Jutro kolejna sobota karnawałowa. Znalazłam na internecie swą ulubioną
parę taneczną, to Nils Andren i Bianca Locatelli
Oglądam to wszystko z nutką żałości - było, minęło, no ale zostało we
wspomnieniach. Te szalone swingi, rock end rolle, wieczory w klubach
studenckich, wieczorki taneczne i zwyczajne dancingi w knajpach i
nieco lepszych kawiarniach.
Najczęściej bywaliśmy w "Medyku", choć żadne z nas nie było studentem
medycyny.
"Medyk" oferował dość spartańskie warunki- do picia podawano w czymś
co nazywało się "barem" tylko piwo i.....zsiadłe mleko, Wybór był, jak
widać dość ograniczony. Przy takim wyborze "trunków" do obu toalet stały
cały czas kolejki, dłuugieeee.
Rekompensatą był zawsze dobrze grający zespół.
Znacznie bardziej wolałam wieczorki taneczne w miejscu, które oferowało
nieco bardziej cywilizowane warunki niż klub studencki "Medyk".
Powiedzmy sobie szczerze - po kilku wyczerpujących "kawałkach" miło było
usiąść przy stoliku, wypić coś ze szklanki a nie z butelki i chwilę odpocząć.
Bawcie się, tańczcie, taniec to najlepszy pod słońcem aerobik i miłe zajęcie.
No a po takich szybkich "kawałkach" można odpocząć przy czymś wielce
klasycznym, czyli niech żyje tango!
Lomatko, kto by dzisiaj na to sily znalazl? Sama sie zastanawiam, jak moglam przebrykac cala noc, a rano wstac rzeska i pojsc do roboty. No i rzeczywiscie wielka szkoda, ze juz sie tak nie tanczy. Babcia mi opowiadala, ze przed wojna to sie tanczylo, trzeba bylo znac wszystkie tance i kroki do perfekcji. Mazury, tanga, shimmy, walce, polki i co tam jeszcze, nie bylo takiej dowolnosci jak dzis i trzeba bylo tanczyc co grali. :)
OdpowiedzUsuńPrzed wojną to tzw. "panienki z dobrego domu" pobierały lekcje tańca, przecież musiały umieć tańczyć przed swoim pierwszym balem,a ten pierwszy bal był przeważnie po ukończeniu szesnastego roku życia.Jeszcze nim zaczęłam chodzic do szkoły to dziadek nauczył mnie tańczyc walca. A w podstawówce to od pierwszej klasy była rytmika i na którą chodziła cała klasa i na wszystkich akademiacvh szkolnych występowalismy na scenie tańcząc tańce ludowe. A potem startowałam w balecie, ale pod koniec pierwszego roku odniosłam brzydką kontuzję i nici z baletu były. Ale tańczyć lubiłam zawsze i był czas, że regularnie chodziłam na tzw. "fajfy", czyli takie popołudniówki taneczne, od 17,00 do 22,00.
UsuńJa troche mlodsza zaczynalam od twista i... wlasciwie to bylo wszystko, bo zaczela sie era podrygiwania, ktora chyba do dzisiaj panuje? Klasyki to prawie wcale nie widzialam (chyba, ze na konkursach tanca). Tez chdzilam do klubow studenckich, zeby sie toche wytrzasc, i tyle. Szkoda ze nie bylo mi dane tanczyc tanga i porzadnego walca, bo jakies tam kroki znalam, ale nie bylo to modne.
OdpowiedzUsuńJa zaczynałam od baletu, ale strasznie szybko trzasnęła mi łąkotka.W swingach i rocku to byłam zakochana, w ogóle wszystko lubię tańczyć oprócz ....walca wirowego. Walc angielski może być.Gdy nastał twist to już byłam mężatką.Mnie to nawet facet do tańca nie jest potrzebny, mogę sama tańczyć, zamiast gimnastyki.Dziś sobie trochę w słuchawkach poswingowałam, gdy się pozbyłam dzieci.
UsuńAle fajne te kawałki. To prawda, kiedyś bardziej siermiężnie było, oranżada , paluszki i kanapki, ale bawiliśmy się świetnie.
OdpowiedzUsuńJa chodziłam nawet na kurs tańca, ale niestety mój narzeczony nie lubił tańczyć, więc chodziłam sama...
Było siermiężnie, ale byliśmy młodzi, naiwni nieco i mieliśmy kondycję.Bywało, że się wracało do domu nad ranem, prysznic, zmiana makijażu i fryzury i szło się do pracy. Nie wiem jak to człowiek wytrzymywał.
UsuńAniu, ale mi frajdę sprawiłaś tymi filmikami. Uwielbiam oglądać tango. Sam wdzięk i seks :)
OdpowiedzUsuńNa YT jest mnóstwo filmów z tangiem. Wystarczy wrzucić frazę "Mundial tango" i ma się kilka godzin oglądania i słuchania.Wybrałam te 3, bo pokazują,że w każdym wieku i z różnym wyglądem można świetnie tańczyć. A taniec niczym piosenka- jest dobry na wszystko- przynajmniej dla mnie;)I wiesz, taniec czasem jest lepszy od seksu gdy tancerz potrafi i lubi tańczyć.
Usuńheeeeey baby..... to były kawałki, choć tak naprawdę nikt nie znał kroków wszyscy się bawili, no nie powiem że ten rodzaj muzyki to moja młodość, ale lata 60- 70 to było to
OdpowiedzUsuńOj były, były. Trzeba przyznać, że były to dość męczące tańce i nawet niepotrzebna była dieta odchudzająca, bo można było w jeden wieczór sporo kalorii stracić.
UsuńTaniec? Na co to komu? Powinni tego zabronić.
OdpowiedzUsuńOj, niedobrze, niedobrze. Większość kobiet w głębi duszy uważa, że taniec to gra wstępna.To zawracanie głowy nogami, które bardzo cenią kobiety. Nie wyobrażam sobie życia bez tańca.A Twoja "Koleżanka Małżonka" nie lubi tańczyć???
UsuńNo cóż, ja jestem dzieckiem lat 80-tych. Podrygiwałam :-) tańczyłam wolne przytulane :-) Lubię muzykę lat 60 - 70. Ale tańczę po swojemu. Najczęściej sama w domku. Na imprezy rzadko chodzę, bo nie ma gdzie na wsi, no i obecna muzyka za nic mi nie pasuje. A w Polsce, na wsi, diskopolo króluje, nadal. W sumie odzwierciedla to kondycję umysłową narodu trochę :-)
OdpowiedzUsuńTaniec jest dobry na wszystko i jest super formą ruchu. Wracam do tańczenia samej, w domu, tylko dla siebie.
UsuńNie polubiłam dyskotek, po prostu nie lubię tłumu i tych zbiorowych drgawek i konwulsji.
Jest stanowczo za głośno i za ciasno by tańczyć.
Zasadniczo tańczyć można wszystko, nawet discopolo, byle nikt tego nie śpiewał. Każdy rytm da się odtworzyć ruchem a więc i discopolo. Od nastu lat nie bywam na "zbiorowych" tańcach, wolę sobie sama w domu potańczyć , słuchając tego co lubię, np. samby PA TI Santany, czy starego, dobrego rocka.I nie robi na mnie wrażenia opinia, że jestem świrnięta.
Ale to fajnie być świrniętym :-) W disckopolo jednak śpiewają. I to co śpiewają, to porażka. Bo niestety, tak myślą. A tak jak myślą, żyją.
UsuńBo tango to najwspanialszy taniec na świecie.
OdpowiedzUsuńOglądalam to prawdziwe - argentyńskie - na ulicy w Buenos Aires i w lokalu w dzielnicy portowej.
Nigdy tego nie zapomnę.
:-)
Tango to rozmowa, ustalanie własnej pozycji w związku. Każdy ruch ma swe znaczenie.Polska to nie roztańczony ani nie rozśpiewany naród, na ulicy to zatańczą najwyżej na potrzeby filmu.Trochę Ci zazdroszczę, że widziałaś tango au naturel.Bo ja widziałam tylko na filmie ,kręconym na temat tego co się tam jada.
UsuńTo było piękne, dziękuję!
OdpowiedzUsuńCieszę się, teraz jeszcze karnawał, to poszukam jeszcze czegoś- np. "tańczący seniorzy".
Usuńo to była uczta wspomnień!!! Tyle przetańczonych nocy! Wszystkie kawałki które teraz oglądałam równolegle podrygiwałam - nie da się wcale opanować tej zależności!
OdpowiedzUsuńAnabell dziękuję Ci za niespodziewane wspomnienia, takie najpiękniejsze!
Och, a te bale na ASP, tyle zgorszenia na raz! Pamiętam kogoś z pudełkiem kartonowym na głowie i rolką papieru toaletowego,przebrany był za.... "toaletę".
UsuńA. patrzy się na mnie jak na zupełną świrówę gdy tak sobie tańczę ze słuchawkami na głowie...
Tańcz, tańcz to świadczy że żyjesz, czujesz i umiesz to wykorzystać!!! To wszystko trzeba już pielęgnować! To sobie właśnie uświadomiłam i dlatego dołączam do Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńOooo, to super, raźniej mi;)
Usuń