........bo jestem "cała w skowronkach". A to dlatego, że udało mi się umówić na kolejną e-wizytę z ZUS-em. I mam ją już w następnym tygodniu. Wczoraj mój starszy "Młody" podłączył mi do kompa kamerę i mikrofon, sprawdził czy wszystko dobrze funkcjonuje i jeszcze na koniec mnie przytulił. On w maju zdaje maturę, (a za miesiąc kończy 16 lat) a że jego gimnazjum to jedno z lepszych w Berlinie to wszyscy są "zaorani" równo. Owa "lepszość" polega głównie na tym, że jest w nim b. dobra kadra nauczycielska, a liceum ma profil matematyczno- chemiczny.
Mało tego, że udało mi się umówić e- wizytę - miałam dziś nawet taki niesamowity fart, że udało mi się "uruchomić" tu, nową kartę bankową wydaną przez polski bank. No to przede mną kolejne 5 lat błogiego spokoju w kwestii karty. Przez kilka dni podejrzewałam, że będę musiała wybrać się w tym celu np. do Słubic, bo na piśmie, z którym otrzymałam ją "stało jak byk", że pierwszą transakcję powinnam wykonać w Polsce. Nie napiszę co sobie pomyślałam na temat stanu umysłu pracowników tego banku, skoro wiedzą od siedmiu lat, że nie mieszkam w Polsce. A żeby było śmieszniej, to z zupełnie dla mnie niezrozumiałych powodów ten bank wymaga, by jego klienci posiadali polskie numery telefoniczne i przez ten bank mam dwa telefony komórkowe - paranoja. Ale dziś, z duszą na ramieniu przedreptałam się do sklepu ( bałam się, bo gdyby były jakieś problemy to niewiele bym pojęła z tego co by mi mówiono ale wszystko poszło jak należy! Fajnie jednak być w UE!
U mnie dziś na drzwiach wejściowych do budynku wisi powiadomienie, a właściwie przypomnienie, że zabronione jest karmienie ptaszorów na parapetach okiennych i balkonach - oczywiście dokarmianie jest OK, ale do tego celu musi być karmnik ustawiony na trawniku w miejscu dogodnym i dla ludzi i dla ptaków. Na naszym podwórku jest całkiem ładny karmnik z daszkiem chroniącym przed opadami. A pogoda dziś taka nieco "przedzimowa", chwilami dziś leciał opad mikroskopijnych śniegowych płatków, ale gdy się wlokłam do sklepu to już nic nie bruździło. Jest raptem tylko +2, odczuwalne ponoć mniej, ale byłam w cienkiej puchówce i było mi nawet za ciepło. Moja prawdziwa "puchówka" (szwedzka zapełniona kaczym puchem) kolejny sezon leży odłogiem. I właśnie jest jakieś ostrzeżenie przed czarnym lodem. Dobrze, że już nie jeżdżę samochodem.
Dobrego weekendu Wszystkim życzę i żeby zima tak wyglądała!
Czyli zima :) U nas raptem dwa dni takiej pogody i jutro znowu ma lać. Trochę mi nawet tęskno do śniegu za oknem.
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj popadywało i przesiedziałam cały dzień w chatynie. Przez wiele lat jeździliśmy z mężem zimĄ do Zakopanego - on "wygładzał" śnieg na stoku a ja na leżaczku owinięta kocem wgapiałam się w Giewont i jego otoczenie. Bo narty po złamaniu kości krzyżowej jakoś mi już nie pasowały.
UsuńU nas rano troche pobielilo dachy i trawniki, ale szybko wszystko stopnialo. Teraz ma byc calkiem cieplo.
OdpowiedzUsuńI niby jestesmy w unii, ale Polska daleko odstaje, te ich glupie warunki, zeby miec polski telefon, ze nie beda wysylac wyciagow z konta mamy za granice, ze nie mozna mnie upowaznic do mamy konta, bo nie mam peselu, bo... bo... bo... Tego nie ma nigdzie, ale tamte buce musza byc inni, nie beda sie podporzadkowywac unijnym przepisom. Ciesze sie, ze mam to wszystko juz poza soba, ze nie musze spierac sie z paniami Halinkami-biurwami ze sredniowieczna mentalnoscia.
Przecież pisdzielce w czasie swoich rządów spieprzyli co tylko mogli i teraz wciąż ryją podburzając durnych ludzi. Gdy w ub. roku miałam taką e-wizytę, to byłam mile zaskoczona uprzejmością i kompetencją pani, która ze mną prowadziła rozmowę. Dla mnie najważniejsze, że założyłam sobie owe konto w ZUS-PUE, bo dzięki temu mogę wszystko załatwić na odległość tych 700km. Dziś to nawet zmieniłam sobie zdalnie hasło na PUE. I dałam radę, choć jestem komputerowa noga.I jest nadzieja, że w przyszłym roku, jeżeli tylko znów ciemny lud nie wybierze pisdzielców to ZUS sam będzie się porozumiewał z tutejszą "Kasą Chorych" w której się jest ubezpieczonym i potwierdzenie czy żyję na wideo nie będzie potrzebne. A założenie konta PUE zdalnie wcale nie jest trudne, tylko trzeba spokojnie, bez nerwów i pośpiechu poczytać sobie wszystko na stronie ZUSu. A kiedyś gdy musiałam cokolwiek załatwić w ZUSie to dostawałam białej gorączki. Pierwszy krok poprawy odnotowałam gdy załatwialiśmy w ZUSie i NFZ dokumenty wyjazdowe. Była pełna kultura obsługi, choć kilka godzin trzeba było stracić na stanie w kolejce w NFZ, bo on line to niczego jeszcze nie można było załatwić. No ale to było 7- słownie SIEDEM lat wcześniej.
UsuńUrzędnicy w Polsce to już nie ci komunistyczni " władcy" ale ludzie nauczeni, że to oni służą społeczeństwu. Ponoć toną w papierach za marne grosze.
OdpowiedzUsuńPo wyjeździe spotykam się w Polsce z miłą obsługą. Co mogą zrobić jutro robią mi na dziś( szczególnie w momencie sprzedaży mieszkania i robienia porządku z mamy miedzkaniem szli nam bardzo na rękę- oprócz sądu), ale bywa, że sami mają spore problemy, bo w Polsce każda władza burzy to, co wprowadził poprzednik i buduje po swojemu od fundamentów, więc bywa, że to co było aktualne miesiąc temu w kolejnym może już nie obowiązywać.
Natomiast owa komputeryzacja w Niemczech ruszyła w okresie pandemii. Ludzie nauczyli się płacić kartami i takie tam...Polacy byli w tych rzeczach dużo do przodu.
Ja to jeszcze w Polsce notorycznie korzystałam z "nowoczesności" gdzie tylko się dało. Co prawda tu przez 3 dni po przyjeździe margałam, że nie chcę smartfona, ale szybko się przyzwyczaiłam bo musiałam - bo bez jego pomocy to bym kilka razy nie trafiła samochodem do domu.
Usuń