drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 30 kwietnia 2019

Pozory mylą.....

....tak powiedział jeż  złażąc ze szczotki.
Zupełnie niespodziewanie zatelefonowała do mnie moja była sąsiadka-
dzieliły nas 4 piętra, ale w jednym budynku mieszkałyśmy od 1973 r.
Pamiętam ją  z tamtego okresu - miała wtedy 14 lub 15 lat, chodziła do
liceum pedagogicznego. Do domu odprowadzał ją często mdły blondynek.
Lata mijały, mdły blondynek z adoratora awansował na męża i też tu
zamieszkał. Taki sympatyczny, cichy, uprzejmy. Po jakimś czasie na świat
przyszła dziewczynka. Mdły blondynek bardzo dbał o dom, był z gatunku
tych "starownych" mężów co to i w domu wszystko sam naprawi i zakupy
bez szemrania  zatarga na 4 piętro i po godzinach posiedzi i na samochód
zapracuje. No wiecie- typowy "porządny facet". Niezbyt wyrywny gdy
ADM  pozwoliła zagospodarowywać przydomowe trawniki samym
lokatorem, nie brał w tym  udziału ani finansowego ani nie pomagał gdy
starsi od niego panowie z trudem kopali ziemię. No ale przynajmniej nie
przeszkadzał co się zdarzało  dość często w innych budynkach.
Gdy się przeprowadzaliśmy ta sąsiadka była nieco zmartwiona, bo z
10 mieszkań tej klatki z tych pierwszych  lokatorów została już tylko
ona i sąsiedzi z 2 piętra.
Gdy już wiedziałam po co do mnie zatelefonowała, jakoś tak nieopatrznie
zapytałam się co u niej słychać i usłyszałam- my się rozwodzimy.
Byłam tak  zaskoczona, że aż poprosiłam by powtórzyła, bo nie bardzo
wierzę w to co usłyszałam. No tak, rozwodzimy się po 37 latach bycia
razem, powiedziała nieco łamiącym się głosem.
"Mąż już od roku tu nie mieszka, wyprowadził się, więc ja wystąpiłam
o rozwód. Chcę mieć jasną sytuację - skoro się wyprowadził i mieszka
z jakąś inną kobietą to trudno nasz związek nazwać małżeństwem.
Zresztą - powiedziała- to już drugi taki incydent, pierwszy był w 2012r,
ale wtedy ja  miałam raka i na czas leczenia,  wożenia na chemię ,  itp.
wrócił. Jak tylko mój stan zdrowia się unormował-  mąż powrócił do
obiektu uczuć poza małżeńskich, sporo młodszego od nas obojga."
Wysłuchałam tego wszystkiego i powiem szczerze - zrobiło mi się
jakoś bardzo, bardzo smutno.
Pożegnałyśmy się, odłożyłam słuchawkę i poszłam do męża podzielić się
z nim tą mało radosną  nowiną. Opowiadam mu o tym i jednocześnie
wyrażam swe  zdziwienie, bo facet robił na mnie wrażenie odpowiedzialnego
człowieka, poza tym nie był typem faceta- motylka, urodny też nie i tak
mówię co myślę a mąż podsumował: zawsze uważałem go za kretyna.
Po tylu latach się rozwodzić to po prostu absurd! Na mnie nie licz, ja
się z tobą nie rozejdę!
 No cóż-jakoś jeszcze wytrzymamy razem, po 55 latach to chyba już nie
warto :)))))))).


W ramach poprawienia sobie  humoru obejrzałam i posłuchałam:
 
Moja ulubiona para


                                                                          
                                   I piękne  głosy


I od razu mi lepiej. Muzyka łagodzi smutki. Miłego świętowania 1 Maja

26 komentarzy:

  1. Dobrze, że mi podsunęłaś ten fragment Turandota bo... W południe doszło do mnie, że jutro święto i sklepy pozamykane. Przebierałem nogami niemal jak ta para z tanga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie też dotarło, że jednak trzeba zrobić jakieś zakupy -niestety wiele innych osób wpadło na ten sam pomysł i było pełno ludzi i mało miejsc na parkingu.

      Usuń
  2. A wiesz, że mnie to wcale nie szokuje, bo znam takie przypadki z mojego otoczenia...z boku nie wszystko widać, niestety.
    Ja też dziś potrzebuję drinka, bo odebrałam kwitek wypłaty po strajku, nawet na waciki nie wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, facet wyglądał zawsze na takiego co to do 5 nie zliczy a tu taki numer wywinął.Gdy jeszcze żyła jego teściowa to zawsze szalenie go chwaliła, że taki dobry,porządny, dbający o dom i dziecko.
      No wyobrażąm sobie- jak potrącaja z niedużej wszak pensji to naprawdę rodzą się wtedy problemy. Miałam nadzieję,że to będzie jakiś potężniejszy ruch z szerszym poparciem. A ten mały potwór to chyba codziennie coś łyka lub wącha, bo coraz większe głupoty plecie.

      Usuń
  3. To wcale nie takie rzadkie, jakby Ci sie moglo wydawac, a zwlaszcza u mdlych blondynkow, ktorzy tym intensywniej przezywaja kryzys wieku sredniego. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dziecka unikałam mdłych blondynków,preferowałam tych z ciemnymi włosami.Może panowie też powinni mieć HTZ- to bardzo pomaga na kobiecą menopauzę więc może powinni wymyślić takie tableteczki hormonalne i dla facetów, na andropauzę.
      Wiem, że ojciec jednej z moich koleżanek też nagle zgłupiał doszczętnie i 35 lat po ślubie zażądał rozwodu, bo się zadurzył w pani starszej od jego córki o 4 lata.Afera była niezła,córka i syn usiłowali go wsadzić do czubków, ale on się i tak rozszedł,cichcem sprzedał gospodarstwo ogrodnicze i dom, i z panienką gdzieś wyjechał na wycieczkę, z której już nie powrócił do Polski.

      Usuń
  4. Samo życie niby, a jednak trochę dziwi i smutno jakoś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nie ma dymu bez ognia, z reguły i druga strona może nie była taka idealna (przynajmniej w jego pojęciu), ale wiem ,że wszystko można wspólnie zawsze omówić, przeanalizować, starać się zmienić tak, by obie strony były zadowolone. Tylko trzeba mieć oczy otwarte i cały czas analizować sytuację, by w porę zauważyć,że coś się dziwnie zmienia. Żal mi jej, bo taki stres zapewne nie wyjdzie jej na zdrowie.

      Usuń
  5. Ano bywają rozwody najczęściej w takich na zewnątrz ułożonych związkach.
    Muzyki bardzo chętnie posłuchałam, a taniec jeszcze lepszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta argentyńska para jest rewelacyjna.Jeżdżą po świecie i uczą amatorów prawdziwego tanga argentyńskiego.Ja to nawet obejrzałam sporo ich lekcji na YT.A teraz już są filmy z ich występów z tego roku. Jakoś nie wiedziałam dotąd, że rok w rok są tak duże imprezy poświęcone tangu argentyńskiemu.W Polsce też, przoduje w tym Łódź.Małżeństwo to dziwna nieco instytucja i nie jestem pewna czy najlepsza pod słońcem.Monogamia to dość trudny stan, nie tylko dla mężczyzn. Czytałam kiedyś pamiętniki lekarki francuskiej, która pracowała w Jemenie. Ciekawa była ta książka i dawała dużo do myślenia.

      Usuń
  6. najtrudniejsze jest pierwsze 25 lat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym powiedziała, że najtrudniej jest po iluś tam latach gdy minie wzajemna fascynacja (niektórym już po roku mija) a szarzyzna dnia codziennego oboje dołuje.

      Usuń
  7. Do tanga trzeba dwojga. Zawsze. Miał dosyć, postanowił trochę pożyć :-) Ileż można być mdłym, zapobiegliwym i porządnym blondynkiem? Może też to wyjdzie żonie na zdrowie, jest szansa spróbować czegoś innego. Może innego podejścia do życia? Wrócił by jej pomóc w chorobie, dopiero potem odszedł. Porządny człowiek, widocznie uczucia do tej drugiej prawdziwe jednak :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta druga to jest w wieku jego córki, więc z całą pewnością ma się facet czym fascynować. A może przyczyna tkwi w tym,że żona była tą pierwszą i jedyną zbyt wcześnie, "chodzili" ze sobą jeszcze w liceum. A żeby świadomie coś/kogoś wybrać trzeba mieć materiał porównawczy, tu pewnie tego zabrakło.

      Usuń
  8. Potwierdzam - pozory mylą....
    Kiedyś /na pewnym weselu/ poznałam przemiłą i bardzo kulturalną parę. Taką och i ach!!!! Piękni, wspaniale ubrani, usmiechnięci i dobrze im się powodziło. Gdy już wychodziłam uslyszałam rozmowe dwóch pań: "popatrz ale ona dzielna, nic po niej nie widać, że ten jej wspaniały mąż tłucze ją jak worek kartofli..."

    Pozdrowionka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego to ja zupełnie nie mogę zrozumieć- w imię czego znosiła bicie?! Przemoc nie jest objawem uczucia, wbrew panującej ongiś na wsiach opinii,że chłop jak kocha żonę to ją bije. Masakra!

      Usuń
  9. Wspaniale napisał na temat miłości Sapkowski w "Wiedźminie" ustami Fringilli: "Z miłością jest jak z kolką nerkową. Dopóki nie chwyci Cię atak, nawet sobie nie wyobrażasz, co to takiego. A gdy ci o tym opowiadają, nie wierzysz".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie sama nie miałam kolki nerkowej ale wiem jak to wygląda i ile bólu daje. Ślepa miłość gorsza, rozum odbiera, pozbawia trzeźwego spojrzenia na obiekt uczuć i na własne uczucia.Kurczę, nie czytałam, nie widziałam, nie grałam w Wiedżmina. Jednak jestem opóźniona w rozwoju.

      Usuń
  10. Zauwaz ze to raczej chlopom na starosc odbija.
    Dlaczego nie zrobil tego wczesniej co daloby zonie wieksza szanse na ulozenie sobie nowego zycia? Zreszta co by nie mowil to faceci sa obrzydliwi i nie mozna na nich polegac.
    1 maja? Mam nadzieje ze swa jeszcze nie calkiem mocna noga nie musisz isc na pochod :)))))))))
    Az trudno uwierzyc ze tak kiedys 1 maj wygladal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chyba nie ma z tej okazji pochodu, w każdym razie ja o nim nie wiem. Ale za godzinę jedziemy "w Berlin Wschodni", bo tam w kościele ewangelickim dzieciaki z chóru te mniejsze i większe wystawiają "Czarodziejski Flet" Mozarta i nasz Starszy Krasnal tam śpiewa. Mamy całe 11 km do przejechania.
      Córka mnie poinformowała, żeby nie szukać budynku kościelnego tylko szukać numeru, który mi podała bo kościół ewangelicki wygląda jak zwykły budynek mieszkalny.I oni chętnie wynajmują wszystkim, na różne cele, często nie związane z modlitwą. Oni muszą być tam godzinę przed przedstawieniem, więc jedziemy sami.
      Co do facetów- czasem myślę, że to oni są brakującym ogniwem w teorii Darwina;))))

      Usuń
  11. skoro się ludzie rozstają, to po co tworzyć fikcję bycia zarejestrowanym związkiem?...
    ale to też jest kwestia podejścia do samej rejestracji... dla wielu ludzi ta rejestracja jest ważniejsza niż bycie ze sobą... dla innych zaś rejestracja jest tylko dodatkiem, niekoniecznym zresztą... więc skoro do rejestracji się podchodzi na luzie, to i do wyrejestrowania /czyli rozwodu/ także... znam przypadek, gdy pewna para rozstała się, a wyrejestrowała dopiero po 9 latach, bo wcześniej im to nie było potrzebne... ponoć sędzina była strasznie zdumiona tą całą sytuacją...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten też odszedł nie żądając rozwodu, to ona chce mieć jasność sytuacji od strony prawnej, choć że tak powiem, następcy nie ma. Jemu ten rozwód zrobi małe "kuku", bo ona, jako jedyna właścicielka mieszkania zaraz go wymelduje, bo on nie jest członkiem spółdzielni. Już planuje to mieszkanie sprzedać i kupić mniejsze, na niższym piętrze.W sądzie mąż nic nie utarguje, bo mieszkanie było darowizną dla niej i wyłączone ze wspólnego majątku.Wielkiej krzywdy mu tym nie zrobi, bo on ma z kolei mieszkanie po swojej matce, tyle tylko, że to pokój z kuchnią w starym wieżowcu, coś jakby kawalerka.

      Usuń
    2. jak to mówią: dorosły jest, wiedział co robi :)...

      Usuń
    3. Mam wrażenie , że pomimo wieku "dorosłego" nie każdy zawsze dobrze wie co robi. Gdy się takiego potem pytasz dlaczego zrobił tak a nie inaczej, najczęściej usłyszysz "bo ja myślałem" i tu na ogół występuje tzw. "myślenie życzeniowe".

      Usuń
    4. jeszcze lepsze, moje ulubione wręcz to:
      "bo wiesz, zaistniała taka sytuacja"...
      lol...

      Usuń
    5. Bo wiesz, niektórych "zaistniałe sytuacje" wyraźnie przerastają;)

      Usuń