Ten mural "rekreacyjny" jest bardzo autentyczny - byłam w lecie nad
takim jeziorkiem, gdzie kąpały się niezbyt estetyczne golasy.
Jak na złość ci ładnie zbudowani, młodzi, byli "tekstylni".
Czy ktoś z Was pamięta tych całujących się tak namiętnie panów?
Młodszym czytaczom podpowiadam-to Lonia Breżniew i Honecker
Wstawiłam jeszcze raz tego ptaka, na tym zdjęciu lepiej go widać.
Wydaje mi się, że dzięki tym malunkom łatwiej trafić mieszkańcom do
własnego domu, a i odwiedzającym ich osobom też.
Gdy mieszkałam w Warszawie na osiedlu, gdzie wszystkie bloki były
barwy zupy szczawiowej ze śmietaną i miały identyczne daszki nad
drzwiami wejściowymi, naprawdę można było się pomylić i wejść nie
do swojej klatki schodowej.
A na Twoim berlińskim domu też jest jakiś mural?
OdpowiedzUsuńNie Kochanie, to dostojna mieszczańska dzielnica i nikt jej muralami nie ozdabia. Tu trudno nie trafić do własnego domu, bo każdy dom jest jednak inny, chociaż niemal wszystkie są 5-piętrowe. Podeślę Ci na maila zdjęcie kamienicy w której mieszkam.Ale ta zwariowana numeracja domów w Berlinie sprawiła, że w dniu przyjazdu nie mogliśmy się połapać gdzie jest numer pod którym mamy mieszkać.Poza tym nie ma ujednoliconych tabliczek z nazwą ulicy i nr domu- każdy sobie numerek domu (bez nazwy ulicy) przyczepił do budynku wg własnego pomysłu.Właściciel naszego budynku umieścił
Usuńnumerek na jednym z dwóch kinkietów oświetlających bramę.
Dodatkowym utrudnieniem jest sposób numerowania posesji- bez podziału na parzyste i nieparzyste strony ulicy. Leci to po kolei do końca ulicy i potem drugą jej stroną powraca.I nie nigdy nie wiadomo (dopóki się tego nie sprawdzi empirycznie) gdzie się zacznie numeracja- Wisły nie mają, jak my w Warszawie;)
Anabell, dzieki Twojemu komentarzowi przypomnialam sobie, ze faktycznie w Polsce na kazdym domu widnieje numer z nazwa ulicy:) Teraz mnie to smieszy, bo przeciez czlowiek szukajacy konkretnego domu powinien wiedziec przy jakiej ulicy sie znajduje.
UsuńU nas nazwa ulicy widnieje tylko na tablicach przy skrzyzowaniach ulic i jest zamocowana wzdluz ulicy, a wiec latwo do "odgadniecia" ktora jest ktora. Numery domow tez sa w roznych miejscach a nawet na niektorych prywatnych, malych domach moze ich wcale nie byc. Dom, w ktorym mieszkamy jest takim wyjatkiem bez numeru, bo przez 20 lat gospodarze ciagle nie ustalili jak ma wygladac numer zeby pasowal do budynku i gdzie go umiescic:)))
Jakos wszyscy trafiaja bez pudla, bo skoro dom po jednej stronie ma numer 2144, a ten po drugiej 2148 to znaczy, ze nasz jest 2146 :))))
Proste jak konstrukcja cepa;) i tak, numeracja jest parzysta po jednej stronie ulicy a nieparzysta po drugiej. Na Manhattanie jest prosta zasada jak stoisz w kierunku polnocnym to wszystkie numery na wschod sa nieparzyste, a numery na zachod parzyste, to dotyczy ulic przebiegajacych w kierunkach polonoc-poludnie. W przypadku ulic w kierunkach wschod-zachod jesli stoisz w kierunku na wschod to numery po stronie poludniowej sa nieparzyste a po stronie polnocnej parzyste. Ale to dziala na Manhattanie bo tu wyraznie ulice sa budowane jako proste krzyzowki polnoc-poludnie, wschod-zachod.
He he bardzo proste jak sie mieszka w Nowym Jorku - i sie to wie , ale jak sie jest turysta albo gosciem przejazdem i czlowiek wysiadzie gdzies w srodku ulicy, to musi leciec do jej konca , zeby przeczytac jej nazwe...? A niektore ulice ciagna sie kilometrami. Juz nieraz w duzych miastach szukalismy nazwy glownej ulicy po przecznicach :)
UsuńPowiem szczerze -wkurza mnie ten brak powtórzenia nazwy ulicy, która nie ma przecznicy i może czasem być całkiem długa. Jest to wyjątkowo upierdliwe gdy się nie zna miasta a na dodatek jedzie się samochodem. Poza tym nie ma jakiejś określonej reguły od której strony zaczyna się numeracja, co np. jest wkurzające jak jedziesz metrem, , masz z niego co najmniej dwa wyjścia i czaszkujesz którym wyjściem wyjść by jak najbliżej pożądanego miejsca trafić. Naklęłam się sporo gdyśmy w bardzo krótkim czasie po przyjeździe autentycznie zabłądzili w Berlinie wracając ze Słubic krajową drogą. W końcu wracaliśmy na nawigacji w smartfonie, a prowadziła nas tak, że ja co chwilę byłam bliska ataku serca, bo ciągle wskakiwaliśmy na różne kawałki autostrady, a była to pora powrotów z pracy.
UsuńDlatego uwazam ze podawanie nazwy ulicy przy numerach domow ma sens - nie tylko dla gosci czy turystow ale tez dla listonoszy i kurierow - bardzo ulatwia im prace, szczegolnie ze minely czasy jak jeden listonosz obslugiwal ten sam rewir przez 30 lat:) Teraz zmieniaja sie jak w kalejdoskopie - taka specyfika pracy
UsuńKitty, nawet jak ulica sie ciagni kilometrami to przecinaja ja inne ulice i na kazdym skrzyzowaniu sa tablice z nazwa tak jednej jak i drugiej ulicy. Taka odleglosc od skrzyzowania do skrzyzowania moze miec 400 do powiedzmy 800 metrow (nie wiem dokladnie, ale tak mi to wyglada na oko).
UsuńNie wiem jaki to moze sprawiac problem? skoro na skrzyzowaniach sa nazwy obu ulic, no chyba, ze ktos nie umie czytac:)))
Kitty i Anabell ale jaki ma sens podanie nazwy ulicy na kazdym domu? Skoro nie wiesz gdzie jest numer 5827 to nawet jak jest nazwa ulicy to i tak nie wiesz gdzie ten dom moze byc. Dlatego najczesciej podajac adres dodaje sie "miedzy taka a taka ulica". Sprawa jest jeszcze bardziej ulatwiona jak ulice tez sa numerowane.
UsuńPodam przyklad dawnego adresu ktory brzmial 2169 42 Street. 21 informuje natychmiast, ze jest to odcinej 42 ulicy przy skrzyzowaniu z 21 Aleja, bo tak jest numeracja zaplanowana, zeby bylo latwiej. Co oczywiscie powoduje, ze np. na konkretnym odcinku miedzy 21 Aleja a jakas tam inna ulica jest tylko 12 domow o numeracji od 28 do 40 ale juz na nastpnym odcinku bedzie numeracja zaczynajaca sie od 2241 bo to kolejny odcinek 42 ulicy.
Dla mnie to jest naprawde bardzo sensowne i ktokolwiek mial taki pomysl te 200 lat temu zasluguje na wielkie co najmniej brawa:))
Kitty listonosz nawet jak sie zmienia, to i tak ma pojecie jak to dziala, jesli w mojej dzielnicy zatrudnia listonosza z Ohio to on sie tego nauczy z palcem w d*** przez pol godziny.
Nawet moja kolezanka, ktora przyleciala tu z Polski i byla u nas przez 10 dni uznala, ze to najlatwiejszy sposob na szukanie adresu.
A powiedzcie mi jak mam w Warszawie wiedziec gdzie jest Zeromskiego 487? skoro nie znam Warszawy, a nawet jak bym znala, to czy ktos zapamieta gdzie sa te wszystkie domy? jesli nie ma jakiegos sensownego kodu numeracji to tabliczka z ulica nic nie pomoze.
Niby taka bzdurka, malunek na murze, a jak zmienia wyglad domu. A jesli jeszcze jest pomyslowy i estetyczny, to juz w ogole.
OdpowiedzUsuńNie chcialabym miec w swoim poblizu Loni i Honiego, brzydzi mnie jakos ten mural.
Dla mnie ci całujący się politycy są obrzydliwi. I nie sądzę by powstał w ramach sympatii do nich.Ten rosyjski zwyczaj całowania się w usta jest okropny, cóż za niehigieniczny obyczaj! Ale sam pomysł zagospodarowania takiej wielkiej białej czy szarej ściany nie jest zły.
UsuńRosjanie uwielbiają się obcałowywać ;-) Zawsze całuski i "miś" na dokładkę. Piękne te murale. W Białymstoku są śliczne. I sporo ich, miasto doceniło ich walory estetyczne. Plaża golasów ;-D Może ci młodzi i ładni tekstylni mają problem z samooceną, a brzydkie, starawe golasy już nie :-)
OdpowiedzUsuńTo rosyjskie "buźka-niedźwiedź" zawsze mnie mierziło.
UsuńTaki sposób witania się z osobą mi bliską to mogę jeszcze przeżyć, no ale z kimś zupełnie obcym?- paranoja.
No właśnie - zasadniczo nic co ludzkie nie powinno mnie mierzić, ale widok mocno przekwitłych ciał jest bardzo nieestetyczny. I te męskie starocie paradowały z tymi swoimi "ciążowymi" brzuchami, wyliniałym futerkiem i zanikającą męskością tak dumnie, jakby każdy był modelem do posągu Dawida. Widok kobiet leciwych w toplesach nasuwał natomiast myśl, że mogłyby swój biust spokojnie schować w majtkach.
Może jestem dziwna, ale od pewnego czasu nie narażam publiki na mdłości i nie prezentuję na plaży tego co już trudno nazwać "kobiecym wdziękiem". Jest naprawdę sporo fajnych cieniutkich sukienek plażowych.
Piękny ptaszek, to na pewno kos, biegają takie u nas, wprawdzie ten z muralu bardziej granatowy, ale czasem mówi się: granatowa czerń.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, na dużych osiedlach takie murale mogą być wizytówką danego domu.
Ten z pierwszego zdjęcia jest pomysłowo wkomponowany w kubaturę kamienicy:-)
Ten z pierwszego zdjęcia bardzo mi się podoba. On jest bardzo starannie namalowany. To może i jest kos. Tu jest pełno kosów. Saą bardzo przyzwyczajone do ludzi, często
Usuń"przydreptują" niemal pod nogi. Tu na wszystkich przydomowych trawnikach maja świetne warunki- na każdym trawniku rosną dość gęste krzewy i cała zimę są pełne jedzenia karmniki. A ponieważ niemal w każdym spożywczaku można kupić karmę dla dzikich ptaków od jesieni do prawdziwej, ciepłej wiosny, to ptaszki są karmione odpowiednim pokarmem, żadnego pieczywa.
Ciekawa sztuka, bardzo mi się podoba, a i faktycznie jak domy podobne to łatwiej trafić.
OdpowiedzUsuńWe Wschodnim Berlinie NRD wystawiło 13 jednakowiutkich wieżowców i po zjednoczeniu Niemiec je pomalowano- teraz chociaż każdy bez trudu może powiedzieć znajomym w którym domu mieszka, np. w wieżowcu z ptakiem na bocznej ścianie i każdy bezbłędnie trafi nie wędrując od bloku do bloku w poszukiwaniu numeru domu.
UsuńTo sobie wyobrażam jak ludzie błądzili :-)))
UsuńBardzo ladne te murale, oczywiscie z wyjatkiem Lonki i Honki:)) Na pewno dodaja uroku miastu i tylko jestem ciekawa jak czesto je zmieniaja, bo jakos nie wyobrazam sobie, zeby to moglo byc "na zawsze" chyba, ze odnawiaja.
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że taki mural Breżniewa i Honekera to wręcz odbiera apetyt- obaj są paskudni. Podejrzewam, że to są farby nadające się do mycia.
UsuńSwietne te murale , ten z Lonka to kopia ktora kiedys namalowana byla na Murze Berlinskim - widzialam naocznie zanim go zburzyki A ten cudny ptak przypomina kosa - tyle ze nie jest czarny a niebiesko- kolorowy. Chcialabym takiego na swoim domu - sie udal .
OdpowiedzUsuńWiesz gdzie są ślicznie wymalowane domy? - w Austrii i Szwajcarii. Gdy jeździlismy po Austrii i Szwajacarii to wprost piszczałam z radochy, bo te domy prywatne, wioskowe lub w małych miasteczkach były całe w malunkach. Niektóre to wręcz opowiadały jakieś historie.W ogóle to byłam w permanentnym zachwycie jeżdżąc po Bawarii i na styku Austria- Niemcy- Szwajcaria.Estetyka biła po oczach- wszystko równe, czyściutkie, zadbane i wszystkie okna w kwiatach.
UsuńPrzydomowe trawniki w Szwajcarii to chyba strzygli nożyczkami mierząc cały czas wysokość trawki centymetrem.
Tak sliczne sa te regiony , domki jak malowane , tez mi sie bardzo podobalo 👍
UsuńA widziałaś Aniu nowy warszawski mural poświęcony Korze? Jest tak wpleciony w drzewa, że zależnie od pory roku artystka będzie inaczej wyglądała. Poza wszystkim pomysł zdobienia domów muralami jest fajny, tym bardziej że niektóre to niemal dzieła sztuki :)
OdpowiedzUsuńTen mural Kory jest fantastyczny - przepieknie to zrobione , korona drzewa robi za jej wlosy , za nakrycie glowy - o kazdej porze roku bedzie inna, cudenko. Anabell obejrzyj go koniecznie :)
UsuńWidziałam, jest piękny.Ciekawe jak się będzie sprawdzał w naturze. Natomiast mural poświecony Dawidowi Bovie nie zachwycił mnie.
UsuńNie wiedzialam ze David Bowie ma mural w Warszawie, ale sprawdzilam. Faktycznie na pierwszy rzut nie zachwyca, ale on jest przemyslany.. Jedna polowa twarzy na jednym bloku a druga na drugim - obie inne. To bardzo oddaje i wyglad i ducha Davida - byl jak kameleon. Wiesz, ze mial jedno oko niebieskie a drugie brazowe ? :)
UsuńByl niesamowitym artysta - mysle, ze mural jest niezle przemyslany, choc sa duzo ladniejsze w roznych miastach na swiecie.Bowie inspiruje nawet i po smierci!
Murale piękne są, jeżeli tworzą je artyści. Cóż jednak rzec o rzeszach ich naśladowców, którzy sprayem zniszczą nawet najpiękniejszą, także zabytkową elewację?
OdpowiedzUsuńTym rzeszom pacykarzy oddano w Warszawie we władanie mur okalający teren Wyścigów Konnych. Ale im i tak jest wciąż "za mało", a każda gładka, jednolita powierzchnia nadal ich przyciąga niczym magnes żelazne opiłki.
UsuńOgólnie też wolę ciekawe malunki, murale artystyczne szczególnie, jeśli jednak są to zwykłe bazgroły, moja akceptacja gwałtownie spada!
OdpowiedzUsuńDopóki nie było łatwo dostępnych farb w sprayu to nie było tylu zniszczonych bazgrołami ścian. Więc może warto byłoby pomyśleć nad tym, by jakoś utrudnić do nich dostęp, np. można kupić tylko po okazaniu dowodu osobistego i spisaniu z niego danych?
UsuńWiele fajnych wynalazków w różnych dziedzinach dziś wychodzi nam bokiem.Podobnie jak bezstresowe wychowanie dzieci.
Te murale są niesamowoite.
OdpowiedzUsuńPocałunek jak żywy😆😘😎
Mnie to z lekka mdli gdy patrzę na ten pocałunek.
UsuńMoja córeczka jeszcze była bardzo mała gdy zobaczyła na filmie całującą się parę i wykrzyknęła: "mama, oni się gryzą".
Ale w sumie murale fajne.
Powtarzam, uwielbiam murale, które są trudną sztuką, bo muszą współgrać z tak wieloma czynnikami. Teraz mam nowe marzenie: wybrać się z Tobą na oglądanie ich na żywo! Buziam! Będe pracować na to, aby się spełniło..
OdpowiedzUsuńTo ja Joasiu zaczekam na Ciebie- z wizytą w Pałacu Charlottenburg też czekam na Ciebie.
UsuńUściski;)
Wyglądają super i o ile estetyczniej niż brudne szarobure budynki
OdpowiedzUsuń