Na początek zagadka - jak myślicie- ile godzin można spędzić pod
gabinetem lekarza okulisty mając wyznaczoną konkretną godzinę
wizyty??? Podpowiem , będą miła - w sumie 4 (słownie :cztery).
Trzy godziny przed pierwszym wejściem do gabinetu, następną godzinę
po zakropleniu oczu w celu roszerzenia zrenic.
Mój łączny pobyt w gabinecie to 15 minut. Żałuję, że nie miałam ze
sobą krokomierza ponieważ cały czas czekania spędziłam spacerując
pod gabinetem.W każdym razie niezle mnie nogi rozbolały.
Przy okazji dowiedziałam się, że szkła, które noszę do dali to mam dobre,
a szkła do bliży to mi ustawi gdy wyleczę ten syf co mam. I tu bardzo
a bardzo się zdziwiłam, bo gdy byłam w lutym u prywatnej okulistki,
tamta mi zapisała taką ilość dioptrii, że mało nie padłam z wrażenia. Ale
ja jestem spokojna osoba i podejrzliwa, więc postanowiłam to sobie
jeszcze raz przebadać. No i tak jakby wyszło na moje, przynajmniej
w kwestii szkieł do dali.
Dostałam kropelki, maść i mam sobie musowo nawilżać oczęta,
zwłaszcza przed każdym wyjściem z domu.
Poza tym nie stwierdzono jaskry ani innych radości wieku niemłodego.
Mój biedny mąż już podejrzewał, że mnie do szpitala zamknęli. Ale ja
jestem jak bumerang, zawsze wracam.
****
Czekam na koniec tych ocznych atrakcji, bo mi robota leży- nie
koralikuję, nie szydełkuję i niemal nie czytam.Za to sobie projektuję
meble do kuchni i do "małego" pokoju.
Miłego tygodnia wszystkim życzę.
No to Kochana, ja co prawda nie miałam wyznaczonej wizyty, ale na ostrym dyżurze okulistycznym przy ul.Stępińskiej (w tym roku.Zgłaszając się w niedzielę w godzinach południowych usłyszałam ,że nie wiadomo czy uda mi się dostać do lekarza do poniedziałku,do godz 8-ej rano.Był to jedyny punkt ostrego dyżuru chyba na całe Mazowsze.Oczywiście nie czekałam.Na szczęście nie miałam kawałka ciała obcego w oku.
OdpowiedzUsuńZ doborem szkieł również spotkałam się w swoim życiu z sytuacją taką,gdy lekarka zmieniała mi moc szkieł bez badania dopasowywania a tylko na podstawie rozmowy.Tak "na oko":))))
Z perspektywy czasu, już tylko się z tego śmieję.
Myślę ,że w tym temacie można by dużo:)))))
Życzę Ci z całego serca, aby Twoje oczy przestały się buntować i żebyś nie musiała się męczyć.
Pozdrawiam serdecznie
Juto, ja tego zupełnie nie rozumiem z tymi ostrymi dyżurami. Gdy Warszawa miała znacznie mniej mieszkańców to było więcej oddziałów dyżurujących.To co się dzieje teraz przypomina horror. Tamta lekarka nawet niby mi te szkła dobierała,ale mam wrażenie, że wtedy też miałam jakiś stan zapalny, który ona zlekceważyła.Ta mi powiedziała, że nie dobiera się szkieł przy stanach zapalnych.
UsuńMiłego, ;)
nie, no to są jakieś jaja....nie zrozumiem nigdy,dlaczego tak się dzieje.....kto u nas w służbie zdrowia pracuje???? bo nie wierzę,że ta sytuacja nie zależy od ludzi...
OdpowiedzUsuńżyczę wytrwałości!!!
Mijko, pracują chyba sami frustraci, którym się wydawało,że będą dobrze zarabiać bez systematycznego dokształcania się na własny koszt.Poza tym niestety b. wiele zależy od ludzi, od ich umiejętności organizacji, Ci co kierują muszą być przede wszystkim menadżerami i dobrymi organizatorami, mniej ważna strona medyczna.U nas to nawet w obrębie jednego szpitala każdy oddział inaczej funkcjonuje.Np. chirurgia ogólna świetnie a kardiologia zachowawcza - tragedia.
UsuńWytrwałość - postaram się, ;))
Miłego, ;)
Zdrowiej:)))
OdpowiedzUsuńIvo - tak jest, postaram się.
UsuńOj, to przykre że nie możesz robić ulubionej pracy! Ja za to coś dziergnęłam za namowa Kaprysi:-) Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego przed gabinetem lekarskim. Natomiast w sobotę doświadczyłam czegoś innego - będąc w stolicy nabyłam Polocard w ilości 60 tabl. w cenie 10,50pln, natomiast u siebie kupuję takie samo opakowanie za góra 6,50pln.
OdpowiedzUsuńWłaściwie pierwszy raz zdarzyło mi się tak czekać,niczym na Godota. Cena leków bez recept jest całkowicie uwolniona i zależy od czynników "cenotwórczych", między innymi od czynszu jaki płaci dana apteka. U nas w każdej aptece jest inna cena tego samego leku bez recepty. Dotyczy to też części leków na receptę, ale nierefundowanych. Np., będąc członkiem klubu "Dbam o zdrowie" i mając ukończone 60 lat pacjenci mają niewielką zniżkę również na leki recepturowe-nie refundowane. Taka ciekawostka.
UsuńMiłego, ;)
Oj ja nie lubię okulistów...
OdpowiedzUsuńTrzeba ich wiecznie pilnować ,żeby coś nie pokręcili...
4 godziny to jakieś chyba rekordy bijesz ....
Zdrowie trzeba mieć do lekarzy :-)))
Jasna, zawsze mam jakieś cyrki jak nie z okulistą to z optykiem.
UsuńKiedyś optyk zrobił mi inne szkła niż opiewała recepta. Ale skąd ja mogłam wiedzieć,że człowiek był trunkowy i w pijanym widzie coś innego zobaczył?
Miłego,;)
Ależ Ty masz cierpliwość!
OdpowiedzUsuńAle jak trzeba to trzeba, widać że i ja powinnam się przejść do okulisty nieprywatnego, bo coś mi się widzi, że może i ja mam nie dość dokładnie dobrane szkła.
Pozdrowienia, przeczekasz, a potem się rzucisz na te koraliki! :)
Iw - najlepiej iść do okulisty, który nie jest związany z jakimś salonem optycznym- mają wtedy mniejsze parcie na zmianę szkieł.
UsuńMiłego,;)
Co to się nam z tymi ,,patrzałkami'' wyprawia! Nosiłam od lat minusy, nieduże, bo dwójki. Od dwóch miesięcy widzę bez nich doskonale. Ale za to ręka się robi za krótka...
OdpowiedzUsuńZgago, to się różnie zmienia. Moja córcia jako dziecko miała "plusy", po okresie dojrzewania ma -1, ale tylko do oglądania czegoś z dali. Wzrok ulega zmianom pod wpływem różnych czynników, między innymi hormonów i różnych chorób. Idz do okulisty ale takiego, który nie jest związany z jakimś optykiem (lokalowo).
UsuńMiłego, ;)
Żeby chorować to trzeba mieć zdrowie, ale z tym czekaniem to już mnie nic nie zdziwi. My kiedyś czekaliśmy na wizytę u lekarza - prywatnie - przeszło 2,5 godziny. Mieliśmy wejść o osiemnastej a weszliśmy o 20:30.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę.
To tez kuriozalnie. U prywatnego to powinno iść "jak burza".
UsuńMiłego,;)
Hmm......nie byłam jeszcze u okulisty w przychodni, natomiast do dopasowania okularów u optyka nie trzeba czekać. okulista jest na miejscu i od razu wszystko jest załatwiane. Kiedy czytam o kolejkach u lekarzy to zaczynam się telepać z wściekłości. Nie rozumiem tej sytuacji. A z drugiej strony, kiedy obserwuję, jak moja osobista przyjaciółka- lekarka podchodzi olewająco do sprawy to powinnam się przestać dziwić. Lecz oczy, bo pewnie masz już nowe pomysły na robótki :))))
OdpowiedzUsuńJaskółko, teraz najczęściej u każdego optyka jest i okulista, a wtedy to on ma "parcie na szkło". Ale taki optyk nie jest w stanie sprawdzić nic więcej poza ilością dioptrii. Lekarze ostatnimi czasy są bardzo, bardzo różni-niektórzy naprawdę mają wszystko w nosie, a najbardziej właśnie pacjenta.
UsuńMiłego, ;)
oj, to współczuję, zmarnowanie bez sensu pół dnia bo to nawet nie da się czytać. Zdrowia!
OdpowiedzUsuńKlarko, chwilami odnoszę wrażenie,że życie składa się tylko z nonsensów.
UsuńMiłego,;)
ja w takie miejsca zawsze zabieram ze sobą jakąś prostą robótkę i wtedy mogę sobie siedzieć :)
OdpowiedzUsuńa komentować naszej rzeczywistości to ja już nawet nie mam sił ;)
Rzecz w tym,że tam nawet nie było gdzie siedzieć, bo to poczekalnia do wielu gabinetów lekarskich. A średnia wieku to chyba z 75-80 lat, czułam się niemal jak podlotek patrząc na innych pacjentów.
UsuńMiłego,;)
Ja właściwie też mogę, nie wiem natomiast jak będzie po 20-tym, bo moja coś truła,że może przybędzie. Muszę ją jutro dorwać telefonicznie, wszak to jej urodziny, więc się może czegoś dowiem.Projektowanie na tej małej powierzchni to koszmar. Poza tym muszę znalezć jakąś ekipę remontową na wrzesień-pazdziernik. Dis zadzweniedo Ciebie.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Ciesze sie ze wyleczenie choroby oczu na dobrej drodze, choc zwiazane z wyczekiwaniem pod drzwiami. Zasylam moc pozdrowien - bardzo zapracowana Serpentyna.
OdpowiedzUsuńSerpentynko, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ten stan zapracowania będzie jeszcze u Ciebie długo trwał.Ale jest to zapracowanie twórcze, więc bardzo dobre.
UsuńBuziole ,;)
No cóż, ja miałem zawsze problem, by się do okuility zapisać, bo to albo limitów brakło, albo dopiero na przyszły rok, albo jeszcze nie ma kotraktu z NFZ itd. Ale gdy już udało mi się zapisać, nie czekałem nigdy dłużej niż kwadrans.
OdpowiedzUsuńZakropienie atropiną to straszna rzecz. Kiedys zrobiono mi to zimą. Pełno sniegu naookoło, czyste niebo i ostre słońce. Do domu szedłem po omacku, bo nie dałem rady otworzyć oczu.
Nitager, ale najbardziej mnie wzruszyła troska p. okulistki- w chwili gdy wychodziłam z gabinetu powiedziała mi żebym uważała,bo na ulicy ostre słońce a ja mam żrenice rozszerzone.Jakoś umknęło jej uwadze, że mam założone szkła, które się automatycznie przyciemniają bardzo mocno, wystarczy nawet światło w pokoju.
UsuńZresztą tym razem jakoś mało to rozszerzenie podziałało, nawet na moment nie straciłam ostrości widzenia. Pewnie mi dała jakąś "ćwierć dawkę".
Miłego, ;)
Pacjent winien być odpowiednio zmiękczony, zanim stanie przed obliczem doktora... :-) ulach
OdpowiedzUsuńUlach, na mnie to jakoś tak nie działa, raczej wpadam we wściekłość. I z trudem się powstrzymuję,żeby nie palnąć czegoś niemiłego.
UsuńMiłego,;)
Jak już ktoś wyżej wspomniał,trzeba mieć zdrowie do naszej służby zdrowia:)))Ale znalazłaś sobie fajne zajęcie zastępcze,aż Ci troszkę zazdroszczę bo sama nie mam do czego mebli projektować:)Zdrówka oczętom życzę:)))
OdpowiedzUsuńTonko, wyobrażasz sobie jak się projektuje kuchnię w mieszkaniu typu M3.Wymyśliłam,że wpierw muszę zrobić w dobrach kuchennych remanent i to wszystko, co używam raz na 2 lata wynieść do szafki do piwnicy, a to czego wcale nie używam rozdam lub wystawię.I dopiero wtedy będę mogła zaprojektować sobie kuchnię. Chce mieć szafki szufladowe i kontenerowe,żeby nie nurkować wciąż po jakieś sprzęty.I chcę mieć w kuchni stół,żeby tam jeść codzienne posiłki a nie nosić wszystko ciągle do pokoju.
UsuńMiłego,;)
Skąd ja to znam! :(
OdpowiedzUsuńW tym temacie (medycznym) nawet się nie rozpisuję, bo mogłabym szybko nie skończyć...
Napiszę jedynie, że zdrówka życzę, duuużo zdróweczka, także do naszej służby zdrowia ;)
Alicjo, dziękuję ślicznie. Tobie też zdrówka życzę,masz więcej z nim problemów niż ja, a do tego znacznie grozniejsze.
UsuńBuziolki,;)
Anabell, nawet nie wiem co napisac, no rece opadaja. Najwazniejsze, ze w koncu dostapilas zaszczytu i zostalas zdiagnozowana, oby trafnie.
OdpowiedzUsuńDbaj o oczeta, smaruj smarowidlami, zakrapiaj i wracaj szybko do zdrowia.
Jestem ciekawa projektu twojej kuchni, podziel sie z nami pomyslami.
Usciski:)
Wpuszczam te krople i wpuszczam i....jak mnie oczy szczypały tak i szczypią a rankiem nadal zaropiałe. Paranoja.
UsuńMiłego, ;)
Pewnie bym się zdziwiła długością ogólną tej wizyty, gdybym nie znała realiów naszych poradni ( pożalcie się wszelcy bogowie ), a im większe miasto, więcej ludzi...zatem, wiadomo.
OdpowiedzUsuńTeż życzę pozytywnych wyników dla Twych oczu oraz udanych projektów wnętrza Twego M.
Do następnego razu... :)
Kwoko, doszłam do smętnego wniosku, że najzdrowiej to byłoby wygrać w totolotka na tyle dużo, by można sobie kupić nowe mieszkanie. Niestety nie gram w totka;)))
UsuńMiłego, ;)
Znam ten problem bardzo dobrze, bo już 10 lat temu zdiagnozowano u mnie jaskrę. I muszę bardzo regularnie badać oczy, robić różne badania, chodzić co 3 m-ce do okulisty, I chociaż mam specjalną książeczkę i wizyty z góry ustalane... to też za każdym razem spędzam 2-3 godziny pod gabinetem. Samo życie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.;-)
Stokrotko, u mojej bratowej kilka lat temu jakaś "domorosła" okulistka zdiagnozowała jaskrę. Pozapisywała różne kropelki ,porobiła różne badania. Przypadek zrządził, że rok pózniej bratowa przyjechała na dłuższy pobyt do Warszawy. Okulistka w Warszawie , zbadawszy moją bratową nie mogła się nadziwić, skąd tamta, gdyńska, wynalazła jaskrę. Na wszelki wypadek skierowała bratową na wszystkie możliwe badania.I....jaskry nie ma bo nie było.
UsuńPrawdę mówiąc to pierwszy raz czekałam tak długo do okulistki, ale to była przychodnia MSWiA, a oni mają multum pacjentów.
Miłego, ;)
mam nadzieję, że wreszcie Ci te oczy odpuszczą, miło Cię "usłyszeć", zdrowiej szybciutko, czekam na nowe cuda na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam słonecznie
Edyta
Turkusowe korale, zdrowienie idzie opornie, ale pewnie kiedyś nastąpi.
UsuńMiłego, ;)
Anabell przede wszystkim zdrowiej mi i to powoli, ale dokładnie!!!Szczerze Ci powiem, że chyba będę musiała iść na jakieś badania....bo coraz więcej głupstw...popełniam:) Wpisałam Ci wczoraj piękny komentarz...nacisnęłam jak "ślepotka" nie wiem w co...i poleciał w kosmos:)Podobną ilość godzin przesiadywałam ostatnio u mojego laryngologa, ale już tam nie chodzę...mam leki na cały rok i jest o.k:) Przesyłam buziaki i życzenia zdrowia!!!!
OdpowiedzUsuńTak jest Graszko, postaram się:))))
UsuńMiłego, ;)
O służbie zdrowia... wolę się nie wypowiadać:(
OdpowiedzUsuńAnabello... tylko 4 godziny? U nas i caly dzien mozesz czekac...Ale jak poczekasz to cie dobrze zalatwia. Okulary mam zakupione w Kamerunie i wszystkie inne badania takze tutaj zrobisz tylko trzeba miec...czas i duzoooo cierpliwoosci!
OdpowiedzUsuńZycze zdrowia
Serdecznosci
Judith
Judith, jak widać do wszystkiego trzeba cierpliwości niezależnie od tego na której szerokości geograficznej jeteśmy;)
UsuńMiłego, ;)
Temat lekarzy nieleczących to już zwykła norma, ale jeszcze do tego może niezbędne jest wymęczenie czekaniem aby wejście do gabinetu było zbawieniem!
OdpowiedzUsuńJoanno, nie wykluczone to jest;)))
UsuńMiłego, ;)
I niech już tak na zawsze Ci zostanie...bądź tym bumerangiem i zawsze wracaj :)
OdpowiedzUsuńgalopku, dziękuję;))
UsuńZdarzało mi się czekać 1,5 h w kolejce do internisty i tyle samo w kolejce do chirurga ze złamaną nogą pomimo karteczki z napisem "pilne - bez kolejki" ale 4 h... pewnie już 10 razy bym wyszła, podziwiam cierpliwość.
OdpowiedzUsuńRa, jestem chyba jednak dość cierpliwym babskiem, poza tym udało mi się czekać na wizytę zaledwie tydzień czy też 8 dni, bo wpadłam w miejsce kogoś, kto zrezygnował z wizyty. Ciekawe dlaczego zrezygnował- czyżby nie doczekał???
UsuńMiłego, ;)
Ja się tak nastałam z mamą do reumatologa...koszmar....
OdpowiedzUsuń