Nie wiem jak gdzie indziej, ale u mnie od wczesnego popołudnia pada.
Teraz to nawet należałoby powiedzieć , że leje obłędnie.
Zabrałam się za odkopywanie moich "koralikowych" skarbów - tak
się podniecilam tymi porządkami w piwnicy, że aż pozaglądałam do
swoich różnych pudełek, pełnych "półfabrykatów do wyrobu biżuterii".
*****
No i wydało się, nakupowałam różnych dupereli, często bez wielkiego
namysłu, jak zwykle pod wpływem "miecia".
Między innymi znalazłam koraliki drewniane, bardzo kolorowe.
Słuchając szumiącego intensywnie deszczu nawlokłam je na
cienki sznurek.
Ciekawie się zapowiada mecz Polska-Anglia, bo deszcz cały czas leje,
a dach Stadionu Narodowego był cały czas otwarty.
Anglicy do mokrego boiska przyzwyczajeni, a my, niezależnie od jego
stanu i tak pewnie przegramy.
Meczów nie oglądam...
OdpowiedzUsuńA koraliki mi się podobają,
lubię drewno...
Jasna, ja tez nie oglądam, wystarczy, że mój ogląda. Ja oglądam inne transmisje sportowe, ale nie 22 facetów uganiających się za piłką.
UsuńMiłego, ;)
Twój blog, Anabell, nigdy nie powinien nazywać się Nic specjalnego. Jeśli już ma być skromny to nazwij go chociaż Coś specjalnego. Jesteś cudotwórczynią.
OdpowiedzUsuńJa to już dawno mówiłam Anabell, ale ona bardzo nieposłuszna i nic z naszych "upomnień" sobie nie robi.
UsuńPozdrowienia i serdeczne kliczki:)
Amisha, miłe to co napisałaś, ale gdy oglądam przeróżne "koralikowe" blogi, to tytuł mojego bloga jest adekwatny. Wciąż się uczę i coraz bardziej się boję, że nie zdążę osiągnąć pożądanego przeze mnie poziomu:). Wczoraj wieczorem poczytałam Twój blog od początku, a nie wpisałam się, bo już nie miałam siły. Dzielna dziewczyna z Ciebie.
UsuńMiłego, ;)
To jest to co uwielbiam.Drewniane koraliki.A jakże bajecznie kolorowe.Ich widok zdecydowanie poprawia samopoczucie, gdy widzę i słyszę jaka za oknem ulewa:)
OdpowiedzUsuńZ meczem się problem rozwiązał, nawet już prawie znaleźli winnych:)))))))Niezła kpina:)
Pozdrawiam serdecznie.
Jutko, ale mają jedną wadę - nie za wiele można z nimi zrobić, w przeciwieństwie do tych japońskich cudeniek, które świetnie się łączą i z kamieniami i z kryształami.
UsuńAle "chodzi mi po głowie" zrobienie sznurkowej torby (małej) z dużą ilością koralików drewnianych. Już nawet "naumiałam się" takiego ściegu, by koraliki były zawsze po jednej stronie jeśli będzie się robiło nie na okrągło, ale z nawrotami. Z tym meczem to istny cyrk i....kompromitacja.
Miłego, ;)
Ja mogę Ci przysłać kilka pudełek takich "mieciów" z czasów, gdy ja robiłam koraliki:-)
OdpowiedzUsuńAnko, możemy się wymienić - ja Ci zrobię coś co sobie zamówisz,a Ty podeślessz "miecie". Omówimy to mailowo, dobrze? A dlaczego nie robisz koralików? Już Ci przeszło? Po jakim czasie? Bo może ja też mam szansę,że mi przejdzie???
UsuńMiłego, ;)
Ulewa pozwoliła naszym chwilowo wyjść z twarzą...
OdpowiedzUsuńZgago, ale tylko piłkarzom, działacze się natomiast skompromitowali.
UsuńMiłego, ;)
Narodowy - stadion, który powstrzymał Anglików... :))
OdpowiedzUsuń3xl - po prostu im wlaliśmy;))))) Kompromitacja i tyle.
UsuńJeśli chcesz bym coś zrobiła dla Twej połówki daj znać na maila, muszę mieć z tydzień czasu,a nawet dwa, jeśli będę musiała dopiero coś sprowadzić z półproduktów.
Miłego, ;)
No i co, Anabell, nie miałaś racji, bo nie przegraliśmy. Jest remis 0:0 :)))
OdpowiedzUsuńal Ellu, co za różnica czy to wczoraj czy dziś przegramy.
UsuńWczoraj im wlaliśmy deszczem, dziśoni nam wleją kilka bramek i będziemy kwita.
Miłego, ;)
Mamonku, ja przecież nie oglądam facetów uganiających się za piłką, ale uważam,że ktoś powinien za to wszystko odpowiedzieć imiennie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Może się zdziwisz, a może ucieszysz, ale ja prawie na każde tłumaczenie zakładam te korale od Ciebie, czerwone :)
OdpowiedzUsuńp.s. udało mi się spotkać z kolejnymi blogerami! Może na następne spotkanie i Ty znajdziesz czas? Tym razem wszystko odbyło się w zbyt wielkim biegu, więc nie zaproponowałam Ci ani wyjazdu na wieś, ani wyjścia do miasta na spotkanie Tymi Trzema. :)
Iw, ogromnie mnie cieszy, że te czerwone koraliki Ci tak pasują. Gdy się trochę "obrobię" to pomyślimy nad następnymi, myślałam o czymś z muszelkową łezką w roli głównej.Ale to właściwie TY powinnaś wybrać co mam zrobić. Wiesz, ja teraz mam szaleństwo remanentowe - ciągle jeszcze walczę z piwnicą, poza tym szukam kabiny prysznicowej ze składanymi drzwiami.Trafiłam na jedną firmę, ale okazało się ,że oni sprowadzają komponenty z Chin, więc z nich zrezygnowałam.Poza tym robię remanenty domowe, czyli redukcję wyrazów (nie)podobnych, a to wymaga niezłego namysłu.
OdpowiedzUsuńTo okropne jak człowiek obrasta w dziwne "dobra", a mieszkanie jakieś takie mało rozciągliwe. Jutro jedziemy do jeszcze jednej firmy, może u nich coś dostanę.
Miłego;)
Masz po prostu sposoby na deszczowa pogodę, bajecznie kolorowe koraliki! I ja jestem za zmianą nazwy Twojego bloga
OdpowiedzUsuń-COŚ WYJĄTKOWEGO - zawsze!Buziaczki!
Joasiu, próbuję się zreformować - zaczęłam robić remanenty w "przydasiach". Opornie mi to idzie, oj opornie.Mam całą masę zaczętych projektów, które jakoś mi utknęły,niczym ość w gardle.
OdpowiedzUsuńKochanie, nazwa bloga jest adekwatna do tego , co robię.Oglądam często inne blogi osób "koralikujących" i wpadam pomału w kompleksy. Ostatnio obejrzałam projekty kilku Ukrainek i szczękę zbierałam niemal z podłogi. Takie naszyjniki, że głowa mała, oczy wychodzą na wierzch a w mózgu kołacze się jedno pytanie - "o rany, jak one to robią???"
Miłego, ;)
jakie piękne jesienne koraliki:))
OdpowiedzUsuńMaduś, aż dziwne,że dopiero dziś się nimi zajęłam.
UsuńMiłego, ;)
Te korale sa jak krople deszczu...tylko kolorowe!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judith, ale te kameruńskie maja więcej kolorów w sobie i bardziej różnorodne w kształtach. Ale i jedne i drugie bardzo wesołe, energetyzujące swym widokiem.
UsuńMiłego, ;)
Te korale są świetne!
OdpowiedzUsuń