drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 29 listopada 2021

Rozpoczął się Adwent

 

Taki kalendarz adwentowy dostałam wczoraj od dzieci. To "herbaciany" kalendarz, każda z 24 herbatek jest inna. Na opakowaniu każdej z nich podana jest temperatura wody, którą herbatę należy zalać oraz  czas parzenia. Dziś rozpoczęłam od herbatki "China Milky Oolong", którą  zalewa się wodą o temp. 75-80 stopni C i parzy się ją od 1 do 3 minut. Trochę masakra dla mnie, bo zwykle zapominam o tym, że sobie zrobiłam herbatę i każda dojrzewa  zawsze baaaardzo długo. Zwykle  za długo.

I uświadomiłam sobie, że czas jakoś szalenie szybko mija i w tym roku będziemy obchodzić już trzecie święta  BN bez obecności mego męża. A świadomość tego boli tak samo jak w 2019 roku. I po raz drugi nie przyjedzie do nas teściowa mojej córki i zapewne  znów będą święta przy Skype.

Na dziś jest zwołane pilne posiedzenie  grupy państw G-7. Ministrowie zdrowia  Francji, Japonii, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii, Włoch i Kanady będą  naradzali się nad przedsięwzięciem wspólnych działań w związku z nowym , ujawnionym wariantem koronowirusa covid-19, nazwanym Omikron. Wspólnie będą się zastanawiać jakie przedsięwziąć obostrzenia, żeby się paskudztwo nie rozprzestrzeniało po świecie.

Wiadomo już jakie są jego pierwsze objawy, są to : zmęczenie, ból głowy, drapanie w gardle, objawy lekkiego przeziębienia.   No i jest równie  zakaźny ów Omikron jak i mutant Delta, choć zdaniem pani dr Angelique Coetzee z RPA, która pierwsza go odkryła u swojego pacjenta,  jest raczej mniej  groźny w  sensie powikłań. Pani dr Coetzee przez ostatnie 8 tygodni już nie miała wśród swoich pacjentów ani jednego przypadku covid-19 i dopiero 22.XI trafił się pacjent uskarżający się właśnie na  zmęczenie, ból głowy itp. objawy. U niego i jego najbliższej rodziny wykryto koronawirusa i poddano próbkę sekwencjonowaniu. No cóż, powiedziałabym, że miłość koronawirusa covidu do ludzi jest naprawdę ogromna.

Wczoraj była pierwsza niedziela Adwentu. Co prawda  trudno by było naszą rodzinę  zaliczyć do osób przypisanych do jakiejś określonej religii, ale pewne tradycje podtrzymujemy, bo się nam podobają. Na przykład dekorowanie mieszkania wieńcem adwentowym, spotkanie rodzinne na wspólnym obiedzie lub obiado-kolacji w pierwszą niedzielę  Adwentu. Tu mam prośbę - oszczędźcie mi czytania uwag w rodzaju, że nie rozumiecie po co my to robimy - ja się  nie  wkręcam  z uwagami na temat po co chrzcicie  dzieci, posyłacie je do komunii itp., po co spotykacie się całą familią przy stole z 13 daniami bożonarodzeniowymi, bo uważam, że macie do takiego działania prawo, to  Wasza sprawa, nie moja. I tak z ręką na sercu, ani mnie to grzeje ani ziębi.


 A tak się prezentuje mój adwentowy "wieniec". Gdy odnajdę gdzie upchnęłam malutkie  bombki to je jeszcze doczepię. Podejrzewam, gdzie są, ale musiałabym się po nie  bardzo mocno schylać, a to mi jakoś szkodzi na kręgosłup. Chyba  się postarzał bardziej niż moja psyche. Poczekam aż wpadnie któryś  z chłopców.

Nie wiem czy Was to zaciekawi, ale dodam jeszcze kilka słów na temat  wieńca adwentowego. Okrągły kształt symbolizuje nieskończoność, gałązki wiecznie  zielonych iglaków są symbolem życia i wspólnoty, 4  świeczki zapalane w kolejne  niedziele symbolizują zbliżanie się do prawdziwej światłości, czyli do  dnia narodzin Jezusa. Nie szkodzi, że wcale nie narodził się tego właśnie dnia- badania  twierdzą, że nastąpiło to kilka miesięcy wcześniej, zapewne w sierpniu. Pierwsza  świeca symbolizuje nadzieję, druga pokój, trzecia radość, a  czwarta- miłość.

Historia  wieńca adwentowego nie jest długa- po raz pierwszy powstał w 1839 roku. Johann Hinrich Wicherna, niemiecki pastor i teolog, prowadził w Hamburgu świetlicę dla sierot. Chcąc umilić dzieciom czas oczekiwania na Boże Narodzenie zawiesił w świetlicy duże koło ,  w którym osadził 24 świece i każdego dnia zapalał wraz z dziećmi 1 kolejną świecę i przy zapalonych świecach wspólnie odmawiali modlitwy. Z czasem zamiast 24 świec zostały 4, symbolizując niedziele poprzedzające Boże Narodzenie. W niektórych regionach każda ze świec ma inny kolor, ale teraz  najczęściej wszystkie są jednego koloru, białe lub czerwone, a wieniec udekorowany jest również szyszkami, bombkami i  maleńkimi świecidełkami.


 A dziś trochę "christmasowej muzyki" w  wersji  jazzowej. Jazz też jest dobry na wszystko, zupełnie jak muzyka Mozarta.

Dobrego nowego tygodnia Wszystkim.





33 komentarze:

  1. Kalendarz spełni u Ciebie role koncentracyjną, będziesz musiał pamiętać o czasie.
    Pomysły na kalendarze adwentowe są przeróżne, niektóre bardzo oryginalne. Widziałam kalendarz z bajeczkami na każdy dzień, ale mój wnuk jeszcze zbyt mały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotychczas co roku chłopcy mieli kalendarze "słodyczowe"- część z nich robiłam sama i była to mrówcza praca, bo nie dość, że haftowałam tło to jeszcze każda kieszonka na słodycze musiała być wyhaftowana, no chyba, że była to mini torebka z kordonku.

      Usuń
  2. Ten on nazywa sie omikron, a nie omrikon. No wiem, ze literowka, ale brzmi smiesznie. Niemcy juz rozwazaja wprowadzenie obowiazku szczepien, skoro apele nie pomagaja i antyszczepy wiedza swoje. Jestem za, a sama mam juz termin na boostera 8 grudnia czyli po 5 miesiacach, bo takie jest zalecenie odgorne z racji pojawienia sie omikrona. Mam nadzieje, ze nie zachoruje przez te kilka dni.
    Ja nie mam zadnych ozdob swiatecznych, kiedys mnie to bawilo, teraz mam gdzies, moze bedzie mi sie chcialo przyniesc z piwnicy malenka choineczke, a moze nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, przymierzają się do wprowadzenia obowiązku szczepień, już nawet jakaś ankieta była i 69% respondentów wyraziła opinię, że szczepienia powinny być obowiązkowe Popatrz, szczepienia dzieci przeciw wirusówkom wszystkim są obowiązkowe, więc osobiście nie widzę problemu z wprowadzeniem obowiązkowych szczepień w trakcie pandemii.Mało kto wie, ale badania nad szczepionką zaczynają się już w chwili jej opracowywania nim ktokolwiek poda wiadomość, że nad taką szczepionką pracują.Owszem, raz Japończycy podali młodzieży nie sprawdzoną dostatecznie szczepionkę p. grypie i było sporo przypadków śmiertelnych, ale nauka nie poszła w las i teraz już bardzo wcześnie zaczynają się badania, nie tylko na myszkach czy świnkach morskich.Ja mam na balkonie mini iglaczka, więc go z okazji świat może w coś "ubiorę", a w pokoju sobie przywieszę jedną gwiazdkę. Wszystko po to, żeby mi czasem nie przytargali do domu choinki, którą musiałabym potem ubierać a na końcu rozbierać.

      Usuń
    2. Moja to gotowiec, juz ubrana i niegdy nie rozbierana, wiec dosc wygodna na moje lenistwo i niechciejstwo swiateczne. ;)

      Usuń
    3. Moja wieczyście ubrana została w piwnicy w Warszawie.

      Usuń
  3. komplet herbatek jest fajny, przypomina mi krakowską kanapkę C.K.Browar, gdzie można zamówić zestaw piwa do degustacji, taka gustowna deseczka, na niej pięć ćwiartkowych kufelków z piwem, kraftowym, prawdziwym, warzonym w podziemiach budynku, każde inne...
    z tym parzeniem herbaty mam tak samo, nawet zieloną zalewam wrzątkiem, bo mi się nie chce tego pilnować, ponoć profanacja, trudno, są czajniki z odpowiednim termostatem, który pilnuje tych temperatur, ale akurat nie mam, więc proceduję na chama...
    wieniec też ładny, kiedyś nie wiedziałem, z jakiej to okazji, ale to bez znaczenia, kilka lat temu nawet powiesiliśmy taki na drzwiach, rzecz jasna bez żadnych religijnych konotacji, czysta estetyka i tyle, wisiał długo, może nawet ponad rok, w końcu się zesechł, zmurszał, wykruszył i trafił do utylizacji...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. */errata: nie "kanapkę" tylko "knajpkę", ale to może dlatego, że w środku są takie wygodne kanapki do siedzenia, w letnim ogródku są krzesła, ale też wygodne...

      Usuń
    2. Mój czajnik ma co prawda możliwość, by mu przerwać zabawę przy określonej temperaturze, ale musiałabym przy nim sterczeć z tej okazji. Pomijam już fakt, ze 95 razy na 100 zaleję herbatę wrzątkiem i.......zapomnę o tym, a herbata jakaś niemrawa i nie krzyczy, by ją wreszcie wypić. Okazało się, że sklep z herbatami mam stosunkowo niedaleko od domu, a oprócz herbatek są tam przeróżne czekolady- między innymi czekolada wiśniowa- napaliłam się na nią niemiłosiernie - jest pyszna.Może się tam "przelecę" gdy będzie lepsza pogoda.
      Miłego;)

      Usuń
    3. klasyczna /chińsko - japońska/ szkoła zaleca parzenie zielonej herbaty wodą poniżej temperatury wrzenia, po prostu gdy się zagotuje, trzeba odczekać kilka minut, aż odrobinkę przestygnie...
      ale za to Wietnamczycy pokazali mi kiedyś inny sposób:
      herbatę zalewa się odrobiną wrzątku, miesza patyczkiem, czy łyżeczką i tą wodę się zlewa... po czym znowu te listki się zalewa, też wrzątkiem, do jednej trzeciej naczynia, po czym przykrywa i czeka parę minut... potem to, co jest zalewa się do pełna, znowu wrzątkiem i gotowe...
      nie mam tak wrażliwego smaku, jak zawodowi degustatorzy herbaty, więc trudno mi powiedzieć, jaka jest różnica, ale sposób jest dość spektakularny, robi wrażenie eksperckie...
      ale to jeszcze nie koniec, bo Wietnamczycy to narodek oszczędny i po wypiciu herbaty zalewają to, co zostało jeszcze raz, tym razem już bez ceregieli, od razu do pełna i wrzątkiem, rzecz jasna...
      miłego :)

      Usuń
    4. Ostatnio i tak piję najczęściej wodę mineralną- przynajmniej nie muszę pamiętać czy już zalałam herbatę czy nie. Mam zasadę,że gdzie ja- tam moja butelka z wodą. Mam po prostu obowiązek wypijania 2 l WODY dziennie. Masakra, bo ja z tych, co mogą cały dzień oblecieć kubkiem kawy i pragnienia nie czują. To bardzo złe przyzwyczajenie ale ciężko mi idzie zmiana obyczajów.W szpitalu to mnie wręcz chcieli do kroplówki podłączyć, najlepiej na stałe.

      Usuń
  4. bialy maly tajfun to blog Polki mieszkajacej w Chinach zna siena herbatach jak malo kto ,nawet kursy parzenia prowadzila dla rodowitych mieszkancow na uniwersytecie w Kunmingu .Serdecznie polecam ona prezentowla jakies herbaty ,ktore mozna parzyc nawet 8 razy I za kazdym razem napar ma inne walory.

    OdpowiedzUsuń
  5. Małe sprostowanie...
    Pastor Wichern działał dokładnie 100 lat wcześniej, wieniec ze świecami zainstalował w roku 1839. Około roku 1920 zwyczaj przejęli katolicy.
    Źródło = https://en.wikipedia.org/wiki/Advent_wreath

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za sprostowanie, powieliłam błąd ze źródła, z którego czerpałam wiadomość.Ale nie zauważyłam, by katolicy obchodzili w jakiś sposób Adwent- zapewne dlatego nie wiem, że jestem z kościołem b.mało związana, głównie faktem, że jestem ochrzczona i przystąpiłam do I Komunii.

      Usuń
  6. Lubie herbate, ale zielonych nie potrafie degustowac. To nie nasza europejska tradycja. My to jednak czarna.
    Zielona, umiejetnie przygotowana ze szczypta soli , zapodala mi raz kolezanka Chinka. Pilam ja w filizance ciut wiekszej niz naparstek. Bardzo smaczne to bylo, ale ... kto by sie we wspolczesnych czasach bawil w tak dluuuuga celebracje zwiazana z przygotowywaniem herbaty? W krajach azjatyckich to wielka umiejetnosc, a u nas zagotowana woda i po sprawie.
    Natomiast czarna- raczej nie jest az tak wymagajaca. Zalewasz wrzatkiem, czekasz i pijesz. Raz zakupilam turecka. Mozna bylo parzyc ja dwukrotnie. Za drugim razem nabierala, czy tez uwalniala miodowy posmak.

    W zwiazku ze szczepieniami. Moga nas szczepic ginekolodzy, i slyszalam, ze tez weteryniarze... znam osobe, ktora ma termin na szczepienie u swojej ginekolog, ale z tymi weterynarzami to nie wiem, czy to nie fake news, Raz pisalas, ze szczepienia niedokladnie przeprowadzane byly, bo nie taka dlugosc igiel czy cos w tym stylu.... juz sobie wyobrazam te szkolenia na temat dlugosci igly, czy tez kacie wbicia sie w skore, u tych wszystkich mogacych nas szczepic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez wiele lat szczepiłam się p. grypie u weterynarza. Każdy wet.umie robić zastrzyki i nawet pobiera krew z żyły, dodatkowo bywa chirurgiem.
      Co do tej szczepionki- ona nie jest poporcjowana, jest w zbiorczych pojemniczkach a poza tym trzeba ją rozcieńczyć.Druga sprawa - nie jest obojętne miejsce, w które należy się wkłuć -wkłucie ma być w mięsień ramienia, więc igła musi być dłuższa nieco nic standardowa do szczepionek p. grypie.Trzecia sprawa- przy rozcieńczaniu nie wolno potrząsać pojemnikiem ze szczepionką by się "rozcieńczalnik" dobrze wymieszał z samą szczepionką.Doczytałam się, że do pobierania rozcieńczonej szczepionki-igła ma być krótsza a do wstrzykiwania w ciało pacjenta musi być dłuższa, by dotarła do mięśnia. Lekarz , który nas szczepił w Centrum Szczepień tą trzecią dawką, wpierw mi wymacał gdzie mam ten mięsień i dopiero wtedy się wkłuł.
      W centrach szczepień kto inny szczepi, a inna ekipa przygotowuje strzykawki ze szczepionką. Kąt wbicia igły ma znaczenie głównie przy zastrzykach dożylnych. A tak w ogóle to domięśniowe (tylko przy tych w pośladek trzeba uważać by nie wkłuć się zbyt blisko nerwu kulszowego) i podskórne zastrzyki nie są żadną filozofią- też je potrafię robić i robiłam mężowi. Co do herbaty - nie jestem amatorką "prawdziwej", piję głównie owocowe.
      A zieloną to lubię parzoną razem z opuncją figową.

      Usuń
    2. Wiem, ze weterynarz umie robic zastrzyki. Wuj tak robil mojej mamie , a swej siostrze. Wtedy szlo o przeciwbolowki.
      Pisalas tez, ze zastrzyki ( szczepienie covidowe) byly blednie wykonywane, a robili je w koncu ludzie majacy z medycyna cos wspolnego . Myslisz, je teraz sie to zmieni? Ze wet, lekarz ginekolog ma swiadomosc, jak nalezy ow zastrzyk poprawnie wykonac? Na sposob jaki opisujesz?

      Usuń
  7. Ja chyba nie jestem zbyt dobra matka, bo kalendarz adwentowy zrobiłam Mlodemu tylko raz że słodyczami. Potem stwierdziłam że to był bardzo zły pomysł, bo w święta nie tknął słodyczy i był zaslodzony. 😂 Ale z herbatkami ooooo fajny pomysł. Ja parze w czajniczku specjalnie kupiłam sobie. Choć kiedyś też gotowałam żeby uwolnić aromaty, ale to było dawno temu i nie pamiętam już tak naprawdę całego procesu, więc przemilczę. 🤔 Miłego dnia i dobrej pogody. Trzymaj się cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale te słodycze w kalendarzu to są mikroskopijne, na ogół nie większe niż jedna pralinka na dany dzień. Tu jest czym wypełniać te kalendarzowe kieszonki- np. kulkami czekoladowymi lub malutkimi Mikołajami, albo cukierkami czekoladowymi. Nie sądzę, by dziecko mając 1
      "słodycz" wielkości pralinki na dzień,lub mini Mikołaja wielkości 4 cm, pustego w środku, przejadło się słodyczami.Gdy byli starsi, to robiło się małe, ozdobne pudełeczka i chowało w różnych miejscach w całym domu i musieli szukać. Wtedy w jednym pudełeczku były dwie porcje, po jednej na głowę. A ile mieli przy tym uciechy!Bo potem się okazywało,że np. cały czas bawili się w pobliżu ukrytego pudełeczka i go nie widzieli.Ale teraz, gdy jeden w styczniu skończy już 13 lat 170cm wzrostu), drugi w lutym 11, stwierdzili, że już są za starzy na takie zabawy.

      Usuń
  8. Jeszcze niemal miesiąc do Świąt a Christmastfieber, wzorem marketów, w pełni. Kto w sobie utrzyma tak długo ten uroczysty nastrój wyczekiwania na...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wieniec adwentowy w niczym nie przeszkadza- po prostu jest zwyczajną dekoracją. Zamiast ozdobnego dzbanka mam teraz na stole ten malutki wianek. U córki z kolei wieniec adwentowy jest bardziej nowoczesny- to 4 ozdobne szklanki, w każdej po 1 świecy i gałązce jodełki z jakąś małą ozdóbką. Poza tym- my na nic nie czekamy w wymiarze religijnym.Oczekujemy tylko by wreszcie się pandemia skończyła i życie wróciło do normalności.

      Usuń
  9. Klik dobry:)
    Także mam wieniec adwentowy i w niedzielę zapaliłam pierwszą świecę.
    Kalendarze adwentowe pamiętam z dzieciństwa. Na każdy dzień był jeden cukierek czekoladowy lub pralinka. W czasach czekoladowego niedostatku była to wielka atrakcja.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię te adwentowe dekoracje, lubię gdy się palą wieczorem świece(byle nie zapachowe), lubię ten mrok wieczoru rozświetlony małymi światełkami. I lubiłam robienie adwentowych kalendarzy i potem oglądanie zdjęć dziecięcych buziek pełnych zachwytu, że w kieszonkach jest coś słodkiego.
      Serdeczności;)

      Usuń
    2. Ja mam złe świece w tym roku. Strasznie kopcą i wydzielają nieprzyjemny duszący aromat. Aż w oczy gryzie. Muszę poszukać innych, a te które mam w wieńcu wyrzucić.

      Usuń
    3. Lepiej i zdrowiej będzie gdy zastosujesz olejek do aromatyzacji. Wtedy po prostu zapach wydziela podgrzewany, a nie spalany olejek do aromatyzacji. A te "kominki do aromatyzacji" bywają nawet całkiem ładne a wybór olejków też spory no i można je też kupić on line.

      Usuń
  10. U mnie rowniez prosza by nie panikowac z okazjii omikron gdyz nie jest bardzo ciezki. Niemniej to kolejny znak ze warianty wirusowe beda sie wciaz pokazywac i ze juz w jakis postaci zostanie z nami na zawsze.
    My nie czcimy Adventu, kazde rodzinne spotkanie jest swego rodzaju swietem a kalendarzy, ktore u nas tez sa popularne i w przeroznych wariantach, nie byloby komu dawac.
    Herbate parze tak ze ulubiony gatunek, zawsze ten sam bo oboje nie wydziwiamy, zalewam wrzatkiem i zrobione. Malo pijemy goraca herbate, jedynie w okresie zimowym i wcale nie codziennie i tylko my, starzy, mlodsza czesc rodziny nigdy. Z kolei u nas jest popularna mrozona herbata i ta ma powodzenie caly rok. Zreszta caly rok pije sie tu napoje z lodem, chocby snieg lezal - co kraj to obyczaj.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie ma paniki, ale latanie w różne "Afryki" wstrzymane. Na razie badają co ten Omikron może narozrabiać.Czarnej herbaty wcale już nie pijam, odkąd przypałętało mi się nadciśnienie. Ostatnie kilka lat"opędzam" herbatkami owocowymi albo wodą z cytryną.Mam straszny problem z tym, żeby wypić w ciągu dnia te 2 litry wody, dla mnie to katorga.Całymi latami piłam w ciągu dnia 2 szklanki kawy i nigdy nie czułam pragnienia. Może dlatego, że jadłam b. dużo owoców i wszelakiej surowizny.Śmieli się ze mnie, że zupę jarzynową to ja zjadam na surowo.Podejrzewam, że gdybyś mieszkała na Alasce mrożona herbata nie byłaby tak bardzo popularnym napojem;)
      Miłego, codziennie;)

      Usuń
  11. Ale tak jest od lat z wirusami, że te szybko rozprzestrzeniające się są lżejsze

    OdpowiedzUsuń
  12. Twój herbatkowy kalendarz adwentowy to naprawdę wspaniały pomysł, i zazdraszczam szczerze.
    Po omikronach spodziewałam się, że mój pracodawca zacznie zmuszać do szczepień, ale nie, dzisiejsza poczta bozonarodzeniowa nadal pod znakiem, że każdy ma sobie wyważyć za i przeciw, i zadecydować, tak czy nie. Czyli od zeslorocznej zimy nic mu się nie zmieniło. Interesujące, nie powiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oglądając amerykańskie filmy bożonarodzeniowe, zawsze podziwiałam wieńce wieszane na drzwiach wejściowych, bo były nierzucającym się nachalnie ale zaproszeniem do wejścia. Wieniec adwentowy symbolizujący to, co wymieniłaś, jest miłą ozdobą z przesłaniem, bo każdy wierzący czy nie pragnie nadziei, pokoju , radości i miłości. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten adwent to rozpoczęcie sprzedaży kalendarzy , takich innych ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękny adwentowy zwyczaj macie. Bardzo rodzinny. To odnośnie poprzedniego posta. A co do herbaty - Rajski i Młoda są jej fanami. Przy czym Rajski tylko czarną, a Młoda lubi eksperymentować. Ja przez ten covid prawie oduczyłam się pić kawę. Prawie. Bo dochodząc do siebie coraz częściej "chce mi się kawy" ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Aniu - wszystko w porządku?
    Serdeczności Kochanie...

    OdpowiedzUsuń