Stoję przy blacie pod oknem, a za oknem róże popisują się swą urodą..
To jakieś bardzo odporne róże, czują się zadbane od samego mojego wzroku;)
A poniżej widok, jaki będę miała z kuchennego okna TAM:
Ale są i pozytywy - będę wreszcie miała dużą lodówko-zamrażarkę.
Oto ona:
Jak mnie chłop ubije to będzie miał gdzie schować;)
Zdominował mnie temat kuchenny, ponieważ moja obecna kuchnia jest
żałośnie mała.
Wczoraj mi córcia podesłała projekt mojej nowej kuchni - jestem w pełni
usatysfakcjonowana. Z zachwytem dostrzegłam, że będę miała 4 głębokie
i 2 płytkie szuflady długości 80 cm, 2 głębokie i 1płytką szufladę dług. 60 cm,
nad blatem będą 3 szafki, a wyciąg kuchenny ma dookoła półeczkę, na której
można coś jeszcze stawiać.Np. przyprawy.
Kuchenka będzie indukcyjna i już mam do niej, w prezencie, komplet garnków
od producenta kuchenki. Piekarnik będę miała na wysokości blatu.
No i co jeszcze będę miała? Zmywarkę i jednokomorowy zlewozmywak
z tak zwaną odsączarką. To wszystko mieści się wzdłuż jednej ściany.
Po stronie przeciwnej kuchnia ma małą wnękę na stolik śniadaniowy.
Nie mam bladego pojęcia jaki będzie kolor zabudowy, poprosiłam tylko córkę
by nie była to kuchnia w czerwieni lub kolorze musztardowym.
Podłoga kuchni jest "mozaikowa", terakota biało-czarna.
I tak sobie myślę, że ta nowa kuchnia w pełni wynagrodzi mi brak róż tuż
pod oknem kuchennym.
No to miłe to wszystko. Brzozy też dobre,ale to jest zdjęcie z piętra. Lodówka super i kuchenka indukcyjna też. Oszczędza się wiele. Ja sobie nie wyobrażam mebli kuchennych bez szuflad. Niestety, w większości ofert mebli kuchennych, nie ma szuflad w ogóle, lub jest tylko jedna. Nie przekonują mnie tłumaczenia, że teraz to ludzie robią głównie meble pod zabudowę i na wymiar. jest sporo ludzi, którzy kupują standardy.
OdpowiedzUsuńBo tam będę mieszkała na 3 piętrze to i widok na podwórko z góry. Tu od podwórka mam "duży" pokój i mam drzewa tuz pod nosem i duży trawnik.A kuchnia ma okno na ulicę, przy której mieszkamy.Teraz mam kuchnię z fabryki Bodzio i mam dwie duże szuflady i jedną taką firmową na wszelakie sztućce. Ale mamy też dwie szafki "40" "cargo" , każda z trzema półkami, więc się jakoś pomieściłam.Gdy buszowałam ostatnio po necie meblowym, to doszłam do wniosku, że zawsze szafka z szufladą jest droższa od takiej z półkami, a rzecz nie tylko w samym kasetonie szufladowym, co w prowadnicach, to one tak podrażają koszt wytworzenia. Jeśli idzie o takie "przyziemne" sprawy jak wyposażenie kuchni, łazienki , sprzęt do sprzątania to nasi sąsiedzi są nie do przebicia- wszystko jest przemyślane.
UsuńMiłego;)
A wzmywarce sie zakochasz, tylko ... nie oszczedzaj , jak to maja w zwyczaju co niektore panie , a uzywaj na calego!
OdpowiedzUsuńZ natury mało oszczędna jestem, niestety. Tyle tylko, że zmywarka na 2 osoby to zdaniem mego męża nadmiar szczęścia.
UsuńMiłego;)
Spokojnie nazbieracie sprzetu do mycia przez poltora dnia. Tak, ze luz... te gary do plyt inducyjnych tez mozna potraktowac w zmywarce bo gdyby tak nie bylo to nikt z mlodego pokolena by sie takowymi garami nie ineteresowal, czyli nie oszczedzac:)) Znam takie panie co to raz w tygodniu, z reguly w niedziele, zmyware odpalaly. Poza tym jako argument na "tak" to podaje, Niemcy uwielbiaja wszelkiego rodzaju testy, wyliczenia, sprawdziany chociazby sprzetow wszelakich ( czy drozsze lepsze od tanszych etc...), wychodzi, ze zmywarka jest wodo oszczedna. To w ramach dbania i solidaryzowania sie z tymi, ktorzy cierpia z powodu braku wody...Ponoc mycie reczne i tak ma wiekszy wskaznik zuzycia wody.
UsuńI jeszcze o tych garach do plyt indukcyjnych. Moze juz to wiesz, ale nie zaszkodzi info podac... Nie wsypuj do nich soli dopoki woda nie bedzie sie porzadnie gotowala, bo sciemnieja, plamy wyleza. Nie ma to nic wspolnego z jakoscia gotowania czy szkodliwoscia owych plam, ale element estetyczny idzie sie wtedy pasc:))
My we dwojke zmywamy co drugi dzien, bo po jednym nie ma pelnego wsadu, a co ma latac na pusto.
Usuń@Ania
UsuńGdy kupowałam takie zwyczajne garnki, stalowe , to też mnie uprzedzono, żeby sól wsypywać do gotującej się mocno wody. Poza tym ktoś przytomny powiedział, żeby nie używać do gotowania soli jodowanej, bo w tej wysokiej temperaturze jod wyparowuje. Sól jodowana tylko do solenia tego, co już na talerzu jest.
Fakt, czasami robią zabawne wyliczenia.
@Pantera
To zmywać zmywarką trzeba we dwójkę?
U mnie mąż robi za zmywarkę odkąd ma różne ograniczenia typu dzwiganie itp.
Moim stalowym garom, plyte idnukcyjna posiadam od niedawna, sol wsypywana tak, czy siak jodowana, czy tez nie ( nie uzywam w ogole jodowanej soli, sciagam taka ze sklepu eko...brudna jest) nie zaszkodzila. Natomiast tych nawet nie probuje potraktowac sola na podgrzana li tylko wode.
UsuńSkor twoj maz robi za zmywarke, to roznicy czuc nie bedziesz. Nie uzywajcie zmywarki. Co tam bedziesz "chlopu" zycie ulatwiala (p) :))) Faceci dzieci nie rodza, nie doznaja takich uciazliwosci zycia , jakie doznaja kobiety, to niech choc pozmywaja :))))) Milego :))
Święte słowa;)))))
UsuńZa to będziesz obserwować zmieniające eis kolory liści i chętnie posiedzisz przy stole we wnęce śniadaniowej.
OdpowiedzUsuńTo może być całkiem fajna zamiana...i będziesz nam pisać o tamtej rzeczywistości, mam nadzieję :-)
Tu mam brzozę od strony "podwórka", a tak dokładnie to brzozę, i 3 lipy i jeszcze całkiem sporo innych "nasadzeń". Mam bardzo zielono na osiedlu.No pewnie, że będę pisać. Przeprowadzka będzie zapewne pod koniec sierpnia, trochę potrwa nim tam mnie podłączą (to budynek po remoncie)- kraj wprawdzie cywilizowany, nie żadne "tango-mambo" a na podłączenie to można i trzy tygodnie poczekać. Będę pewnie musiała na ponad miesiąc zawiesić działalność blogową, ale potem Was wszystkich zanudzę totalnie. To będzie bardzo nowa rzeczywistość bo córka mieszka za miedzą już 17 lat a ja przez te lata skutecznie leczyłam się z tęsknoty, żeby mi wystarczały spotkania raz do roku.
UsuńMiłego;)
Brzozy - marzenie mojego Najglowniejszego! Ja jestem na nie. Sa sliczne, smukle, wczesnie sie zielenia, szeleszcza, ale... rozsypuja liscie... A ja nie chce miec zatargow z bardzo milymi sasiadami :) a chodzic do nich sprzatac tez nie chce :)
OdpowiedzUsuńJak tak opisujesz, widze oczami wyobrazni, ze bedzie wygodna, a to wazne. Ja cierpie na niedobor powierzchni, ale nic nie poradze, tak jest i juz.
Szuflady - marzenie, nie trzeba kucac! No zazdraszczam :)
Basiu, zajrzyj koniecznie na www.fajneogrody.pl, tam są opisane różne brzozy, również i takie, których wysokość się reguluje szczepieniem na jakiś podkład, ale nie pamiętam dokładnie. Tu też mam brzozę za oknem, po drugiej stronie mieszkania.
UsuńJuż 44 lata cierpię z powodu małej kuchni. Trochę mi się poprawiło po remoncie 4 lata temu, bo zmieniłam meble i mam nawet 3 szuflady i 2 szafki cargo, ale to takie małe szafki, 40-ki, połączone blatem, więc dostęp do nich jest nieco karkołomny i mam nich mniej potrzebne rzeczy.
Mnie podnieca duża lodówko-zamrażarka i piekarnik na wysokości blatu.A tak naprawdę to mnie cała kuchnia podnieca:))))
mam nadzieję ze ten widok będzie cieszył Twoje oko zawsze, ja uwielbiam brzozy, jedna nawet posadziłam na podwórku, żeby z tarasu codziennie popijając kawusię na nią spoglądać :)i od razu lepiej ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNasza brzoza ma już chyba więcej niż 44 lata- sąsiadka ją posadziła zaraz w pierwszym roku gdy tu zamieszkaliśmy. Jest ładna, nawet bardzo, ale czymś wiosną i jesienią "sypie"-takie małe brązowe "trójkąciki"- zabij mnie, ale nie wiem co to.
UsuńMiłego;)
Nasionka to są:)Takie brązowe blaszeczki maleńkie.
UsuńTak podejrzewałam, ale wydawało mi się, że takie wielkie drzewo to miewa duże większe nasiona.;)
UsuńFajnie jest tak się urządzać od nowa.
OdpowiedzUsuńBędzie ci się chciała robić w nowej kuchni...
Jak ma się sprzęt to i się chce :-)
Ja mało gotuję. Przeważnie raz na dwa dni i staram się, by przygotowanie obiadu nie trwało dłużej niż 45 minut, góra godzinę.Ale już wiem, że będę robić....lody domowe, owocowe. I sporo galaretek owocowych, bo wreszcie będę miała gdzie je stawiać.
UsuńA balkon w nowym mieszkaniu bedzie? Jesli tak, to sobie zainstalujesz na nim roze i bedzie jak w domu. A jesli nie, to cos wymyslimy. Bo bieriozki ladne sa, ale na dluzsza mete nudne. :) Za to kuchnia ful wypas.
OdpowiedzUsuńBalkon to jest iluzoryczny- ma długość 2 metrów i
Usuńprzypomina betonowe koryto. Jest firmowe miejsce na skrzynki, ma nawet "balustradkę" chroniącą skrzynki przed spadnięciem przechodniom na głowy. Tam to może mogłyby być miniaturowe różyczki.Tutaj mam loggię 4,65 x 1,20. Kuchnią to się wręcz podnieciłam.
ooo Kuchnia, to coś co jeszcze trzeba nam zrobić. Jedno pomieszczenie na które nie mam jeszcze pełnej koncepcji (pomijam kasiorę). pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNad urządzeniem kuchni warto się zawsze nieco dłużej zastanowić. Tyle tylko, że kuchnie w blokach nie grzeszą wielkością i właśnie ta ich niewielkość sprawia, że ciężko je dobrze urządzić.4 lata temu urządziłam swoją obecną stosunkowo niezle i niezbyt dużo pieniędzy wydałam kombinując z meblami "bodzio". Tam jest o tyle dobrze, że można sobie samemu wybrać pasujące szafki a nie ma musu brania całego ich kompletu. Ja np. wykorzystałam dwie witrynki z mebli pokojowych, tylko mi zmienili ich fronty, żeby pasowały do tych moich kuchennych szafek.
UsuńMiłego;)
Zapowiada się nieźle, brzozy, wielka lodówka, zmywarka. Słowem wszystko nowe. Świat przed Wami i urządzanie nowego domu, prawie jak nowożeńcy:))
OdpowiedzUsuń"Prawie" robi jednak różnicę;))))) Ale jeden pokój będzie meblowany meblami wziętymi stąd, bo idealnie do tamtego pokoju pasują rozmiarowo, a poza tym mąż jest do nich bardzo przyzwyczajony.
UsuńZ nas dwojga jestem bardziej "elastyczna". 4 lata morduję się w swoim pokoju z meblami, które kupiłam będąc w malignie (dosłownie)i jakoś żyję.
Ale kuchnia bardzo mi się podoba. Ciekawa jestem jaki kolor córka zarządzi;)
Miłego;)
Aniu, bardzo się cieszę, że Ty się cieszysz:)
OdpowiedzUsuńDla mnie kuchnia to serce domu i jest bardzo ważna, ponieważ lubie gotować i pitrasić. Żałuję, że nie mam stołu w kuchni a przede wszystkim okna. Tutaj budownictwo jest takie, że kuchnia jest połączona z aneksem jadalnym i living room. Wszystko otwarte niestety ale do wszystkiego mozna się przyzwyczaić.
Lodówa super! U nas taka wielkość + zamrażalnik oddzielny to standart.
Zmywarkę polubisz, a nawet Twój mąż będzie zachwycony.
Ilu pokojowe będzie mieszkanie jeśli można zapytać? I koniecznie po przyjeździe będziesz musiała wszystko obfotografować i nam pokazać.
Buziaki:)
Mieszkanie ma dwa pokoje, kuchnię i łazienkę.Ma raptem ok.60m kw.Mniejszy pokój, łazienka i kuchnia wychodzą na podwórko, większy pokój jest od ulicy. Budynek jeszcze przedwojenny, ale ma świetną stolarkę- podłogi drewniane, okna też i to takie starego typu, dwuskrzydłowe. Śmieszy mnie nieco łazienka z pełnowymiarowym oknem. Jedyne co jest kiepskie to przedpokój, bardzo wąski. Obecnie w Berlinie jest ogromny popyt na nieduże mieszkania, więc teraz był remont generalny budynku,przeprojektowano przedwojenne mieszkania, w których najmniejsze pokoje były 25-30m kw. dostawiono windę, zainstalowano centralne ogrzewanie (przedtem były piece). Dom jest naprawdę bardzo ładny, jak większość starych domów w Berlinie.
UsuńOczywiście, że wszystko "obfocę" gdy się już "okopię na nowym stanowisku bojowym".
Tu, w Warszawie, po 9 latach czekania na własne mieszkanie trafiliśmy na osiedle pokazowe, Gierkowskie, czyli kuchnia z regularnym oknem, mieszkanie na dwie strony, wydzielone wc, oddzielnie łazienka , całkiem duży przedpokój, w którym jest miejsce na olbrzymią szafę trzyczęściową.Na razie tego mieszkania nie sprzedajemy, ale wynajmiemy komuś.
Buziam;)
I ja choć na chwilę jestem z Tobą, w najbardziej przyjemnym momencie urządzania nowych kątów. Niech wszystko zaskoczy Cię pięknem i wygodą. Resztę sama sobie dopracujesz, czyli klimat i ciepło wnętrza, które to zależą od duszy gospodarzy.:)))
OdpowiedzUsuńStęskniłam się za Tobą, pomysl o terminie 7.07. może wtedy w trójkę się "najdziemy" w stałym miejscu. Ja jeszcze będę w Warszawie zapewne przynajmniej do połowy sierpnia, ale "ta trzecia" w sierpniu gdzieś się urywa;))) Ale jestem "elastyczna", mogę się wszak spotykać "na raty".
UsuńJuż trzy razy dziś zaglądałam do Ciebie, żeby postudiować te piękne nowości.Świetne te ostatnie obrazy!!!!!
Buziam;)
Na nowym miejscu życzę podniecenia, nie tylko z racji większej, funkcjonalnie urządzonej kuchni. Ciężko będzie wytrzymać bez Twoich wpisów, ale najważniejsze, że jednak będą. Ukłony.
OdpowiedzUsuńAleż to będzie zapewne przerwa około miesiąca, akurat tyle, żeby się leciutko za moimi wpisami stęsknić.Jeszcze cały lipiec będę tutaj.
UsuńMiłego;)
Dla mnie kuchnia to najwazniejsze pomieszczenie:)) Uwielbiam duze kuchnie i taka mam. Z ogromna iloscia szafek. Szuflad mam 3 oraz podluzna szafke z czterema wysuwanymi polkami, ktore maja obudowane brzegi wiec nic z nich nie wypada i doskonale moga sluzyc za szuflady. Oprocz tego wstawilam do kuchni ogromna dwudrzwiowa spizarnie az do samego sufitu a i tak mam miejce na stol.
OdpowiedzUsuńI bardzo lubie otwarte kuchnie, moja ma tylko polscianke oddzielajaca od livingroom. Otwarta kuchnia to moim zdaniem niebo dla gospodyni glownie w czasie kiedy ma sie gosci. Tym sposobem nawet bedac chwilowo w kuchni jestem ciagle w towarzystwie.
Zmywarke tez mamy i to duza, a jest nas tak jak Was dwoje. Nie myje zadnych garow w zmywarce, wiec nasza zmywarka najczesciej jest wlasnie uzywana raz lub dwa razy w tygodniu. No ale ja tez splukuje wszystkie slady jedzenia przed wlozeniem talerzy i kubkow do zmywarki. Przede wszystkim zapobiega to wydzielajacemu sie zapachowi (czytaj smrodowi) po jakims czasie, bo niestety ten tluszcz i resztki jedzenia sie gromadza w przewodach i po prostu smierdza. Czytalam o tym wielokrotnie na roznych forach, no ale tez widzialam jak ludzie wkladaja do zmywarki talerze z resztkami jedzenia.
No coz zmywarka nie ma funkcji mielenia resztek i trzeba o tym pamietac.
U mnie tez zmywanie naczyn przed zmywarka oraz mycie garow nalezy do Wspanialego:)) Ja ewentualnie moge zmywarke oproznic, ale zapelnienie jej nalezy do meza.
No i duza lodowka tez jest bardzo przydatna. Jak jezdze (czasem) do Polski to tamtejsze lodowki w porownaniu z moja sa jak zabawki:)))
UsuńA my i tak mamy oprocz lodowki wolnostojaca zamrazarke. Ja bardzo duzo zamrazam tak gotowych porcjowanych dan jak i kupuje np. duza ilosc miesa i tez porcjuje i zamrazam. Mamy tez specjalne urzadzenie na odsysanie powietrza z przygotowanych do zamrozenia produktow, a to przedluza ich przydatnosc do spozycia.
No i jak sie przeprowadze na polnoc stanu to pewnie zakupy miesne bede robila bezposrednio u okolicznych farmerow, co oznacza, ze moge np. kupic pol swiniaka juz podzielonych i wtedy zamrazarka bedzie znow jak znalazl. Mroze tez owoce sezonowe, mroze doslownie wszystko, bo na dwie osoby to czasem jeden duzy kotlet schabowy jest dla nas za duzo:))) Wstyd sie przyznac, ale my oboje bardzo malo jemy. Kupilam niedawno kaszanke tak ok. 30 cm dlugosci to mielsimy z tego dwa obiady:))) Kaszanka z boczkiem i cebulka oraz salata, bez ziemniakow a i tak wystarczyla na dwa obiady. Ja jem 4-5 razy dziennie ale malutko, Wspanialy najczesciej je dwa razy dziennie, podobnie jak jego ojciec. Smieja sie ze mnie, ze ja ciagle jem:))) No niby ciagle, ale taki mam organizm.
Ja tez splukuje wszystko, co wrzucam do zmywarki, zmywam (po dwoch ludziach) raz, dwa razy w tygodniu. Ale musze miec stale duzo kubkow, misek, talerzy i sztuccow! I te rzeczy ledwo mieszcze w mojej mikrokuchni :(
UsuńBasiu, to mamy podobnie, moj maz twierdzi, ze ja w sposob idealny produkuje i rozmnazam brudne naczynia:)) Dlatego tez mimo, ze jest nas dwoje to talerzy mamy na 12 osob, kubkow to mam nawet za duzo, bo sie ledwie mieszcza pietrowo na polce. Sztucce, no tych jest tez na 12 osob, ale przydaloby sie wiecej i chyba wyciagne ten "odswietny" komplet po przeprowadzce:)))
UsuńStar, będąc ostatnio u córki usiłowałam talerze spłukać przed włożeniem ich do zmywarki i strasznie mnie ochrzaniła.Bo teraz są jakieś nowe proszki, które wszystko świetnie domywają a poza tym to ona raz na miesiąc "pierze" zmywarkę, żeby nie było tłuszczu i brudu w przewodach. No to tylko wzruszyłam ramionami i odpuściłam.Ale u siebie będę robiła po swojemu, kto mi zabroni?
UsuńJa w czasie gotowania wykazuję się talentem do brudzenia sporej ilości naczyń.
Mnie się zawsze marzyła duża kuchnia, z dużym stołem na 6 osób, prawdziwym kredensem itp. Bo taka kuchnia była u mojej cioci (siostra mojej babci), którą bardzo, bardzo kochałam i która dobrze wiedziała jak dogodzić dzieciom. Bywałam u niej gdy byłam dzieckiem i w tej wielkiej kuchni to miałam nawet mały stolik, z małą stolnicą i mogłam robić sama pierogi i ciastka.
Ale wiesz, ogromnie Ci zazdroszczę tego, że będziesz mieszkała w pobliżu producentów mięsa i różnej innej żywności. W okresie stanu wojennego kupowaliśmy na wsi półtusze świńskie i nauczyłam się je przetwarzać, czyli robić kiełbasy, pasztety i prawidłowo wekować mięsne przetwory.
Sama rozbierałam taką półtuszę i nabrałam sporej wprawy. Ale najgorsze co mnie wtedy dobijało to było szlamowanie jelit, czyli oczyszczanie ich tak, by były cienkie, pozbawione warstewki tłuszczu a pozostały jednocześnie nieuszkodzone.
Proszki proszkami, plyny plynami ja tam wole zeby mi nic nie zalegalo i nie smierdzialo ze zmywarki:)) Tez "piore" moja raz w miesiacu, glownie dlatego, ze nie uzywamy jej codziennie.
UsuńMam juz "obcykane" okoliczne farmy w tamtych okolicach. Tu jak kupujesz od farmera to mieso jest juz rozebrane i bez jelit. Oczywiscie jesli chcesz kupic jelita to mozesz i sa one juz odszlamowane. Jest tez w okolicy duzy sklep a wlasciwie market z wszystkimi urzadzeniami do samodzielnego tworzenia roznych wyrobow tak wedliniarskich jak i kiszonek, serow itp.
Bylam tam i jestem zakochana po uszy. Wspanialy patrzy z niedowierzaniem, ale tez z duzym entuzjazmem na takie eksperymenty. A ja uwazam, ze wszystko da sie zrobic jesli tylko sie chce.
Tej bliskości farmerów to Ci naprawdę, tak zwyczajnie, zazdroszczę.Robienie w domu własnych wędlin jest naprawdę nie takie trudne. Czuję, że podeślę Ci kiedyś ksero różnych ciekawych przepisów. Niestety książka jest nie do kupienia, ja też mam tylko kserokopie. A kiszonki domowe są wspaniałe, wcale nie jest to trudne a kisić można niemal wszystko. Mam tłumaczenie książki niejakiej pani Donny Schwenk
Usuń"Cultured Food for Life", co u nas przetłumaczyli na "Zdrowy ferment".
Autorka ma stronę www.culturedfoodlife.com
Cultured Food for Life mam, mam tez ksiazke Wedliny Domowe wydana chyba w ubieglym roku. Przyslala mi kolezanka z Polski. W tym sklepie co pisalam, ze jest wszelaki sprzet do domowych wyrobow mozna kupic doslownie kazda ksiazke z przepisami na takie domowe eksperymenty. Mam tez mase przepisow on line. Narazie mam niewielka kamionke i ksisze a to kapuste, a to ogorki, czy jakies inne warzywa. Nie mam narazie pojecia czy bede tego robila wiecej, ale raczej tak, bo kupowanie gotowcow absolutnie mi nie pasuje:)
UsuńStar, to chyba była jednak " jedna prywatka", tylko nieco rozciągniąta w czasie;))))))"
UsuńBrzozy to wyjątkowo piękne drzewa, cieszą oczy;) Z góry panorama jest ciekawsza, a przestronna, dobrze urządzona kuchnia - to luksus;)
OdpowiedzUsuńDziś dodałam sobie jeszcze pewien drobiazg do tej nowej kuchni- jajowar. Jutro na śniadanie będą jajka na miękko.Muszę wypróbować nim znajdzie się w nowej kuchni.
UsuńGdy kiedyś jechałam pociągiem do Moskwy byłam wręcz przytłoczona ilością brzóz- wzdłuż torów godzinami przesuwały się brzozy, brzozy, brzozy i nic poza tym- pustka całkowita. Był to w sumie smutny widok. Kilka brzóz to wygląda ładnie, ale w takiej ilości- przygnębiająco.
O jajowarze dowiedziałam się dopiero nie dawno;)
UsuńNigdy nie pomyślałabym, że las może przytłoczyć swoim widokiem, no ale tylu brzóz to ja naraz nie widziałam.
Wczoraj został wypróbowany- sprawdził się. Też po raz pierwszy widziałam taką ilość brzóz, zawsze sądziłam, że małe brzeziniaki to swego rodzaju dekoracyjny przerywnik w lesie, ale brzozy na tylu kilometrach to po raz pierwszy. I do tego ta pustka!
UsuńWidok z okna zmienia się! Są przecież różne pory roku! Poza tym otworzysz szerzej okno!
OdpowiedzUsuńTo będzie śliczna, wygodna kuchnia! Oj, będzie się w niej działo!!!
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Na początku to pewnie będę głównie sterczała w kuchni.Dobrze, że tam jest spora przestrzeń, bo się łączą chyba ze trzy podwórka i to całkiem duże.
UsuńMiłego;)
A mnie coś mówi, że te róże często będą Ci się śniły. A stara kuchnia- zapomnisz bardzo szybko, jak bardzo była ciasna.
OdpowiedzUsuń:) Dokladnie:)
UsuńBardzo możliwe. Ale to pewnie za jakiś czas, bo na początku będę zapewne przez trzy czwarte doby półprzytomna z nadmiaru wrażeń.Z jednej strony jadę do miasta, które znam i które bardzo mi się podoba.Czeka mnie sporo pracy przy urządzaniu mieszkania, nauka języka i normalne prowadzenie domu, więc nawet nie wiem, czy będę miała czas pomyśleć o tych różach.;)
UsuńPoza tym zawsze mam szansę posadzenia sobie pnącej róży na balkonie;)
Duza kuchnia to skarb niebywaly. W starym mieszkaniu mialam takowa, a teraz mala i, ku mojej zgrozie, otwarta. Jesli ktos prowadzi bujne zycie towarzyskie, to otwarta moze miec zalety, ale zapachy z gotowania, rozlazace sie po domu, to nie jest to, co lubie :(.
OdpowiedzUsuńŚmieję się, że my tu, w Warszawie mamy otwartą kuchnię, bo w trakcie remontu zlikwidowaliśmy drzwi, które były wypaczone a nowych nie dało się dobrać, bo tu futryny są metalowe i drzwi takich z początku lat 70 ub. wieku nikt teraz nie robi.Tyle tylko, że ona jest otwarta na mały przedpokoik. Na szczęście to kuchnia z oknem, więc jest wietrzenie w trakcie gotowania.
UsuńKocham róże i twoje obecne są naprawdę piękne. Ale bardzo też lubię brzozy i ten nowy widok wydaje mi się całkiem w porządku. Tylko chyba wyżej niż teraz będziecie mieszkać, prawda?
OdpowiedzUsuńO tak- teraz urzędujemy na parterze, a tam będziemy na trzecim piętrze, ale jest winda. Te rewitalizowane budynki obowiązkowo są doposażane w windy.
OdpowiedzUsuńW tym roku nawet mszyc nie było na różach, chociaż ich nie pryskałam. Może to dzięki tym póznym mroznym dniom???
Miłego;)