drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 3 stycznia 2020

Wyliczanka

Święta - zaliczone,  Sylwester - zaliczony, Nowy Rok - rozpoczęty,
a więc:                  KARNAWAŁ czas zacząć.



Jak zwykle  - oglądajcie na YT, najlepiej w wersji pełnoekranowej.

Taniec - to rodzaj komunikacji pomiędzy ludźmi, pozwalającej na
przekazanie innym swych emocji bez używania słów. Tańcem można wyrazić
zarówno swą radość jak i ból lub złość.  Taniec jest dobry na wszystko, o czym
dobrze wiedzieli nasi przodkowie już ponad 3 tysiące lat przed naszą erą.
Taniec jednoczył grupę, bo tańczyli wszyscy bez wyjątku. Nie było wymówki,
tańczył każdy bo albo trzeba było sprowadzić  deszcz albo wprost przeciwnie-
przepędzić zakrywające niebo chmury.
Tańczono przed wyprawą łowiecką, by polowanie było owocne, tańczono przed
walką, tańczono również po niej.
Taniec posiada moc, z której nie wszyscy zdają sobie  sprawę - taniec po prostu
zawsze łączył ludzi. W tańcu nie jest istotne czy ten, kto cię zaprosił do tańca
mówi tym samym językiem co ty - ważne, by poruszał się zgodnie z rytmem
tańca.
Notorycznie pokazuję Wam tu tango argentyńskie. którego korzenie to zlepek
hiszpańskiej habanery, flamenco , rodzimych tańców rodem z Andów oraz
tańców przywiezionych  przez niewolników z Afryki.
Nazwa "tango argentyńskie" powstała na początku XX stulecia w Buenos Aires.
Taniec ten początkowo tańczono w.....burdelach. Jego cechą była oburzająca
wręcz bliskość ciał partnerów.
Tango argentyńskie ma kilka odmian:
tango vals- tańczone w rytmie właściwym dla walca;
tango milonga -tańczone szybkimi krokami ma mocny, wyrazisty rytm muzyki;
tango nuevo - w nim rolę dominującą ma mężczyzna, dynamicznie prowadzący
partnerkę.
Ważną cechą tanga argentyńskiego jest improwizacja- do tej samej muzyki
można tańczyć różne figury.
Tango argentyńskie nazywane było tańcem zwaśnionych kochanków.
A więc tańczcie - wasze ciało wyzwoli się w sposób bezbolesny od świątecznego
obżarstwa i będzie Wam wdzięczne za tę formę ruchu.

43 komentarze:

  1. Klik dobry:)
    To pozostaje zaliczyć teraz tango argetyńskie. Szkoda, że nikt do tańca nie prosi, a do tanga trzeba dwojga. ;) :) Czy wygibasy solo też się liczą? :)))

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się liczą - wygibasy solo!. Taniec (solo również) wprowadza nasz organizm w stan wewnętrznej harmonii.
      Gdy siedzisz i tylko "podrygujesz" w rytm w muzyki to też jest jakaś forma ruchu korzystna dla organizmu. Z reguły tańczyłam zawsze w domu sama, bo mój mąż nie przepadał za tańcem. Po tym zeszłorocznym złamaniu dochodziłam do sprawności tańcząc.
      Serdeczności;)

      Usuń
  2. Jeszcze kilka lat temu zatańczyłbym nawet to najbardziej ekspresyjne. Dziś byłoby wołanie siostry o tlen, albo dyżurnego lekarza o gips ;) Ale popatrzeć i posłuchać zawsze można.

    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę fakt, że tempo tanga argentyńskiego to 31 do 33 taktów na minutę - dałbyś radę bez wołania o tlen lub gips.Nie chcę być niemiła, ale usprawnienie oddychania i utrzymanie kośćca w dobrym stanie wymaga ruchu. Pokręcenie się samemu po pokoju w rytmie tanga jest naprawdę korzystne dla zdrowia.
      Dwa razy w życiu wracałam do pełnosprawności w rytmie tanga- raz po złamaniu kości krzyżowej i w ub. roku po złamaniu główki kości udowej.
      Najlepszego Asmo!

      Usuń
  3. Jeżeli chodzi o taniec to jestem klasycznym lwem kajakowym. Lubię siedzieć i patrzeć jak lepsi ode mnie tańczą. Jestem osobnikiem totalnie pozbawionym poczucia rytmu i chyba nawet kij od mopa lepiej ode mnie się rusza. Tańczył em może 3 razy w życiu i była to tragedia. Oczywiście byłem wtedy pod lekkim wpływem alkoholu. Na trzeźwo parkietu bym nie dotknął.
    Jarek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lwem kanapowym oczywiście.
      Jarek

      Usuń
    2. Rzecz w tym ,że nawet ludzie głusi są w stanie poruszać się do rytmu - to kwestia wyćwiczenia tej umiejętności.
      Znam kilku panów, którzy twierdzili, że oni i taniec to ogień i woda w jednym naczyniu. Ale gdy dali się przekonać, że to naprawdę nic trudnego, że wystarczy chcieć poddać się słyszanym dźwiękom - tańczyli. Nie robili tego z wielkim wdziękiem ale jednak łapali rytm, choć żaden z nich nie miał na tyle dobrego słuchu by odtworzyć którąkolwiek ze słuchanych melodii.

      Usuń
  4. Lomatko, stara jestem i zmeczona zyciem, a Ty mi kazesz jeszcze tancowac? Skad ja na to sily wezme? :)))
    Poprzestane na patrzeniu i podziwianiu. I widze, ze nie jstem wcale odosobniona. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozśmieszaj mnie- jestem od Ciebie starsza, po dwóch złamaniach, a tańczę - najczęściej sama, bo to świetna forma ruchu, a ruch to życie. Psa nie mam, łazić bez celu nie lubię a ruszać się wszak trzeba, więc zamiast chodzić na jakieś ćwiczenia typu Pilates- po prostu sobie tańczę, dla zdrowia.

      Usuń
  5. No prosze jak sie swiat zmienia, dawniej tanczono zeby wywolac deszcz a teraz sie modla w polskim Sejmie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polski Sejm to istne panoptikum. Niedługo pewnie im klęczniki zainstalują i organy.

      Usuń
  6. Ostatnia para najlepsza, super, też bym tak chciała!
    Nie wiedziałam, że tango ma tyle odmian:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnia para to Roxana Suarez i Sebastian Achaval, Argentyńczycy. On w 2005 roku zdobył Mistrzostwo Świata w tangu argentyńskim, ona w 16 roku życia zdobyła tytuł najlepszej młodej tancerki. Występują we wszystkich tych filmikach - w I są oboje z inną znaną parą, w II jest taniec finałowy mistrzów tanga w Łodzi, w IV Roxana jest z innym tancerzem.
      Dla mnie to oni są najlepszą parą w tangu argentyńskim.
      Poza tym to oboje jeżdżą po świecie i uczą tanga argentyńskiego. Oboje uczyli się tańca w najlepszej szkole w Buenos Aires. Teraz sami mają szkołę Tanga w Buenos Aires.

      Usuń
  7. A ja sobie w Sylwestra z przyjemnością /po raz kolejny/ obejrzałam "Dirty dancing".
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy chciałabym to obejrzeć po raz kolejny, bow czasie gdy był na ekranach byłam z dzieckiem w kinie 7 razy, a potem był oglądany w domu na kasecie multum razy.
      Pominę już drobiazg, że ścieżka dźwiękowa była odtwarzana na magnetofonie minimum raz dziennie.

      Usuń
  8. też oglądaliśmy "Dity dancing", tak jednym okiem, fragment jakiś, tylko za cholerę nie pamiętam, czy przed wyjściem na miasto, czy po powrocie /tak działa "siątka", że czasem się coś słabiej pamięta/...
    a na mieście, na Rynku Podgórskim cała sala /taka open bez dachu/ tańczyła walca wiedeńskiego... przynajmniej teoretycznie miał to być walc, ale nie twórzmy zagadnienia, każdy walcuje jak umi...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "siątka" ma swoje zalety, bo tak naprawdę wcale nie musimy wszystkiego pamiętać - wystarczy, że pamiętasz własne dane typu imię, nazwisko i adres. Walc wiedeński w zimowych kurtkach i butach - to już jest samo w sobie "coś":)
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawdziwe "coś" zaczyna się dopiero po założeniu nart...
      miłego :)

      Usuń
    2. To fakt, mnie się owo założenie nart kojarzy jednak najbardziej ze złamaniem kości krzyżowej. Kiepska frajda;(

      Usuń
  10. Już tak dawno, tak pięknie nie tańczyłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę przeszkód by spróbować nieco potańczyć.To naprawdę dobra forma ruchu.

      Usuń
  11. Dzień dobry!
    Przeczytałam u Iwony Zmyślonej, że" Jedwabnik "bardzo Ci się podobał. Jeżeli mogę , to dodam, że Rowling napisała cykl kryminałow z Cormoranem Strikiem i Robin. Pierwsza książka to "Wołanie kukułki" druga "Jedwabnik" potem "Żniwa zła" a ostatnia to " Zabójcza biel" Wszystkie są doskonałe !
    Bardzo polecam, na pewno Cię wciągną.
    Pod własnym nazwiskiem Rowling napisała jeszcze jedną książkę, obyczajową "Trafny wybór" Rewelacyjna
    A tanga są świetne, rytmiczne, namiętne, melodyjne.
    Anabel, życzę Ci spokojnych, pogodnych, a nawet leniwych dni w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Liiviio!
      Wolanie kukułki czytałam chyba 2 lata wcześniej, teraz dokupiłam resztę tego cyklu. Trafny wybór też czytałam.
      A ja życzę Ci, byś w Nowym Roku miała wszystko to, co lubisz;)

      Usuń
  12. Tango jest dla mnie ciekawe do obejrzenia, ale nie do wykonania, zreszta ja nigdy nie mialam wielkiej ochoty do jakichkolwiek tanców. Zdarza sie ;)
    Dobrego nowego roku Ci zycze, przede wszystkim zdrowia i wielu milych spotkan i przygód!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, no jasne,zdarza się i to wcale nie tak rzadko. Ja wyrosłam w domu pełnym muzyki i tańca i zapewne stąd moja miłość do obu tych dyscyplin.
      Tobie też wszystkiego tego co lubisz, co dla Ciebie miłe i piekne oraz-spokoju.

      Usuń
  13. Od lat mało tańczę, bo mój mąż z tych nietańczących jest, co o tyle dziwne, że gra i śpiewa, więc z wyczuciem rytmu ok całkiem. Ostatnio było jakieś dzikie szaleństwo na urlopie, w Antiqua Guatemala, ale z tangiem to nic wspólnego nie miało. A tango? Nie wiem, czy jeszcze bym chociaż trochę umiała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, jestem pewna, że jeszcze umiesz, to tak jak z pływaniem, jazdą na łyżwach czy na rowerze. Tego się nie zapomina. Tango ma raptem 4 podstawowe kroki, reszta to improwizacja z nich ułożona.

      Usuń
  14. Oj chciałabym tak umieć tańczyć. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tańcem jak ze śpiewem- każdy może, to kwestia determinacji- czasami;)

      Usuń
  15. Oj, przydałaby się taka gimnastyka po tym świętowaniu...Do tanga nie trzeba nikogo zmuszać. Jeśli ktoś złapie bakcyla, to nie odmówi sobie tej przyjemności. O to chyba w życiu chodzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ jestem dziwadełkiem, to przed świętami dorzuciłam sobie do wagi 500 gram, ale przez święta spokojnie wróciłam do stałej wagi.
      Nie potrafię słuchać muzyki tanecznej bez ruszania się i czasem bywają z tego powodu śmieszne momenty.Ale mam szczęście, bo tu nikogo takie "dziwności" nie gorszą ani nawet nie dziwią i za to, między innymi, kocham Berlin.

      Usuń
  16. Powiedzmy sobie szczerze - taniec zanika. W każdym razie w tej formie, o jakiej myślimy. Szczególnie od lat 20. XX wieku na całym świecie były potańcówki. W Stanach do kotleta i tańca grały najlepsze zespoły jazzowe, robili to również Bitelsi w Hamburgu. W czasach komunistycznych miejsc do tańczenia we dwójkę było bez liku, nawet na stereotypowych dancingach. Wszędzie były jakieś wieczorki zapoznawczo-rozpoznawcze. Pójdź teraz w Warszawie gdzieś potańczyć. Nie ma. Czasami sobie chodzę z przyjaciółmi do 70 na Waliców, ale to jest typowy klub i każdy tańczy osobno, czego ja nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mniej można jeszcze w kilku miejscach w Warszawie potańczyć milongę. A te miejsca odnajdziesz na stronie www.tangoquerido.pl
      Nie przepadam za dyskotekami, mierzi mnie ten tłum w konwulsyjnych drgawkach. Dyskoteka to sposób ukrycia faktu, że się nie umie po prostu tańczyć, nie odróżnia tanga od samby, fokstrota od walca angielskiego.
      Poza tym to nagłośnienie jest dla mnie zawsze koszmarem.

      Usuń
    2. Musimy Anabell omówić dokładniej określenie "taniec we dwójkę", bo poruszamy się po ekstremach. Z jednej strony mówisz o klubowych "konwulsyjnych drgawkach", co dawniej określano jako "bawole tańce", a z drugiej o tangu, sambie, fokstrocie czy walcu. Chodziłem kiedyś (45 lat temu) na taniec towarzyski, ale nigdy nie zawładnął on mną dostatecznie. Pozostaje cały środek, pełen inwencji, pomysłów, jak jazz w muzyce pełen improwizacji, rozbijający narzucone schematy i struktury.

      Usuń
  17. Zawsze mówiłam, że jestem pozbawiona cechy charakteru jaką jest zazdrość. A to nie do końca prawda!. Zawsze zazdrościłam osobom potrafiącym tańczyć.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, na naukę nigdy nie jest za późno, to naprawdę kwestia chęci i konsekwentnego dążenia do celu.

      Usuń
  18. Więc tańczmy! Mam nadzieję, ze kiedy juz bedziemy kiedys w Argentynie to zobaczymy roztanczonych Argentynczykow w Buenos Aires w slawetnej dzielnicy La Boca.
    Przypomnialam sobie jak kilka lat temu spedzalismy Sylewstra w Miami, do tej pory mam przed oczami roztanczonych Kubanczykow od malych dzieciaczkow po ludzi juz w sedziwym wieku i bylo to cudne.
    Aniu wszystkiego dobrego w Nowy Roku, buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z cała pewnością zobaczycie, ale tango na ulicach Buenos Aires to głównie jest tańczone w celach zarobkowych - para tancerzy ustawia odtwarzacz,obok kapelusz na datki i tańczy. Argentyna przeżywa teraz wielkie problemy finansowe.

      Usuń
  19. Z wielką radością zatańczyłabym tango, szkoda, że jak na razie nigdy nie miałam do niego partnera. :))) Pewnie jak zwykle w życiu wyjdzie, że powinnam wybrać sobie taniec, który będę mogła tańczyć sama, bo nie można nigdy na nikogo liczyć - także w tej kwestii. :)
    Ale popatrzeć mogę.
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  20. p.s. W tangu najbardziej lubię to, kiedy oni tak suną po parkiecie :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Czasem mam wrażenie, że według polskich kryteriów prawdziwy mężczyzna to taki który nie tańczy i nie śpiewa, bo to "takie niemęskie" zajęcie.Nie jesteśmy narodem rozśpiewanym i roztańczonym. Ja to mogę oglądać taniec Roxany i Sebastiana godzinami- to uczta dla oczu i uszu, bo te tanga są b. melodyjne.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudownie ogląda się ludzi, którzy z pasją oddają się tańcu. Wyglądają tak bajecznie lekko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się już człowiek nauczy tańczyć, lubi taniec i tańczy często to miło się takie pary ogląda, nawet gdy nie są to profesjonaliści jak Sebastian Achaval i Roxana Suarez.

      Usuń