.......................czyli jak zwykle.
Dziś dotarły do mnie takie wiadomości: w Berlinie z okazji Świat BN mogą się przy stole świątecznym spotkać członkowie dwóch gospodarstw domowych w liczbie 10 osób - jako osoby liczą się dzieci od lat 12, choć w innych częściach Niemiec mogą to być dzieci od lat 14. No i tylko w te dwa dni świąt jest taka możliwość, w pozostałe dni spotkanie ma być ograniczone do 6 osób.
Podjęłyśmy dziś z córką decyzję, że z okazji świat wspomożemy nasze ulubione restauracje, które mamy w sąsiedztwie i zamówimy u nich potrawy na święta, bo te restauracje dostarczą je nam do domu. Tym sposobem unikniemy bytności w sklepach. I sterczenia przy garach. Córka stwierdziła, że dzięki pracy zdalnej zaoszczędziła kwotę wydawaną na lunche, które jadała na mieście jeżdżąc do pracy. A po teściową mojej córki pojadą samochodem te prawie 500 km żeby nie telepała się do Berlina kilka godzin pociągiem, narażając się na niedotlenienie siedząc w maseczce lub na bliskie spotkanie z covidem.
Uczniowie berlińscy mają w tym roku ferie już od 18 grudnia. A za oknem pogoda, która równie dobrze mogłaby być uznana za przedwiośnie jak i za zimę. Wiatr, słońce na przemian z czarnymi chmurami na termometrze +5 i coś delikatnie pokropiło. A na jutro zapowiadają nawet +10.
W ramach poprawienia sobie humoru obejrzałam film dokumentalny o Wenecji:
I znów posłuchałam duetu wiolonczelistów 2 Cello:
Od tego unikania pandemii pomyliły mi się dni - wczoraj z wielkim zdziwieniem odkryłam pod wieczór, że mijający właśnie dzień to jest piątek a nie sobota - a od samego rana byłam przekonana że to sobota, więc się wzięłam za sprzątanie. No cóż - bywa.
Miłego weekendu- Wszystkim. I pozostańcie w zdrowiu!!!!
No i dzieki temu masz dluzszy weekend, bo juz nie musisz sprzatac. Czyli nie ma tego zlego... :)
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu zatem ♥
Dziękuję i...wzajemnie. Jutro muszę upiec "pan forte", czyli świąteczny wypiek daktylowo-orzechowy. "Pan forte" to tzw. mocny chleb, musi po upieczeniu spokojnie dojrzewać, więc już muszę go jutro zrobić. Oczywiście jest bezglutenowy i bez cukru i jest obłędnie smaczny i nie wiem dlaczego jest nazywany chlebem - to raczej rodzaj ciasta.
UsuńOd kilku dobrych lat wszystkie spotkania świąteczne odbywają się w naszym domu. Nie wiem jak ogarnąć temat w Boże Narodzenie. W Polsce, jak z pewnością wiesz, na kolacji wigilijnej (i w kolejne 2 świąteczne dni) uczestniczyć mogą gospodarze plus 5 osób. A nasza najbliższa rodzina to 10 osób.
OdpowiedzUsuńDziś u nas było jak na przedwiośniu - słonecznie i ciepło - 10 stopni.
Pozdrawiam.
No ale u Was dzieci do lat 14 nie są liczone w poczet limitu gości. W Berlinie ten limit wieku to 12 lat i w te dwa dni świąteczne to 10 osób, ale w pozostałe dni to tylko 6 osób.
UsuńNo niestety będzie ta zaraza z nami jeszcze naprawdę długo, choć podobno Wasz premier bredzi, że w Polsce epidemia wygasa, tylko nie wiem czemu macie najwyższą śmiertelność.
Wiesz Dorotko- mam wrażenie, że lepiej raz na jakiś czas odstąpić od tradycji niż narazić bliskich na zachorowanie. Tym bardziej, że ci bezobjawowi zakażają i nigdy nie wiesz kto obok Ciebie stał w sklepie i czy jego maseczka była właściwa, z odpowiednim filtrem.
Serdeczności;)
Dni czasami także mi się mylą, chociaż chodzę do pracy, może to jakiś syndrom covidowy?
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tym cateringiem świątecznym, my na pewno kupimy ciasta i pierniki, nie chce nam się wypiekać w tym roku...
Odnoszę wrażenie, że ta pandemia wszystkim wywróciła życie do góry nogami - jesteśmy bardzo skupieni na tym, żeby jakoś ten czas przeżyć względnie bezpiecznie. Patrzę w kalendarz i jedyne co mi ćwierka w głowie to pytanie ile czasu jeszcze to potrwa? Czy szczepionka będzie bezpieczna i skuteczna? Czy nie rozsypię się psychicznie, bo prawdę mówiąc to nie wiem jak długo jeszcze można żyć na takiej huśtawce emocjonalnej i w stanie ciągłego czuwania by się nie zakazić. Porobię w tym roku tylko wypieki bezglutenowe. Tu co prawda można kupić takowe, ale upiekę sama, bo to tylko dla mnie i córki, która nagle odkryła, ze bezglutenowe jedzenie bardziej jej służy.
UsuńWielu seniorów , takich naprawdę wiekowych już nie zważa na to, bo może się okazać, że nie zdążą zobaczyć wnuków i prawnuków przed końcem pandemii...
UsuńNie bardzo rozumiem takie rozumowanie- to niemal jak zobaczyć Neapol i...umrzeć.To trochę tak jak moja jedna z koleżanek mi tłumaczyła, że przykro jej będzie umierać bo przecież nigdy więcej nie zobaczy słońca -ludzie chyba nie rozumieją tego, że gdy umrą to ten fakt braku widoku słońca już ich raczej nie będzie smucił.
UsuńPsychika tu robi swoje, dla niektórych takie życie w odosobnieniu, bez kontaktu z bliskimi nie ma sensu, w zasadzie rozumiem to...
UsuńWolę nie jechać do mamy jednej i drugiej niż mieć świadomość, że mogę jej w "prezencie" przekazać wirusa. One unikają wyjść z domu a ja ciągle w ruchu, więc wszystko może się zdarzyć.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - mieszkamy z córką raptem o 450 metrów od siebie a od rozpoczęcia roku szkolnego bardzo mało się widujemy i raczej staramy się widywać "w plenerze". U nich obaj chłopcy chodzą do szkoły, więc stanowią potencjalne źródło zakażenia. Trzeba jakoś to wszystko przetrwać.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTakże chciałam złożyć zamówienie na dania wigilijne i świąteczne. Niestety, odmówiono mi. Argument: dla jednej osoby - po jednej porcji wszystkiego - nie opłaca się pakować i zawozić.
Pozdrawiam serdecznie.
Jeśli któraś z restauracji daje anons, że wydaje posiłki na wynos to nie może twierdzić, że dla jednej osoby im się nie opłaca- mogą co najwyżej podwyższyć opłatę z tego tytułu. No ale nasi rodacy nie mają głów do biznesu. I w ten sposób tracą klientów. Tu restauratorzy dbają o klientów.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
U nas nie ma ograniczen w spotkanich swiatecznych, przynajmniej nie slyszalam o takowych - chociaz w niektorych stanach jest tak kiepsko iz zaczynaja wprowadzac zamkniecia a takze restrykcje podrozowania. Nawet gdyby, to w swieta bedzie nas czworo ( i brakowac mi obecnosci syna).
OdpowiedzUsuńNie lubie gotowac ale akurat z okazji wizyty najblizszej rodziny bede bo nie tylko wypada ale wiem ze sprawie im przyjemnosc domowymi obiadami. Gotowalabym gdyby wypadlo nawet nie w swieta a np wigilia u nas to niemal zwykly obiad tyle ze skomponowany pod tradycje, wiec zadna roznica.
Wyglada ze my jestesmy dwulicowi jesli chodzi o wigilie, swieta - nikt z nas nie chodzi do kosciola, nie przestrzega jego wymogow ale wigilie, skromna co prawda, robimy. Takze choinke. Sama powiedz - jesli chodzi o dostawanie prezentow to kazdy sie spodziewa, ma zyczenia a reszty nie chce? Jakos obecny swiat staje sie tak uproszczony, technologiczny, wygodnicki, taki komercyjny ze troszke tradycji nie zaszkodzi - w postaci domowego obiadu lub dwoch w rodzinnym gronie. Zwlaszcza ze wszyscy moi mieszkaja daleko, nie widuje ich zbyt czesto.
Ale to moj punkt widzenia i nikogo nie chce przekonywac.
Nasza pogoda sie poprawila po tygodniu zimna - mamy dnie +16 st i slonce od samego rana.
Mocno pozdrawiam.
Tu są ograniczenia, bo w Berlinie jest jednak sporo nowych zachorowań. Poza tym niektóre nacje lubią spędzać czas wolny w bardzo licznym gronie, bo nie tylko z najbliższą rodziną ale i z tabunem przyjaciół i znajomych.Opowieść o niektórych ślubach mnie dobiła- na ślubne przyjęcie wynajmują np. dużą halę sportową,nikt nie "przesiewa" gości przy wejściu i taka ślubna imprezka może zgromadzić nawet kilkaset osób.I jak potem znaleźć źródło zakażenia?
UsuńMy kiedyś byliśmy na takim świątecznym obiedzie w jednej z tych restauracji i było b.miło i smacznie. Tu restauracje padają jedna po drugiej, a ponieważ zdarza się nam w nich jadać to nie chcemy by upadły i skorzystamy z ich usług w ten sposób- to taka forma pomocy satysfakcjonująca obie strony. Nie wiem czy wiesz, ale tu typową wigilijną potrawą jest pieczona gęś, którą robiłam dopiero raz w życiu a i to nie tutaj.Ponieważ zawsze słyszeliśmy od teściowej Magdy, że typowym daniem jest pieczona gęś, a myśmy z reguły szykowały zupełnie inne mięso, to tym razem zamówimy właśnie gęsinę. Ja już od wielu lat nie robiłam postnych wigilii, bo żadne z nas nie przepadało za rybami, w galarecie zwłaszcza. Co do prezentów - największą frajdę to mamy z oglądania dzieciaków przy rozpakowywaniu prezentów i natychmiastowej nimi ich zabawy. Prezenty dla dorosłych zawsze są "spodzianką" bo i córka i ja nienawidzimy niespodzianek. A ponieważ my stołujemy się głównie w domu jak rok długi, to taki obiad czy też obiadokolacja dostarczona nam do domu jest swego rodzaju atrakcją. Dziś u mnie "ciepło" (+8) i nawet słońce się przesnuło leniwie po niebie. Ale to co widać na termometrze to jedno, ale to co odczuwasz gdy wyjdziesz z domu to jednak ziąb, bo jest spora wilgotność.
Serdeczności;)
Ja też rozpoznaję sobotę jak jest sprzątany dom.
OdpowiedzUsuńLatem najczęściej sprzątałam w piątki, bo w soboty się gdzieś wybieraliśmy w plener. A tak prawdę mówiąc to nie ma mi kto bałaganić, więc sprzątam przeważnie raz na dwa tygodnie.
UsuńCzasami sprzątam w niedzielę. Dzień tygodnia nie robi mi różnicy ;) Jak posprzątam, nazajutrz i tak mam niedzielę. Inna sprawa, że i bez sprzątania mam niedzielę, wszak do pracy nie chodzę.
OdpowiedzUsuńMam już menu na święta. Wigilia: schabowy w panierce z frytkami i gotowaną kapustą, 1 dzień świąt rolada wołowa z kopytkami i surówkami, 2 dzień świąt kapuśniak z resztek mięsa i wędlin aby się nie zmarnowały. Już mi ślinka cieknie ;)
Chroń się przed wirusem ;)
No i bardzo dobre menu.Ja planowałam na wigilię pieczony wędzony schab, który tu jest rewelacyjny. A w pierwszy dzień świąt planowałam tort mięsny, coś jakby lazania ale innego rodzaju ciasto. A wiem , że marzeniem dzieciaków to są pierogi z owocami, więc pewnie córka je zrobi.
UsuńSprzątam raz na dwa tygodnie- sama nie jestem w stanie tak nabałaganić i nabrudzić żeby było co sprzątać po tygodniu.
Pomysł z wigilią z restauracji uważam za bardzo dobry. Pewnie wykombinowalibyśmy coś podobnego, tyle, że my raczej nie świętujemy i pomysł na spędzenie tego wieczoru będzie zapewne kiełkował w ostatnich dniach "przed".
OdpowiedzUsuńGdy już przestałam wierzyć w Mikołaja, a nadal jeszcze mieszkałam w domu to wigilia zawsze była dla mnie swoistą udręka kulinarną- jedyne co mi w niej pasowało to pierogi z grzybami, mak z makowca,cytrusy, bakalie. Gdy córka była dzieckiem to mieliśmy swoistą frajdę obserwowanie jej przy choince, rozpakowywaniu prezentów itp. A gdy podrosła wyjeżdżaliśmy na te kilka dni w góry i było świetnie.Nie celebrowaliśmy nigdy żadnych świąt,to były po prostu wolne dni, które spędzaliśmy razem. A teraz będą 2 babcie niemłode, dwójka "podrostków" płci męskiej w wieku 9 i 1l lat wychowanych
Usuńw ateistycznym duchu, ale wiedzą,że gdy będą kiedyś chcieli to zawsze mogą wstąpić w szeregi wierzących, choć ich rodzice i jedna z babć (czyli ja) są poza jakimkolwiek kościołem. No ale to będzie ich wolny, świadomy wybór a nic narzuconego "odgórnie". I życzę Wam Moniko, żebyście te świąteczne dni spędzili z Wolandem jak najmilej, tak jak lubicie.
Znakomity pomysl z tymi swiatecznymi kulinariami Aniu. Kupuje go i jutro zorientuje sie, co mozna z tym zrobic w Gliwicach :) Przedswiateczne sklepy beda zaladowane, a klienci siedziec sobie beda na plecach - tak przypuszczam. Strach o swoje zdrowko robi swoje, zwlaszcza, ze sie juz dawno skonczylo te przyslowiowe 25 lat ;) Wole ten czas spedzic w domowym zaciszu, spokojnie i bezpiecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pewnie tu też będzie tłoczniej, czyli kolejki pod sklepami bo ilość klientów reguluje dostępność wózków sklepowych, koszyki są wtedy zlikwidowane. Tu co prawda naród względnie zdyscyplinowany i już przed sklepem maseczki zakładają.Zakupy żywnościowe online odpadają, bo zamówienie trzeba składać teraz z nawet trzytygodniowym wyprzedzeniem, więc znacznie prościej jest zamówić coś już gotowego w restauracji. Wszyscy restauratorzy znaleźli się z powodu lockdownu w bardzo trudnej sytuacji - latem to część z nich miała możliwość wystawienia stolików przed lokal, (tak się stołowaliśmy będąc latem na Rugii) ale teraz, gdy ziąb nikt nie będzie jadł posiłku na dworze.
UsuńSerdeczności;)
Spoko i luzik - mnie też się dni tygodnia mylą.
OdpowiedzUsuńAle nie przyznaję się do tego nikomu - to znaczy po raz pierwszy u Ciebie...
:-)
Pocieszyłaś mnie;)
UsuńMam to samo. Dziwię się najmocniej jak mija kolejny tydzień, a wydawać się mogło, że minęło parę dni najwyżej.
OdpowiedzUsuń:) Jakbym usiadł i na poważnie wszystko przejrzał to lista byłaby też nieco dłuższa. Ale nie chcę zanudzić nikogo, a siebie postawić w roli skryby. Ta notka moja to takie the best of.
PozdrawiaM!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Tak mniej więcej do pięćdziesiątki to dni jakoś dość normalnie mijają, ale potem nagle nabierają jakiegoś okropnego przyspieszenia, ani się człowiek obejrzy a tu już minął tydzień.
UsuńZ dwojga złego, lepiej pomylić się właśnie w tę stronę, prawda? Bo potem w poniedziałek uzmysławiasz sobie, że to przecież niedziela.
OdpowiedzUsuńNo nie jestem pewna. Coś mi ostatnio te dni fiksują za często.
UsuńTaka pomyłka to mała pomyłka i Nitager ma rację, że w ten sposób niejako zyskałaś dodatkowy dzień. :)
OdpowiedzUsuńNie mam tu w rodzinie nikogo z dziećmi, toteż większość rozporządzeń szkolnych w ogóle mnie nie interesuje.
Ogólnie mam przesyt informacjami na wiadomy temat, więc do tej części się nie odniosę.
Ale fajnie, że wspieracie Wasze ulubione restauracje. To właśnie mi się w tej pandemii podoba, że ludzie stają się sobie jakoś tacy bardziej życzliwi.
Pomału nawet mnie ta pandemia doprowadza do złości. Czego się człowiek nie dotknie to jest nie tak.Normalnie to zawsze trzeba było rezerwować miejsca a teraz restauracje najzwyczajniej w świecie plajtują.Dobrze, że chociaż mają zezwolenie na dostarczanie na wynos.
OdpowiedzUsuńTe dania na wynos jakoś je ratują, ale to nie to samo, co normalna restauracja, wszyscy mają powoli dosyć... Żeby to się już wreszcie skończyło! A tu jeszcze parę tygodni oczekiwanych.
UsuńJeśli coś nie ma związku ze zdrowym rozsądkiem, jeśli takowe, nierozsądne jest stanowione prawo, czynione kroki, ludzie stają się zdezorientowani acz może nie wszyscy. Słuchający komunikatów, komentarzy . Niedawno w polskim radio podano ,że nie wolno, nie powinno się słuchać, więcej niźli jednych wiadomości dziennie bo inaczej możemy popaść w psychozę, swoistą schizofrenię. Jest wielkim kłamstwem , pojęcie szczepionka jako wybawienie. Nim spełni swoją rolę, jeśli będzie rzeczywiście skuteczna, miną lata. Nie tygodnie, nie dnie-lata. Moim zdaniem rozsądniejszym by było wypracowanie metody leczenia, jak najskuteczniejszej jako alternatywa do szczepionki. Może Niemcy jeszcze są karni ale chyba juk nie tak jak kiedyś więc ilu się zaszczepi, ilu będzie mogło wszak logistycznie to też nie jest takie proste. Potrzeba na to będzie miesięcy jak nie lat. Funkcjonuję w sporej grupie ludzi. Nie przestrzegamy zasad ponad miarę-ot ewentualnie jak kto obcy to maseczka ale przecież nie wśród swoich-w gronie kilkuset osób, kilka zachorowało, dwie czy trzy wylądowały w szpitalu i przeżyły. Podobnie jest w innej grupie o której wiem a która pracuje w Berlinie więc niedaleko Pani. Na zdrowy rozum, Covid ,choroba jak inne-jak sie ma pecha-śmiertelna ale to dotyczy mnóstwa innych chorób, które też mogą nas dopaść i są śmiertelne więc o co tyle szumu. Nie jesteśmy w stanie się uchronić żyjąc w bańce bo tak się nie da zresztą to bez sensu więc...co ma być to będzie a mycie rąk i szmatka na twarzy, gdy trzeba...co musi to musi ...tylko żeby nas nie straszyli bo można zwariować od tego.
OdpowiedzUsuńTak, przeżyć covid mozna, niestety pozostawia nieuleclne ślady i to jest groźne. Mieszkam w dzielnicy, gdzie zdecydowana wiekszość przestrzega zaleceń i nikogo nie widziałam tu w sklepach lub w komunikacji bez maseczki. Nie czuję się tu czymkolwiek straszona, po prostu czytam raporty medyczne wiarygodnych instytucji. Poza tym medycyna nie jest dla mnie czarną magią i to co tu piszą o tej pandemii to nie straszenie ale rzeczowe informacje.
UsuńA ja w formie ciekawostki chcę Ci Anabell przekazać, że Anglicy zażartowali zgodnie ze swoim humorem, i pierwszą osobą, która dostała szczepionkę na wirusa na Wyspach Brytyjskich był William Shakespeare.
OdpowiedzUsuńOby tylko nie dołączyło do niego zbyt wielu zaszczepionych, bo tak naprawdę to inna szczepionka niż dotychczasowe i nikt nie zna jej dalekosiężnych skutków.
UsuńNie wiem, jak bedzie u nas, gdyz wyglada na to, ze dzieciarnia covida zlapala, maja isc na test. Poza tym, 5 ludzia z 2 gospodarstw, przy czym nie licza sie dzieci, ani osoby ze soba skoligacone w mniej czy bardziej moralny sposób ;) dla nas zanczyloby to, ze ja i Tobi, pomimo dwóch gospodarstw, liczymy sie za jedno, a Arno i Sol jako drugie gospodarstwo. Tylko, czy beda mogli przyjechac, to jest to pytanie.
OdpowiedzUsuńW niedzielę, 13,b.m. p.Merkel będzie miała konferencję z premierami krajów związkowych nt. dalszych obostrzeń. Nikłe poluzowanie ma tylko dotyczyć tylko ścisłego okresu świąt.Życzę Ci by Arno i Sol mogli jednak przyjechać, ale i tak nie jest źle, bo będzie Tobi.
UsuńOszaleć można, jak człowiek zaczyna analizować w jakich czasach przyszło mu żyć. Ja spędzę święta z córką, zięciem i wnukami, ale rodzina zięcia, gdyby chciała się stosować do wytycznych, to rodzice nie usiedliby do stołu ze wszystkimi dziećmi i wnukami. Piękną muzykę znajdujesz. Dzięki.
OdpowiedzUsuńW czasie pandemii jak w czasach wojny - wszyscy obrywamy. Może po tej pandemii ludzie pojmą, że nie tylko w święta cała rodzina powinna się co jakiś czas spotykać w komplecie,tak zupełnie bez okazji.
Usuń