drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 4 stycznia 2024

Surrealista - Salvadore Dali

 






















Przyjrzyjcie się dobrze temu obrazowi, zastanówcie  się co przedstawia, a potem powiększcie - czy nadal widzicie to samo?






Trochę  mi trudno napisać o tej  wystawie. Na pewno  Dali był nieprzeciętnie  zdolnym człowiekiem - zaczął brać lekcje  rysunku w wielu lat  dziesięciu a jako czternastolatek już wystawiał  swoje obrazy.

W 1821 roku rozpoczął studia w Królewskiej Akademii Sztuki w Madrycie - uczeń  zdolny,  ale niepokorny, przekonany dogłębnie o swoim wielkim talencie i o znajomości  sztuki w  stopniu dużo  wyższym niż wykładowcy Królewskiej Akademii Sztuki, więc nie przystąpił nigdy do egzaminów końcowych.

W 1927 roku zaprzyjaźnił się z Picassem, którego malarstwo wywarło na nim ogromne  wrażenie, co nie przeszkodziło mu w  wiele lat później powiedzieć, że  "jeden obraz  namalowany przeze mnie jest wart więcej niż  wszystkie obrazy Picassa". No cóż - skromnością Dali nie grzeszył.

Jego pierwszy obraz surrealistyczny,zdaniem specjalistów to namalowany w 1928 roku obraz "Miód jest słodszy od krwi"- akt kobiecy pozbawiony twarzy. 

Dali był naprawdę inteligentnym człowiekiem, bardzo interesował się psychologią i historią, właściwie trudno powiedzieć czym  się nie interesował. Prace Einsteina, Plancka też nie były mu obce. I zapewne wszystkie odkrycia  fizyki kwantowej szalenie by mu odpowiadały. Dobrze wiedział, że nieomal w każdym obrazie każdy z oglądających zobaczy co innego  - czasem wystarczy spojrzeć na obraz pod innym kątem a czasem obrócić go o 180 stopni. Na  zdjęciach podczas projekcji było kilka właśnie takich obrazów, które przedstawiały dwie różne  rzeczy. Tu pokazałam jeden taki obraz i dałam pod  nim wskazówkę.

Myślę, że gdyby Dali mógł obejrzeć swe dzieła na takiej multimedialnej wystawie  byłby bardzo zadowolony. Zakończenie wystawy było nieco niezwykłe - można było (za dodatkową  opłatą) pooglądać coś czego tu nie  było, czyli obrazy w wymiarze 3d. Było to naprawdę świetne- snułyśmy  się pomalutku po naprawdę niewielkiej przestrzeni w specjalnych kaskach i złudzenie było niesamowicie  realne, że znajdujemy się na pokładzie statku - oczywiście do tego co widziałyśmy były opracowane odpowiednie dźwięki. Tych co byli razem z nami na pokładzie widziałyśmy tylko jako poruszające  się kaski takie jakie mają nurkowie pracujący pod  wodą. W sumie  wrażenie  niesamowite. Wszyscy po uwolnieniu z tej aparatury byli zachwyceni dopiero co przeżytym złudzeniem. 

Ta multimedialna  wystawa krąży po Europie, podobnie  jak wystawa Claude Moneta, Van Gogha , Klimta. Nie  była to tania rozrywka, wstęp po 22 €, "pobyt na pokładzie statku" dodatkowe 3€, ale w moim odczuciu było warto. Jedyny mankament - kawał drogi  "Esbanem" z domu a potem jeszcze sporo per pedes i to niczym kondukt  żałobny w  deszcz i pod  wiatr. Bo pogoda jakoś ciągle pod  zdechłym Azorem.

poniedziałek, 1 stycznia 2024

Właśnie wróciłam ......

 .......z  sylwestrowej, rodzinnej kolacji.

Tym razem jakimś cudem kanonada w rejonie "moich ulic" rozpoczęła  się dopiero z pięć minut przed północą. Teraz jeszcze jacyś spóźnialscy odpalają resztki. 

W tym roku była pełna  mobilizacja wszelakich służb - policji, pogotowia ratunkowego, straży pożarnej- szykowali  się jak do wojny. Gdy rodzina  mnie odprowadzała  do mojego mieszkania to na  własne oczy widziałam i wozy strażackie i policję i różne inne służby porządkowe - wojsko chyba też było postawione na  nogi. Poza tym  sprzedaż sztucznych ogni rozpoczęła  się dopiero na  dwa dni przed Sylwestrem.









A w  czwartek idziemy na multimedialną  wystawę prac Salvadore Dali - podejrzewam, że będzie  nieco "odlotowo"- obiecuję, że  "sprawozdam".

Miłego NOWEGO  ROKU dla Was!!!!

piątek, 29 grudnia 2023

Święta, święta i.....

                     ...... i po świętach.

Szalenie "rozmazany" jest tegoroczny  grudzień - w dniu wigilii truchtałam  do córki w gęstej mżawce, powrót też był urozmaicony mżawką - niby nieco mniejszą,  ale cieszyłam  się, że jednak mam parasolkę.

Jak już  zapewne  wszyscy zaglądający tu wiedzą, to święta  wszelakie traktujemy jako dzień wolny od pracy i okazję do spotkania i posiedzenia w rodzinnym  gronie. I nikomu  w tym gronie  nie przeszkadza, że jedna babcia jest protestantką  ( chyba luteranką), druga  ateistką a część współbiesiadników zupełnie nie ma nic  wspólnego z jakimkolwiek wyznaniem. Jakoś ten fakt nie przeszkadza nam siedzieć razem przy jednym  stole  i jeść to co kto lubi lub co może, bo nie każdy może wszystko jeść z uwagi na stan swego zdrowia.  

Prezentów jak zawsze było multum, chłopcy jak  zwykle mieli ich najwięcej. Mnie się trafiły Puzzle, bym miała przy  czym posiedzieć w dni,  w których wyjście  z domu jest wielce problematyczne z uwagi albo na moje ostatnio kapryśne  zdrówko albo z uwagi na pogodę. Dostałam do ułożenia reprodukcję obrazu Claude Moneta "Lilie wodne". Po ułożeniu będzie  wielkości 48 x 68 cm i powieszę go sobie na ścianie w  dziennym pokoju:

 

Z rzeczy bardziej użytecznych  dostałam szafkę-kombajn do kuchni bym miała w jednym  miejscu pojemniki na posegregowanie śmieci. Bo dotychczas były upychane w workach foliowych leżących w różnych kątach kuchni.

                                                      


Ten kwiatek na niej stojący to ubiegłoroczna poinsetia, która niestety  już w tym roku nie wybarwiła swego "czubka", bo nie  spędziła 2 lub 3 miesięcy w chłodnej i ciemnej piwnicy. A takie jej potraktowanie sprawiłoby  jej powtórne zakwitnięcie - podobno.

Pomimo tego miałam przez cały grudzień taką miniaturową poinsetię - kolorowe listki były łaskawe opaść właśnie w dniu wigilii, czyli roślinka odegrała  rolę kalendarza  adwentowego, a prezentowała  się tak:


Tu stoi na opakowaniu "herbacianego kalendarza  adwentowego".

W drugi  dzień świąt  byliśmy na koncercie  pieśni gospel w stosunkowo niedalekim kościele. To była prawdziwa uczta dla naszych uszu. Zespół był nieduży, zaledwie 4 mężczyzn i dwie kobiety, wszyscy o odmiennym od  mojego kolorze  skóry, ale występ  był SUPER!!!!  Wszyscy słuchacze wyklaskiwali rytm, dreptali w miejscu i gdyby nie ławki  w kościele to normalnie wszyscy by tańczyli. Zaśpiewali też moją ulubioną kolędę,  już od lat  " międzynarodową kolędę"  pt."Cicha Noc".

Tekst do niej napisał po niemiecku w 1816 roku wikariusz z  Salzburga, a muzykę skomponował jego przyjaciel Franz Xavier Grubber w 1818 roku. Była to pierwsza pieśń religijna napisana w języku narodowym, czyli niemieckim  a nie po łacinie. Dziś jest znana nieomal w każdym języku świata i przetłumaczona  na wiele języków.

A tekst i melodię tej przepięknej kolędy rozpowszechniły dwie  tyrolskie  rodziny- Rainerów z Fugen i rodzeństwo Strasserów z Hippach. Śpiewali ją w trakcie swego pobytu w Nowym Jorku i w...Petersburgu.

Kolęda ta po raz pierwszy zabrzmiała w 1818 roku w Obendorfie, śpiewana przez Mohra i Grubbera-  Mohr akompaniował na  swej gitarze.

Dziś ową gitarę można obejrzeć w Muzeum  Cichej  Nocy w Hallein.

A ja z wielką niechęcią myślę o Sylwestrze bo zakazy strzelania zakazami, ale dopóki nie  zaczną tym strzelającym łbów ucinać lub przynajmniej zsyłać ich do kamieniołomów to będę hałasować i dręczyć tym ludzi oraz niewinne zwierzaki.

Wszystkiego lepszego dla Was  w  nadchodzącym   NOWYM ROKU !!!!!!!!



poniedziałek, 18 grudnia 2023

Już za chwileczkę.......


..........niemal za momencik, przy choince życie będzie  się kręcić,  więc:



                                                                Wesołych Świąt

niedziela, 10 grudnia 2023

Pobawiłam się troszkę

 Nie powinnam  była  "wchodzić w koraliki" - bo znów pewnie wpadnę w koralikowe  sidła. Zrobiła mi się ważka i motylek.



Nałóg to nałóg - nic na  to nie poradzę. A wszystko przez to, że chodzi za mną zrobienie bransoletki.

Typowy grudzień?

 Typowy grudzień w Berlinie - czyli za oknem + 7 stopni pana Celsjusza i pada ....deszcz,  a  może raczej jakaś namolna mżawka, baaardzo drobniutka. A ja oglądam namiętnie co odkrył mój ulubiony Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.




I nikt mnie nie zmusi bym wyszła  z mieszkania.

Filmów z tegoż Teleskopu jest całkiem  sporo. Poza tym szalenie dawno wysłane w Kosmos dwie sondy Voyager nadal działają i to jest  zadziwiające.




Milszego niż u mnie weekendu ( w kwestii pogody) życzę Wszystkim!!!!

piątek, 8 grudnia 2023

Czasem coś robię......

                            .........ale  ostatnio szalenie rzadko.  Ze trzy dni myślałam, dwa  dni dłubałam i wydłubałam  "coś" pod  choinkę  dla drugiej babci.  Wyszło takie  coś:

                                                               


Jeszcze nigdy nie oprawiałam kamienia  w metalowy łańcuszek naszpikowany drobnymi koralikami. Tymi koralikami to ja  go naszpikowałam.

W planie miałam  "popełnić" bransoletkę, ale  bransoletka musi mieć konkretny wymiar a bardzo trudno "zdjąć  wymiar"  gdy "obiekt" jest oddalony o  ponad 400 kilometrów od Berlina. No i wtedy poza tym nie byłoby  niespodzianki. 

Zdjęcie jest przekłamane kolorystycznie  bo kamyk nie jest niebieski ale bardziej wpada we  fiolet - jakiś taki  "łamany" kolor.

Miłego weekendu Wszystkim!!!!!