......wszystko zdarzyć się może!
I właśnie wieki temu, właśnie trzynastego, gdy Słońce było w znaku Barana
powiedziałam sobie "dość tej ciasnoty i ciemnoty" i wyjrzałam na świat.
Ale wtedy to nie był piątek tylko wtorek. Ale trzynasty!
Tym sposobem należę do nieoficjalnego klubu urodzonych trzynastego.
Znak szczególny - lekko świrnięte istoty.
I wczoraj, z racji kolejnej cyferki w mojej metryce mieliśmy taką małą,
kameralną uroczystość i to w domu córki, żeby Krasnale nie padały
plackiem z nudów w naszym mieszkaniu, w którym jedyną dla nich
atrakcją jest telewizor.
Od Krasnali dostałam kwiatek doniczkowy, ale żadne z nas nie ma
nawet bladego pojęcia jak się on nazywa. Ma drobne fioletowe płateczki i
równie małe, drobne listki. A do tego dostałam roczny bilet wstępu do
tutejszego ogrodu botanicznego.
I kolejny super prezent - wolny czas mojej córki, czas tylko dla mnie.
Mam też sobie wybrać dowolny prezent, który dziś razem pojedziemy kupić.
Doceniam w pełni ten prezent w postaci "wolnego czasu", bo moja córka
ma naprawdę okrutnie zajęty każdy dzień od rana do wieczora. Zresztą
między innymi dlatego tu jesteśmy.
Krasnale były bardzo zdegustowane tortem, który córka dla mnie
upiekła- był na bazie ciasta marchewkowego i miał trzy warstwy kremu,
a zdaniem Krasnali ciasto marchewkowe jest niejadalne, krem także, nawet
jeśli jest to krem czekoladowy.
I Krasnale zlekceważyły tort i wyciągnęły ze swych zapasów zające-
oczywiście czekoladowe. Z normalnej czekolady - nie tej "gorzkiej", która
ich zdaniem nie zasługuje na miano czekolady.
Potem Krasnale wyniosły się do swego pokoju skąd dobiegały nas jakieś
rumory, potem kątem oka zobaczyłam, że maszerują dokądś ze swym
składanym domkiem i okazało się, że oni mają "mobilny sklep" i zaraz
zaczną w nim pracę. Po dłuższej przerwie przyszedł Starszy Krasnal
z informacją, że oni mają w ofercie bilety, które będą sprzedawać.
Zabijcie mnie, ale nie dorozumiałam się co to za bilety, bo jak wiadomo
moja znajomość niemieckiego wciąż nie wyszła poza "moja mieć, twoja
nie być".
Wiadomość była zaproszeniem do zabawy, więc córka zapytała się czy
można za bilety płacić kartą, bo ona nie ma gotówki.
Starszy z poważną miną orzekł, że ich kasa przyjmuje tylko gotówkę i pouczył
swą mamę szeptem, że przecież to "na niby", więc córka sięgnęła do kieszeni,
ręką zrobiła gest, jakby kładła przed nim gotówkę. Krasnal zgarnął tę kwotę,
poszperał przez chwilę w pustym pudełku i podał jej "resztę" mówiąc-
"pieniądze to są zawsze pieniądze". Spojrzeliśmy po sobie dusząc się
z wewnętrznego śmiechu.
I wtedy nam się przypomniało, że kiedyś, kilka lat temu, gdy Starszy jeszcze
tworzył babki w piaskownicy, podał swej mamie foremkę wypełnioną
piaskiem i kamykami, mówiąc, że upiekł dla niej ciasto. Córka oczywiście
zaczęła udawać, że je zawartość foremki, chwaliła, że ciasto pyszne i na
koniec zaproponowała, żeby i on zjadł kawałek. Mały spojrzał nią i
całkiem poważnie powiedział : "przecież to tylko zabawa, ciasto na niby".
Nie miał wtedy nawet trzech lat. I to jest cały Starszy. Dziecko, dla którego
matematyczne zadanie z treścią to wiersz, z języka ojczystego najciekawsza
jest gramatyka, a pod choinkę wymarzonym prezentem był "święty spokój".
Dziecko, które nie może pojąć dlaczego ma odrabiać w domu jakieś ćwiczenia
z matematyki, skoro on to wszystko świetna zna i rozumie, a od swych
koleżanek i kolegów w klasie jest równo dwa lata młodszy.
Czasem cieszę się, że nie znam niemieckiego - przynajmniej Krasnal szybko
nie rozszyfruje, że jego babcia to matematyczna debilka.
Miłego weekendu dla Was.;)))
Anabell, moj tato tez byl urodzony 13-go, tyle ze lutego. Najpiekniejsze zyczenia zatem, spelnienia marzen i szybkiej nauki jezyka, bo kiedy wejdziesz miedzy wrony... wiadomo. ♥
OdpowiedzUsuńNo wlasnie dokladnie jak moj Wspanialy i dodatkowo Wspanialy urodzil sie w piatek:))
UsuńTato w sobote, a ja w niedziele :)
UsuńW niedzielę o świcie to ja urodziłam córcię, ale to nie było 13-go. Urodzona w niedzielę a jest piekielnie pracowitą istotą.
UsuńDziękuję za życzenia;)
Wszystkiego Najlepszego!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKocham urodzonych trzynastego, Wspanialy jest z 13 lutego i to byl piatek. W zyciu nie spotkalam lepszego czlowieka niz on, owszem jak wszystkie trzynastki lekko swirniety ale bardzo pozytywnie swirniety:))
Moja najlepsza przyjaciółka, która niestety już nie żyje też była urodzona 13, ale pazdziernika. I też była nieco świrnięta, ale była ze znaku Wagi, więc była nieco rozważniejsza niż ja.
UsuńJejku, to przede wszystkim najlepsze życzenia! Wielu radości, bo prezenty bardzo pomysłowe:-)
OdpowiedzUsuńMój mąż też spod znaku Barana, a starszy wnuk przypomina mojego bratanka:-)
Niby nie wierzymy w zabobony, ale niektórych ten czarny kot czy trzynastego w piątek prześladują...
Sto lat w zdrowiu:-)
Dziękuję, niech się spełnią te życzenia!
UsuńMąż ze znaku Barana - to masz pewnie wiele wrażeń co jakiś czas, bo "Barany" są nieco nieprzywidywalne ale się z nimi za to trudno nudzić. Mój jest ze znaku Wodnika i chyba trochę cierpi ze mną.
Jakbyś zgadła:-) W dodatku partnerka mojego syna też spod znaku Barana, coraz ciekawiej:-)
UsuńNajserdeczniejsze zyczenia (hi,hi,rozminelysmy sie o dwa dni) :).
OdpowiedzUsuńTe matematyczne zdolnosci starszego sa nieco przerazajace, jednak niechec do czarnej czekolady pokazuje, ze sa "normalnymi" dziecmi ;).
Dziękuję i też wszystkiego najlepszego Ci życzę.
UsuńStarszy mnie od początku przerażał bo jeszcze do szkoły nie chodził a liczył w pamięci lepiej niż ja na kartce. Przerażające dla takiej matematycznej nogi jak ja.Za to młodszy idzie zgodnie z metryką, poszedł do szkoły jako sześciolatek i dobrze mu idzie.
Samych dobrych, słonecznych dni i pociechy z rodzinki oraz bezbolesnego dalszego istnienia:)
OdpowiedzUsuńDziekuję, o tę bezbolesność walczę z pomocą Voltarenu.
Usuńkochana Aniu -100 lat w zdrowiu pomyślności ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMój tato też urodził się 13,ale maja, no i w niedzielę i w czepku , serio :)
tak się czasem zdarza !
Fajne te urodziny:) A Starszy Krasnal daleko zajdzie, mądry chłopczyk z niego !
Młodszy zapewne też :)
buziaki :***
Soniczku, dziękuję bardzo.Moja córcia urodziła się w niedzielę,o 5,15 rano.
UsuńStarszy Krasnal mnie przerażał, gdy mając dwa lata już rozpoznawał cyferki.
Młodszy idzie zgodnie z wiekiem, w lutym skończył7 lat, jako sześciolatek dostał skierowanie do szkoły. Jest bardzo ambitny, bardziej życiowy niż starszy i ogromnie sprawny ruchowo. Gdy chodziłam z nim na spacer w okresie gdy jeszcze używał rowerka bez pedałów, to ja myślałam, że padnę na zawał, bo mały wyczyniał okropne rzeczy i nigdy się nie przewrócił.A poza tym chętnie pomaga w domu i potrafi sam usmażyć naleśniki.
Obaj są fajni i kochani.
I ja dołączam się do chóru życzeń, tym bardziej wzniosłych, że też jestem baranem (niektórzy twierdzą, że prawdziwym) i dzielą na ledwie trzy doby. To no nie jestem starszy, bo o rocznik, ze względów czysto formalnych nie będę pytał ;)
OdpowiedzUsuńMiało być: "To o nie jestem (...)
UsuńTo jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego!!!!
OdpowiedzUsuń/A pamiętasz, że ja też jestem w "Klubie-13"?/
:-)
No jasne, że pamiętam!I dziękuję, że o mnie pamiętałaś.
UsuńSto lat, sto lat niech zyje Ania nam!!!! :)
OdpowiedzUsuńBasiu, ch etnie dożyłabym 100 lat gdybym tylko była do końca zdrowa na ciele i umyśle. W końcu życie nie jest takie złe jak się nam czasem wydaje.
UsuńCoś mi dziś wpadło o oczy- FINITR , na artrozę, prod.USA, 120 tabl. 59 euro, kuracja miesięczna. Wrzuć to Basiu w Google i może coś wyczytasz- ja tak z myślą o tych kciukach Twoich.
Wrzucilam do wujka gugla i nic mi nie wyszlo :(
UsuńJest masa tabletek i proszkow rzekomo pomagajacych przy artrozie, ale logicznie myslac, to jak ci palec odetna, to nowy nie urosnie, trzeba przyszyc.... chrzastka stawowa, ktora chroni przed bolami tez nie odrasta, niestey, chyba ze z komorek macierzystych...
Starosc, pani, starosc.....
W takim razie dużo zdrowia, pomyślności, uśmiechu i dalszych obserwacji tego wszystkiego co na świecie się dzieje. :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem blisko klubu ,,13", bo urodziłem się 15. :)
Nawet jak jest tak jak u nas na działce kradzież jakiejś dupereli za przeproszeniem, z uszkodzeniem szyby, to i tak jest to pewien stres. Raz okradziono nam mieszkanie, stres kosmiczny, parę dni po wszystkim jeszcze ciężko było pewne rzeczy zrozumieć, przyzwyczaić się, że nasze mieszkanie nie jest niezdobytą twierdzą. Oby jak najmniej zdarzało się takich sytuacji.
Pozdrawiam!
Dziękuje Piotrze;)
UsuńNas okradli w W-wie kilka razy i znam to uczucie po kradzieży. Taki stan niepewności i lęku trwa czasami wiele miesięcy.Rz, na samy początku gdy nas dwie godziny nie było w mieszkaniu bo byliśmy u znajomych, w tym samym bloku, a dwa razy gdy byliśmy "na wyjezdzie". Działki pod W-wą są systematycznie okradane, a kradną czasem bardzo dziwne rzeczy- znajomej ukradli koszyk z przyborami do szycia a w nim ukochany naparstek,śmieszne, ale tak było.'
Miłego;)
Anusiu, pięknych, szczęśliwych chwil każdego dnia! Bądź tam po prostu szczęśliwa ciesząc się cudną, rodzinną bliskością. Jestem pewna, że Krasnale i bez moich życzeń załatwią tą sprawę odpowiednio! Buziolki od Barana.
OdpowiedzUsuńJoasieńko, dziękuję bardzo. Krasnale są super, Starszy to podobnie jak Twój Młodszy też ma takie poważne tematy i "problemy".
OdpowiedzUsuńBuziam;)
"roczny bilet wstępu do tutejszego ogrodu botanicznego" - ooo jaaaa! Cudowny prezent! Ciasto marchewkowe lubię, to właśnie ono pomogło mi przełamać wewnętrzną blokadę, że jak to, ciasto z marchewki? A teraz to i z buraka wciągnę, z fasoli czy inszego tofu.
OdpowiedzUsuńU mnie z matematyką też... średnio.
Dużo dużo zdrowia i radości życzę :)
Wyczuła mnie córka z tym biletem, bo już się miałam rozejrzeć w necie jak tam dojechać, co maja itd. Z dojazdem to już wiem, że mam stąd autobus pod sam ogród, co jest ważne, bo parkowanie jest zawsze makabryczne w tym mieście- za dużo samochodów, niestety.A ja ostatnio tartą marchew pakuję do mielonego mięsa i też się dobrze sprawdza. Co prawda wtedy trzeba wziąć więcej jajek, żeby się to wszystko jakoś trzymało i nie rozlatywało w trakcie smażenia.
UsuńCiasto z fasoli też jest fajne. A jadasz falafel? to takieplacuszki z maki z ciecierzycy. Dobre, sycące, bez glutenu, sporo białka ma ta mąka. Można też kupić gotową mieszankę na falafel, dodajesz tylko wodę i wrzucasz na olej- ja na kokosowy.
Dziękuję za życzenia.
Miłego;)
100 lat w dobrej formie Aniu, bądź szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko. Jak na razie to mi tu bardzo, dobrze!
UsuńAniu ciut spóźnione, ale bardzo szczere Wszystkiego Najlepszego!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Marysiu, jak wiesz wierzę w rzeczy dziwne i w sprawczą moc dobrych życzeń także.
UsuńPrzede wszystkim STU LAT życia w dobrobycie. Ten gwiazdkowy prezent Krasnala, bardzo mi przypomina Twój własny, też zawsze mówisz, że chcesz tylko mieć "święty spokój". Torty lubię tylko na bazie biszkoptu, a ciasto marchwiowe jakkolwiek by się nie nazywało, nigdy nie wzbudzało mojego entuzjazmu i chęci konsumpcji. Pozdrowienia dla całej Rodzinki.
OdpowiedzUsuńIwono, ten dobrobyt zależy niestety tylko od kursu złotego w stosunku do euro, bo my żyjemy z naszych polskich emerytur.
UsuńZ tortów to ja najbardziej lubię krem i to czym są dekorowane, reszta mnie mało interesuje. No właśnie, ja Krasnala doskonale rozumiem, tyle tylko, że ja w jego wieku jeszcze nie marzyłam o
"świętym spokoju".A marchewka bardzo zyskuje na smaku jeśli doda się do jej gotowania: imbiru, kurkumy i cynamonu. No i nie trzeba jej rozgotowywać, musi być chrupka. Dobre są też domowe chipsy z marchewki.Wtedy nie jest mdła.
Miłego;)
Samych wspanialych dni I lat, w zdrowiu I pomyslnosci zycze.
OdpowiedzUsuńW piatek, 13tego, przyszlo mi wracac z Florydy samolotem - niby ktos o tym napomknal ale zartobliwie a ja nie zwracajac na to uwagi ribilam na samolocie beztrosko to co zawsze: troche czytalam, troche spalam.
Zawsze przeloty traktuje jako cos ze z chwila gdy wsiade to musze przyjac cokolwiek by sie dzialo bo jakiez mam inne wyjscie, bez wzgledu na date I dzien tygodnia.
Pozdrawiam.
Świetnie, że już jesteś. Mam nadzieję, że miło spędziłaś czas z córką i "przyległościami".
UsuńSkoro już wiem, że wróciłaś to pomęczę swą klawiaturę.
Miłego i dzięki za życzenia.
Naj naj naj... najlepszego. A 13 jest fajne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. No pewnie, że 13 nie jest zła;)))
UsuńJoł! No to serdeczności! Zdrówka, uśmiechu i radości w tym ogrodzie botanicznym. Zrób dużo zdjęć!
OdpowiedzUsuńit, diekuję!. Zdjęcia z pewnością porobię, bo nawet zakupiłam nową kartę do aparatu. Na razie muszę wpierw zgłębić nowy problem- Google przestały obsługiwać Picasse i jeszcze nie zgłębiłam jak mam te zdjęcia z albumu Google Zdjęcia umieszczać na blogu. Bystra "komputerowo" to nie jestem, więc to trochę potrwa.
UsuńUwielbiam Twoje opowieści o KRASNALACH. Nawet jeśli brak mi humoru (co bardzo rzadko się zdarza, ale czasami jednak zdarza)to uśmiecham się pod nosem.
OdpowiedzUsuńMoja młodsza córka urodziła się nie 13 lecz 12 kwietnia i jest zodiakalnym baranem. Uparciuch, z własną filozofią w każdej dziedzinie życia, ale bardzo dobry człowiek.
Życzę Ci zdrowia przede wszystkim, a później spełnienia marzeń, tych malutkich, i tych wielkich, miłości, radości i pogody ducha.
Dorota (Zepsuł mi się laptop, więc do czasu naprawy lub kupna nowego będę rzadziej w blogosferze)
http://czaspasji.blogspot.com/
Oj, to przykre z tym laptopem. A dziecko-Baran do jest trudny orzech do "zgryzienia", właśnie przez ten upór i wolnomyślność.
UsuńPrzesympatyczna relacja. Świat na niby w relacji z dorosłymi czasami dzieciom odpowiada, a czasami, myślę, że kontrolnie, przywołują nas do porządku.
OdpowiedzUsuńŚwiat na niby chyba zawsze jest przygotowaniem się dziecka do życia w świecie realnym. Ale znam dzieciaki, które w swych dziecięcych zabawach dążą do realności- nie ma w nich pieniędzy na niby, muszą być prawdziwe, realne.Więc jeśli zabawa w sklep to i towar i pieniądze muszą być realne, jak w prawdziwym świecie.
UsuńWszystkiego naj!! Baranku- zyczy ci rowniez baranek :)
OdpowiedzUsuńPrezent wspanialy, mnie udalo sie wczoraj zaciagnac Menzona do ogrodu Botanicznego w Osnabrück- wie i stara sie zrozumiec moje kwiatkowo- roslinnego bzika :)
Z Krasanalmi nie bedzie Wam nudno, jestem pewna, ze bedziemy tu jeszcze fajne opowiesci czytac!
Milego tygodnia!!!
Ooo, z Krasnalami nigdy nie będzie nudno.Ja to się bardzo cieszę z tego biletu do Ogrodu Botanicznego.
UsuńFajnie się złożyło, bo mój mąż dostał od dzieci roczny bilet wstępu do Muzeum Techniki. Więc wiadomo, że w oba miejsca będziemy często jezdzić.
No popatrz, jako Baranki musimy się trzymać razem, będzie nam razniej.
Miłego;)
Wszystkiego Najlepszego Anabell, tekst tak przemiły, że nie ma co komentować. Muszę bardziej doceniać to, co mam, czyli dwoje dzieci, cztery wnuczki. Bardzo blisko siebie mieszkamy i bywamy u siebie po dwa razy w tygodniu. My mamy (czyli syn i ja) do tego duży ogród, na brak kontaktów rodzinnych nie narzekam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Torlinie. Całkiem słusznie zauważyłeś- trzeba doceniać bliskość dzieci i wnuków. Przez kilkanaście lat dzieliły nas z córką setki kilometrów, przez 13 lat ok.1200, potem 600 z kawałkiem, a teraz tylko 450 metrów. I to jest świetna odległość. Takie duże oddalenie spowodowało, że obie skutecznie tłumiłyśmy w sobie wzajemną tęsknotę a teraz obie uczymy się siebie na nowo.I wcale nie jestem zdziwiona tym faktem.
UsuńMiłego;)
100 lat !!! Dużo zdrowia, pomyślności spełnienia marzeń i pociechy z wnuków :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!!!;)))
UsuńO to właśnie chodzi w tych włamaniach, że działkę można szybciej przeboleć niż mieszkanie. Działka to właściwie tylko miejsce spędzania pewnego wycinka dnia, mieszkanie to nasze miejsce, samotnia, czasem miejsce spotkań, ogólnie ,,nasz zamek/pałac".
OdpowiedzUsuńW sumie tak mogło być. Szkoda, że nikt nie wymyślił jeszcze sposobu rozumienia co psy szczekają. Jest niby jakiś azjatycki wynalazek, określa on jednak jedynie podstawowe rodzaje szczeknięć czy warknięć. A to jest za mało trochę.
Pozdrawiam!