drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 12 maja 2025

Stagnacja

 Ten tytuł jest adekwatny  do mojej  sytuacji - nic  a nic  ciekawego  się u  mnie  nie dzieje. "Starszy" wnuk  już osiągnął  półmetek matur, ma jeszcze  do  zdania  angielski  i chemię.

Dziś  będzie, a właściwie  już jest majowa  pełnia  Księżyca,  a tej nocy,  niewiele  minut po godzinie  24,00 Księżyc  tak  się przedstawiał: 

                                                           

I gdyby  nie mój nawyk robienia  krótkiego przeciągu  w mieszkaniu właśnie tuż  przed pójściem  spać, to pewnie bym nawet  nie  zauważyła, że jest pełnia.  Gdy otwierałam okno w  sypialni dotarło do mnie, że  góra budynku  oficyny jest wyraźnie oświetlona - zupełnie tak, jakby na  dachu "głównego" budynku  ktoś  umieścił jakąś lampę. A  że przez jakiś  czas ciągle się  coś tu działo na  dachu oficyny, do którego panowie  przedostawali  się po dachach  innych budynków to przedreptałam  do frontowego pokoju, by zobaczyć  czy  aby nie ustawiono  jakichś  rusztowań wieczorem.  Gdy  tylko weszłam od  razu dostałam  po oczach księżycowym  światłem i sprawa stała  się jasna - adekwatnie  do  tego księżycowego światła.  

Trochę mi smutno - muszę  się wymeldować z warszawskiego mieszkania  na Stegnach - a mieszkałam  w nim 44 lata. Ale teraz  mieszkanie sprzedajemy ( to znaczy ja i córka, która po śmierci mego męża została na  mocy zapisu testamentowego współwłaścicielką tegoż  mieszkania). No więc teraz po prostu musimy  się obie wymeldować  z niego.  Na  całe  szczęście  nie  muszę w  tym celu jechać do stolicy, bowiem mam tak zwany "profil zaufany" w ZUS  i mogę tę sprawę załatwić drogą  elektroniczną.  Podoba  mi się, że istnieje taka możliwość - zresztą z udogodnień owego systemu posiadania "profilu  zaufanego" korzystałam już dwukrotnie  z okazji  musu udokumentowania corocznie  ZUS-owi, że wciąż jeszcze  żyję i emerytura  mi  się nadal  należy. Dzięki temu  zamiast szwendać  się po notariuszach by uprawomocnili mój podpis na  specjalnym druczku, a do tego by mi  wyciągnęli z kieszeni nieco euro,  miałam wizualne spotkanie z pracownikiem ZUS. Kwadrans miłej rozmowy,  pokazanie do kamerki swego paszportu, zapewnienie,że "namiary" na mnie  nie uległy  zmianie i sprawa była  załatwiona.  Ten  profil  zaufany  w ZUS zastępuje podpis elektroniczny i można  się nim posługiwać  we  wszystkich instytucjach honorujących podpis elektroniczny.  I jest  jeszcze jedno udogodnienie - M-Obywatel. Pomyślcie o załatwieniu  sobie jednej z tych trzech możliwości - to jednak spore ułatwienie . A wszystkie  te ułatwienia  można sobie  załatwić zdalnie. Czyli - pełna  "cywilizacja".

A  sprzedaż mieszkania wcale  nie oznacza, że rezygnujemy z Warszawy - kupimy po prostu inne mieszkanie, nie M-3 wybudowane w "betonozie",  ale nieco większe i w budynku z  cegły. No i może nie 2 a trzy pokoje i nieco bliżej centrum.  Niestety wiąże  się to z wzięciem kredytu w banku, no  ale  to nie ja wezmę ten kredyt a  córka w niemieckim banku - ma  wszak podwójne obywatelstwo i tu pracuje a nie  w Polsce.

Miłego nowego tygodnia  Wszystkim!!!!!

 

Kochani -  przepraszam,  ale zupełnie niechcący skasowałam wszystkie  Wasze komentarze, a chciałam usunąć  tylko jedno  zdanie w akapicie, który był  odpowiedzią dla Ani.

 

 

18 komentarzy:

  1. Ta pełnia nie daje mi spać 😱
    Zdjęcie wyszło niesamowite 👍
    Z jednej strony zamknięty jeden rozdział, z drugiej nowe otwarcie, dzieje się, a ty mówisz że nic kompletnie 😉
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz- po podjęciu decyzji o przeprowadzce do Niemiec to już niewiele spraw mnie "wzbudza"- chyba nerwy mi się stępiły w trakcie pakowania się do przeprowadzki - tamte 3 tygodnie myślenia, segregowania, pakowania i fizycznego zmęczenia ( bo mój mąż przecież był "pod ochroną") stępiły we mnie wiele odczuć i wyrobiły we mnie przekonanie, że skoro wytrzymałam tamte 3 tygodnie to byle co mnie nie "zadziabie". A nowe mieszkanie będzie na pewno wynajmowane, żebym miała na mieszkanie i życie tutaj. Bo ja tu żyję z własnych zasobów finansowych, czyli ponoszę koszty wynajmu berlińskiego mieszkania, płacę media no i muszę coś jeść.

      Usuń
    2. To świetne rozwiązanie, oby szybko udało się wszystko załatwić. Mój bratanek za wynajem mieszkania w stolicy płaci 5 tysięcy miesięcznie.

      Usuń
    3. To coś dużo płaci Twój bratanek - cena jest zależna w dużym stopniu od metrażu i lokalizacji mieszkania- im bliżej śródmieścia i im nowszy budynek tym cena najmu wyższa, bo i czynsz za mieszkanie, który z reguły płaci wszak właściciel jest wyższa. Ja ostatnio płaciłam czynsz w wysokości 700,00 zł, podnieśli do 730,00. No ale moje mieszkanie było oddane do użytku w 1973 roku i to raptem 42,5 m kw.

      Usuń
  2. Księżyć świeci jak lampa na dachu.
    Warszawa i blisko centrum. Ceny mieszkań w Wawie są powalające.
    Ale fajnie jest mieć taką bazę wypadową... Choć w sumie za taką kasę można mieć niezły domek w Hiszpanii albo Portugalii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyśmy z córką wpadły na pomysł by to mieszkanie sprzedać wcześniej, np.rok lub półtora wcześniej to poszłoby za lepszą cenę -wtedy ta "betonoza" schodziła za 700 tysięcy złotych. Ja już na 95% nie wrócę do Warszawy, nie mam tam ani skrawka swojej rodziny. Teoretycznie mam tam dwóch braci przyrodnich, ale nawet gdy mieszkałam w
      Polsce to nie utrzymywałam z nimi kontaktów. Domek w Hiszpanii lub Portugalii to fajna rzecz ale tylko teoretycznie, bo jeśli tam nie mieszkasz to kiepska inwestycja - musisz jednak stale płacić komuś za opiekę nad nim gdy cię tam nie ma. Znam takich co kupili domek w Hiszpanii - już się go z ulgą pozbyli.

      Usuń
    2. Wszystko wymaga pielęgnacji. Nawet takie mieszkanie w Warszawie. Trzeba mieć kogoś kto przewietrzy, ogarnie, zajrzy od czasu do czasu, zainteresuje się. Można pod wynajem, ale wtedy nie szuka się lepszej lokalizacji, żeby było z cegły itd.
      Zresztą każdy powinien wiedzieć sam gdzie chce być.
      Tyle tylko, że do Portugalii, Hiszpanii jest dalej.
      Dla mnie ostatnio robi się ważne aby być daleko od spraw wojny.

      Usuń
    3. Sorry, nie doczytałam, że chcesz je wynajmować.

      Usuń
  3. Piękna ta pełnią, wczoraj wieczorem też podziwiałam.
    Zakończenie historii z mieszkaniem dołuje, wiem coś o tym, akurat pozbyłam się domu, który określałam mianem rodzinnego, chociaż miałam 19 lat, jak w nim zamieszkałam, z rodzicami wtedy jeszcze...
    To planowane mieszkanie pewnie dla córki i jej rodziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Księżyc świecił jak "nakręcony" aż w oczy kłuł tą swą jasnością. Wiesz Lucy- gdyby nie kiepski stan zdrowia męża to raczej byśmy nie wyjechali z Polski - tu jednak dostęp do lekarza to był "od ręki" i to w ramach ubezpieczenia, a tam to stale musiałam działać przy pomocy prezentów żeby mu zapewnić dostęp na regularne wizyty kontrolne. Przed naszym wyjazdem zapisy do nefrologa były na 2 lata z góry. Tu miał zapewnioną wizytę co miesiąc i mógł przyjść na analizy nawet bez zapisu, a do tego do pokonania był zaledwie kilometr. Mieszkanie będzie na razie wynajmowane a co zrobią gdy umrę to już mnie nie interesuje. Ale oczywiście jeśli któryś z chłopców chciałby robić tam jakieś dodatkowe studia , np. MBI to miałby gdzie mieszkać.

      Usuń
  4. U mnie nie ma pelni, chyba.... musze wieczorem popatrzec w niebo :)

    Emigrujac z Polski i sprzedajac mieszkanie nie mialam czasu na smutek. Bylam strasznie zalatana zalatwiajac wszystkie papierki, a potem pakujac "dobytek".
    Jak przyjechalam juz z mamą do Niemiec to bylo ciagle szukanie domu do kupienia, jezdzenie i ogladanie ofert, potem znow przeprowadzka i urzadzanie sie....
    Teraz mam swoj "zielony raj" na ziemi i spokojne zycie. Nie tesknie za Polska, moje polskie dokumenty przedawnily sie, dowod osobisty mozna wyrobic tylko w Polsce, a paszport w konsulacie dosc daleko ode mnie.

    Dokument potwierdzajacy ze zyje, potrzebny w Zusie podbijam raz w roku w gminie, bezplatnie i wysylam zwykla poczta do Polski.
    Mozna tez upowaznic niemiecka kase chorych, zeby na żądanie zusu potwierdzali ze zyje, ale mi sie nie chce do nich pojsc... lenistwo wrodzone... moze sie zmobilizuje i pojde, bo sa mi winni troche kasy :)))

    Piekna pogode mamy, od tygodnia tylko słońce, cieplo, I tak ma byc dalej, spedzam czas podlewajac warzywnik, pielac, sadzac i siejac :)))
    Pod moja lipka mam juz troche cienia, wiec laweczka stoi na stale :)
    Pozdrowienia sle :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Basiuniu - byłam tak już umęczona tym ciągłym staniem w kolejkach do lekarzy by zapisać męża, że zupełnie mi nie było smutno stamtąd wyjeżdżać. Pakowanie, to wybieranie co brać a czego nie, to szarpanie się z tymi pudłami sprawiło, że jedyne co wtedy czułam to koszmarne zmęczenie. Córka tu odwaliła ogromną pracę, bo wpierw wynalazła dla nas mieszkanie takie które było blisko nich czyli 450 m od nich, poza tym z windą, potem je sama meblowała i rozpakowała meblowóz gdy przyjechał do Berlina i gdy my dotarliśmy około 15,00 to meblowozu już nie było tylko 3/4 dziennego pokoju było dokładnie zastawione pudłami. U mnie tez pogoda jak należy i wszystko dookoła zielone. Ściskam Cię;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez bardzo chwale mozliwosc zalatwiania spraw metoda elektroniczna - ilez ich mialam po smierci meza a takze tych tyczacych sprzedazy domu !!!!!! Takze gdy corka znalazla mi aprtament ktory mi odpowiadal tez na odleglosc moglam podpisac i zaplacic wynajecie. Nawet kot mial swoje dokumenty ktore moglam przeslac elektronicznie w postaci PDF by instytucje mialy swe kopie. To jest sposob dajacy wielkie ulatwienie osobom przewracajacym swe zycie do gory nogami.
    ZUS tez sie ladnie popisal bedac szybkim, tez z nimi moglam zalatwic sprawe elektronicznie. Systemem PDF przeslam im kopie aktu smierci, moje nowe prawo jazdy z nowym adresem, nowe konto bankowe i to wszystko.
    Jak Ty mysle ze posiadanie drugiego domu to wiekszy klopot niz pozytek chyba ze tyczy ludzi ktorych stac na zatrudnianie stalej osoby dogladajacej go. Znam wielu takich i czesto mowia ze kupili z mysla o spedzaniu w nim urlopow a tymczasem pobyt wciaz w tym samym miejscu znudzil sie im i malo z niego korzystaja.
    Jak jestem zwolenniczka posiadania domu i ogrodu, tak drugiego nie, zwlaszcza z dala od miejsca zamieszkania - bardziej bym rozumiala kupic drugie w Berlinie z mysla o synach ktorzy kiedys zaloza rodziny.
    Zmeczenie spowodowane przeprowadzka! - ani nie chce wspominac co ja mialam likwidujac duzy dom i dobytek. Nawet selekcja tego co zatrzymac, co przywiezc na Floryde wymagala glowkowania.
    U mnie tez nic sie nie dzieje, nawet nie mam ciekawostek do opisania na blogu. Poniekad dobrze........

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie jest tak źle Aniu - jest jeszcze nadzieja że się spotkamy w Warszawie - może tym razem w samych Łazienkach Królewskich???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia czy i kiedy przyjadę do Warszawy. Na razie to córka będzie w Warszawie 30 b.m. aż na kilka godzin. Przyjedzie rano, podpisze dokumenty i o 15,00 ma pociąg powrotny.

      Usuń
  8. Chandrę pocowidową jakoś tam z Marią minęliśmy wspierając się. Szukamy nowych zainteresowań - może wrócę do działalności społecznej dla seniorów - jeszcze nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam to szczęście, że zaszczepiłam się zaraz na początku, a poza tym do sklepu chodziłam tylko w tych godzinach gdy nie było dużo klientów, wszędzie były udostępniane dezynfektory do rąk i wszyscy karnie nosili maseczki. Kto tylko mógł to pracował zdalnie, więc nawet podróże metrem mi nie zaszkodziły. Jakoś tak fajnie się złożyło, że żadne z nas nie zachorowało. Dzieci też miały
      zajęcia szkolne w trybie zdalnym. Teraz znów jakaś odmiana covidu ponoć grasuje i jeszcze jakaś infekcja atakująca z kolei układ trawienny i powodująca torsje - ponoć jakiś zmutowany covid, no ale nie ma na to żadnej szczepionki. Zdrówka Wam Obojgu życzę!

      Usuń