.......ze śmiechu.
Wyczytałam, że policja niemiecka prosi by uważano, bo w pewnym mieście natrafiono na jadowitego węża snującego się w trawie.
Dwa dni później okazało się, że ten "jadowity wąż" to tylko bardzo dorodny zaskroniec. Nie wiem dlaczego do policji werbowani są na całym świecie wyjątkowi "bystrzacy". A było to tak - pewien pan zobaczył owego węża, zrobił czym prędzej fotkę i zdjęcie pokazał policji, która na tej podstawie ogłosiła alarm, rozpoznając w zaskrońcu .....kobrę i ogłaszając alert. A zaskroniec tak podobny do kobry jak ja do Zośki Loren.
Włoski pan minister zdrowia, Pierpaolo Sileri stwierdził, że jeżeli do połowy września nie uda się zaszczepić 80% obywateli Włoch, należy rozważyć możliwość wprowadzenia pewnej formy obowiązku szczepień.
W Rust, w największym w Niemczech Parku Rozrywki (trzeci wielkością w Europie) podzielono odwiedzających na zaszczepionych i nie zaszczepionych za pomocą kolorowych kokardek. Dzieci powyżej 6 roku życia muszą posiadać aktualny, negatywny test na Covid-19. W życiu tam nie byłam i nie zamierzam się wybrać, znam lepsze rozrywki niż taki Park. Nasi chłopcy też nie chcą się tam wybrać.
U mnie nadal maseczki, wejście w wiele miejsc swobodne dla zaszczepionych, niezaszczepieni muszą się wykazać negatywnym testem. A od 11 października zapewne testy bezpłatne będą zlikwidowane. Na razie dwa testy tygodniowo są bezpłatne. Korzystałam z tego tylko raz, gdy wyjeżdżałam do Szwecji, bo oprócz szczepienia wymagali też testu. Szczepionek już nie brakuje, każdy może się zaszczepić więc nie ma problemu. Idzie jesień, ogródki kawiarniane będą zlikwidowane i do restauracji będzie można wejść tylko za okazaniem "paszportu covidowego" lub negatywnego testu.
No to lecę na swoją rehabilitację- dziś i trzy kolejne spotkania mam o godz.8,40- niestety. Dobrze ,że mogę tam dotrzeć per pedes.
Zostawiam Was z......bluesem.
W Irlandii już tak jest, że jeść w (środku) restauracji można tylko za okazaniem potwierdzeniem szczepienia. Ogródki jeszcze są wykorzystywane, ale pogoda coraz częściej deszczowa.
OdpowiedzUsuńPrzedwczoraj były straszliwe ulewy w Berlinie, na szczęście dla mnie bardzo późnym wieczorem, gdy nobliwe starsze panie już grzecznie siedzą w domu.
UsuńW USA wszystko pootwierane i dostepne juz od dawna. Z maseczkami bardzo roznie chociaz najnowsza fala spowodowala iz nosi je wiecej ludzi.
OdpowiedzUsuńMoj internet takich dziwacznych historyjek pokazuje kilkanascie w kazdy dzien - nie czytam tego, cenie moj czas wiec zal by mi bylo tracic go na nie.
Pozdrawiam.
We wszystkich Stanach? Tu jest niezły galimatias, bo każdy z Krajów Związkowych ma własne przepisy oraz do tego zalecenia Federalnego Rządu.I wszystko na bieżąco regulowane jest ilością zachorowań w systemie tygodniowym. Już było nieźle, to się pojawiła ta mutacja Delta a ona jest bardziej podobna do zwykłego, tylko trochę mocniejszego przeziębienia i nim się okazało, że to jednak mutacja covidu-19, pozarażało się sporo nowych osób. A ja mam jednak zwyczaj czytać wiadomości lokalne, poza tym muszę teraz sporo czasu przebywać w pozycji horyzontalnej ( po każdej rehabilitacji 2,3 godziny) więc odczytanie jednego lub 2 zdań więcej na smartfonie nie jest tak bardzo absorbujące no i mój czas wcale nie jest taki cenny- mam do obrobienia raptem 60 m kwadratowych a nie 360 plus ogród. I jak wiesz- mam ten luksus, że coś mogę, ale niczego nie muszę robić jeśli mi się w danej chwili nie chce. Odezwał się do mnie Gospo, tak towarzysko.
UsuńU nas jakiś czas temu słyszałam, że i szczepienia mają się stać płatne. Ale wątpię, by w tym kraju udało się wprowadzić wejście do lokali, czy instytucji, za okazaniem paszportu covidowego... Sama się zastanawiam, jak rozmawiać z rodzicem, który odmówi założenie maseczki wchodząc do szkoły czy klasy.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Tu na pewno szczepienia nie będą płatne, ale po 11 października będą płatne testy.Uzasadnienie - jak się zaszczepisz to nie będą ci potrzebne testy. Z takim rodzicem będziesz rozmawiała na odległość 2 metrów, mówiąc mu wpierw, że taki jest przepis. Dyrekcja szkoły powinna uprzedzić rodziców wysyłając pisma do domów uczniów, że wymagana jest maseczka na terenie szkoły. Tu jednak jest nieco lepiej, ludzie przestrzegają przepisów i jeden drugiego też dyscyplinuje.
UsuńBuziolki;)
Jestem juz zmeczona tym tematem, od siebie zrobilam wszystko, co mozliwe, "innowiercy" powinni wiedziec. Nadal zachowuje srodki ostroznosci w postaci maseczki i unikania osob nieszczepionych. A jak sie komus nie podoba, to jego problem, ja nie mam ochoty nikogo ani pouczac, ani nikomu nauragac, bo mysli inaczej niz ja.
OdpowiedzUsuńNo cóż, do niektórych nic nie trafia dopóki sami na własnej skórze nie przećwiczą. Maseczkę noszę, do sklepu chodzę w porze obiadowej bo wtedy najmniej ludzi w sklepie, nie szlajam się w tłumie, przestrzegam zasad higieny. I też jestem zmęczona tą pandemią, choć ma też dobre strony- znacznie mniej osób jest w metrze- część nadal pracuje zdalnie a inni jeżdżą rowerami do pracy. Jak tak dłużej potrwa to się okaże, że połowa biurowców w mieście jest niepotrzebna.
UsuńJa też jestem zmęczona tematem, co nie znaczy, że się przestałam interesować.Ale zwątpiłam, że do betonu cokolwiek dotrze.. już powstają teorie spiskowe na temat zatwierdzenia szczepionki Pfizera przez FDA.No cóż, nasz gatunek bunczucznie i na wyrost określa siebie jako sapiens(myślący)..
OdpowiedzUsuńA przede mną wczasy i wesele, podobno tu i tu mają być sami zaszczepieni.
Wszystkiego dobrego,Anabell, zdrowia przede wszystkim!
Myślę, że wszyscy mamy tych pandemicznych problemów "po kokardkę", to po prostu już zbyt długo trwa. Może nie przepadam za chińskim modelem sprawowania władzy, ale tam się nikt z ludźmi nie patyczkował, zamknęli Wuhan na 4 spusty i oni już mają spokój z pandemią. Szczepionkę mieli szybko, potem pewnie przymusowo wszystkich zaszczepili i teraz są "po pandemii" a my się dalej motamy, na YT krążą bzdurne filmiki i równie nie trzymające się kupy wywiady i jedna teoria jest lepsza od drugiej. Osobiście stawiam na Kosmitów;)))))
UsuńTo ja Ci życzę dobrej pogody, czyli takiej, którą lubisz i wesołego wesela. I może zaczniesz po tym nagromadzeniu się wydarzeń prowadzić bloga?
Miłego;)
Kobra jak kobra, ale co to tam nie ma żmii zygzakowatej? :D
OdpowiedzUsuńO parku rozrywki w Niemczech nawet nie słyszałem. Kilku moich znajomych było w Disneylandzie w Paryżu. Też się nie wybieram. Można przepuścić na takiej wizycie sporo kasy. ;)
Pozdrawiam.
Żmije zygzakowate na pewno tu są, tyle tylko, że ja tu do prawdziwego lasu nie chodzę. Sporo tu lasów prywatnych, a od kilku lat jest koszmarna susza i w wielu miejscach jest zakaz wstępu do lasu.
Usuń60 km od Berlina mam Tropical Islands AMAZONIA, kompleks basenów ze zjeżdżalniami, czynne cały rok, można tam nawet nocować.Oczywiście ceny "amazońskie", na szczęście moi jeszcze nie wpadli na to by tam pojechać. Ale byłam z nimi dwa razy w Poczdamie w "Biosferze" by obejrzeć rośliny tropikalne (amazońskie też) i motylarium.Ceny umiarkowane, dużo ciekawych informacji ciekawie podanych, czynne jak rok długi.I jest tam nawet b. miła kawiarnia nad sztuczną sadzawką z kolorowymi rybkami- dużymi.No i strasznie tam w środku gorąco i wilgotno. Ale chłopcom się tam podobało, zwłaszcza wizyta w sklepie z pamiątkami bo dostali po jaszczurce(maskotki). Oni wolą wyprawę drezynami niż Disneyland. Cała trasa to 50 km w jedną stronę, to się trochę zmęczą przynajmniej, bo to silne dzieciaki. W Paryżu to oni byli, ale tylko Paryż zwiedzali, do Disneylandu nie zaglądali.
Rozumiem, że drezyna to taka ręcznie napędzana?
UsuńNie, nie ręcznie, ale nożnie, to "rowerowe" drezyny. Jeśli zerkniesz na moje majowe posty, to chyba 3 maja o tej "wyprawie" pisałam. I chyba nawet dołączyłam fotki.
UsuńTak, jest zdjęcie z 30 maja. Trochę jak riksza. ;)
UsuńNo u nas tez za wężami ganiają, ale nawet jakieś wielkie pytony to były czy inne takie.
OdpowiedzUsuńNie wiem co zrobią władze, by egzekwować maseczki nawet, bo coraz więcej ludzi nie używa, nawet w sklepach.
Po tych wszystkich absurdach, które nam serwują, to nawet się nie dziwię...
Jotko- czegóż wymagać od kraju, który na ambasadorów Polski wybiera osoby po maturze a do tego można nie znać ani jednego języka obcego.Ja w ogóle nie rozumiem dlaczego sprzedaje się pytony w sklepach zoologicznych. Pyton jak każde zwierzę wszak rośnie a potem się okazuje,że i karmienie go jest uciążliwe i ciągle trzeba co jakiś czas nowe terrarium,trzeba je ogrzewać i oświetlać, hodować w nim specjalne rośliny, a to wszytko kosztuje, więc się węża wypuszcza "na wolność". Pyton nie jest jadowity, ale jego ugryzienie boli' Tu w sklepach i komunikacji "się nosi maseczki", nawet przedszkolaki.Nikt z radochy nie skacze, ale i nie narzeka.
UsuńMoże ci policjanci dmuchają na zimne po doniesieniach z Polski? Jak napisała Jotka, u nas pytony szaleją na wolności.
OdpowiedzUsuńJednak z tymi zaskrońcami wcale nie jest śmiesznie. W Polsce nagminnie myli się je ze żmiją i są bezlitośnie tępione.
Trochę zrelaksowałem się przy tych bluesach. Nawet za bardzo, bo mam kłopoty ze zmobilzowaniem się do odpowiedzi na Twój mail ;))
Pozdrawiam;)
DeLu, spokojnie, ten mail nie wymaga odpowiedzi, ale miło, że chcesz odpisać.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, jeszcze trochę a dzieciaki nie odróżnią kaczki od kury i krowy od konia.
Miłego;)
Chciałoby się zawołać: samo życie. A życie barwne było, jest i będzie wbrew próbom unifikacji, mono edukacji, czy wprost indoktrynacji.
OdpowiedzUsuńUnifikacja tak naprawdę nie jest złą rzeczą, zwłaszcza w sferze produkcji, techniki itp. Lepiej mieć w każdym hotelu europejskim gniazdko o takim samym rozstawie niezależnie od tego w jakim mieście jesteś a nie jak bywało kiedyś, że co kraj to inny rozstaw otworów w hotelowym gniazdku.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńU nas sensacja była z "lagunem", który siedział na gałęzi. Ludzie bali się, nie otwierali okien, żeby bestia do domu nie weszła. Blady strach padł na całe osiedle, aż wezwano inspektorów przyrodniczych. Kiedy przybyli, nie mogli powstrzymać śmiechu. Między gałęziami zobaczyli bowiem croissanta, a nie jakiegoś laguna czy legwana.
Pozdrawiam serdecznie.
Kochana, obejrzałam nawet zdjęcia tego -tej laguny- no ktoś ze słabym wzrokiem mógł to wziąć za jakąś gigantyczne larwę. A co to właściwie jest lagun jako taki? Ale legwana to nie przypominało.
UsuńSerdeczności;)
Rust już załatwiony odmownie, za bardzo to jakoś Gwiazdę Dawida przypominało 😏
OdpowiedzUsuńTeż miałam takie niezdrowe skojarzenie;)
UsuńPowiem krótko - wszystkim odbija ... i to mocno :-))
OdpowiedzUsuńTeż mam takie wrażenie- ludzie się już zupełnie pogubili. Jedni z wrodzonej durnoty, inni z obawy o własne stołki.
UsuńNo cóż, myślenie rośnie w cenę;), bo jest coraz mniej myślących dookoła.
Ze mną jest tak, że w tym wypadku stałem się wątpiącym w jakakolwiek nową falę zakażeń. Jak otwieram Gazetę Wyborczą, a jestem jej prenumeratorem, to na czele mam na czerwono liczbę zakażonych i zgonów. Wszystko kręci się od dawna koło setki zakażonych i od zera do 6 zgonów.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o unifikację, to szczególnie ważna jest ona w transporcie i w przemyśle. Wszystkie uzgodnione normy kontenerowe maja olbrzymi wpływ na kształt opakowań, wielkość samochodów, statków czy wagonów kolejowych.
Nie wiem na ile prawdziwe są dane podawane przez polskie MZ. Tu w ciągu ostatniej doby odnotowano 11 tysięcy nowych przypadków.Zresztą tak jak pisałam- odnotowałam mimochodem wybitnie zwiększenie się ilości kursujących na sygnale karetek, a nie było w mieście żadnej rozróby czy też karamboli ani nie ma upałów ponad 35 stopni, przy których "starocie" słabną.
UsuńMiłego;)
W Polsce w większości miejsc było - bez maseczek. W Niemczech nadal obowiązek maseczek w Restauracjach w środku. Ale na zewnątrz coraz więcej ludzi chodzi bez.
OdpowiedzUsuńJa się już tak przyzwyczaiłam, że prawie nie zapominam jej wychodząc z domu.