Wydawało mi się, że już jestem zdrowa, ale jedno jest pewne - naloty z gardła
się wyniosły dzięki płukaniu mieszanką sody i soli i gardło przestało mnie boleć.
Zachwycona tym faktem uznałam się za zdrową i wyruszyłam w świat.
Tak z ręką na sercu przyznaję, że nie był to dobry pomysł. Ale i tak miałam
szczęście, bo odwołali nagle i niespodziewanie zajęcia na basenie z powodu
jakiejś awarii, więc odpadło mi holowanie dziecka na basen, potem wyczekiwanie
na niego i odwiezienie w domowe pielesze.
Co prawda wieczorny dyżur odbyłam siedząc z nimi raptem godzinę, ale to nie
było ani przez chwilę męczące. Obejrzałam nawet fajne "dobronocki".
Wiecie, na starość się dziecinnieje.
Wczoraj jeszcze z rozpędu zrobiłam zakupy, ugotowałam obiad i....padłam.
Zatoki nadal mi nawalają, kaszlę mało, ale brzydko.
A tu pogoda prześliczna, ciepełko, a ja niczym pies Pluto po polowaniu na
królika.
Krakowskim targiem postanowiłam jeszcze dziś popatrzeć tylko przez okno,
bo zwyczajnie nie mam siły, najbardziej odpowiada mi pozycja horyzontalna.
Oko mi się wyrywa by podjechać do Ogrodu Botanicznego, pokrążyć po nim,
poszukać takich kolorowych drzew ale reszta mnie głośno i wyraznie
protestuje.
No cóż, "tak to jest gdy się już skończy 30 lat" jak mawiał mój przemiły
ortopeda.
W ramach szanowania tego mego rozkapryszonego organizmu przestudiowałam
dość dokładnie czasopismo polonijne ukazujące się w Niemczech.
Postanowiłam w związku z tym wybrać się na koncert pt. "Całuję Twoją dłoń
madame",w którego programie będą polskie i niemieckie szlagiery z lat 1920-
1960. Koncert będzie 22 listopada w ratuszu sąsiedniej dzielnicy. Blisko, dojdę.
A za trzy dni Polska Misja Katolicka w Berlinie zaprasza na koncert z okazji
40 rocznicy wyboru Karola Wojtyły na Papieża i z pewnością na ten koncert
nie pójdę, choć jak zapewniają będzie darmowy.
Ale z pewnością wybiorę się do Buchbundu, czyli polskiej księgarni, przy
której jest również kawiarnia. Ważne dla mnie jest to, że można tu zamówić
książki z Polski.
Dzięki "ogłoszeniom drobnym" dowiedziałam się, że są aż 2 fryzjerki polskie,
które bez problemu mogą dojechać do domu klienta.
W Berlinie wciąż brak rąk do pracy w usługach, nawet w handlu. Do większości
prac wymagana jest dość dobra znajomość języka niemieckiego, ale są również
ogłoszenia, w których zapewniają, że przyjmą osoby nawet bez znajomości tego
języka, bo chętnego skierują na bezpłatny kurs językowy w potrzebnym zakresie.
Bardzo dużo miejsc pracy oferują berlińskie hotele, oferując elastyczne warunki
pracy, czyli nie tylko pełne etaty ale i 1/2 etatu lub nawet tzw. Mini Job, czyli 3
godz.dziennie. A tak dla orientacji- pokojówka/pokojowy za godzinę pracy
dostaje 10,30€ brutto, w niedzielę i święta dodatkowo 75% wynagrodzenia
podstawowego, tym co dojeżdżają do pracy z Polski częściowo zwracają koszt
dojazdu.
Oczywiście najwięcej miejsc pracy jest dla opiekunek ludzi starych. Tu często
wymagana jest minimalna znajomość języka, ale z tego co wiem to agencje
pośredniczące też pomagają w opanowaniu niemieckiego. Jeżeli podejmuje się
pracę za pośrednictwem agencji ma się zapewnione wszystkie prawa pracownicze,
ubezpieczenie, urlopy, opiekę medyczną.
Rozmawiałam kiedyś z panią, która pracowała jako opiekunka pewnej leciwej
Niemki. Z zawodu była przedszkolanką, przedszkole uległo likwidacji a ona nie
mogła znalezć pracy w swoim miasteczku. Twierdziła, że Niemki są dobrymi
pracodawcami, doceniają starania, co wg niej jest przeciwieństwem Włoszek,
które ani miłe ani sprawiedliwe nie są. Jak widać pani z niejednego pieca chleb
opiekunek jadała;) A dla tych, które miałyby ochotę na taką pracę podaję LINK
Żadna praca nie hańbi, zwłaszcza legalna. Oraz drugi. na stronę czasopisma
KONTAKTY, gdzie można znalezć sporo ogłoszeń o pracy, a poza tym niemal
ze zdumieniem stwierdzić, że Polaków tu pracujących i prowadzących własną
działalność jest naprawdę sporo.
Tyle tylko, że ja jakoś za rodakami nie tęsknię. Może po prostu jestem tu zbyt
krótko? Poza tym mało towarzyska jestem, no i nie mam już bliskiej rodziny
w Polsce.
Film "Kler" będzie tu wyświetlany 1 raz, córce udało się kupić 1 (jeden) bilet,
jestem ciekawa jej reakcji na ten film.
No to wracam do pozycji horyzontalnej, bo jutro jednak mam ochotę na ten
jesienny Ogród Botaniczny.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę i kondycji na jesienne spacery.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję, dla Ciebie też serdeczności;)
UsuńAz dziwne, ze w tak wielkim Berlinie bedzie tylko jeden seans KLERU. Edyta pisala, ze w Wiesbaden beda trzy seanse. No szkoda, ze sie nie udalo pojsc z corka.
OdpowiedzUsuńMoja mama jest dzisiaj na tym filmie, ten jej dom seniora zalatwil bilety na "poranek".
Nie wiem, czy znasz taki domowy sposob na zapalenie zatok, jest naprawde skuteczny i wyprobowany przeze mnie wielokrotnie. Do malego woreczka, ale moze to byc i skarpetka, sypiesz sol gruboziarnista z mikroelementami. Nagrzewasz to w mikrofalowce albo piekarniku i przykladasz na zatoki.
Znam ten sposób, ale jest jeden problem- mam naczynkową skórę na buziuni i nie wolno jej nagrzewać.Konsumuję za to różne dmowe paskudztwa i pomaleńku robi sie lepiej. Przeraża mnie perspektywa zimnych, wietrznych dni- chyba będę chodziła w jakiejś masce na twarzy. Mnie też dziwi, że tylko jeden raz ma być ten Kler. To znaczy z jednej strony rozumiem, bo stosunki polsko-niemieckie są jakby nieco napięte, więc może dlatego? Bo przecież wiadoma sekta polityczna zaraz uzna, że wyświetlanie tego filmu to złośliwość wobec Polski, bo my wszak mamy swego własnego świętego, który z równym zapałem wszystko pod dywan zamiatał.
UsuńJesień w tym roku jak na razie cudowna, więc zdrowiej, by z niej korzystać. A co do Kleru - jak zawsze u Smarzowskiego jest o sile zła, ale dobre jaskółki też fruwają. Warto.
OdpowiedzUsuńJesień na razie piękna, dziś ponad 20 stopni. Nie jest to co prawda nic nadzwyczajnego, pamiętam 1 listopada który spędzałam na żaglówce na Wiśle i taki, gdy na cmentarzu rozbierałam się z płaszcza, żałując, że nie mam bluzki z krótkim rękawem.Ale były i takie dni 1.XI gdy była śnieżna zadymka i w futrze nie było wcale za ciepło.
Usuńzdrówka życzę w takim razie bo po niedzieli w radiu krzyczą że będzie chłodniej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Anuś. Tu na przyszły tydzień przewidują jeszcze ciepełko do następnego czwartku. Pogoda to się tu zepsuje na tutejsze ferie jesienne, które zaczynają się 22.X. do 2.XI.
UsuńA im się te prognozy dziwnym trafem sprawdzają.
No i znowu mamy podobnie. Ja przerwałam branie antybiotyku, bo więcej było skutków ubocznych, niż efektu leczniczego, sama na siebie jestem zła, ze brałam to świństwo. Musiałam przedłużyć zwolnienie z pracy, bo miałam takie migreny, że w niedzielę nic nie jadłam i nie wyszłam z łózka...
OdpowiedzUsuńTeraz powoli dochodzę do siebie, ale apetytu nadal brak, nie smakuje mi kawa!!! a wieczorami czuję sie fatalnie:-(
Na spacery chodzę, ale z popołudniowego ledwo doczołgałam sie do domu.
Trzymam więc kciuki za nas obie:-)
U nas ogłoszeń o pracy mnóstwo, najwięcej wszędzie Ukraińców, niektórzy przypomną sobie rosyjski, bo nasi wschodni sąsiedzi na razie słabo po polsku.
Zacznij koniecznie jeść kiszonki, najlepiej własnej roboty.Już sam wyraz "antybiotyki" wywołuje u mnie chęć ucieczki- do dziś nie mogę do siebie dojść w 100%, a to wiosna minęły już 4 lata.Mnie pomaga czosnek z miodem i mieszanka miodu z kurkumą i cynamonem. Gardło wyleczyłam płukanką: łyżeczka soli morskiej + łyżeczka sody czyszczonej na szklankę wody.Miód z cynamonem i kurkumą pomaga też na kaszelek.Muszę poszukać miksturki na zatoki, pamiętam tylko, że był tam ocet jabłkowy, domowy i nawet go zrobiłam. Podobno w kraju grasuje jakies zapalenie oskrzeli, wirusowe i sporo dzieci choruje, więc nie wykluczone, że któreś nim samo sie rozłożyłó posiałó troche wirusów w bibliotece. No a na to antybiotyki nie pomagają. Spróbuj tego "zajzajeru", czyli miodu z drobno posiekanym czosnkiem( usuń koniecznie kiełek z ząbka, to nie będziesz potem zionąć czosnkiem), tak ze 3 porcje dziennie zjedz, oraz wymieszać łyżkę miodu z łyżeczką cynamonu i łyżeczką sproszkowanej kurkumy, ze 2 razy dziennie. To przynajmniej nie szkodzi, a i pomóc może.Ja bardzo nie lubię miodu, ale kupiłam miód z kwiatów słonecznika i jest jakiś łagodniejszy w smaku i nawet chętnie to jem.
UsuńŻyczę Ci byś jak najszybciej wyzdrowiała, ale nie najszybciej wróciła do tej wylęgarni zarazków, którą jest szkoła.
Zastosuję na pewno, sama już zaczęłam od kapusty kiszonej i miodu, mam spadziowy, który podobno czyni cuda.
UsuńTo taki paradoks - lekarz zapisuje antybiotyk i krótkie zwolnienia, bo masz szybko chorować, a potem wychodzi jak zwykle, bo nie można dojść do siebie...
Dzięki za przepisy:-)
w sumie to ciekawe, jaki mógł być odbiór "Kleru" w Niemczech, gdzie kler ma niewiele do gadania...
OdpowiedzUsuńups... chyba bzdury piszę, bo sam jeszcze nie miałem kiedy obejrzeć :)...
p.jzns :)...
Ja nawet nie wiem, czy chcę ten film obejrzeć- kler niczym nie różni się od każdej innej grupy społecznej- też są tu kombinatorzy, zboczeńcy, oszuści ale i uczciwi, żyjący wg głoszonych przez siebie zasad. Tyle tylko, że ci to mają w tej profesji kiepsko.Kościół XXI wieku wymaga przebudowy, łącznie z różnymi dogmatami, wymaga również wprowadzenia nowego pojęcia Boga i taki przebudowany kościół, dbający o etykę zwłaszcza wśród duchownych,miałby szansę zdobycia na nowo zaufania.
UsuńAniu, może jednak daj sobie spokój z jutrzejszą wycieczką. posiedź trochę, poleż, odpocznij bo jeszcze się doziębisz. Szkoda, ze Kleru nie obejrzysz.
OdpowiedzUsuńNa razie wstałam (prawie świtem, bo jest niemal 10,00), za oknem cudnie, do Botanika tylko 3,5 km samochodem, ławek tam sporo, więc spróbuję. Nie będę dużo chodzić a tylko posiedzę w jakimś miłym zakątku.
UsuńCiekawa jetem jak córka odbierze ten film, bo ona nie była "hodowana w bojazni Bożej", nie miała styczności z księżmi a religioznawstwo zdawała u prof. Flisa na bdb.
A mnie grypa złapała, po 3 dniach myślałam ,że przeszła i pojechałam do Gdańska , gdzie się spociłam, bo temperatury mamy jak latem i znowu siedzę z powtórką grypy tyle że gorszą. Identycznie jak ty , ech...
OdpowiedzUsuńOjej, niedobrze Krysiu! Teraz wszystko jakieś pokręcone- zima jak jesień, jesień jak lato i nawet grypy i inne choróbska jakieś nietypowe. A ja miałam nadzieję, że już wyczerpałaś limit chorób na ten rok.;)
UsuńZdróweczka Ci życzę;)
Jeszcze raz i tutaj poza mailem wyrażę swoje współczucie dla Twojego stanu, dobrze, że powoli się poprawia.
OdpowiedzUsuńSzukanie pracy w Niemczech przez Polaków, którzy chcą pracować, to prawie zawsze dobry układ. Niemiecki pracodawca dostaje pracownika, któremu na pracy zależy, a polski pracownik pensję zgodną z jego oczekiwaniami. Nie wiem, za ile można wynająć niewielkie mieszkanie w Berlinie, ale jeśli z takiej pracy można spokojnie żyć, to jestem sobie w stanie wyobrazić, że to propozycja ciekawa dla wielu naszych rodaków. Dziękuję za linki, wyślę koleżance, która myśli o wyjeździe za ok. rok, kiedy syn ukończy liceum, ale nie bardzo sobie radzi z językiem. Może sobie coś znajdzie.