.....normalności.
Dzieci wymyśliły, że trzeba matkę tak zmęczyć, żeby nie miała sił płakać, więc
na mijający właśnie weekend wypożyczyły duży, wygodny samochód na 7 osób
i w szóstkę - dwie teściowe, dwa Krasnale i ich rodzice pojechaliśmy do Worlitz.
W Worlitz jest 21 hektarowy kompleks parkowo pałacowy, założony w II połowie
XVIII wieku przez księcia Leopolda III Friedricha Franza.
Klasycystyczne budowle kompleksu oraz park w stylu angielskim są na liście
obiektów chronionych UNESCO.
I wszystko byłoby super, gdyby nie +33 na termometrze. Poza tym wszędzie
susza i to dotkliwa- wstrząsnął mną widok wyschniętego pola słoneczników -
rośliny były wysokości ok.60-70 cm, doszczętnie zasuszone.
Ten kompleks pałacowo-parkowy składa się z kilku wysp i wysepek, ma sporo
kanałów i dotychczas sporą atrakcją było pływanie po całym terenie łodziami -
teraz we wszystkich kanałach brakuje tak z 1,5 metra wody, kanały już nie
żeglowne, kursuje tylko jeden prom.
Dostałam nieźle w kość przez ten upał, bo w cieniu wcale nie było lepiej.
Oczywiście porobiłam trochę zdjęć:
I jeszcze taka śmieszna brama lącząca dwie części parku. Wewnątrz
są dwie ławki, zapraszające do odpoczynku.
Wracając wpadliśmy do Poczdamu i w holenderskiej dzielnicy
zjedliśmy obiado-kolację. To bardzo ładna dzielnica, tu jedna z uliczek:
A tu zagadka - może ktoś wie co to za kwiaty?
A tu też one, w porównaniu do wielkości damskiej dłoni:
Dziś też byliśmy w plenerze- tym razem nieco bliżej w Werder nad Havelą.
Na szczęście już nie było +33 ale tylko +29 stopni i był wiatr.
Najstarsza część miasteczka leży na wyspie.
Główny rynek a na nim drzewo, które było posadzone w 1880 roku. Jest
bardzo troskliwie pielęgnowane.
Te małe domki są urocze. Uliczki nie wiedzą co to asfalt lub płyty
chodnikowe.
Widok z ulicy Kościelnej na kościół i plecy części mojej wycieczki.
Oni się gapili na kościół a my z zięciem pstrykaliśmy fotki.
I stary wiatrak, który można było zwiedzać , oczywiście za opłatą. W oknie na
górze Krasnale. Ja rozpłaszczyłam się na ławce, nie marząc by tam wejść.
Wracaliśmy boczną, regionalną drogą, która jest na tyle blisko Haveli, że
ciągle nam migała poza drzewami.
Werder jest wybitnie wypoczynkowym miejscem.
Mnóstwo tu różnych hoteli i pensjonatów, pełno kawiarenek, spora marina
i bez trudu można tu spędzić całkiem udany urlop. Jest też dużo dobrych tras
rowerowych. Ruch na Haveli całkiem spory, bez przerwy przepływają różnej
klasy i wielkości jednostki pływające. Można też wypożyczyć pływające
mieszkanie i podobno sporo osób tak robi.
Oczywiście wracaliśmy przez Poczdam i jestem Poczdamem oczarowana.
Ogromnie się rozbudował, jest nawet sporo nowiutkich, wielorodzinnych
kamienic nad samym brzegiem rzeki, których jeszcze w ub. roku nie było.
Jeśli idzie o zmęczenie mnie - udało się - ledwie zipię.
I bardzo dobrze Aniu, że Cię wymęczyli. Przynajmniej nie miałaś czasu na smuteczki, myślenie, wspominanie. Wspaniale, że masz przy sobie Bliskich. Uściski
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc to w drodze w tamtą stronę trochę mi się oczy pociły, ale tak po cichutku, głupie łzy same leciały. Ale gdy wracaliśmy to byłam diablo odwodniona i bardzo zmęczona, więc jakoś się bez łez obeszło.
UsuńMiłego Iwonko.
P.S.
Zerknij w swą pocztę.
Szkoda, ze byl taki skwar, w tych warunkach zwiedzanie sprawia znacznie mniejsza przyjemnosc, ale co widzialas, to Twoje. Przymnajmniej Twoje mysli byly choc przez chwile gdzie indziej, dobra masz rodzine, ze tak dbaja o Twoj nastroj.
OdpowiedzUsuńUpał był koszmarny, ale i tak sporo chodziliśmy.I cieszę się, że dałam radę.Mam naprawdę cudownego zięcia- kocham go tak samo jak swoją córkę.I ma przeuroczaą mamę, też taka chodząca dobroć.
UsuńTen krzaczek to chyba Hibiskus, sprzedaja teraz takie wielkokwiatowe :)
OdpowiedzUsuńPomyślałam sobie, że zupełnie jakby były z nasion potraktowanych jakimś napromieniowaniem.
UsuńTo na pewno hibiscus:)
OdpowiedzUsuńMoja kuzynka ma takiego na dzialce:)
Pomysl z wycieczka swietny.
Fajne masz te dzieci.
Pierwszy raz widzę takiego hibiskusa. A te kwiaty są wielce nietrwałe, gdy wracaliśmy koło nich po obiado-kolacji to już były "oklapnięte".
UsuńP.S.
UsuńNo fajne te dzieci, to fakt.
A to Werder bardzo podobne do dunskich miasteczek.
OdpowiedzUsuńTe stare niemieckie miasteczka charakteryzują się małymi domami i stosunkowo szerokimi ulicami- taki sposób budowy zapobiegał rozprzestrzenianiu się pożarów.Powiedzmy sobie szczerze- kiedyś budowano bardziej na "miarę ludzką".
OdpowiedzUsuńTak to hibiskus u nas jest ich dosc duzo w okolicznych ogrodach.
OdpowiedzUsuńWycieczki piekne, szkoda tylko ze ta pierwsza w takim skwarze, ale pomysl zmeczenia Ciebie naprawde swietny.
Jak dobrze, ze masz przy sobie najblizszych w ten trudny czas. buziam:****
Bardzo się zmęczyłam i nieco odwodniłam. Ale łzy i tak w zupełnie nieprzewidywalnych chwilach płyną. Widocznie tak ma być.Dobrze, że nie jestem w tym czasie całkiem sama,daleko od córki.
UsuńWycieczka super. Ale temperatury zabójcze. Ja jutro wyjeżdżam na 5 dni w okolice Poznania. Liczę na ochłodzenia, bo inaczej będzie ciężko. U mojej mamy, na Podlasiu, słoneczniki stoją też uschnięte. Smutny widok.
OdpowiedzUsuńA płakać trzeba...
Pozdrawiam z podeschniętego Podlasia :)
Te uschnięte słoneczniki to naprawdę bardzo smutny widok.
UsuńPrzeraża też widok całkiem dużej ilości uschniętych drzew i ściółka usłana już teraz dość grubą warstwą pożółkłych liści. Podobno ma być jakieś ochłodzenie. Ale dziś znów słońce pracowite od rana, na szczęście jest trochę wiatru.Życzę Ci by te 5 dni minęło bez upałów;)
Dzieciaki miały świetny pomysł, a kompleks ma w sobie wszystkie atrakcje dla podróżujących. Tak wielkich kwiatów nie widziałam jeszcze. My w sobotę na krótkim wypadzie, ale upał odbierał radość z wycieczki, byle przetrwać.
OdpowiedzUsuńTakie wycieczki jak wasza to nasz ulubiony wariant:-)
Tu jest sporo takich kompleksów parkowo-pałacowych, bo różnych książąt nie brakowało. I w tych parkach jest sporo oryginalnych drzew, bo każdy starał się mieć coś lepszego niż inni.
UsuńPrzy tym krzaczku hibiskusa stała ciągle grupka ludzi
i każdy fotografował te kwiaty.
Upał nie jest fajnym elementem wycieczki.
Piękna wycieczka. Bardzo urokliwe to miasteczko. Kwiat to odmiana hibiskusa, jak pisze Star. U nas upały się skończyły. Dzisiaj pada deszcz.
OdpowiedzUsuńWczoraj miałam nadzieję na deszcz, bo w pewnej chwili niebo zrobiło się w eleganckim, stalowym kolorze i....na tym się skończyło. A bardzo by się deszcz przydał.Wszystkie okoliczne lasy nabierają mocno jesiennego koloru, jest bardzo wiele uschniętych drzew.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńZ opisu i zdjęć wycieczka wygląda na ciekawą i przyjemną. U nas też wszystko wysycha, a dozorca od samego rana grabi liście.
Pozdrawiam serdecznie.
Tu codziennie rano na chodnikach lezy cała masa opadłych, uschniętych liści, zupełnie jakby był październik lub wręcz listopad. Ale tu nie ma w większości domów dozorców a liście usuwają służby miejskie-po chodnikach świtkiem jeżdżą takie zabawne małe samochodziki i zbierają liście. Serdeczności przesyłam;)
UsuńU nas służby miejskie - przed zebraniem - zdmuchują liście i one lecą także na teren wspólnotowy, gdzie o porządek musi dbać wspólnota.
UsuńTe dmuchawy to strasznie kretynski wynalazek: nie dosc, ze podnosza lezacy na podlozu pyl doprowadzajac do wtornego zanieczyszczenia, to jeszcze koszmarnie halasuja.
UsuńBardzo lubię zwiedzać takie miejsca! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię zwiedzać takie małe miasteczka- tchną spokojem, zawsze są zadbane, wszechobecny pospiech jakoś je omija.
UsuńJa mam podobnie - upaly klada mnie na lopatki i nawet przeslaniaja radosc z ogladanych obiektow. Niemniej dobrze ze jestes wciagnieta w aktywnosci zamiast byc pozostawiona na boku. Z drugiej strony pewnie ze nie bylo latwo wziawszy pod uwage ze wczesniej takie wycieczki odbywaly sie we dwojke.
OdpowiedzUsuńAnabell - wyobraz sobie ze taki uschniety i brazowy swiat moze kiedys zaistniec - jesli spelnia sie przewidywania znacznego ocieplenia klimatu i braku deszczow. Moze kiedys ludzkosc bedzie zazdroscic zielonym rejonom Afryki?
Zastanawiam się czasem kiedy ludzie się ockną i zaczną szanować Ziemię. Szczerze mówiąc upał odbiera wszelakim wycieczkom urok. Nie jest miło tonąć we własnym pocie i z trudem łapać powietrze.
UsuńO tym, że Europa stepowieje wiadomo juz od dawna, ale sie o tym głośno nie mówi. Bo jeszcze kazdy by musiał z wielu rzeczy rezygnować- np. sadzić mniej pochłaniające wodę rośliny, korzystać z deszczówki do podlewania ogródka, jeździć wolniej,nie latać jak kot z pęcherzem samolotami, nie palić śmieciami. Brak w tym temacie dobrej woli rządów i świadomości wśród społeczeństw.
Ja piore w deszczcowce i podlewam deszczowka, ale… woda owa schodzi ze hej. Mam odrebne beczki do podlewania i takie , ktore maja filter i zbieraja wode deszczowa do prania i splukiwania toalety w piwnicy. W tym roku mam rosliny, ktore podlewam nawet w upaly co drugi, trzeci dzien. Albo to jakies genetyczne mutacje z tymi kwiatami, albo cus. Samolotami latam rzadko, sporo za to jezdze samochodem- wiem, ze to zle. We wspolczesnej cywilizacji i takim a nie innym urzadzeniu swiata , nie mam raczej innej opcji- albo jej nie widze. Wiem, ze to, co robie to tylko kropelka w morzu potrzeb krzyczacych o ekologiczne zycie. I nie znosze tych torebek foliowych do pakowania towaru w sklepach- to nie znoszenie to tez ekologia? Poza tym nawet pomyslu nie mam na to, co zrobic wiecej:))
UsuńCiezko coś napisać...myślę często o Tobie i nawet nie potrafie i chyba nie chce czuć tego co przechodzisz...ciezko, smutno...boli....
OdpowiedzUsuńDobrych ludzi masz wokół...to uspokaja..przytulam tak po babsku
Teraz w dwójnasób doceniam fakt, że mieszkam tu a nie sama w Polsce. Tam już nie mam ani kawałeczka bliskiej
Usuńrodziny. Dziękuję Lux.
Super pomysl z wycieczka:) Hibiskus przepiekny, takiego jescze nie widzialam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie spodobaly Poczdamskie uliczki, az sobie weszlam w google zeby wiecej zobaczyc :)
Pierwszy raz widziałam taki hibiskus. A w ogóle pierwszy raz zobaczyłam hibiskusy w końcu lat 80-tych w Singapurze. Ale nie miały aż tak wielkich kwiatów, choć niewątpliwie były bardziej okazałe niż te kwitnące teraz w Polsce.
UsuńPoczdam naprawdę jest bardzo, bardzo ładny.
Te hibiskusy giganty teraz sa bardzo popularne w Polsce.
UsuńGdy wracaliśmy z Werder boczną drogą wzdłuż Haveli to w kilku przydomowych ogrodach też były.
UsuńWycieczki sa dobre. Bedziesz miala na jakis czas zajeta glowe wycieczkowym klimatem i wspomieniami z owa wycieczka zwazanymi:) Zawsze to jakas ulga:))
OdpowiedzUsuńJak na razie to efekt taki, że mi przykro, że nie oglądałam tego wszystkiego z mężem.
UsuńTeraz bedziesz Go chyba wszedzie ze soba zabierac, ale nie wydaje mi sie to czyms zlym. Po tylu przezytych latach tak bywa:)))
UsuńCzasem bywa gorzej, np. nie ma sie ochoty na wyjazd w gory, bo bliska osoba tak bardzo chciala, ale juz nie pojechala. Ladny poranek moze wpedzic w smutek, na tej samej zasadzie.
UsuńBardzo dobrze Cie rozumiem, Anabell.
Pocieszajace moim zdaniem moze dla Ciebie byc to, ze do konca byl sprawny, nie byl skazany na niepelnosprawnosc. Nie musial z niczrgo istotnego rezygnowac, mogl dp konca naprawde korzystac z zycia i cieszyc sie nim. I chyba tak bylo, prawda?
UsuńMieliśmy od losu podarowane ostatnie 10 lat życia- mąż do końca był "samoobsługowy" i sprawny, choć 10 lat wcześniej toczyła się batalia o jego życie-operacja kardiologiczna a po niej b.poważne komplikacje.Ale nic nie zapowiadało teraz takiego nagłego odejścia.
UsuńO północy jeszcze żył, a o 9 rano już nie.
Jemu bardzo się podobało w Berlinie, dobrze się tu czuł, nawet pulmonolog zauważył pewną poprawę stanu Jego oskrzeli.
@ Ania
UsuńPo tylu latach to chyba normalne, że zawsze jest obecny w moich myślach. Ciężko się przestawić z myśli "My" na tylko "ja". I każde uświadomienie sobie tej zmiany powoduje płacz i ogromny żal.Jen z naszych przyjaciół zmarł 3 lata temu- jego żona przeżywała to wszystko tak samo ciężko-dwa lata mieszkała na zmianę to u jednej, to u drugiej córki, dopiero teraz mieszka sama.I nadal zdarza się jej wybuchnąć płaczem w miejscu do którego chodzili przedtem tylko razem.
Kochana masz rodzine, to tak wazne w tym ciezkim dla Ciebie czasie...
OdpowiedzUsuńMega- hibiskus, ten kwiat?
Jak napisała w komentarzu Iva, to hibiskus bylinowy. Wielkość tych kwiatów jest niesamowita.
UsuńTo prawda, dobrze, ze mam tak blisko córkę, zięcia, wnuki. Teraz automatycznie jestem z nimi codziennie.
Mądre dzieciaki. Ja na chandrę zawsze brałem się do ciężkiej roboty. Niewiele takich momentów było, więc i mało roboty zrobione.
OdpowiedzUsuńNa upały też nie powinnaś narzekać, w końcu przy takich, to się nawet myśleć nie chce.
Ta krzywa brama jest super. Ciekawe ile wódki poszło przy okazji, bo na trzeźwo tak by się nie dało ;)
Trzymaj się cieplutko, bo u mnie ochłodzenie :)
O tak, ta brama ogromnie mi się spodobała.Ale jej "krzywość" jest wywołana zastosowanym budulcem - okorowane pnie starych drzew, deski są raczej równo zbite w całość.
UsuńWczoraj popołudniem to było u mnie tylko 22 stopnie, prawie zmarzłam.A teraz mam tylko 16.
Trochę oddechu od upału dobrze nam zrobi- chyba.
Super ze strony dzieci, że postanowiły Cię odciążyć od tego cierpienia, od tych jakże smutnych myśli... takie coś w takich ciężkich momentach to bardzo ważna sprawa. Pozdrawiam i tulę mocno! :)
OdpowiedzUsuńCórce też ciężko, zwłaszcza że nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Też Cię przytulam;)
UsuńTo jest Hibiscus bylinowy, którego kwiaty mają ok. 25cm średnicy. Cieszę się, że wybrałaś się na tę wycieczkę z bliskimi. Ściskam, myślę o Tobie.
OdpowiedzUsuńTak ogromne kwiaty na wszystkich robią duże wrażenie. Nie ja jedna uwieczniłam je na zdjęciu;) Lubię z nimi wędrować-jeszcze nim tu zamieszkaliśmy, ilekroć przyjeżdżaliśmy w odwiedziny, zawsze nas zabierali na różne wycieczki.
UsuńCudownie!
UsuńDziękuję Agnieszko;)
OdpowiedzUsuńJaki piekny spacer.
OdpowiedzUsuńZaraz sie dowiem, gdzie by mozna zakupic takiego mega-hibiscusa, bardzo mnie sie podoba!
Lzy leca, i beda lecialy i ten zal pozostanie z Toba, ale z czasem moze troche zelzeje.
Rozumiem co przezywasz, naprawde rozumiem.
Nie da sie przyspieszyc czasu – tlumacze sobie, ze jedyne co mozna zrobic to pielegnowac te cenne, dobre wspomnienia –
myslec o naszej kochanej osobie, cieszyc sie tym wspolnym czasem, ktory mielismy , ale nie liczyc czasu do przodu.
Czas przed nami, to inny czas, ktory kiedys zycie tez wypelni dobrymi chwilami , a najwazniejsze, ze masz je z kim wypelniac i
z kim je tworzyc.
To bedzie inny nowy czas, ale choc zostawilas wiele dobrego za soba, czas jeszcze przyniesie ci wiele dobrych chwil
w przyszlosci , na pewno Anabell.
Przytulam cie mocno.
Ten hibiskus jest naprawdę niesamowity. Z daleka to myślałam, że ktoś zrobił dekorację łącząc bibułkowy kwiat z jakimś zielonym prawdziwym krzewem.
UsuńMam nadzieję Kitty, że się wreszcie pozbieram "w całość", a mój bunt przycichnie i nadejdzie ciche pogodzenie się z tą nową sytuacją. Z jednej strony przecież miałam taką świadomość, ale wiesz- świadomość a następująca rzeczywistość zawsze jakby się nieco rozmijają.Dziękuję za Twe ciepłe słowa.
Jak dobrze się czasem zmęczyć...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Cię w kajak nie wsadzili nie kazali pływać po tym kanale. Po takim wiosłowaniu to się dopiero śpi!
Ja wiem, Tobie to wszystko wydaje się teraz takie nierealne. Ale teraz chodzi o to, żeby wydłużyć okresy spokoju, nawet sztucznie. Masz cudowną rodzinę.
Fakt, udała mi się córka i jej "nowa rodzina". Niestety cały teren jest miejscem o dużej wartości historycznej i nie wolno tam pływać "indywidualnie", w sposób niekontrolowany. Gdyby tam puścić ludzi "na dziko", to mniej więcej po jednym letnim sezonie niewiele by z tych pięknych parków zostało.
UsuńTakie wyjazdy to dobra sprawa. Niezależnie nawet od sytuacji czy stanu naszego ducha.
OdpowiedzUsuńWielkie te kwiaty, jak w jakiejś szklarni czy coś. Albo mutanty po prostu. @_@
No ja tam do końca nie wiem co kryje się za tak masowymi uroczystościami. Pewnie jest wiele składowych.
O. To musiało być całkiem ciekawe przeżycie. W Warszawie są organizowane loty widokowe śmigłowcem za ok. 500 złotych. Może kiedyś się skuszę? Bo jak patrzę z góry na jakieś miejsca, to jest to dla mnie ciekawe.
Pozdrawiam!
Świat widziany z góry jest jakby nieco ładniejszy.Nieco drogi ten lot widokowy nad Warszawą. Kiedyś były organizowane loty widokowe awionetką i kosztował taki przelot 200zł.
UsuńZa każdą taką imprezą masową kryje się idea fix aktualnie rządzącego obozu.
Nie mam pojęcia jak oni wyhodowali taką odmianę hibiskusa- może nasiona były poddawane jakiemuś promieniowaniu.
Miłego;)
Anuś, dzieciaki cudnie wymyśliły porwanie Cię w to cudne miejsce. No temperatura jednak, poraża.
OdpowiedzUsuńTo jest takie oderwanie się na chwilkę, ale potrzebne i dobrze, że dałaś się porwać.
Przytulam, i przesyłam Ci całą moc moich najszczerszych pozytywnych myśli.
Gdyby nie ten koszmarny upał pewnie zwiedziłabym wszystkie tamtejsze wysepki, no ale z powodu niskiego stanu wody nie było do nich dostępu.
UsuńDobrze mi w tym Twoim przytuleniu, dziękuję.
Bardzo się cieszę Aniu że ten wyjazd był taki piękny i udany.
OdpowiedzUsuńMyślę o Tobie bardzo serdecznie.
Jakoś tak się składa, że wszystkie moje wyjazdy z nimi są wielce udane.A jak z Twoją stópką? Tak sobie myślę, że po zainwestowaniu w nią tylu pieniędzy powinna wreszcie zacząć funkcjonować bez bólu.
UsuńPiękne miasteczko, zadbane :) A kwiatka nie poznaję ale teraz jest ich tyle odmian, że ciężko coś spamiętać!
OdpowiedzUsuńNa upał ja nie narzekam, wolę ciepełko niż pluchę i zimno ...
Bardzo ładne, zadbane, czyściutkie, choć turystów w nim nie brakowało. A kwiatek to nowa, bylinowa odmiana hibiskusa, jak podpowiedziała jedna z blogerek.
UsuńNajbardziej podobał mi się wiatrak. Uwielbiam stare drewniane domki, wiatraki, młyny. Mają w sobie coś magicznego, są szalenie malownicze. Nic tylko się w nich można zakochać. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia. Zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl Krystyna
OdpowiedzUsuńMasz rację Krysiu, wiatraki mają w sobie coś magicznego, zwłaszcza gdy pracują.A ja lubię takie małe miasteczka z historyczną zabudową.
UsuńJestem ciepło, a nawet upałolubna, ale ostatnie dni nawet mi dawały się we znaki. Od wczoraj temperatura jest znacznie niższa. Nawet trochę popadało. Mam nadzieję, że tulipanowiec amerykański w moim ogrodzie, który pierwszy raz po wielu latach zakwitł w tym roku, przeżyje i będzie długo jeszcze cieszył oczy. Liście schną i spadają na potęgę.
OdpowiedzUsuńDzieciaki zorganizowały świetną wycieczkę. Poczdam koniecznie muszę odwiedzić.
Serdecznie pozdrawiam:)
Polecam Poczdam z czystym sumieniem, naprawdę sporo do zwiedzania i wiele pięknych starych kamienic do obejrzenia.
UsuńOj tegoroczne upały dały mi się we znaki.
Serdeczności;)
Na pewno istnieją jeszcze droższe atrakcje niż taki lot nad Warszawą. Można się skusić, jednak nie jest to jakaś rzecz najbardziej dla mnie ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńMoże nasiona mieli z Czarnobyla?
Przez parę ostatnich lat też jeździliśmy we wrześniu nad morze. I bardzo dobre jest to rozwiązanie. Tak jak piszesz jest spokój, cisza, a pogodę jakoś można przeżyć. Oby nie padało za wiele, reszta jest całkiem do zniesienia.
Na razie jeszcze jakąś radość z działki mamy. Jednak problemy zdrowotne, inne priorytety wskazują na chęć sprzedaży. Będzie trochę szkoda, jednak też da się działkę jakoś zastąpić. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Pozdrawiam!
szkoda trochę tych słoneczników, ale może coś jeszcze z tego będzie?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Raczej nic z nich nie będzie- są niewyrośnięte a kwiaty były średnicy mniej niż 15 cm, wszystko zeschnięte, sczerniałe. Wyglądało to rozpaczliwie.Na paszę też się nie nada, może tylko jako dodatek do kompostownika.
UsuńPiękne miejsca, a kwiaty cudne! My z naszym maluszkiem w tym roku sobie odpuscilismy wakacje,ale w następnym moze się uda.Milego weekendu☺
OdpowiedzUsuńSzczerze - każda wyprawa z maluszkiem to spore wyzwanie logistyczne.Poczekaj aż maluszek nieco podrośnie, gdy już nie będą potrzebne pampersy, butelki, smoczki.
UsuńCudna wycieczka Aniu! :) Co znaczy zmeczenie przy emocjach, jakie wywoluja piekne obiekty tej krainy. Uliczki, zaulki, krzywa brama, ktorej nie podejrzewalabym o to, ze pelni role azylu dla zmeczonych wedrowcow, niezwyklosc kwiatow ... wszystko to pozwala na psychiczny relaks. Bardzo ladne fotografie, ktore trzeba powiekszyc, aby zobaczyc prawdziwy urok tych miejsc - swietny fotoreportaz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję Alenko, tam było pięknie, tylko ten upał był wielce dokuczliwy. A dla mnie było ważne, że nie byłam sama.
UsuńI to mi się podoba właśnie w Dębkach. I z dnia na dzień będzie pewnie mniej ludzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawy dzień w którym uczysz się "samodzielności". Obie z Córką odbywacie najtrudniejsze ćwiczenia z życia. Tak mocno i głęboko mam Cię w sercu.
OdpowiedzUsuń