I tak właśnie spędziłam ten dzień, w dwie drezyny, w sumie przejechaliśmy drezyną 100 km, średnia prędkość z wiatrem wyniosła 15 km/godz. Z powrotem szło znacznie gorzej, bo pod wiatr.
Wyruszyliśmy o 10,30, zwróciliśmy drezynę o godz. 18,00. Jestem przewietrzona do 10 potęgi i dość zmarznięta, bo robiłam za pasażera.
Tak jak i w ubiegłym sezonie byliśmy w Zossen, czyli na dawnym terenie zajmowanym ongiś przez wojska radzieckie w NRD. Nic ciekawego po drodze w czasie jazdy drezyną nie widać, szyny są ułożone miejscami w lesie, dookoła pola uprawne. Z ciekawostek - widzieliśmy kilka ptaków drapieżnych, ale możecie mnie nawet zabić- nie mam nawet bladego pojęcia jakich - jeden to mi wyglądał na kanię, ale czy na pewno? Inny z kolei kojarzył mi się z krogulcem. Ornitolog ze mnie żaden, nie da się tego ukryć. Za to calutką drogę towarzyszyły nam ptasie śpiewy - szalenie rozśpiewane towarzystwo mieszka wzdłuż tej trasy.
No to idę spać!
Kanie latwo rozpoznac, bo ma "widelcowaty" ogon, z jakby wycietym trojkatem.
OdpowiedzUsuńJa tez wczoraj wiecej bylam na zewnatrz niz zwykle, bo mi sie chlop pochorowal i dzien spedzil w lozku. A ze pogoda byla wzorcowa, to sobie nie krzywdowalysmy z Toya. Szkoda, ze trzeba dzisiaj popylac do roboty, bo w koncu zrobilo sie pieknie, jak powinno byc o tej porze roku i oby tylko nie potraktowalo nas saharyjskim skwarem.
Przejazdzka taka drezyna musi byc fajnym przezyciem, na Twoim miejscu wymusilabym na rodzinie dopuszczenie do sterow, czy tam do tego napedowego wihajstra, bo samo jezdzenie jest nudne, a dopiero aktywnosc sprawia frajde.
Po wielkim namyśle skłaniam się do myśli, że to były myszołowy - siedziały na polach z rosnącym żytem, na chyba specjalnie wbitych w tym celu palikach. A jeśli idzie o mnie jako o siłę napędową to mam szlaban na rozrywkę zwaną pedałowaniem.Bo w tych drezynach napęd jest "rowerowy". Dziś jeszcze z rozpędu jest fajna pogoda i też 20 stopni przewidują.
UsuńTo rozumiem że Krasnale były siłą napędową??? :-))
OdpowiedzUsuńKrasnale i ich rodzice, na zasadzie 1 rodzic, 1 dziecko. A w lesie tak sucho, że aż strach- idziesz i cały czas słyszysz trzask suchych liści pod nogami.Tylko patrzeć jak znów się zaczną pożary lasów.
UsuńNajważniejsze, że była pogoda i świeże powietrze. Lepiej się spało. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZe spaniem to jakoś ostatnio nie mam problemów, jeżeli tylko położę się przed 24. No ale "nawietrzyłam się" nieźle.
UsuńSerdeczności;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńDrezyną jeździłam po wąskich torach, ale napędzał ją prawdziwy kolejarz zgodnie z rozkładem jazdy, ponieważ po tych torach kursowały również pociągi.
Pozdrawiam serdecznie.
Tu jest sporo nieczynnych tras kolejowych, które są w spadku po NRD i na niektórych przedsiębiorcze osoby zorganizowały przejazdy drezynami.Oczywiście krzyżują się z kawałkami szos lub dróg lokalnych, więc są urozmaicenia w postaci szlabanów, które trzeba sobie samemu podnosić. Ale tu są b. uprzejmi kierowcy - gdy widzieli, że stoimy i czekamy na przejazd to nas przepuszczali.Szalenie sucho w lesie,choć wydawałoby się, że przecież ostatnio sporo padało.Tu w ogóle są miłe, zapomniane w Polsce zwyczaje - spotykani po drodze ludzie pozdrawiają się wzajemnie. Odkryliśmy przy okazji szosę długości 200km zamkniętą dla ruchu samochodowego, przeznaczoną tylko dla rowerów i rolkarzy lub wrotkowców, hulajnóg.I moi już kombinują jak tam dojechać samochodem lub pociągiem regionalnym.
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam;)
Drezynowanie mimo wszystko lepsze niz siedzenie w domu.
OdpowiedzUsuńDobrze ze mialas okazje wyjscia i przewietrzenia sie.
Mocno pozdrawiam.
Gdybym tak jeszcze nie zmarzła to byłoby nieźle.Dobre, że oni wzięli ze sobą koc, to chociaż trochę się okryłam.
UsuńBuziaki;)
Może wreszcie słonce zrobi swoje i będzie cieplej, bo na takiej drezynie to można zmarznąć, ale śpiew ptaków to wynagradza!
OdpowiedzUsuńPtaszyska "wydzierały się" niesamowicie- niczym na jakimś konkursie. Poprzednim razem to zdychałam na tej drezynie z upału, bo było ponad 30 stopni, tym razem marzłam a było +20.Dziś też jest +20, ale nie ma wiatru, a tam był wiatr.
Usuńfaktycznie, na rozpoznawaniu sylwetek drapoli trzeba się trochę znać... ciekawe, czy znają się na tym sroki i wrony, które nagle cichną za oknem, a ja wtedy wiem, że taki zawodnik kołuje po niebie i rozgląda po sytuacji... myślę, że niespecjalnie... w sumie drapol to drapol, zaś obiadowi w sumie jest wszystko jedno, kto go zje...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Mam kiepski atlas ptaków- na podstawie tych obrazków, bo to nie zdjęcia i po tych opisach to naprawdę trudno ptaka w naturze rozpoznać. A w drugiej książce mam świetne opisy, fajne zdjęcia , ale najbardziej drapieżnym ptakiem jest tam...wrona siwa.Reszta to te nasze "zaokienne" drobiazgi.
UsuńMiłego;)
Fajnie miałaś - zazdroszczę. A ja w niedzielę wyjeżdżam do Kudowy Zdroju pochodzić troszeczkę po górach. Mam zabawę, bo będę mieszkał w Willi "Zuzanna" czyli tak, jak ma na imię moja trzecia wnuczka. Wracam w następną niedzielę. pzdr
OdpowiedzUsuńTo życzę Ci dobrej pogody- słoneczka, ale nie upału.I uważaj, proszę, nie przedobrzyj tego chodzenia, miałeś jednak trochę przerwy w tej materii.
UsuńSerdeczności;)
Pojeździłabym sobie taką drezyna! Oczywiście bardzo chętnie w charakterze "siły napędowej" Wiem, że u nas w Bieszczadach funkcjonują podobne atrakcje.Wreszcie chyba wszędzie mamy cieplej...Dużo słońca dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńPodobało mi się w Bieszczadach, ale tam chyba są drezyny na torach wąskotorówki.Bieszczady w lecie pachną ziołami-
Usuńrzecz niespotykana w Tatrach.
Miłego Ewuniu!