..................................z raczej wiosenną aurą, ale jednak Święta.
Wczoraj padało, dziś też już zdążyło popadać. Jest +6.
Wigilia była nieco niezwykła. Ale stos prezentów pod choinką jak co roku, wbrew zapewnieniom mojej córki, że w tym roku to nie będzie co "drzewiej bywało". W pewnym sensie nie było "jak drzewiej", bo pierwszy raz w życiu w ramach wigilii lepiłam pierogi - zrobiliśmy "taśmę trójpokoleniową" i nieźle nam to szło.
Potem nastąpił gwóźdź programu, czyli telekonferencja pomiędzy trzema różnymi miastami w Niemczech. W czasie owym najmłodszy rozdawał prezenty, potem było ich niemal komisyjne otwieranie i prezentacja online. I okazuje się, że wszystko było zakupione też online, żeby nie wędrować po sklepach. Trzeba przyznać, że Amazon w tym roku spisał się świetnie, przesyłki trafiały do odbiorcy zgodnie z podanym przez Amazon terminem- nie tylko co do dnia ale i co do godziny. Jednego z moich prezentów nie mogłam zaprezentować, ponieważ dostałam go wcześniej- to komputer. Ale i tak Mikołaj mnie rozpieścił- dostarczył mi od mojej Przyjaciółki taką cudną lampkę,( to już drugi prezent od Niej) regulowaną dotykiem:
od wnuczków pojemny kubek na herbatę ( bo mam wszak dużo pić) a z napisu wynika że jestem "najlepsza na świecie ulubiona babcia".
Córka stwierdziła, że może pościel w taki wzór ukoi moją tęsknotą za moim ukochanym jamnikiem:
a na dodatek załapałam się na taki stojak do przechowywania noży:
A tak w ogóle nieco się rozkleiłam, bo na choince były wszystkie zabawki jakie w czasie wczesnego dzieciństwa wnuczków zrobiłam dla nich a na stole stała taka bombka z cyklu "wioska zimą" - też z tamtego okresu. Oszczędzę Wam widoku wyhaftowanego przed 12 laty bieżnika z motywem bożonarodzeniowym - był zastawiony półmiskami z pierogami.Po orgii prezentowej nastąpiła konsumpcja pierogów i tyle ich zjedli, że już nic więcej nikt nie był w stanie zjeść z tego, co było przygotowane, więc pozostało w lodówce. Potem już tylko dla dorosłych było panforte mojej produkcji i po kieliszku wina.
Panforte to włoski specjał, słodko wytrawny i w wersji dla dorosłych z likierem kawowym w środku. Piecze się go minimum 2 tygodnie wcześniej, przechowuje owinięty w pergamin w temperaturze pokojowej. Ma bogate wnętrze, na które składają się miedzy innymi świeże daktyle, orzechy, czekolada, mąka migdałowa, przyprawy. Przepis znajdziecie na blogu www.facetikuchnia.com.pl Polecam tę stronę z czystym sumieniem, nałogowo z niej korzystam.
Świętujcie dalej, radośnie, na przekór pandemii i pozostańcie w zdrowiu!
Mikolaj dobrze widzial jaka jestes grzeczna Anabell, i spisal sie doskonale.
OdpowiedzUsuńPiekne prezenty, w dodatku pewnie Ci potrzebne.
Wyglada ze mieliscie bardzo przyjemne chwile przygotowawcze, a zimna pogoda nie potrafi ostudzic takich cieplych momentow rodzinnych.
U mnie bylo duzo podobnego, oprocz lepienia pierogow bo mielismy kupne ale super smaczne. Pogoda podobna bo zrobilo sie bardzo zimno, z przyrzekanych "nie bedziemy szalec z prezentami" wyszedl jeden wielki guzik bo kazdy dostal po kilka a z Amazon masz racje - jest doskonalym miejscem na zakupy online - uzywam od lat i zawsze znajde co potrzebuje a dostawy sa nieraz na drugi dzien.
Zainspirowalas mnie do pokazanie moich prezentow ale najpierw musze je sfotografowac.
Ciesze sie ze masz przyjemny ten swiateczny okres, trzymaj sie zdrowo.
No pewnie, uosobienie grzeczności ze mnie;)))))Bardzo mi się podobała ta telekonferencja z rodziną zięcia. Dzieciaki też były szczęśliwe,że mogą pokazać co dostały, zwłaszcza, że część prezentów była właśnie od drugiej babci, między innymi było prześliczne ozdobne metalowe pudło (wielkość A4) pełne najrozmaitszych słodkości.Tym razem Amazon zawiadamiał podając termin dostawy wraz z przedziałem czasowym z dokładnością do 15 minut.Koniecznie pokaż co dostałaś.
UsuńTu też się ma ochłodzić. Gdy wczoraj wracałam do domu (eskortowana przez zięcia i Młodszego) to teoretycznie jeszcze było +4 ale było paskudnie zimno, bo jednak było bardzo wilgotno.Dziś dalszy ciąg świętowania.
Serdeczności dla Was;)
My uzywamy Face Time, takie telefoniczne Skype, od dawna ale teraz gdy pandemia uniemozliwila odwiedzanie sie to jest naprawde bardzo pozytecznym sposobem wzajemnego zobaczenia sie na biezaco. Wczoraj w czasie wigili widzielismy sie z B i jego bostonska rodzina, a dzis rano chlopaki ( bo oni dzis rano otwierali swe prezenty, po tradycyjnemu) otwierali co dostali od nas wszystkich "na naszych oczach".
UsuńFace Time applikacja jest swietna i dobrze ze istnieje w tych niezwyklych czasach.
Tak, pokaze bo mi narobilas na to ochoty, jedynie musze znalesc na to chwile spokoju a stanie sie pewnie jutro rano. Poza tym mam troche innych zdjec ale te przesle Ci emailem.
U B w Bostonie dzisiaj pokojowa temperatura, 20 st C, u nas ponizej zero - dokladnie odwrotnie niz powinno byc.
Coz, nie od dzis wiem ze swiat jest do gory nogami.
Dzisiejszy dzien swiateczny spedzimy bardzo niegrzecznie bo graniem w karty i ogladaniem filmow, zupelnie nie po bozemu.......Ale co tam skoro tak lubimy, co nie?
A na widok mojego grajacego pudla ktore widzialas na blogu, D dostala ataku serca i zabronila mi uzywac, hehe.
Szał prezentów, ale to dobrze, niech dadzą one mnóstwo radości w te święta i dalsze dni. Wesołych i zdrowych Świąt dla Was! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńA do tego jeszcze są to prezenty dobrze przez ofiarodawców przemyślane.
UsuńWszystkiego dobrego Maks, i w domu i na studiach!!!
Czyli wszystko na piątkę z plusem a raczej na szóstkę :-))
OdpowiedzUsuńTak jakby;)I po raz kolejny w życiu doceniłam internet!
UsuńCzyli święta jak najbardziej udane, rodzinne i miłe :)
OdpowiedzUsuńJest radość :) Wszystkiego Dobrego i Zdrowego WAM wszystkim z Podlasia ślę!
Dla mnie to pierwsze takie święta "z telewizora" i kamery.
UsuńTo co prawda już drugie święta bez mojego męża, ale wszyscy się postarali bym w ten czas nie poddawała się smutkowi.
Anusiu, zdrówka i spokoju dla Was, jesteście wspaniałą rodziną i niech ta pozostanie!!!!
Święta inne niż wszystkie, a jednak tradycyjnie sentymentalne. Wiesz cieszy radość innych radosnych osób!
OdpowiedzUsuńJerzy, mam podobnie- cieszy mnie radość innych, nie tylko własna.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuń"Taśma trójpokoleniowa" to coś najwspanialszego, co pamiętam tylko z dzieciństwa. Ach... Nie tylko pierogi bym lepiła, ale nawet cegły w takiej taśmie przewalała...
Pozdrawiam świątecznie.
PS. A w tych otworach w stojaku na noże, do których nie ma dostępu, żeby myć, nie utworzy się z czasem szkodliwy "mikroklimat"?
OdpowiedzUsuńTe otwory są na wylot, można w razie czego wszystko wypłukać wodą, bo przecież będzie to tylko kurz, nie mocuje się w stojaku zabrudzonych noży, tylko czyste i suche.A to drewno jest czymś impregnowane.
UsuńPrezenty miłe bardzo i ścisłe dedykowane, super!
OdpowiedzUsuńU nas tez miało być skromniej, a wyszło jak zwykle:-)
No właśnie- uprzedzano, że będzie skromnie bo przecież były pozamykane galerie( a tu niemal nie ma sklepów "pojedynczych". Zresztą teraz mamy do 10 stycznia otwarte tylko spożywcze sklepy, apteki i banki oraz lekarzy.Ale na szczęście jest Amazon!
UsuńLink nie działa. Myślę, że chodzi o facetikuchnia.com.pl
OdpowiedzUsuńDzięki Moniko, już poprawiłam. A wszystko przez tę sklerozę.
UsuńJak miło zajrzeć i przekonać się, że dostałaś tyle pięknych i przydatnych prezentów, które cieszą oko i będą jeszcze długo sprawiały radość. Na pewno miło Wam było też połączyć się online z rodziną i zobaczyć się, złożyć życzenia, pobyć chwilę razem chociaż w taki sposób.
OdpowiedzUsuńOde mnie nieustannie najlepszego - jak już wiesz :)
Ta rodzinna transmisja była super - było mi milej, że była też druga babcia, która wg mnie jest wyjątkowo dobrą oddana matką i babcią. Moja córka ma naprawdę cudowną teściową!
UsuńSerdeczności;)
Telekonferencje to absolutne błogosławieństwo dzisiejszych czasów, pomyśleć że podczas moich pierwszych zagranicznych wojaży biegałem z kartą telefoniczną do budki, a i tak byłem zadowolony, że skończył się czas automatów na monety.
OdpowiedzUsuńUrzekła mnie pościel w jamniki.
O tak, takie telekonferencje to świetny wynalazek.Córka się śmieje, że odkąd pracuje zdalnie i ma tylko wirtualne kontakty z pracownikami to wydatnie zaoszczędziła na garderobie, co najwyżej zastanawia się który dres danego dnia założyć.
UsuńPościel faktycznie bombowa, a na poszewce na poduszkę króluje jeden sporych rozmiarów jamnik.
Taki stojak na noże muszę sobie kupić, bo nikt mi nie chce podarować ;)
OdpowiedzUsuńUraczono mnie makówkami, już takimi „przechodzonymi”, i jak je lubię (świeżo zrobione) tak teraz nie mogłem ich zjeść a raptem było dzień po Wigilii. Z innych ciekawostek – była rolada (zraz wołowy zawijany). Ja to kręcę, kucharz się zakręcił oplataniem nićmi. Nim się ich pozbyłem, wszystko było już zimne ;)))
Mam dziwny zwyczaj usuwania "sznurków"ze zrazów przed podaniem na talerze. Nie znam "makówek", to chyba jakieś regionalne danie. Stojak do noży to fajna sprawa.Wreszcie nie będę musiała szukać w przegródce szuflady.
UsuńMakówki – duża ilość maku z bakaliami na słodko, przekładana sucharami i całość zalana niewielką ilością mleka. Jeśli postoi za długo w dużej salaterce, z sucharów robi się wręcz niejadalna papka. A całość jest z reguły słodsza od najsłodszej czekolady ;)
UsuńJa stosuję do rolad drewniane szpikulce. Może to śmieszne, ale w domu nie mam żadnej szpulki nici ;)
"tyle ich zjedli, że już nic więcej nikt nie był w stanie zjeść z tego, co było przygotowane, więc pozostało w lodówce" i to jest paradoksalnie dla mnie zawsze trudna decyzja. Mówię najbliższym, nie róbcie tyle żarcia, nie kupujcie. A gdzie tam!! Już w Święta jestem pytany, czy mam miejsce w lodówce, a przecież jestem sam, to mam.I po chwili mam pełne półki z jedzeniem, po które już się więcej nikt nie zgłasza. Ja - człowiek wykorzystujący w kuchni wszystko przeżywam katusze, albo sam zjem wszystko, albo wyrzucę. I co roku jest to samo.
OdpowiedzUsuńTe pierogi miały być również i "na zaś", ale dzieciaki dorwały się do nich niczym małpy do kitu i stwierdziły, że tego dnia będą jadły tylko pierogi, więc to co miało być jeszcze przygotowane oprócz pierogów pozostało w lodówce nie przetworzone. Wpierw wsunęli pierogi z mięsem a potem z truskawkami i jagodami. I tym sposobem zamiast urozmaicenia była tzw. "monokultura stołowa".
UsuńMoje panforte było z kolei tak potwornie sycące (dzieci tego nie jedzą bo to było z wieloma przyprawami i likierem, że więcej niż po plasterku każdy z dorosłych nie zjadł. Ale panforte może spokojnie i 4 tygodnie leżeć na wierzchu luźno zawinięte w pergamin, więc nadal nam, łasuchom, służy.
W mojej lodówce to z reguły króluje światło, zapchany mam tylko pojemnik na warzywa. Ostatnio nie jestem w stanie jeść częściej niż 2 razy dziennie, a zakupy robię raz na tydzień. No i zamrażarkę miewam czasem dość pełną.
Pogoda nastraja bardziej na Wielkanoc niż Boże Narodzenie, ale przecież nie ona była najważniejsza. U nas w tym roku udało się spotkać ze wszystkimi, choć bardzo na raty. I było spokojnie, leniwie i rodzinnie. Jak być powinno. Trochę szkoda, ze czas taki paskudny i nawet perspektywa ferii zimowych, z przymusu przyspieszonych, nie cieszy. Ale przecież "Jeszcze będzie normalnie..." :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńNo właśnie Ewutku, pogoda u mnie ciągle taka, że nie wiem czy to jesień czy bardzo wczesna wiosna. I właściwie jest dość paskudnie.Tu zwykle dzieciaki szły do szkoły 2 stycznia, teraz będą nauczane zdalnie minimum do 10 stycznia, bo nie jest wykluczone, że przedłużą nam lockdown.
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla Was;)
Bardzo hojny ale i praktyczny był Gwiazdor. Nie ukrywam, że o "Panforte" słyszałam pierwszy raz, ale jako osoba uwielbiająca słodycze(w tym i likiery), bardzo miałabym ochotę spróbować. Uściski na Nowy Rok.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w owym Roku Iwonko!
UsuńPrzede wszystkim zdrowia i dobrego nastroju!
Trochę roboty z tym panforte, bo nie łatwo u nas o świeże daktyle, ale te co są można namoczyć na noc w wodzie.
Serdeczności;)