Doszłam do wniosku, że jestem naiwna - zupełnie nie wiem dlaczego wciąż
mam głupią nadzieję, że gdy ktos się ze mną umawia na konkretny dzień i
godzinę, to wie co robi.
Wczoraj przywlókł się kierownik robót tej ekipy, która okablowuje na
nowo nasz blok i powiadomił nas uprzejmie, że dziś o 8,30 rano wejdą do
mieszkania by odłączyć nasz licznik, przenieść go poza mieszkanie no i do
tablicy z bezpiecznikami doprowadzić nowe przewody.
Więc wczoraj wieczorem rozebraliśmy pół garderoby w przedpokoju,
pozakrywaliśmy wszystko, żeby było łatwiej po tym sprzątać.
Dziś rano pobudka była już o 6,00, bo oboje ze ślubnym mamy raczej
powolny rozruch poranny, poza tym chcieliśmy w spokoju zjeść śniadanie
i wypić poranną kawę, bo potem przez jakiś czas będziemy pozbawieni
zasilania.
Gdy ściągnął mnie z łóżka znienawidzony dzwięk budzika, naprawdę nie
bardzo wiedziałam co się dzieje, bo zasnęłam dopiero około 3 n. ranem.
Ale udało się nam wygrzebać nawet na 7,20, więc sukces.
I....... czekamy, czekamy a faceta ani widu ani słychu. Ślubny się już
lekuchno wnerwił i poszedł szukać elektryków, których efekty działania
słychać było w piwnicy. Znalazł, a jakże, wyłuszczył sprawę, popatrzyli
na niego jak na wariata i powiedzieli, że dziś to na pewno nie, bo oni
jeszcze nie skończyli wszystkiego, a pan kierownik poza tym nic z nimi
wczoraj nie uzgadniał. No a oni, jak dobrze wszystko pójdzie to może
w poniedziałek skońcżą, ale nie wiadomo. Ślubny zadzwonił więc do tego
kierownika, który nieco się zdziwił, potem stwierdził, że rzeczywiście nie
uzgodnił z pracownikami, czy oni już dziś będą mogli podłączać kable
do mieszkań, więc nas przeprasza.
Wiecie, jestem zła, niewyspana, cały czas nadal rąbią te betonowe
ściany, więc jestem ogłuszona, a do tego mam burdel w domu, plącze mi
się folia pod nogami, nie mogę się dostać do szafy.
Z przykrością odnotowuję fakt, że kultura pracy to u nas jest w zaniku -
nawet za przysłowiowej komuny bywało lepiej.
****
Warszawa szykuje się do obchodów Dnia Niepodległości, a brzmi to
tak, jakby się szykowali do odparcia ataku Kosmitów. Przyjadą siły
policyjne z innych miast, by wspomóc warszawskich policjantów - bo
w niedzielę ma przejść przez miasto "tylko" 11 marszy.
Chyba wyjadę na niedzielę z miasta i to tam, gdzie nie ma TV i radia.
Nie znoszę takiej niesłowności!!!
OdpowiedzUsuńWkurzyłabym się na maksa.
Wydaje mi się, że marsze są przereklamowane, ale nie zmienia to faktu, że cieszę się, że będę w tym dniu tak daleko od stolicy:)
Pozdrawiam:)
Mada, podejrzewam, że ten pan kierownik to taki bardziej papierowy i nie hańbi się odwiedzaniem miejsca pracy swych pracowników, pewnie by się ubrudził.
UsuńCiekawa jestem jak to jutro będzie - czy jak zwykle na ponuro czy może się jakieś przemarsze spotkają i pozabijają wzajemnie???
Miłego, ;)
O matko to masz powody do wkurzania się...
OdpowiedzUsuńA kierownik niesamowity facet, takiego czegoś dawno nie słyszałam ...
A gdybyś widziała jaki mój wkurzony był mój ślubny - musiałam z miejsca wysłuchać jego wykładu o niesolidności ludzi.
UsuńMiłego, ;)
A u nas mieli wymieniać wodomierze i od pół roku ani widu ani słychu. Znam twój ból...
OdpowiedzUsuńWodomierze u nas już wymienili,a trwało to tylko z 5 minut, bo to była ekipa z rodzimej ADM.
UsuńMiłego,;)
Można się wkurzyć!! Byłabym zła jak osa. Współczuję!
OdpowiedzUsuńAnko- i dlatego nie wkurzam się sama na siebie - zawsze ktoś zadba bym naprawdę miała powód:)))
UsuńMiłego, ;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMakabra! Opadają normalnie ręce i uszy a słów brakuje. Patałachy jakieś i tyle. Gdyby to na mnie trafiło, ten kierownik już by nie był kierownikiem. Chyba, że to znajomy króliczka, a na to nie ma rady.
Co do obchodów, to... ech... Kiedyś ludzie życie narażali, żeby zapalić znicz pod jakimś krzyżem upamiętniającym, a dzisiaj można też stracić, tyle, że w wolnym kraju przypadkowo na ulicy.
Pozdrawiam serdecznie.
alEllu, to jakiś kretyn a nie kierownik, jak można nie wiedzieć na jakim etapie są prace ekipy,którą się nadzoruje???
UsuńCiekawe to Święto Niepodległości - nie dość,że w takim mało ciekawym okresie roku, bo niemal zawsze zimno i mokro, to jeszcze niektórym w głowie się popieprzyło doszczętnie.
Miłego, ;)
Wkurzyłabym się nieziemsko! Chamstwo i już!;/
OdpowiedzUsuńMiśko, zawsze mnie wpienia taka niefrasobliwość ludzi.
UsuńNiestety coraz częściej się to zdarza i to w przeróżnych zawodach.
Miłego, ;)
Obrzydliwe to wszystko. Niesłowni majstrzy, hałas, i te marsze nie wiadomo, w jakim celu, bo z patriotyzmem już nie mają nic wspólnego :( Moje co? Kondolencje (stopień wyższy współczuć) czy jeszcze tylko współczucia z powodu pogrzebania spokoju w Waszym domu na czas dłuższy?
OdpowiedzUsuńJaskółko, gdy teraz oni skończą to rycie i układanie przewodów to będę miała pewnie jakiś czas spokój, bo mieszkanie będzie remontowane zapewne dopiero w lutym lub kwietniu. Ale widząc to wszystko dojrzałam do tego, by mi w mieszkaniu, gdy będzie mi elektryk wymieniał wszystkie "linie", puszczał wszystko pod listwami i w spojeniach ścian. Nie dam nic ryć, mowy nie ma.
UsuńMiłego, ;)
Samo zycie Anabello, ale znajac troche Ciebie... przejdziesz nad tym smutnym faktem do porzadku dziennego...bo szkoda zdrowia, a wiadomo nerwy pieknosci szkodza, nieprawdaz?
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judith, piękności mej i tak nic nie pomoże ani nie zaszkodzi, co najwyżej będzie mnie bolało miejsce po pęcherzyku żółciowym:))))
UsuńMiłego;)
Biedna jesteś w tym wszystkim.Niesłowność i niepunktualność to niestety nasza cecha chyba narodowa,wkurzająca bardzo,nie szanujemy siebie nawzajem i swojego czasu.A te marsze....no....co najmniej dziwny sposób świętowania.Pozdrawiam i życzę wytrwałości:))
OdpowiedzUsuńTonko, gdy lata świetlne temu chadzałam do szkoły to były zawsze organizowane obowiązkowe marsze jesienne. Nie wiem po co i na co, wiem,że były męczące i zawsze lądowałam po nich w gabinecie lekarskim. Wydaje mi się,że niektórzy politycy, ci z mego pokolenia, bardzo je lubili i w krew im weszły, więc je zwołują. Zamiast zrobić jakiś fajny festyn dla mieszkańców oni robią przemarsze wrogich partyjek. To deprymujące. I durne.
UsuńMiłego, ;)
Niestety ekipy budowlane w takich większych osiedlach i blokach to jakaś bzdura, u mojej Mamy przez mijający sezon był remont i ocieplanie budynków, trwało to kilka miesięcy i praktycznie przez pół roku mama nie mogła zamknąć kraty własnej lodżii (licho wie, jak się to pisze).
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrzymałości i cierpliwości!
miłego weekendu :)
Ocieplanie budynków poszło u nas bardzo sprawnie.Mój budynek (4 piętra, 10 klatek) robili chyba 3 tygodnie, a loggię ocieplili w jeden dzień.Przy okazji mi panowie kraty pomalowali w oknach za nieduże pieniądze. Ale tak durnowato obłożyli tym styropianem, że jedna z krat już się nie otwiera, bo za dużo zaprawy nakładli na styropian.
UsuńMiłego, ;)
Mamon, czasem dobrze mieszkać " na zadupiu", u nas tylko czasem jakieś maratony organizują:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wiesz z tą "naiwnością" to nie jesteś odosobniona.Ciągle wydaje mi się, że nie jest już nic mnie zaskoczyć.Ale ostatni czas chyba mnie wyleczył z tych złudzeń już na zawsze.Ale w ludzi wierzę nadal.Szkoda by było w tym bałaganie pogubić TYCH wspaniałych, których jest sporo:)
OdpowiedzUsuńŻyczę aby na Twojej drodze pojawiali się sami Ci wspaniali.
Pozdrawiam cieplutko.