drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 19 stycznia 2021

PTSD, czyli........

................................Zespół Stresu Pourazowego.

Po raz pierwszy to określenie usłyszeliśmy po wojnie w Wietnamie. A pierwsi pacjenci nie byli bezpośrednio lub w trakcie wojny, ale w kilka miesięcy już po jej zakończeniu.

Dziś już wiadomo, że Zespół Stresu Pourazowego może wystąpić nie tylko jako skutek udziału w tak traumatycznym wydarzeniu jak wojna ale po każdej długo trwającej traumie. I jak każda choroba nie musi wcale wystąpić u wszystkich.

W czasach  pokojowych ta dolegliwość dotyka w większości kobiet, bo z reguły to one są bardziej obciążone organizacją życia rodzinnego w trudniejszych czasach, np. teraz podczas pandemii.

Jesteśmy teraz poddawani całej gamie  różnych stresów związanych z pandemią i cały czas się mobilizując  jakoś dajemy radę. Ale gdy wreszcie  pandemia się skończy możemy, w jakiś czas potem, nawet po kilku miesiącach zacząć mieć  permanentnie obniżony nastrój, odczuwać napięcie, mieć napady różnych lęków zupełnie nieuzasadnionych, mieć nawroty uporczywych myśli, odczuwać brak  koncentracji. Po epidemii SARS na  Zespół Stresu Pourazowego cierpiało 10 - 20% społeczeństwa, w tym było trzykrotnie więcej kobiet.

Oczywiście nasuwa  się pytanie jak temu zapobiegać - po prostu trzeba rozłożyć ciężar trwania w stanie  epidemii na wszystkich członków rodziny. A gdy w kilka miesięcy po epidemii zauważymy te objawy u siebie należy jak najprędzej iść do lekarza - psychologa i psychiatry.

A tak trochę dla sportu przejrzałam wykaz różnych epidemii, które trapiły ludzkość od zawsze, ale oczywiście nie wszystkie zostały uwiecznione  na kartach historii.

Zaraza Antoninów,  lata 164 - 180 , 5 mln.zgonów;  Czarna Śmierć, lata 1347 -1351, 25 milionów zgonów;  Ospa prawdziwa-dwie epidemie,1520 i 1979 , w sumie 56 mln;
Wielka zaraza w Londynie-1665-66 -100000;  Hiszpanka-1918 -20, wg jednych źródeł zmarło 40 -50 mln, wg innych 100mln;   Grypa  Azjatycka-1957-58, 1- 2 mln;  Grypa Hong Kong- 1968 - 70, w sumie 4 mln;   Rosyjska grypa 1977-78 , 1 mln; SARS- 2002-2003, 800 osób;   Świńska grypa- 2009-2010, 284.500;  Ebola-2014-16, 11.300; Cholera- tych epidemii w latach 1817- 2018 było  7, 1mln zgonów. HIV/AIDS od 1981r zmarło 35 mln, epidemia nieopanowana;  MERS 2015r 858 zgonów, epidemia nieopanowana, 
covid-19 , 2019- nadal trwa r, stan na 17.XII2020 r to 1 630 521 zgonów, epidemia nieopanowana.

Pogoda u mnie taka, że nawet kijem by mnie nikt z domu nie wygonił - przed kwadransem lał deszcz, jest +1, a teraz pada śnieg a moje zwariowane pelargonie-nadal kwitną. Właśnie je "obfociłam"-ta szarość to właśnie  sypiący śnieg


A ja odganiam dziś stres  andyjskimi i hiszpańskimi rytmami:



Miłego dnia dla Was.


19 komentarzy:

  1. Ja zyje z takim PTSD, spowodowanym czym innym a nie panedemia z ktora psychicznie radze sobie dobrze, a wlasciwie psychicznie nie odbija sie na mnie.
    Co chce powiedziec - tak, udreczy, umeczy, o malo nie zabije.
    Naleze do tych co przeszli HongKong i przezyli.... To moja jedyna grypa w zyciu wiec moze mnie zahartowala?
    Wczoraj u mnie bylo +16 i otwarte okna.
    Doprawdy nadzwyczajne te Twoje pelargonie i godne podziwu - zycze im dlugich lat zycia i pieknosci. Tobie tez, Anabelko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta pandemia dorwała w sytuacji gdy już się przyzwyczaiłam do samotności i odosobnienia. Jakoś się utrzymałam w pionie będąc tu bez nikogo ale za to z pandemią.Raz w życiu miałam prawdziwą grypę, w styczniu 1989- od tej pory regularnie się szczepię, na samo wspomnienie tego co wtedy było robi mi się słabo-trzy tygodnie w pozycji horyzontalnej, codziennie zastrzyki, tyłek podziurawiony jak rzeszoto, a przewrócenie się z boku na bok- wysiłek niczym wspinaczka na Mont Everest. No nie- ja protestuję! +16, a tu znów u mnie pada, już mam całą loggię zalaną deszczem i tylko +1.

      Usuń
  2. Osobiscie uwazam, ze obecny stres wywoluja glownie media i politycy, z samym covidem lepiej bysmy sobie poradzili bez ich "pomocy"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno jest działać, gdy jest pandemia- ostatnia pandemia była wszak 100 lat temu. Epidemie, które dotykają w jednym czasie jeden lub dwa kraje to kaszka manna z bananami, bo nie dezorganizują tak życia. Bo to nie politycy dezorganizują a fakt, że wirus jest ciągle w natarciu i to w tylu krajach jednocześnie. Mogłabym powiedzieć jak niektórzy,że to bujda z tym covidem, bo póki co nie choruję, moja rodzina też nie, ale skądś się ci nieboszczycy biorą, nie sądzę by spadali z nieba.
      Miłego;)

      Usuń
  3. Coś w tym jest, obserwuję u znajomych objawy stresu pourazowego, niektórzy gdyby mogli, nie wychodziliby z domu.
    Odporność psychiczna bywa różna, niektórzy nauczyciele naprawdę boją się wrócić do szkoły...zresztą ciągle ktoś jest na kwarantannie lub w izolacji.
    U mnie 3 stopnie w plusie, ale na razie nie wieje, rano pięknie śnieżyło, ale już się wszystko topi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest apel by maksymalnie ograniczyć wychodzenie, co mnie akurat odpowiada. Zimy w Berlinie są dość dziwne- temperatura +5 a zimno tak, jakby było poniżej "0" bo jest z reguły duża wilgotność i tu zawsze wieje. Poza tym tu jest chyba pora deszczowa jak nie leje to przynajmniej mży, a czasem nawet nieco śnieży.Ja się nie dziwię, że nauczyciele boją się wrócić do szkoły- nie wiadomo w jakim kręgu były dzieci, czy czegoś nie podarują nauczycielom. Moi nie chodzą do szkoły, uczą się zdalnie i w taką "zapyziałą" pogodę nie wychodzą na spacery- place zabaw zamknięte a dla 10-12 latków zwykły spacer to mordęga.
      Dużo czytam, słucham muzyki, piszę na drugim blogu, tym "grafomańskim" jak go nazywam. I nawet mam często dzień za krótki. Poza tym po pół roku spędzonym tu samotnie już żadne lockdowny mi nie straszne.

      Usuń
  4. Nie wiem, czy to juz stres pourazowy, czy odezwala sie moja zmora, w kazdym razie czuje sie bardzo chora, jak nigdy wczesniej. I chociaz na moje zycie ta pandemia ma niewielki wplyw, bo zyje jak dotychczas (no prawie), moge pracowac, to jednak juz nie wytrzymuje tego napiecia, mojego i wszystkich dokola. A konca niestety nie widac, ani nawet nadziei na szczepienia. W ogole nie ma na nic nadziei, ta pandemia jeszcze bardziej podzielila ludzi. Polityka wykorzystuje ja do wlasnych celow i jeszcze wiekszego upodlania ludzi. Nie chce sie zyc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Charakterystyczne dla stresu pourazowego jest to, że dopada człowieka wtedy, gdy trauma minie- często nawet w kilka miesięcy później. Nie mają na mnie wpływu napięcia innych, bo większość czasu jestem sama.Dopadła mnie ta pandemia nie tylko wtedy gdy byłam w stresie bo mąż umarł, ale jak wiesz zostałam tu w Berlinie sama, bo moi byli 6 miesięcy w Szwecji. Poza tym jestem z natury fatalistką- co ma być to będzie niezależnie czy będę się tego bała czy nie. Poczytałam kilka mądrych rzeczy napisanych przez mądrych lekarzy, przestrzegam zaleceń i...tyle.
      Gdy napisałam na samym początku, że ta zaraza potrwa 1,5 roku lub dwa lata to mnie obsobaczono. A ona tyle potrwa. Jutro będzie przełożona z 25,I. narada p. Merkel z przywódcami krajów związkowych, bo wszędzie szpitale zaczynają się zatykać na oddziałach intensywnej terapii. Będą nowe obostrzenia, zależne od ilości zachorowań. Najwięcej szkody wyrządzają jednak durne wymądrzania się anty maseczkowców, anty covidówców i t.p.W piątek idę na badania przedoperacyjne bo mi mają zrobić w trybie pilnym zaćmę, ambulatoryjnie. I jedyny problem dla mnie- mam być na 8,30 rano, a ja przytomnieję z reguły około 10 rano. Załamka kompletna.
      Anuś- głowa do góry - będzie co ma być, tylko spokój może nas uratować;)

      Usuń
  5. A ja mam czasem takie dni, że żadna siła mnie nie jest w stanie wygonić z domu... Robię zakupy na kilka dni i mam pretekst, by nie wychodzić. Ale mam też czasem tak, że chodzę i marudzę, by ktoś mnie wyprowadził na spacer - bo sama nie chcę wyjść... I ostatnio, w tę największą śnieżycę i przy mrozowym przedtakcie, Rajski z wielkim poświęceniem poszedł ze mną na rundkę dookoła osiedla...
    A jutro wracam do pracy. Tak fizycznie, bo mam maluchy. I niby się cieszę, a jednak nie do końca.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wychodzę z domu w taką zapyziałą pogodę, bo taka pogoda sprzyja wszystkim wirusom, zaziębieniom itp. Zima to jest dla mnie dobra tylko w marcu i koniecznie w górach. Wychodzę raz na tydzień do sklepu na zakupy żywnościowe , oczywiście już w kolejce przed sklepem jestem zamaskowana. Każdy sklep ma własny limit klientów, którzy mogą być jednorazowo w sklepie- 10 m kw. na 1 klienta powierzchni sprzedażowej, wolno tylko wejść z wózkiem zakupowym- nimi limitują ilość klientów. Tu ani maluchy ani "dużuchy" nie chodzą do szkół-wszystkie lekcje zdalne, nawet sport, lekcje fortepianu i gitary. Moi dorośli zdalnie pracują, dwójka wnuków też- córka ma już tego po dziurki w nosie.
      Serdeczności Ewutku;)

      Usuń
  6. Posłuchałam Pani rady i zweryfikowałam wiadomość. Niemcy rozważaja możliwośc ...izolowania w gettach tych którzy nie chca się zaszczepić, nie przestrzegają kwarantanny itp. Dobrze ,że Pani się do nich nie zalicza bo dzięki Pani mam kolejną perspektywę z jakiej ktoś widzi Niemcy .
    Zespół stresu pourazowego...pojawił się wraz z z postępem , poczuciem bezpieczeństwa itp. Człowiek zmuszony do niuestannej walki o byt, zmagający sie wciąz z trudnościami uodparnia się a ludzie przyzwyczajeni do pewnego luksusu, nie radzą sobie gdy go zabraknie. Co by było jak by ci ludzie musieli zabić kurę by coś zjeść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabiliby tę kurę, zabili.Głód to dobry nauczyciel. wbrew pozorom.

      Usuń
    2. My kobiety pewnie byśmy zabiły ale patrząc na wielu nowoczesnych panów....raczej by umarli z głodu . Dzieci teraz nie wychowuje się by były odporne na stres, w sumie bezstresowe wychowanie hoduje pacjentów szpitali psychiatrycznych itp.

      Usuń
  7. A ja jestem zupełnie inny, ja się pogodą nie przejmuję, jak idę na spacer do lasu.
    Jedynym powodem, który zatrzymałby mnie w domu, jest wielki deszcz lub burza. A tak to odpowiednia kurtka, dobre buty, kaptur i na dwór. Szczególnie, że rzeczą niebywałą jest fakt, że wtedy jest najlepsze powietrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochany, mieszkasz w lesie(prawie). Ja musiałabym wpierw do tego lasu dojechać., tu co prawda tylko 5-8 km. Ale generalnie zima to nie moja pora roku, w zimie jestem na wpół martwa.Najchętniej bym calutką zimę przespała i tak mam odkąd pamiętam. Zimę akceptuję tylko w marcu jeśli jestem aktualnie w górach.Góry i słońce mobilizują mnie do wędrowania.Wiem, mam świra.
      Serdeczności;)

      Usuń
  8. Nie mam pojęcia, czy moja depresja mieści w sobie stres pourazowy, czy jest wynikiem takiego stresu, bo ja z nią żyję co najmniej 30 lat i różne doły życiowe, które zaliczyłam, wpadały w tę depresję. Nigdy jej nie analizowałam, nigdy też nie myślałam o sobie -jestem w depresji ( ale wiedziałam, że ją mam i muszę uważać). Co najwyżej myślę teraz: "Oho, zbliża się" i w zarodku ją "duszę", stosując wypróbowane metody.
    Pewnie dlatego pandemia nie dobija mnie psychicznie, biorę ją jako zło, które minie. Samotność jest moją druga naturą, nie ciągnęło i nie ciągnie mnie do ludzi.
    Rozumiem ludzi, którym źle, którzy męczą się, którzy mają doła, którzy mówią, że zaraz zwariują. To stany przed depresyjne. Rozumiem, że czują się zniewoleni(denerwuje mnie to słowo), uwięzieni, że chcą wrócić do dawnego życia. Nie rozumiem tylko jednego- ludzie dorośli, wiedzą, że w życiu są różne sytuacje, że nie zawsze jest święto i nie potrafią spokojnie tego przeczekać. Tak, każdy ma inną wytrzymałość psychiczną, ale założę się, że w swoim życiu nie takie "pandemie' przeżywali i jakoś przetrwali. A teraz szerzy się jakiś obłędny pesymizm. Chciało by się napisać- ludzie więcej wiary w siebie, więcej wiary w innych...Nie dajcie się otumaniać teoriami spiskowymi i głupimi komentarzami o szczepionkach i ubezwłasnowolnieniu ludzkości...uwolnijcie swój rozum od "cienia mgły".

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem z natury pesymistką i fatalistką- to mi jednak bardzo ułatwia życie i mam dzięki takiemu podejściu stosunkowo mało rozczarowań. A czasem to nawet jestem mile zaskoczona jak coś pójdzie dobrze.Nie czuję się zniewolona różnymi ograniczeniami wynikającymi z sytuacji pandemicznej - rozumiem to, staram się jak najwięcej dowiedzieć na ten temat z wiarygodnych źródeł (są takowe) a poza tym mam sporo wiadomości z dziedziny medycyny i rozumiem różne mechanizmy.Poza tym nie jestem z natury panikarą. Gdy czytam te teorie spiskowe i te bzdury to mnie nosi-i rozumiem chęć władz do cenzurowania treści ogólnie dostępnych. Bo jeśli komuś własnego rozumu nie starcza i wierzy, że szczepionka to chipowanie ludzi, że RNA wirusa wnika w nasze DNA to naprawdę - ręce i piersi opadają. Napisałam Ci u Ani Bzikowej, że Cię popieram i to jest prawda.
    Trzymajcie się z Jaskółem zdrowiutko;)

    OdpowiedzUsuń