Przede wszystkim pięknie dziękuję za wszystkie życzenia - oby miały moc
sprawczą!
Nie doceniałam, przed wyjazdem, jaka to cenna rzecz cisza i spokój. Jak miło,
gdy nikt nie pomyka po mieszkaniu na hulajnodze z prędkością i dzwiękiem
karetki pogotowia spieszącej do wypadku. Teraz wiem, że miałam wyjątkowe
szczęście, bo miałam tylko jedno dziecko a do tego- dziewczynkę - a nie
dwóch małych Hunów.
Świąteczny Berlin prezentował się naprawdę świetnie, popatrzcie sami:
Trzy ostatnie fotki są z pokazu sztucznych ogni w Sylwestra.
Organizatorzy zrobili ukłon w stronę małolatów i co dwie godziny,
począwszy od 18,00-tej były pokazy sztucznych ogni. Każda tura
pokazu zaczynała się obłędnym wprost koncertem dzwonów.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że poziom hałasu przekraczał
wszelkie dopuszczalne normy. Ale podobało mi się, dzieciakom także.
Nie samymi świętami tam żyłam -na szczęście. Pognałam całą rodzinę
do Muzeum Etnograficznego.
Złaziłam się setnie, bo obiekt duży i posiada liczne i wspaniałe zbiory.
Najwięcej czasu spędziłam w dziale mezoamerykańskim, przypatrując
się uważnie stelom, przywiezionym z Meksyku, Peru, Gwatemali.
Mój zachwyt i zdziwienie spowodowała ekspozycja z działu Mórz
Południowych.
Nie zdawałam sobie sprawy, że tak piękne były w naturze łodzie
i statki przysłowiowych "dzikusów". Oto jeden z nich:
A to wnętrze "Domu Mężczyzn"
W części zbiorów islamskich podziwiałam przecudnej urody hafty,
różne części kobiecej garderoby i doszłam do wniosku, że czasami
mam dni, w których całkiem dobrze czułabym się na ulicy w burce-
w końcu nie zawsze wyglądam znośnie .
Jeżeli kiedyś wpadniecie do Berlina, z czystym sumieniem polecam
odwiedzenie tej placówki. Jest tu również część dla dzieci- "Junior
Museum". Nasze krasnoludki brały udział w programie "jemy ryż"-
dowiedziały się gdzie i jak ryż rośnie, jak należy go gotować, brały
też udział w przygotowywaniu słodkich ryżowych kulek oraz (niestety)
otrzymały przepis na owe kulki i musiałyśmy je w domu zrobić.
Poza tym byłam w muzeum sztuki użytkowej na wystawie Mucha
Manga Mystery. Jakoś nigdy nie wpadłam na to, że twórczość plakatowa
Muchy była natchnieniem dla grafików japońskich w latach sześćdziesiątych.
A wczoraj, tuż przed odjazdem, zrobiłam ostatnią fotkę- oczywiście
berlińskiego nowego dworca.
Następny wyjazd czeka mnie ponoć w połowie lutego.
Pożyjemy- zobaczymy.
P.S.
Którejś nocy starszy miał zły sen- śniło mu się, że razem z kolegami
wysiadł na niewłaściwej stacji "esbanu" i wielce się tego przeraził.
Córka zapytała się go, czy ciągle śnią mu się pociągi, a mały z całą
powagą stwierdził; "no, czasami śni mi się "uban".
Może nic w tym dziwnego, skoro mały wciąż jezdzi albo szybką kolejką
miejską albo metrem.
Ale wypatrzyłam :) i pierwsza żem. :) Witaj z powrotem. Z ciekawością obejrzałam zdjęcia i przeczytałam o muzeum, wiesz też bym tak patrzyła. Ta ekspozycja z Meksyku czymś Cię zaskoczyła coś ciekawego zobaczyłaś? Uwielbiam takie muzea.
OdpowiedzUsuńSen, ostatnio są dziwne sny takie na pograniczu. A co to jest "uban"?
Serdecznie pozdrawiam.
Witaj Elu, jakoś inaczej patrzy się na zdjęcia a inaczej na "żywą" rzecz.
UsuńNiektóre z eksponatów są bardzo już zniszczone, ale właściwie zadziwiało mnie wszystko. Kształty, wykonanie, kolorystyka. Dobrze, że tam co jakiś czas można przysiąść, bo gdy tak się człowiek snuje w tempie sparaliżowanego ślimaka to nogi zaczynają wrastać w ramiona. "Uban"- to metro, "esban"- szybka kolej miejska.
Dzięki nim można się świetnie poruszać po całym, olbrzymim Berlinie.
Do tego dochodzą jeszcze liczne linie autobusowe i tramwajowe.
Odradzam natomiast poruszanie się po mieście samochodem- nie ma gdzie parkować.
Miłego, ;)
Swiateczny wystroj Berlina przypomina zupelnie moje miasto, ktore bedzie sie "rozbierac" - gdyz tutaj swiateczno-noworoczny szal mija 2go stycznia.
OdpowiedzUsuńWyglada ze wizyta byla polaczeniem przyjemnego z pozytecznym. Dobrze ze tak sie stalo, ze mialas okazje zobaczyc duzo ciekawostek.
Ciesze sie ze jestes z powrotem, Anabell.
Berlin trzyma wystrój do 6 stycznia, czyli do Trzech Króli. Ale wyprzedaże zaczęły się już w przeddzień wigilii. Na to Muzeum Etnograficzne nastawiałam się od dawna, wszak mogłam zobaczyć to, o czym pisał Daeniken i Sitchin. A wiesz jak ja się cieszę,że już jestem w domu? Nikt mi nie skrzeczy nad uchem, nie tupie, nie rusza wszystkiego itp. Ja już po prostu nie nadaję się do małych dzieci, ot co.
UsuńBuziaczki, ;)
Cieszę się, że byłaś u dzieci, ale jeszcze bardziej cieszę się, że szczęśliwie wróciłaś do domu:))) Dobrego roku dla Ciebie i Męża:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ivo. Jakoś tak się porobiło, że najlepiej mi ostatnio w domu.
UsuńBardzo dobrze, że można w ciągu kilku godzin przemieścić się całkiem wygodnie pomiędzy Berlinem a Warszawą - zajmuje to nieco ponad 5 godzin. Po prostu będę wyjeżdżała na krótsze wypady- to było dla mnie zbyt długo.
Miłego, ;)
Dobrze że już jesteś cała i zdrowa. Wiem o czym tu piszesz . Moi dwaj synowie dawali mi nieraz porządnie w kość. Wnukami na całe szczęście tylko sporadycznie się opiekuję. Masz rację to juz i nie na moje nerwy. Berlin może i wspaniały ale szczerze to wystarczą mi moje Gliwice. Nigdy przenigdy bym tam mieszkać nie chciała Anabell. A w jakimś muzeum berlińskim ktos z rodziny mojej mamy jest(albo był) kustoszem podobno, ale nie znam,i nie mam kontaktu.. Pozdrawiam noworocznie-;))
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że wszystko zależy od tego , w której dzielnicy Berlina się mieszka. Córka mieszka w starej części , budynki są tu bardzo ładne, "klimatyczne"- każdy inny, ozdobny.Jest b.dużo zieleni, do parku jest ze 200m, wszystkie ulice są zadrzewione, podwórka domów także.Budynek , w którym ona mieszka ma ponad 100 lat, ale jest unowocześniony w środku. Uliczka jest cicha, mały ruch. Berlin mi się podoba jako miasto.Co do mieszkańców- wolałam pod tym względem Monachium.
UsuńDobrego Nowego Roku Uleczko!
no nareszcie,
OdpowiedzUsuńdobrze, że jesteś z nami, odpocznij i pisz pisz pisz:)
Klarko- odpoczywam, czyli siedzę i myślę za co się wpierw zabrać:))) i czas mi przecieka między palcami.
UsuńMiłego, ;)
Krasnale męczą, ale są takie słodkie! Dobrze, że znów jesteś. I chyba wbrew pozorom troszkę odpoczęłaś, choćby psychicznie! Bo to jednak oderwanie od codzienności...
OdpowiedzUsuńZgago, lubię moją codzienność - ślubny dobrze wytresowany, nie przesadza z wymaganiami, byleby gonie zmuszać do jedzenia tego, czego nie lubi, obowiązki domowe zredukowałam do minimum. Krasnale męczące a najmilsze gdy już śpią. Moje dziecko "uszarpało" mnie przez pierwsze 6 tygodni swego życia, potem- zero problemów. Gdy miała 3 lata (tyle co teraz młodszy Krasnal) to umiała sama się sobą zająć, godzinami rysowała i tresowała swoje lalki. A Krasnale maja b. dużo energii - stąd to jeżdżenie hulajnogą po mieszkaniu i wydawanie dzwięków karetki pogotowia.
UsuńMiłego, ;)
No to wrażeń miałaś mnóstwo!!!
OdpowiedzUsuńNo i tych dwóch Hunów mogłaś przytulić i dopieścić. W końcu to Twoja krew!
Pozdrawiam noworocznie :-)
Stokrotko, oni wcale a wcale "przytulakami" nie są. Są za to niezłymi obiektami do obserwacji i zastanawiania się "po kim to takie jest?"
UsuńDoszłyśmy z córką do wniosku, że niektóre cechy mają nawet po pradziadkach lub ciotecznych dziadkach i babciach.
Miłego w Nowym Roku;)
noo, dobrze, ze już jesteś:)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam jak wracam od swoich Krasnoludków - doceniam ciszę i spokój własnego domu ,ale już za chwilę chciałaby być znowu z nimi.
Wyjście do muzeum może zaowocuje jakąś biżuteryjką , bo za nią chyba też się stęskniłaś :))
Ps. a jak dzieciaczki odebrały zrobione przez ciebie prezenty?
Pozdrawiam nowo rocznie i może do zobaczenia ?:)
Niestety w muzeum było stanowczo zbyt mało biżuterii.Ale przynajmniej obejrzałam naszyjnik irański, który już dość dawno "chodzi mi po głowie". W oryginale jest zrobiony ze srebra i muszę niezle poczaszkować by był równie efektowny z malutkich koralików. I jeśli go zacznę dłubać to będę miała ze dwa miesiące ciężkich robót dzień w dzień. No ale wpierw muszę kupić koraliki.
UsuńDzieciaki dostały całą górę prezentów i moje nie zrobiły na nich zupełnie wrażenia, zwłaszcza na młodszym. Starszy nawet rozpoznał,że to wąż boa, ale nie załapał,że to szalik. Ale już od tego wieczora przyssały się do filmów- w końcu Bolek i Lolek to jest "coś".
Oczywiście, że do zobaczenia, gdy tylko tu się pokażesz, bo dawno już Cię nie widziałam.
Miłego, ;)
No tak , to ja Ci zazdroszczę ,
OdpowiedzUsuńbo miałam właśnie dwóch małych Hunów :-)))
Piekny ten bałwan, extra oświetlony...
Do takiego Muzeum chętnie bym poszła :-)
Szczęśliwego Nowego Roku !
Naprawdę warto było złożyć wizytę w tym muzeum etnograficznym.
UsuńWprawdzie byłam pod koniec niezle zmęczona, ale naprawdę były ciekawe rzeczy do oglądania. Niestety nie załapałam się do kompleksu Muzeum Narodowego - było 2 godziny czekania na wejście a pogoda nie była zbyt podniecająca- dość chłodno i wilgotno. "Zapoluję" następnym razem.
Najlepszego w Nowym Roku oraz spełnienia planów związanych z Brytanią:)
...witaj poświątecznie, ale ciekawostki nam rzuciłaś. Mmm palce lizać...
OdpowiedzUsuńWitaj Paweł, niestety tylko tyle zdjęć było dobrej jakości- reszta z lekka rozmazana, bo jakoś nie wpadłam na to, żeby przystanąć gdy "cykam" zdjęcia.
UsuńMiłego;)
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej? Fajnie, że wróciłaś :-)
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała - nie ma to jak własny dom. I naprawdę cieszę się, że już wróciłam.
UsuńMiłego, ;)
Fokker DR1 Triplane, zbudowany ze światła - genialne!
OdpowiedzUsuńCo fachowiec to fachowiec- a ja myślałam,że jest o jeden płat za dużo!
UsuńA tak ogólnie to chyba zdziecinniałam trochę , bo bardzo mi się te wszystkie dekoracje podobały. A do tego w kioskach gastronomicznych mieli naprawdę świetne grzańce;)
Miłego, ;)
Ważne, że zobaczyłaś się z bliskimi, sprawdziłaś stan eksponatów w Muzeum i zaakceptowałaś dekoracje świąteczne Berlina i stop, wystarczy! Bardzo wszyscy stęsknieni wypatrywaliśmy Ciebie i teraz witamy w domu! Ja Cię ściskam powitalnie, wszędzie występuję w naszyjniku!
OdpowiedzUsuńJoasiu, lejesz miód w moje serce tym, że tak przydaje się ten naszyjnik.
UsuńW końcu turkusy i jaspisy znalazły godne siebie miejsce:)Właściwie to jestem zachwycona tym muzeum etnograficznym, szkoda tylko, że tak maleńko było w nim....biżuterii. I bardzo sie cieszę, że juz jestem w domu, naprawdę!
Miłego, ;)
PIEKNE FOTKI Z MOJEGO ULUBIONEGO MIASTA .,DEKORACJE SWIATECZNE ZAWSZE SA NAJPIEKNIEJSZE NA SWIECIE. TYLKO WIELKA SZKODA , ZE JA MUSZE BYWAC W INNEJ CZECI SWIATA . POZDRAWIAM NOWOROCZNIE. , LEONNOWA.
OdpowiedzUsuń