I to całkiem mocno zalało - na niektórych ulicach w samym centrum miasta woda
sięgała do połowy kół samochodów, które musiały w tej sytuacji udawać amfibię.
Dość mocno ucierpiały bliskie Wisły dzielnice na praskiej stronie.
Oczywiście słyszałam, że leje nieprzyzwoicie, ale byłam mocno zajęta robieniem
tego naszyjnika:
Wygląda na to, że wpadłam w "monokulturę". Ten naszyjnik to moja forma
przeprosin. Otóż znajome dziewczę przyniosło do mnie koraliki z prośbą
bym zrobiła dla niej kilka drobiazgów. Niestety dziewczę zakupiło koraliki
produkcji chińskiej i żeby coś z nich zrobić musiałam wpierw odwalić pracę
kopciuszka, czyli wyselekcjonować koraliki równe, jednakowe.
Wyobrażacie sobie zapewne jaki świetny miałam przy tym humor! Nawet te
wybrane koraliki nie za bardzo nadawały się do pracy, bo przez ich otwór nie
zawsze można było przewlec dwukrotnie nitkę.
Udało mi się wybrać tyle, by wyszedł naszyjnik i kolczyki a resztę zwyczajnie
zutylizowałam. A że wredna jestem, powiedziałam dziewczęciu, by więcej
takiego barachła nie kupowała. A jej było z tego powodu przykro.I teraz zrobiłam
dla niej ten naszyjnik, bo dziewczę uwielbia ciemną zieleń a na widok tych rureczek
nieomal padła z zachwytu, choć w opakowaniu takie rureczki wcale nie wyglądają
zachwycająco.
Jutro dziewczę przyjdzie i je zabierze, a ja nawet dość przytomnie zdołałam
je obfocić.
A tak ogólnie to postanowiłam zrobić kilka drobiazgów na rozdawajkę, bo już
bardzo dawno nie robiłam rozdawajki. A wszystko przez to, że jednak coraz mniej
robię koralików - przyczyny różne.
A to miałam zakaz z uwagi na paluszki, a to się zle czułam, albo musiałam uzupełnić
zasoby biżutkowe córki.
Mam dla Was ciekawostkę - z miesiąc temu znów zaczęły mi dokuczać palce- stawy
znów bolały i zaczęły tworzyć się zgrubienia. A ja, w te pędy zakupiłam solidny,
miedziany pierścionek i zaczęłam go nosić non-stop. Efekt - stawy już nie bolą,
zgrubienia się gdzieś rozeszły. A ja nadal noszę ten pierścionek, choć brudzi mi palec.
Zapewne niektórzy z Was pamiętają,że dawno, dawno temu Romowie (czyli Cyganie)
żyli w taborach. Co bogatsi mieli wozy, mniej bogaci spali w szałasach.
Wszystkie Cyganki nosiły miedzianą biżuterię- najczęściej były to naszyjniki
z miedzianych blaszek. Twierdziły, że dzięki tym miedzianym blaszkom są zdrowe, nie
chorują na reumatyzm, choć ich tryb życia -mycie i pranie w lodowatej wodzie, spanie
w wilgoci i częste niedojadanie sprzyjały tym chorobom.
I tak sobie myśle, że postęp postępem, a tak naprawdę warto się przyjrzeć dawnym
metodom profilaktyki zdrowia.
Sadzę, anabell, że zalana Warszawa, podobnież jak Klater(też równo zalany!), jednak daja się lubić!
OdpowiedzUsuńO tych miedzianych gadżetach, to chyba spróbuję, choć nie cierpię (nawet tej męskiej,np. sygnet) biżuterii.
Dbam bowiem o swoje zdrowie, a jestem już w wieku (64), który nie tylko jest stateczny, ale i krytyczny dla sporej części męskiej populacji.
ściskam i niezmiennie zapraszam
Musze, bo sie udusze:) 64 lata to wiek stateczny i krytyczny? O matko a ci co dozyli 80+ czy 90 to co? Krytyczny moim zdaniem jest kazdy wiek, bo w kazdym mozna umrzec z roznych powodow czy przyczyn. Ale stateczny? Jakos to slowo w ogole nie pasuje do mojego slownika :))) a mam 62 lata. Nie bardzo wyobrazam sobie siebie jako stateczna matrone, zwlaszcza w tak mlodym wieku.
UsuńSorry, ze sie wtracam, ale jak wyzej, teraz wiem, ze sie nie udusze:)))
@Klaterku!
Usuń64 lata to wiek średni, nie stateczny. A tak naprawdę to mamy tyle lat, na ile się czujemy, a nie tyle ile nam metryka cyferek pokazuje. Po prostu wiek biologiczny często znacznie odbiega od wieku metrykalnego. Przedwczoraj spotkaliśmy znajomego-jakoś nigdy nie rozmawialiśmy o wieku, ale tym razem "puścił farbę" i okazało się ,że ma ukończone 81 lat. Nie widać tego zewnętrznie ani po zachowaniu. Pan od wiosny do jesieni urzęduje na działce, którą ma kilkadziesiąt km od W-wy, sam prowadzi samochód i jezdzi 100/km na godzinę, bo pomyka autostradą. Co prawda do cięższych prac wynajmuje ludzi, kopanie i pielenie to już zbyt męcząca dla niego zabawa,jest tak jak mój mąż po implantowanej zastawce i bypassach. Ale umysłowo funkcjonuje świetnie, wygląda też na 10 lat młodszego niż metryka wskazuje.Zabawne- okazało się, że gdy pracowałam w pewnej firmie eksportującej polskich specjalistów to i jego wyeksportowałam.Gdy byłam w Twoim wieku to czułam się góra na 40. Gdy moja cioteczna babka miała 75 lat wyglądała na lat 45, może nawet 50 i za nic nie przyznawała się, że już jest prababcią.
A jeśli masz kłopoty ze stawami to kup w aptece, bez recepty, kapsułki REUMAPHYT.
To wyciąg z ziela hakorośli rozesłanej, ziółka, które rośnie tylko w Afryce.Jego druga nazwa to czarci pazur. Ma działanie oczyszczające stawy z różnych złogów.
Na początek bierz po 1 kaps. rano i wieczorem, po 3 miesiącach wystarczy 1 dziennie. A oprócz tego ponoś jakiś miedziany pierścień- ja sobie kupiłam "pierścień Atlantów"- pasuje i dla kobiet i dla mężczyzn.Kupiłam na necie, jak będziesz zainteresowany podrzucę Ci adres.
Miłego;)
Bardzo niesprawiedliwa ta aura, u Was leje i zalewa a u mnie susza. Caly ubiegly tydzien straszyli Hermina (tak nazwany huragan), co niektorzy porezygnowali z planow weekendowych, lub je mocno pozmieniali. A tu ledwie sie troche ochlodzilo i ani kropli deszczu, a tak bardzo deszcz jest potrzebny. Przez cale lato (od czerwca) mamy ciagle upaly w granicach 30 do 40 C to srednie temperatury o takich w sloncu nawet nie mysle. A padalo moze trzy razy i to tak jak oszczedny ksiadz kropidlem kropi. Przepraszam, raz byla burza, ale trwala cos ok. 30 minut to za malo zeby chociaz troche nasaczyc ziemie.
OdpowiedzUsuńWarszawa ma w ogóle dziwny klimat, bo to jednak kupa betonu i nad miastem utrzymuje się słup gorącego powietrza.Często dookoła chodzą burze a u nas ledwo pokropi. Ale raz na jakiś czas i na nas spada jakaś cholerna ulewa i wtedy cuda się dzieją- nie tak dawno też pozalewało wiele piwnic, magazynów, podziemnych parkingów.Wczoraj wieloma ulicami miasta płynęły rzeki, chyba najgorzej było w samym centrum lewobrzeżnej W-wy. Na prawym brzegu z kolei była dodatkowo wichura i nieco drzew spadło na samochody. Nasze drzewa nie są w dobrej kondycji biologicznej (spaliny i zanieczyszczenie powietrza)ale wyglądaja niezle i gdy tylko miasto podejmuje rewitalizację starych drzew zaraz rozlegają się protesty i wrzask, że drzewa wycinają, a takie ładne. No więc miasto przerywa te prace a potem jest wrzask, że burza drzewa powaliła. No bo to Polska właśnie.
UsuńW każdym razie w tym roku w W-wie było w sumie więcej słońca niż nad Bałtykiem.
Star, pudełko juz nabyłam, nawet spakowałam, teraz tylko muszę się docisnąć do okienka pocztowego, co najłatwiej osiągnąć po 15-tym każdego miesiąca. Poczta Polska robi oszczędności, więc jest czynne najczęściej jedno stanowisko spedycyjne do wszystkiego.Gdy tylko się do okienka dorwę- napiszę Ci maila.
I sprawdz dobrze tę swą metrykę, bo nie wyglądasz. Nawet w czasie tego agresywnego leczenia na tyle nie wyglądałaś. A duchowo to Cię wyceniam na 30. I tak trzymaj.
Buziam;)
A ja myślałam, że to dzierganie koralików dobrze robi na stawy i picie herbaty z pokrzywy. O miedzianym wpływie na stawy nie słyszałam, ciekawostka...
OdpowiedzUsuńWiele jest chyba takich ludowych sposobów na zdrowie, ale ulegają zapomnieniu.
Serdeczności:-)
Chociaż to może się wydawać dziwne, nasze organizmy potrzebują nieco miedzi by dobrze funkcjonowac. Kiedys, gdy nie bylismy tak daleko od natury wiedzielismy o tym i uzupełnialismy pierwiastki śladowe.
OdpowiedzUsuńPrzez skórę dostaje się akurat tyle miedzi, ile jest nam do szczęścia potrzeba. Dziś nikt już nie pamięta a
może nawet nie wie, jak dobroczynne jest czyste srebro.Ma własności takie jak antybiotyki, ale jednoczesnie nie jest tak szkodliwe.Na szczęście, wbrew przemądrzałym ministrom choroby produkuje się u nas plastry ze srebrem na trudno gojące się rany, płyn na ropne czopy w gardle, tonik do zmywania twarzy oraz można nabyć srebro koloidalne- czyli płyn dobry na wszystko. I to można kupić w tzw. "dobrych aptekach".
Miłego;)
P.S.
Określenia: "dobra apteka" i "zdrowa żywność" bardzo mnie bawią.
Mnie także, a oprócz tego - jajka wiejskie, ziemniaki jadalne itp.
UsuńMoże to nawet nie takie dziwne te "jajka wiejskie", bo przed laty na jednej loggii na naszym osiedlu właścicielka hodowała 4 kury.Nie wiem tylko, czy one raczyły znosić jajka,może czuły się już zbyt wyemancypowane? Ale podobno kiedyś były ziemniaki pastewne. A "na świecie" spotkałam: ziemniaki "do zupy", ziemniaki "do obiadu", "ziemniaki sałatkowe", ziemniaki do gotowania w łupinach oraz ziemniaki na frytki.Różniły się nie tylko wielkością i kształtem ale głównie zawartością skrobi. Ostatnio zajadam się batatami- 1 szt. i mam "furę" jedzenia. Mina mego męża- bezcenna- zupełnie jakbym połykała nóż lub inne ostre narzędzie.
UsuńKoraliki rewelacyjne, rozkręcasz się niesamowicie i szalejesz z pomysłami!
OdpowiedzUsuńCo do miedzi na palcu, to myślę, że lepiej zadziała wtedy, gdy jemy mniej trującej chemii, bo wtedy wszystkiego jest za dużo. Ty masz właściwy stosunek do jedzenia i ta uwaga nie dotyczy Ciebie.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Joasiu, rozpieszczasz mnie, ale to bardzo miłe być rozpieszczaną przez Ciebie.Złapałam się na tym, że czasami mam pomysły "od czuba" i to tak zakręcone, że nie umiem ich potem zrealizować.Co do jedzenia- czytanie części składowych naszego jedzenia może
Usuńczłowieka doprowadzić do obłędu.Czytasz etykietę i z prostej matematyki wychodzi, że np. w śmietanie to właściwie wcale nie ma śmietany- same zagęszczacze, spulchniacze, cukry rozmaite, skrobia i licho wie co jeszcze.
Serdeczności;)
Koraliki WOW. Co do pogody to jednych zalewa a drugich nie. U nas susza i deszczu parę kropel. Nawet nie wiedziałem, że miedź ma takie zastosowania... a patelnie cygańskie znasz? Nie wiem do końca czy one przez Romów były używane, ale mi smażyło się na nich cudnie.
OdpowiedzUsuńmiałam wielką, czarną, ciężką patelnię kupioną od Cygana i przy przeprowadzce gdzieś mi zginęła, wielka strata.
UsuńOni nie smażyli, Cyganie nie pracują w domu. Wszystko robią kobiety.
Znam cygańskie patelnie, ale nie wszystkie były dobre, czasami były nieco oszukane lub mniej starannie wykonane. Genialnie znosiły b. wysokie temperatury i placki kartoflane najlepiej było na nich smażyć.
UsuńMiłego,;)
podziwiam Twoje rękodzieła, ileż to trzeba cierpliwości, jaka precyzja, a przede wszystkim każda rzecz jest wyjątkowa, niepowtarzalna.
OdpowiedzUsuńDziękuję Klarko.To "koralikowanie" jest dla mnie lekiem na całe zło. Niewątpliwie ta praca wymaga sporego skupienia.Cierpliwość z reguły nie jest moją mocną stroną, ale za to jestem uparta i nie lubię gdy mnie pokonuje materia.
UsuńMiłego;)
....miedziane powiadasz? ja chyba gdzieś ten fakt przeoczyłam albo zapomniałam o tym- przy mojej sklerozie to bardziej prawdopodobne. Muszę sobie takowy zakupić bo stawy u dziergających mocno nadwyrężone :) W stolicy ulewa - powiadasz? jakoś moje dziewczę nie meldowało - chyba tez jej to gdzieś umknęło - oj oj a ja muszę orzechy zerwać a tu na drzewach kropelki , niech ten deszcze już pójdzie w inną stronę, pozdrawiam i czekam na kolejne cudeńka które stworzysz :)
OdpowiedzUsuńO tych właściwościach miedzi to dowiedziałam się przypadkiem.Ale nie wszystkie bóle stawów to wynik reumatyzmu- część z nich to efekt artretyzmu, a czasem obu spraw jednocześnie. Dobrze robi wspomaganie się preparatem aptecznym REUMAPHYT, który usuwa złogi nagromadzone w stawach.To wyciąg z hakorośli rozełanej, zwanej też czarcim pazurem. Zielsko rośnie tylko w Afryce, niestety.
UsuńStawom szkodzi też przyjmowanie stale tej samej pozycji.
Odkąd zamieniłam druty proste na lekkie, bambusowe z żyłką, przestały mnie boleć nadgarstki. No i staram się by nie szaleć zbyt długo z szydełkiem lub drutami. Przy wyplataniu koralików też się staram robić częste przerwy.
Miłego;)
O tej miedzi to nie słyszałam nigdy, ale kto wie, podrzucę ojcu, który cierpi ostatnio na stawy, leczy, ale i tak cierpi.
OdpowiedzUsuńKoraliki wypracowane bardzo,imponujące, chyba nie miałabym cierpliwości, ja preferuję mniejsze formy i do robienia, i do noszenia. Bom leniwa, i liczę zawsze na szybki efekt:)
A ma Twój tata dobrze zdiagnozowane co się dzieje z tymi stawami? Bo same leki na ogół nie pomagają, powinien jeszcze w domu wsmarowywać w te stawy maść borowinową oraz 2, 3 razy dziennie wmasowywać żel bals sulphur- obie rzeczy do nabycia w aptece.
UsuńA i z Reumaphytem warto spróbować, na początku biorąc 2 kaps. dziennie.
Nie wiem czy Twój tata będzie zadowolony z miedzianej ozdoby - bardzo brudzi skórę i niektórzy tego nie tolerują.
Miłego;)
Nie skomentowałam? Paskudnie:( Ten typ naszyjnika pasuje do wielu ciuszków, bo jest on równocześnie skromny i mocno dekoracyjny. Kolor śliczny:)
OdpowiedzUsuńU nas pada, ale tak sobie, nie ulewnie. Za to wietrzysko mocne. Czuć jesień.
U mnie padało wczoraj, dziś jest tak jak lubię- rześko, ale słonecznie. Jutro też ma być słonecznie a w czwartek +28. I po co, aż 28???
UsuńDziewczę dziś odebrało naszyjnik. Założony na wydekoltowaną szyję robi za ozdobę o charakterze wieczorowym, na bluzeczkę z dekoltem "blisko szyi" wygląda jak koronkowy kołnierzyk.
Przed stu laty miałam taki, kupiony w Jablonexie, ale się biedaczyna rozleciał po jakimś czasie. I chyba sobie wreszcie zrobię, tyle tylko, że z mniejszych rureczek.
Miłego;)
Uprzejmie donoszę:), że u mnie, od rana szaro, mokro nieprzyjemnie. Naszyjnik bardzo ciekawy, takiego jeszcze nie widziałam. Właścicielka na pewno będzie zachwycona. Patelnię od cygana mam i jeszcze długo się z nią nie rozstanę. Wszystkie nowoczesne nie wytrzymały konkurencji. Jak ją kupowałam na bazarze, od prawdziwego cygana, dostałam instrukcję: zanim zacznę używać, nalać oleju do pełna i podgrzewać aż olej zacznie się przypalać, wyłączyć palnik a patelnię z olejem zostawić, aż olej całkiem wystygnie. Tak zrobiłam. Do mojej patelni, nic nie przywiera. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA u mnie dziś było tak jak lubię, czyli słońce, lekki wiatr i nie za gorąco.Jutro ma być podobnie ale w czwartek już ma być +28.
UsuńZ tymi cygańskimi patelniami to bywało różnie, niektóre były marne- nie dość, że się wszystko na nich przypalało to jeszcze rdzewiały.
Właścicielka była zachwycona- to młoda, ładna kobieta, raptem "ma na karku" aż 23 lata. Z trudem zniosła fakt, że nie pasuje ten naszyjnik do wytartych dżinsów i drukowanego T-shirta i trzeba go schować do torebki.
Serdeczności;)
Zapomniałam o tym gdzieś mam jeszcze miedziane ozdoby trzeba je koniecznie znaleźć. Dzięki za przypomnienie. To bardzo dla mnie ważne. Przeczytałam o leku na reumatyzm zapisałam.
OdpowiedzUsuńPiękny ten naszyjnik, dziewczę będzie nosić z zadowoleniem bo jest w pięknie jest siła i ciepło i energia.
Serdeczności kochana.
Wg mnie ten Reumaphyt najbardziej pomaga w artretyzmie, ale konia z rzędem temu kto w wieku 50+ nie ma żadnych złogów w stawach.Wiesz, on jest też lekiem pomocniczym w RZS. Są też "maściugi" z tą hakoroślą.
UsuńSerdeczności, miłośniczko drzew;)
To Ty za mróweczkę robiłaś:-))
OdpowiedzUsuńZ tych koralików ten wzór naszyjnika "idzie jak burza". Za to zrobienie z nich bransoletki to już przeplatania a przeplatania.
UsuńAle dobrze zajmuje uwagę, więc ma znaczenie terapeutyczne dla rozumku.
Miłego;)
Naszyjnik ślicznie wykonany, to i dziewczę zachwycone nim:) O właściwościach miedzianych ozdób nie wiedziałam, a to ciekawe i warto zapamiętać.
OdpowiedzUsuńZ żalem stwierdziłam, że na tym młodym dekolcie prezentuje się o wiele lepiej niż na moim;)
UsuńMiłego;)
Naszyjnik zachwycający!!!
OdpowiedzUsuń