w wykładach z matematyki, które odbywają się na Uniwersytecie.
Są to wykłady dla dzieci uzdolnionych matematycznie, chodzące do klas IV-VI.
Krasnal właśnie kończy teraz IV klasę, a w styczniu skończył aż 8 lat.
Powiem Wam szczerze - mnie to jakoś przerasta, wszelkie cyferki zawsze były dla
mnie zmorą i czarną magią.
A Jemu się to bardzo podoba, bo muszą się dzieciaki niezle "nagłówkować".
Opieka jest jeden do jednego, na każdego malca przypada 1 student matematyki.
Boję się, że się skompromituję swą "niewiedzą matematyczną".
Młodszy Krasnal kończy przedszkole. Na zakończenie mają ciekawą imprezę -
będą miały "noc w przedszkolu". Córka mówiła, że mały cały w skowronkach i
w ogóle wszystkie dzieciaki są ponoć zachwycone.
Tak nawiasem to bardzo fajne to jego przedszkole, bo tam dzieci biorą żywy
udział w działalności przedszkola. Nie są "obsługiwane", same zawsze nakrywają
do posiłków, potem odnoszą brudne naczynia do zmywarki.
Jeżeli któryś z wychowawców musi iść po jakieś zakupy, zawsze znajduje się jakiś
ochotnik i baaardzo często jest nim nasz młodszy Krasnal.
****
Mieszkanie, a właściwie cały budynek wciąż się jeszcze remontuje. A jak się
skończy remont to zaczną się odbiory techniczne i różne inne formalności. I nadal
nie wiem, kiedy się będziemy przemieszczać za miedzę. Jedno jest pewne- mebli
nie bierzemy.
Na razie nadal robię niespiesznie remanenty.
Muszę zupełnie wyłączyć sentymentalną stronę mojej psychiki. Na szczęście do
wielce sentymentalnych istot nie należę.
Poza tym analizuję stan posiadania i kombinuję co powinnam jeszcze wymienić
na nowe, bym nie musiała tam na starcie wydawać forsy. Dość, że będę musiała
tam nabyć nowe meble. Będzie okazja do minimalistycznego umeblowania.
Nie mam tylko pojęcia jak mój biedny pan małżonek przeżyje "minimalistyczny
wystrój wnętrza".
I tu przypomina mi się, że moja Babcia zawsze mi tłumaczyła, że jedyne
nowości, które mężczyzni bez oporu popierają to.....nowa kobieta w ich życiu;)
****
Nie będę ukrywać, zniesmaczyły mnie i wielce zasmuciły ostatnie wybryki naszych
pisuarów. Nie rozumiem też dlaczego zarówno pan prezydent jak i pani premier
ciągle do nas wrzeszczą, a nie mówią. Ilekroć patrzę na p. prezydenta gdy tak
wykrzykuje a na dodatek wymachuje rękami to zastanawiam się co spożył przed
tym występem, zwłaszcza, że ma w trakcie wykrzykiwania jakieś napady śmiechu.
A jedna z pań posłanek ma wyraznie napady kompulsywnego jedzenia. Jak tak
dalej będzie jeść to się biedula w krześle poselskim nie zmieści.
A właściwie to zapewne powinnam wszystkim pisuarom serdecznie podziękować -
dzięki nim nie będę tęskniła za swoim miastem.
Życzę Wam milutkiej, słonecznej niedzieli;)
A zanosi sie niestety na to, ze pis juz bedzie rzadzil do konca swiata. Juz oni tak namieszaja w konstytucji i ordynacji wyborczej, ze nic ich nie ruszy.
OdpowiedzUsuńTeż tak podejrzewam. A tak ogólnie to nie można winić tych, co głosowali na pisuary- winę ponoszą ci, którzy tyłków nie ruszyli na wybory "bo nie ma na kogo głosować". I jak znam życie to tak samo będzie w każdych wyborach. Większość u nas hołduje zasadzie, że polityka ich nie dotyczy, więc udział w wyborach też nie. W niektórych krajach (demokratycznych) udział w wyborach jest obowiązkowy, nie wzięcie udziału - karalne.A jeszcze gorsze jest u nas to, że mentalnie większość społeczeństwa wciąż tkwi w oparach ustroju feudalnego.
UsuńAle masz zdolne i miłe dzieciaki. Tak trzymać. Nie rosną na miłych wspaniałych mężczyzn.
OdpowiedzUsuńPis cóż, chyba do końca jesteśmy na nich skazani.
pozdrawiam.
Każdy z nich od 10 miesiąca życia hodowany był w żłobku a potem w przedszkolu.Ale tamte żłobki to nie przechowalnia dzieci, ale dobry zakład wychowawczy.Oni poza tym mają dobry przykład w domu, bo ich tatuś nie dzieli obowiązków wg płci i jeśli trzeba to i obiad ugotuje i zostanie z dziećmi sam w domu przez kilka dni.Uwielbiam mojego zięcia, naprawdę.
UsuńMiłego;)
Bo niemieccy mezczyzni sa inaczej wychowywani niz polscy, co nie znaczy , ze maja tylko te jasne strony charakterow i osobowosci. Tam plamy tez znajdziesz, tylko poskrobac dobrze trzeba (p)
UsuńAle prawda jest, ze maja inny stosunek do pracy w domu, do roli kobiety w domu- chociaz ... roznie bywa, bo znam dziewczyny, ktorych niemieccy mezowie nawet palcem nie kiwna :)) Nie ma co przechwalac, oni pochwal nie naduzywaja.
To możesz z wnuka/ów być dumna :-) o swoją ignorancję matematyczną się nie martw, jest wiele innych dziedzin, w których możesz mu zaimponować, a poza tym dzieci lubią uczyć dorosłych...
OdpowiedzUsuńW życiu przychodzi czasem moment na totalne zmiany, my teraz wymieniamy kilkunastoletni sprzęt AGD i stwierdzamy, że nastąpił skok technologiczny, a my sto lat za...ale może dzięki takim takim zmianom człowiek poczuje sie młodszy?
Ja byłam zdziwiona ostatnim wystąpieniem pana D., przecierałam oczy ze zdumienia, a z tyłu głowy myśl - cokolwiek bierzesz, bierz połowę...a przemówienie pani S. w sejmie? żenada....
Starszy Krasnal nie wierzy, że ja ani w ząb nie umiem niemieckiego, bo "przecież babcia po niemiecku powiedziała : dziękuję pięknie". Trochę pózno mi przyszedł ten moment na totalne zmiany życiowe. No ale kto wie, może to wcale na złe nam nie wyjdzie.
UsuńCiekawa jestem czym się oni wszyscy dokarmiają. Ich szef chwilami mocno mi przypomina Lońkę Breżniewa, który pod koniec był ciągle czymś pasiony. O panu H. wiadomo, że był na amfetaminie- może to taki rodzaj współczesnej ambrozji dla bonzów.
Twoja Babci była fantastyczna, to powiedzenie o mężczyznach sobie zapamiętam :-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ...
Moja Babcia była świetna- miała bardzo trzezwe spojrzenie na świat. I jedną wadę- była super/hiper pedantką.
UsuńMiłego;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńKrasnal - matematyk, to dla mnie nie do pojęcia. Młodszy przedszkolak - chętny do pomocy - także.
Wyjazd na stałe z Polski - zazdroszczę i żąłuję, że nie mam takiej możliwości.
Zawsze unikałam ludzi, którzy krzyczą na kogokolwiek. Ale... Pana Prezydenta i pani Premier nie da sie uniknąć, bo człowiek ciekawy, co ma do powiedzenia władza. Za co oni mnie besztają nieustannie?
Pozdrawiam serdecznie.
No a oprócz tego, że matematyk (to jakieś chore jak dla mnie) to gra na pianinie, śpiewa w chórze dziecięcym i świetnie pływa, ma nawet kartę dziecięcego ratownika.Jego do takich przyziemnych rzeczy jak sprzątanie, pomaganie w domu to raczej trudno zagonić, ale młodszy jest "zwyczajniejszy"- super uzdolniony ruchowo a lubi w domu pomagać, najbardziej przy pieczeniu ciastek (łakomczuszek po babci), z odkurzaczem też się przyjazni jeśli zajdzie taka potrzeba.
UsuńA ci nasi wrzeszczą, bo mają niską wydolność swych szarych komórek a do tego zerową świadomość tego, że krzyk przyciąga uwagę tylko na moment, potem jest tylko niemiłym hałasem.
Najmilszego Eluniu;)
Pod paroma względami twój wyjazd ma pozytywne strony - będziesz miała Krasnali i córkę w zasięgu ręki, zamieszkasz w całkiem nowiutkim mieszkanku, będziesz z dala od pana D i pani broszki plus paru innych aktywnych. Już z tych powodów wyjazd wychodzi na plus:)
OdpowiedzUsuńA matematyka i dla mnie była czarną magią, myślę, że Krasnal Ci trochę wyjaśni to i owo.
Oczywiście staram się dostrzegać tylko te jasne strony przeprowadzki. No i nauczę się przy okazji niemieckiego co też nie jest bez znaczenia.
UsuńOdległość od teatru marionetek też jest wśród pozytywów.
Obawiam się, że wcale nie będę spragniona wiadomości z zakresu matematyki;)
Miłego;)
Istotnie misz masz informacyjny, i tak to jest - dzieci rosną, i to świetnie, że mają okazję się rozwijać. Mnie w żłobku wnuka - A złobek jest Montesorri - ostatnio do szału doprowadziła sytuacja, że miał siedziec na karnym krzesełku... co za bzdura.
OdpowiedzUsuńJeśli już żadne perswazje do dziecka nie trafiają to i "karne krzesełko" może musi być w użyciu. Pozostaje tylko pytanie, czy dziecko wie, dlaczego zostało ukarane. Bo jeśli siedzi tam i nie rozumie dlaczego, to kara jest tylko znęcaniem się a nie ma żadnego waloru wychowawczego.
UsuńGdy starszy Krasnal był w żłobku, to córka dociekała jak sobie radzą z dziećmi, które nie chcą ani w ząb wykonywać poleceń. One powtarzały polecenie trzykrotnie, następnym etapem było przeniesienie dziecka tam, dokąd samo się nie przemieściło (np. do łazienki by umyć rączki). One wszystkie były po studiach i twierdziły, że
z dzieckiem ponad rocznym zawsze można się dogadać i nakłonić je do tego, by wykonywało polecenia. Tam każde dziecko miało swój zeszyt, w który codziennie było wpisywane co i jak dziecko jadło, czy spało i ile, co już potrafi wykonać, jak sobie przyswaja nowe umiejętności. Dzieciaki miały tam swoją salkę gimnastyczna z "miękkimi" schodami i torem przeszkód. No ale tam jedna osoba miała 3 dzieci pod opieką.
Co do kwalifikacji naszych wychowawczyń żłobkowo-przedszkolnych to bywa różnie.
I często przedszkole lub szkoła Montesorri jest tylko pustym hasłem a to co się dzieje w środku jest tylko namiastką tego, co powinno być.
Miłego;)
No więc właśnie - w pełni się zgadzam z tym co napisałaś...
UsuńRozbawiło mnie powiedzenie Twojej babci, ale jakież trafne!
OdpowiedzUsuńFajne jest to spanie w przedszkolu czy szkole - wiem od moich wnuczek. Takie miejsca wtedy nie kojarzą się wyłącznie z obowiązkiem i nauką. Rozumiem, że mieszkanie za miedzą już znaleźliście, bo chyba nie jestem na bieżąco;)
Moja Babciunia miała niezwykle trzezwe spojrzenie na świat. No ale jak się przeżyło dwie wojny światowe to pewnie "nie dziwota".
UsuńMieszkanie znalezliśmy, ale cały budynek jest w remoncie (stary, przedwojenny budynek dostosowują do współczesności) więc teraz czekamy aż wreszcie skończą remont i nastąpią wszelkie odbiory techniczne.Najważniejsze, że dorobili windę, bo będziemy mieszkać na trzecim piętrze.
Cieszę się a jednocześnie mam małego stracha- ten brak języka!
Miłego;)
To fajnie, że znaleźliście. Czyli jest już wasze, a czekacie tak jakbyście zlecili firmie generalny remont;)
UsuńTo najważniejsza sprawa załatwiona. Język z czasem przyjdzie, będziesz mieć dobrych nauczycieli w postaci wnuków;)
Tak rzadko do Ciebie docieram teraz a tak chcę wiedzieć co się dzieje..
OdpowiedzUsuńKrasnale wprawiają w zachwyt i zdumienie! U moich siostrzanych wnuków chodzących do prywatnego przedszkola też odbywają się co roku "Pidżamowe party", czyli dzieci nocują w przedszkolu i jest to wyjątkowa atrakcja.
Nie zazdroszczę Wam przenosin, to nie tylko logistyka pakowania i wyrzucania, to jednak rozliczenia z całym życiem, wspomnienia, kalkulowanie, planowanie a czasami żal lub radość. Najserdeczniej zyczę Ci, zebyś najwięcej miała w tym zamieszaniu Radości i najpiękniejszych uczuć Bliskich. :))))
Bardzo nie lubię pakowania , nawet na krótkie wyjazdy a co dopiero "na zawsze";Pomyśl nad naszym spotkaniem;)
UsuńMiłego;)
Sory, zasłuchałam się i nic mi już do głowy nie przychodzi, by skomentować. Szczera jestem. Później wejdę tu jeszcze raz i wtedy, być może coś więcej napiszę:)
OdpowiedzUsuńNo przecież musiałam czymś wypełnić stronę!:)))))
UsuńJasne:) I co ja po tylu komentarzach solidnych mam jeszcze pisać? Czekam na dalsze wieści dotyczące przeprowadzki.
UsuńA wnuki Twoje mądre i fajne są:)
Czasami, kiedy slucham owych politycznych przepychanek to mam napady- pokusy, aby pozbyc sie polskiego obywatelstwa. Z drugiej zas strony nie wiem czy wartzo poalic wszystkie mosty za soba, bo nie wiadomo co przyniesie zycie. Jak patrze nam rodakow, ktorzy ze wzgledu na dochody ( emeryture, ktora nabyli ) chca wracac do kraju aby w nim ponownie zyc i miec na ten chleb z okladem, bo tu im tylko styknie na zycie, to mysle.... ze w zyciu nigdy nic nie wiadomo:)))
OdpowiedzUsuńPrzed laty moja sąsiadka wyjechała na rok do Australii, gdzie miała siostrę i matkę.Wróciła, bo stwierdziła, że tu ma lepiej- bo żyła głównie ze sprzedawanych dolarów, przesyłanych przez rodzinę, a tam musiała pracować. Wróciła i mniej więcej w 15 minut po wylądowaniu pojęła, że wcale tu już nie będzie różowo, bo kurs dolara się zmienił i już nie można było wyżyć miesiąca za 100 dolarów. Przez blisko rok starała się o wyjazd z powrotem do Australii, a przez ten rok jedyne co można było od niej usłyszeć brzmiało: "i po co ja idiotka tu wróciłam".
UsuńMiłego;)
Calkiem mozliwe. I takie decyzje sa do bani. Mi chodzi o to, ze wsrod moich znajomych wielu rozstrzyga taka mozliwosc, powrotu do dawnej ojczyzny, pomimo tego, ze jakies 5 lat temu w ogole nie brali tego pod rozwagé, gdyz dzieci postanowily ostac sie w Niemczech a oni uznali, ze na co im powracac skoro ich rodzina sa dzieci. Teraz zas, kiedy otrzymali emerytury i ... wyszlo jak wyszlo- czesc kasy naliczonej z pracy w Polsce i czesc kasy naliczonej z pracy w Niemczech, ustalili, ze aby nie siedziec na garnuchu dzieci chca wrocic do Polski i godnie za to co maja pozyc:))
UsuńOni nie stoja w sytuacji, ze im ktos cos przysylal lub bedzie przysylal, oni juz zapracowali na byt, ktory na dzisiejsze czasy okazuje sie byc w jednym z kraju niezadawalajacym, w drugim juz tak.
Jeden przypadek jest taki drugi siaki. W pracu troche Rosjan staje przed takowym dylematem, zyc z dziecmi i ...ciagnac kase na zycie od nich, czy tez wrocic na stare smieci i dozyc. Rosyjskie emerytury sa jeszcze mniejsze niz te, ktore swym obywatelom nalicza Polska.
Dlatego zycia sie nie przewidzi, ale troche jako takiego rozsadku trzeba zachowac:)
Anabell nic nie sugeruje, absolutnie nic nie mam na mysli, chce aby to jasne bylo. Zycie to roznorodne scenariusze zyc:))
W kazdym karaju cos jest super i cos nie teges. Idealu nie ma:)
A z ta tesknota. Ja nie tesknie za polska polityka i polska scena polityczna: tesknie za ludzmi mi bliskimi, za dawnymi super czasami ( bo bylam mloda i bylo git) , za krajobrazami, za jezykiem i latwoscia komunikowania sie. Jezyk, ktorym sie poslugujemy, bardzo mocno determinuje nasze myslenie. Latwo ten prog przekroczyc w wieku 20 lat, 25 lat, ale im dalej tym trudniej. Moze to potem jakos zrozumiesz. Co nie znaczy , ze ,byc moze, teraz nie rozumiesz.
Kazdy ma jakies tam swoje tesknoty, smuteczki, ale tez rodosci i szczescia:)) Czego Ci oczywiscie zycze.
Rzecz o tyle w naszej sytuacji jasna, że oboje nie mamy już rodziny w Polsce. Moja najlepsza przyjaciółka przeniosła się w Inny Wymiar, wielu znajomych powyjeżdżało do WB. Poza tym jestem niezbyt towarzyską osobą,6 osób przy stole zaczyna być dla mnie tłumem.A na emeryturze to już jesteśmy oboje, więc wiemy ile mamy i wszystko od strony finansowej zostało przeliczone na 100 sposobów. Moje życie towarzyskie skurczyło się do stanu wirtualnego, bo w pewnym okresie życia to już mało się ludzie spotykają, zwłaszcza w dużym mieście.
UsuńA dla córki ważne, żebyśmy byli blisko niej.Ona tu z pewnością nie wróci, zresztą jej się tam podoba od samego początku, a wyjechała mając 24 lata.Trochę mnie deprymuję brak języka, ale jak się przekonałam nie będę jedyną osobą w tym mieście, która chodzi ze słownikiem i rozmówkami pod pachą.
A tak ogólnie to mnie znacznie bliższa jest niemiecka prostota i brak fantazji niż polsko-wschodnia fantazja ułańska.
Miłego;)
Pozyjesz- zobaczysz- doswiadczysz. Beda chwile kiedy zachwycac sie bedziesz ta ich prostota, a beda chwile keidy bedziesz blogoslawila polska , ulanska fantazje. Wszystko w zyciu jest potrzebne i sie uzupelnia.
UsuńNie pisze, ze Tobie moze byc zle z chodzeniem po miescie ze slowniczkiem - moze byc Ci calkiem z tym dobrze i wygodnie. Mi by nie bylo, kazdy jest jednak inny i cos innego mu do szczescia jest potrzebne. Czasami jednak , na serio to pisze, jest latwiej, lepiej ludzi nie rozumiec i pozostawac z nimi w komunikacji slownikowej:)))
Nie wazne jest to, co ja Ci pisze, wazne jest to co Ty przezyjesz i co z tego wyniesiesz:))
Twoje Krasnale sa niesamowite :).
OdpowiedzUsuńNa pewno nie bedziesz jedyna ze slownikiem w lapce, a z czasem odkryjesz, ze jezyk to tak jakos przez osmoze w czlowieka wlazi :).
Wiesz, Krasnale mnie chwilami wręcz onieśmielają. Cały czas liczę na tę osmozę. Dzięki Ci za podnoszenie na duchu;)
UsuńMiłego;)