drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 30 marca 2012

287. Ff.....czyli

Fascynujący faceci to przekleństwo mego życia - stwierdziła  Iga siadając
u mnie na kanapie.
Nie widziałyśmy się  kilka lat, więc ukradkiem popatrywałam na nią,
sprawdzając co się w jej wyglądzie zmieniło. Niewątpliwie było jej więcej,
włosy zmieniły kolor na pszeniczny blond, ale oczy jak zwykle siały
miodowe błyski.
To znaczy? - zapytałam uprzejmie.
To znaczy, że wszyscy faceci są do dupy- stwierdziła autorytatywnie.
Przynajmniej ci moi.
Zastanowiłam się przez moment ilu ich było, ja wiedziałam tylko o dwóch-
"genialnym rzezbiarzu " i  "genialnym  malarzu".
"Genialny rzezbiarz" tkwił w jej życiu  aż 5 lat.
Naprawdę nie widziałam w tym człowieku nic fascynującego. Bardzo
szybko namówił Igę na małżeństwo, wprowadzając się do jej mieszkania.
A poderwał ją banalnym zdaniem: "ma pani takie posągowe kształty,
marzę by panią rzezbić". Fakt, Iga  zaiste miała posągowe kształty -
180 cm wzrostu, wagę oscylującą pomiędzy 90 a 100 kg, w tym ze
30 kg kompleksów, że jest brzydka, niezgrabna, za duża.
Niestety "genialny rzezbiarz"  nie otrzymywał żadnych zamówień na rzezby,
nie raczył znalezć innej pracy, do szczęścia wystarczało mu piwko i
to co zarabiała Iga. Posągu Igi też nie zrobił, w kącie pokoju stał
niewielki, niedokończony model, nawet nie wiem z czego ulepiony.
Gdy Iga zaszła w ciążę i poinformowała swego genialnego męża o tym
fakcie, ten  spakował walizkę- jedną, bo więcej majątku nie miał-  i
powędrował w siną dal, zupełnie jak kochaś  z pewnej piosenki.
Iga  urodziła dziecko, załatwiła rozwód i alimenty. O ile pamiętam
chyba nigdy nic nie dostała od tego "genialnego" drania. Żyła sama
z dzieckiem, tatuś  nie interesował się dzieckiem zupełnie.
Gdy dziecko miało z 10 lat, Iga znów spotkała "fascynującego faceta".
Ten był "genialnym malarzem" - w krótkim czasie pomieszkiwał
po kilka dni u Igi,  porobił całe mnóstwo jej i dziecka portretów,
na których była a to Junoną, a to Dianą lub po prostu  nagą Igą.
Iga promieniała, aż któregoś dnia, gdy wróciła dzień wcześniej
z zagranicznej delegacji, zastała swego genialnego malarza w jedno-
znacznej sytuacji z jakąś "modelką". Temu geniuszowi to Iga sama
spakowała ciuchy i wystawiła je na klatkę schodową. W ślad za
ciuchami powędrował malarz i modelka. Malarz wyszedł z domu
w slipkach, bo Iga spakowała mu do walizki spodnie. Iga znów
została sama - sama, bo dziecko przebywało u jej mamy. Iga zbyt
dużo jezdziła w zagraniczne delegacje a dziecko nie mogło być
samo w domu.
Jeden z naszych kolegów, spokojny facet, bez nałogów, łagodny  i
poważny,  bardzo  zainteresował się  Igą.  Myślałyśmy, że ona, po
takich doświadczeniach z "geniuszami", doceni jego walory. Nic
z tego, Iga nazywała go poczciwym nudziarzem i nie była nim
zupełnie zainteresowana. Twierdziła, że już nigdy więcej  facetów-
żadnych, ani genialnych ani porządnych.
Do czasu - tym razem na jej drodze stanął  muzyk. Na szczęście mniej
genialny, ale nie ma róży bez kolców. Oczywiście był  bez pracy i
mieszkania, i duużo młodszy od Igi ale "cudownie" grał  na skrzypcach.
I miał takie piękne oczy, duże, czarne, smutne, w oprawie długich,
czarnych rzęs - tak go opisała Iga.
Ten też zamieszkał wkrótce u Igi. Tkwił nawet dość długo u niej, ale
pewnego dnia spotkał któregoś z kolegów,  który  montował zespół
muzyków. Nie miał to być zespół kameralny, ale zespół przygrywający
"do kotleta". I wszystko było dobrze, ale kontrakt był nagrany nie w
Polsce, tylko gdzieś   "w świecie".  I tym sposobem kolejny "geniusz"
zniknął  z życia Igi.
I co dalej?- zapytałam. "Nic - do trzech razy sztuka."
Ciekawa jestem jak długo Iga wytrzyma bez "geniusza" przy sobie.

29 komentarzy:

  1. Uwielbiam czytać Twoje posty, są bardzo ciekawe. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagodo, miło mi i zapraszam na częstsze wizyty.
      Miłego,;)

      Usuń
  2. Moze powinna przerzucic sie z artystycznych, "cyganskich" typow na cos bardziej praktycznego, ze stala praca i bardziej stabilnym charakterze, chocby ten charakter mial przecietne oczy - Serpentyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że była wychowana na bajkach o pięknym księciu na białym koniu, który przyjedzie i się z nią ożeni.A piękni książęta na białych koniach z całą pewnością nie nie zajmują się zwykłymi sprawami.
      Miłego, ;)

      Usuń
  3. Ale coś w tym jest ,że pociągają nas dranie a tzw.porządnych facetów odbieramy jako nieinteresujących nudziarzy.Tylko niektóre z nas gdy sparzą się na takim "genialnym"czymś,doceniają takiego "zwyczajnego" faceta,który czasem potrafi okazać się przy bliższym poznaniu dużo bardziej interesujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tonko, z draniem można całkiem przyjemnie spędzić miesiąc urlopu, nawet się przyjaznić, ale należy unikać tego rodzaju ludzi w chwili, gdy następuje sprawa stałego związku.
      Miłego,;)

      Usuń
  4. Widać, że tej pani takie nierealistyczne podejście do życia daję szczęście. Jeżeli tak lubi, to czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antonino, ale tak naprawdę to ona nie czuje się wcale szczęśliwa. Tylko, biedula, pojąc nie może, że ci fascynujący faceci" są zajęci tylko sobą i sprawianiem przyjemności sobie, a nie partnerom. I chyba ten skrajny egoizm tak fascynuje kobiety, ale szczęścia im nie daje.
      Miłego, ;)

      Usuń
  5. Są kobiety, które nie interesują się tzw. spokojnymi i ułożonymi facetami, mimo że z takimi na bank byłoby im bezpiecznie i wygodnie. Trudno tak wiązać się z rozsądku. Nie dziwię jej się, że szuka mężczyzn z fantazją, szkoda tylko, że trafia na życiowe łazęgi, którym dobrze się siedzi na cudzej kanapie. Ja bym nie miała nic przeciwko artyście - byleby nie był pasożytem :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ken,w gruncie rzeczy każdy ma fantazję i może być interesujący, należy tylko pozwolić mu rozwinąć skrzydła.
      Wyszłam za mąż w wieku 21 lat,ale wybrałam "zdroworozsądkowo" - może dlatego, że miałam wielu naprawdę fascynujących kolegów,z ogromną fantazją, ale zdawałam sobie sprawę z ich ogromnego egoizmu.
      Miłego, ;)
      P.S.
      Fantazję mają nawet ścisłe umysły matematyczne, wszak Alicję w Krainie Czarów napisał matematyk:))

      Usuń
    2. No jakąś tam fantazję ma chyba każdy, ale chodzi mi o to, żeby ten mój ktoś miał taką, która mnie porwie :))) Przecież może być rozwinięta tak, że w ogóle nie będzie mnie interesować - będziemy patrzeć w zupełnie różne strony świata.

      Miałam sporo kolegów bardzo fajnych, naprawdę wartościowych i dobrych, ułożonych itp. Uważałam, że zasługują na fajne dziewczyny. Wiedziałam, że będą dla nich fantastycznymi partnerami, ale sama nie chciałam być z żadnym z nich, mimo że tego nie rozumieli. Nigdy nie wystarczyło mi to, że ktoś będzie mnie strasznie kochał. Bez podobnego uczucia z mojej strony nie chciałam się wiązać.

      P.S.
      No akurat Lewis Caroll nie jest dla mnie dobrym przykładem. To bardzo, hm, mroczna postać. I mroczna fantazja :)))

      Usuń
    3. Jestem pewna,że gdyby Iga miała okazję go znać, też byłby dla niej fascynującym facetem. Wiesz, ja to mu zazdroszczę takiej fantazji.Ja nie potrafię tak fantazjować.I czasem mi tego brak.
      Miłego, ;)

      Usuń
  6. Być może "suma uniesień" rekompensuje jej brak faceta nie do du..y. Kurcze, mnie też jakoś zawsze ciągnęli ci mniej ułożeni, ale anioły nade mną czuwają (oprócz jednego przypadku na początku mojego życia dorosłego. Pani Iga powinna bardziej się wycwanić i żądać przynajmniej mycia okien oraz robienia zakupów przez tych genialnych :). Słoneczka dzisiaj życzę, bo jakoś szarawo się zrobiło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko,czasami odnosiłam wrażenie,że niektórym się wydaje, że ich artystyczny zawód nie licuje z codziennymi obowiązkami. O ile rozumiem,że pianista musi oszczędzać swe paluszki (podobnie jak chirurg), to nie bardzo rozumiem dlaczego rzezbiarz lub malarz nie mógłby cokolwiek zrobić w domu. Twoje życzenia się spełnia, po porannym deszczu wyszło słonko:)
      Miłego,;)

      Usuń
  7. Co robi Iga, jej sprawa, najwyraźniej nie uczy się na błędach. Mnie najbardziej uderzyło to dziecko u Babci, bo ona nie ma czasu się nim zajmować. O nim myślałam czytając Twój świetny post, jak ono potem sobie ułoży życie, po takich przeżyciach, bez ojca...
    Pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anko, ja też się wychowałam u Babci - to do nich mówiłam "mamo i tato", choć wiedziałam,że to dziadkowie.To oni byli
      dla mnie rodzicami, bo moi przestali nimi być gdy miałam 2 lata.Skutki -jestem wrogiem posiadania dzieci nieplanowanych i jestem wrogiem rozwodu, gdy są na świecie dzieci. No i jakoś do dziś nie wybaczyłam moim rodzicom ich
      nieodpowiedzialności.Już dawno nie żyją, a we mnie ten żal pozostał.
      Miłego, ;)

      Usuń
    2. Przepraszam, Anabell, że tak się podczepiam nieproszona, ale naprawdę uważasz, że kiedy są dzieci, rozwód to największe zło? Ja cieszę się, że moja mama się rozwiodła i jedyne czego żałuję to to, że czekała z tym tak długo. Nie lepiej z jednym rodzicem w spokoju niż w "pełnej rodzinie", która jest piekłem?

      Usuń
    3. Ken, ja miałam akurat szczęśliwe dzieciństwo, patrząc na to obiektywnie. Subiektywnie -zawsze czułam się bardzo nieszczęśliwa,że nie jestem razem z rodzicami w jednym domu.Widzisz, cała ta sprawa z małżeństwem, dziećmi, rozwodem, najczęściej jest sprawą kolejnych wyborów jakie dokonujemy. Jeśli zle wybierzemy partnera, a nie wpadniemy na to nim przyjdą na świat dzieci, one płacą za to wysoką cenę.Bo, jak mawiał znajomy pediatra, dziecko ma dwie rączki, za jedną powinien trzymać tata, za drugą mama. W mojej rodzinie było mnóstwo rozwodów i teraz dopiero moje kuzynki i kuzyni uświadamiają sobie,że byli jednak w jakiś sposób poszkodowani. Bo żaden z ojców nie był "okazem patologicznym" i przy dobrej woli obojga można było pewnie utrzymać te małżeństwa.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. ,,Kulawe kaczątka'' pociągają pewien rodzaj pań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgago, wydaje mi się,że one powinny pracować jako przedszkolanki lub wychowawczynie w Domach Dziecka. Ich nadmiar opiekuńczości mógłby być tam spożytkowany.
      Miłego,;)

      Usuń
  9. Rewelacyjnie to opisałaś.
    Ale przyszło mi do głowy, że Iga zawsze tak "będzie miała", bo tylko takich facetów do siebie przyciąga. Mało wartościowych.Chyba że się zmieni i polubi tych "nudnych". Wszystkie dobrego w ten zimowy weekend.:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno tak jest, że każdy człowiek przyciąga do siebie pewien swoisty "rodzaj" ludzi. Są osoby notorycznie napadane, bo są "typem ofiary". Czy zmądrzeje? Pewnie nie, gdy przejdzie na emeryturę pewnie będzie utrzymywać jakiegoś młodego geniusza.
      Miłego,;)

      Usuń
  10. Mamon, nie umiem wymyślać fabuły,i pewnie to mnie powstrzymuje.Może nie mam racji, ale chyba niezwykle ważne jest to,co człowiek wyniesie z domu, co mu tam do głowy nakładą.Poza tym badania wykazały, że zdecydowana większość kobiet wybiera męża, który jest podobny psychicznie do jej ojca.A wpadli na to, badając życie kobiet, które wyszły z domu alkoholików i zostały żonami alkoholików.A właśnie alkohol był przekleństwem ich życia i wcale nie chciały powielać takiego modelu rodziny. Potem przebadano inne grupy kobiet i okazało się, że mężowie są podobni do ojców swych żon. I coś w tym jest, mój zięć bardzo mi przypomina mego męża z okresu młodości.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Iga, Anabell, to typ kobiety, której nie tylko do trzech, ale do dziesięciu razy sztuka nic nie pomoże. Po prostu "ten typ tak ma" jak mawia MZS. Tak ma i takie "życie" jej odpowiada. Nic w tym względzie Twoje rady nie zmienią.
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jerzy, pewnie masz rację, ja też jestem pewna,że znów na swej drodze znajdzie kolejnego fascynującego faceta.Jedyna szansa w tym, że z czasem może przestaną ją dostrzegać ci fascynujący faceci. Wszak faceci to wzrokowcy, panie w pewnym wieku i mało atrakcyjne staja się dla nich przezroczyste.
      Miłego, ;)

      Usuń
  12. No cóż, najwyraźniej ten typ tak ma :-).
    To chyba nieuleczalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z pewnością nieuleczalne, niestety.
      Miłego, ;)

      Usuń
  13. Wiesz Aniu, ten typ tak ma... zawsze jak ćma poleci na sławę :)

    OdpowiedzUsuń