycia w ogole. Jak dzisiaj zyc? Kazdy z nas ma swoja na to recepte, ktorej nie da sie zrealizowac w aptece.
OdpowiedzUsuńZycze ZDROWKA Aniu :)
Gdyby rzeczywiście cały świat żył w bojaźni o swoje zdrowie to byłoby nieźle, bo ludzie przestrzegaliby wtedy zaleceń chroniących ich zdrowie, a nie wymyślali różne bzdurne teorie.
UsuńI dla Ciebie zdrówka, Alenko!
Musimy się umówić że jest fajnie.
OdpowiedzUsuńTo jedyny ratunek żeby nie zwariować.
Buźka Aniu :-)
Z mego zupełnie egoistycznego punktu widzenia to nie mogę powiedzieć, że jest mi źle, a chodzenie w maseczkach choć nie wywołuje u mnie zachwytu nie jest dla mnie końcem świata.Jakby na to nie spojrzeć to jako osoba żyjąca już w pewnym sensie poza nawiasem nie za bardzo mam na co narzekać.
UsuńTrzymaj się zdrowo, buziaki;)