Lenię się, pomału załatwiam zaległą korespondencję, snuję się
po domu, oglądam naszego młodego tenisistę. Jest świetny, jeśli
tak dalej pójdzie, będziemy mieli wreszcie dobrego tenisistę.
Zabrałam się też za dokończenie rozpoczętych robótek.
Liść już całkiem skończony i prezentuje się tak:
Dokończyłam również naszyjnik :
I zrobiły mi się niechcący trzy bransoletki:
Oczywiście kolory przekłamane, może tylko za wyjątkiem
tej pierwszej.
Ta druga jest zrobiona z koralików czeskich "tila" i koralików
japońskich toho nr 11, kolor metallic iris purple.
Trzecia to wariacje z czeskich kryształków ciemnobrązowych i
japońskich toho 11 w kolorze gold-lustered african sunset.
No to idę się lenić dalej.
Ja dziękuję, jak tak się będą lenić inni to nie nadążymy z oglądaniem postów!!! Twoje lenistwo jest przepiękne, szczególnie podoba mi się liść co nie znaczy,że bransoletki mi się nie podobają , owszem, bardzo,ale wisior jest mi bliższy !!!Pozdrawiam i życzę owocnego,dalszego leniuchowania !!!
OdpowiedzUsuńJagodo, będę nieskromna - mnie też się ten liść podoba.Udało mi się zrobić tak, jak sobie obmyśliłam. A bransoletki zrobiły się całkiem przypadkowo- szukałam czegoś w pudełku i natknęłam się na kryształki- policzyłam, że mam ich 60 sztuk, więc akurat na bransoletkę, niestety za mało na naszyjnik. No to zrobiłam bransoletkę. Potem "musiałam" wypróbować nowe tila czeskie, ale ogólnie jestem nimi zawiedziona. Japońskie lepsze.A potem przypomniałam sobie,że kupiłam łączniki, wiec też je zagospodarowałam. Tym sposobem dzień spędziłam na koralikowaniu.
UsuńMiłego, ;)
Całkiem pracowite te lenistwo :-)))
OdpowiedzUsuńJasna, to moje koleżanki uważają,że się lenię, bo one to "na okrągło" codziennie biegają po domu ze szczotką i szmatką, a ja robię to góra raz w tygodniu.Bo ileż mogą nabrudzić dwie dorosłe osoby? Obiady gotuję raz na dwa dni, więc robie to co sprawia mi frajdę, czyli w2 ich mniemaniu lenię się okrutnie.
UsuńMiłego, ;)
rozumiem, że z Twojego lenistwa znowu się coś narodzi:))
OdpowiedzUsuńOsiągnęłaś koralikowe mistrzostwo! Liść jest piękny, naszyjnik z muszlą dech zapiera, a te "niechcący zrobione" trzy bransoletki też świetne :))
owocnego leniuchowania:))
Pozdrawiam
Mada, trenuję robienie kwiatków i listków - dość dobrze mi wychodzą z tych większych koralików, ale z tych maluteńkich to nie za bardzo, więc złoszczę się, klnę i trenuję- uparłam się.
UsuńMiłego,;)
PIękne owoce rodzi Twoje lenistwo! Leń się jak najczęściej...
OdpowiedzUsuńZgaguś, uwielbiam tak sie lenić.
UsuńMiłego, ;)
Ech, ta trzecia mi się podoba...
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
Anko, naprawdę? Kiepsko ją widać przy tym sztucznym świetle, ale w połączeniu z tymi malutkimi koralikami ten brąz wygląda ładnie.
UsuńMiłego, ;)
Bardzo mi się podobają owoce Twego lenistwa,szczególnie ten piękny liść:))
OdpowiedzUsuńTonko, ten liść naprawdę mi się udał. Cieszę się, bo to na prezent.
UsuńMiłego,;)
Fajny i orginalny ten lisc, zreszta kazdy wyrob pomyslowy. Masz jakas maszynke w rekach czy co, Anabell? Z pozdrowieniami Serpentyna
OdpowiedzUsuńSerpentynko, dla mnie to koralikowanie jest jak medytacja - wygasza emocje, oczyszcza myśli i jakoś mi tak wtedy ręce same chodzą.
UsuńMiłego, :)
P.S.
a liść rzeczywiście dobrze wyszedł.
U Ciebie, jak zawsze, robota pali się w rękach. Śliczności. Dziękuje za wpis u Star. Poszłam poczytać sobie i... komentarz wszedł. Jeszcze raz dziękuje za przekazanie Star informacji ode mnie :)
OdpowiedzUsuńWiesz, co jakiś czas się zdarza,że jakiś wpis nie wchodzi, to chyba wina googlowego serwera.
UsuńMiłego, ;)
Nie no cudo ci wyszło. Więcej takiego twórczego lenistwa...
OdpowiedzUsuń3xl - postaram się postaram...
UsuńMamon, już mi się przyśnił następny projekt, ale do niego to muszę trochę potrenować, bo nie za bardzo mi wychodzą listki i kwiatki z toho 15. A już zrobiłam nośnik podwójnym peyotlem i do niego mi potrzebne kwiatki i listki.Wychodzą mi te listki i kwiatki z toho 8, z 11-kami i 15-kami - masakra.Chyba muszę sobie lupę zakupić.Albo iść do okulistki.:))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Tylko chwilę tutaj nie byłam, a przez ten czas kwitnie lenistwo i to jak pięknie! Nawet liściem i innymi cudeńkami. Pomysły zamienione w klejnoty!Gratuluję szczerze.
OdpowiedzUsuńChciałam Ci wysłać opowieść mojego znajomego o jego perypetiach z robotnikami w stanie wojennym, ale sama chyba stworzyłam dodatkowo mały kabaret.Buziole!
Joasiu, byłam u Ciebie i bardzo mnie ta historia z Kolorado rozśmieszyła. U mnie od kilku dni zmieniają w bloku przewody energetyczne, ryjąc w betonie rowki, dziury i licho wie co jeszcze. Głowa pęka od tych radości.
UsuńOgólnie się cieszę,że zmieniają, ale zaraz potem to samo czeka mnie w mieszkaniu.Ale w domu nie dam kuć, niech puszczają wierzchem, w tunelikach i listwach.I wiesz, przy tym hałasie to już nawet lenić się nie potrafię. Działa na mnie paraliżująco.
Miłego, ;)
Chcialabym sie tak lenic!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judith, nie widzę przeszkód byś się tak leniła.:)
UsuńMiłego, ;)
Proszę, zdradź mi, jak takie ładne przedmioty robią się "niechcący"!
OdpowiedzUsuńNitager, kobiety tak mają, że wiele rzeczy robi się im niechcący.
UsuńMiłego, ;)
Same cacuszka! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, :)))
UsuńMiłego, ;)
Twoja bizuteria zapiera dech z wrazenia !
OdpowiedzUsuńJest niesamowita.fantastyczna! Co za kunszt wykonania !
Ech...dobre to lenistwo....
Serdecznosci moc posylam !
Alinko, dziękuję!!!A ja i tak wciąż wpadam w kompleksy, że tak mało umiem zrobić. Bo pomysł to jedno, ale przekucie go w koraliki to już inna melodia:)))
UsuńMiłego, ;)
Anabell, zapytam z innej beczki - mam nadzieję, że nie chomikujesz tych ślicznych dzieł w domu a jakoś rozprowadzasz po świecie? Pierwsza bransoletka podoba mi się naj, choć wszystko jest świetne.
OdpowiedzUsuńAmisha, ona jest bardziej fotogeniczna niż pozostałe a poza tym nieco orientalna w stylu, przez co "inna". Zajrzyj do swej poczty.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Byłam na 100% pewna, że już się zachwycałam liściowym naszyjnikiem, ale po przejrzeniu komentarzy widzę - skleroza, mocium panie...
OdpowiedzUsuńAle to nic, z prawdziwą przyjemnością pozachwycam się jeszcze!
Podziwiam Twoje pomysły.
Joanno, bo ja go pokazywałam nim go skończyłam, bo byłam ciekawa czy się Wam spodoba. A teraz uplotłam sznur i pomyślałam,że pokaże skończony. Tak to jest, gdy ktoś się chwali. I dziękuje za zachwyt, ;)
UsuńMiłego, ;)
Efekt koncowy cudny! Lisc na wisiorze prezentuje sie wspaniale.
OdpowiedzUsuńZycze milego dalszego leniuchowania:)
Ataner, dziękuję. Sama jestem zachwycona tym jak mi wyszło. Ciekawa jestem czy jubilatce będzie się podobał.
UsuńMiłego, ;)
omg. Jestem pod mega wrażeniem. Zazdrość bierze że sama nie mam takich zdolności by tworzyć coś tak pięknego... super! Piękne i pomyśłowe..!
OdpowiedzUsuńPanno X, a próbowałaś? Kiedyś wydawało mi się,że wielu rzeczy nie potrafię zrobić, więc nawet nie próbowałam. Ale pewne hasło, lansowane przez firmę DMC zmobilizowało mnie do spróbowania swych sił i tak się zaczęło.Hasło brzmiało banalnie: "jeśli umiesz przyszyć guzik, to potrafisz też haftować krzyżykami". Spróbowałam i...udało się. Od tej pory wypróbowuję nowe, przeróżne techniki.
UsuńMiłego, ;)
Ha..i tu jest właśnie jak się to mówi "pis pogrzebany" ;) ..przyszywanie guzików nieraz przyprawiało mnie o złość, a dlaczego? - bo, przyszyłam, zawiązałam supełek i co? odpadł gdyż supełek nie taki albo jak ma ostoja vel mama zobaczyła, odcięła i przyszyła od nowa, bo krzywo ;) bo nie do końca w tym miejscu być powinien! Więc oo.."robótki ręczne" nie dla mnie he he ...zostaje mi pozazdrościć ;) takich sprawnych rączek i pomysłowości.
UsuńOd lat noszę tylko łańcuszek, ale te Twoje dzieła to po prostu ..mistrzostwa świata !
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się naszyjnik, ale...chyba musiałabym nobla odbierać,żeby móc go założyć -taki...dostojny;)
Miśko, rozłożyłaś mnie tym komentarzem, jesteś słodka. Ten naszyjnik wcale nie jest dostojny, można w nim spokojnie pójść do cioci na imieniny.
UsuńMiłego, ;)
A ciocia jest hrabiną?
UsuńŻartuję oczywiście, ale nie żartuję twierdząc,że to same cuda!
Hanuś - liść Ci się udał nad wyraz1
OdpowiedzUsuń