............jesienny blues:
Od rana dziś świeci słońce i ponoć szansa na deszcz sięga tylko 2%.
Od dziś, aż do 7 b.m. trwa strajk maszynistów na Kolei Niemieckiej. No fajnie, nigdzie się wszak nie wybieram. Pieniądze będą zwracać lub będzie można wykorzystać zakupione bilety w późniejszym terminie.
Poza tym Senat zmienił "zasady covidowe". Oprócz siedmiodniowej zachorowalności na covid-19 istnieje też "siedmiodniowa średnia hospitalizacji". Jeśli 4 osoby na 100 000 mieszkańców znajdą się w szpitalu z powodu zachorowania na cowid-19 to jest to pierwszy poziom ostrzegawczy. Jeśli z tego powodu liczba hospitalizowanych z powodu wzrośnie do 8 osób - będzie to drugi poziom ostrzegawczy. Niestety osoba podająca tę wiadomość nie sprecyzowała jakie będą związane restrykcje z powodu przekroczenia owych poziomów.
A w najbliższą sobotę kluby berlińskie otwierają swe podwoje dla osób w pełni zaszczepionych i ozdrowieńców. Reszta niech stoi pod drzwiami i marzy by wejść. Tak naprawdę to mi ta wiadomość wisi i powiewa nawet na słabym wiaterku, bo od bardzo wielu lat nie bywam w klubach - jakoś z tego dziwnie szybko wyrosłam.
Pan premier Bawarii stwierdził, że dzieci w jego landzie mają chodzić do szkoły niezależnie od tego czy pandemia jest czy jej nie ma. Po prostu będą chodzić w szkole w maseczkach. No i zobaczymy jakie będą tego skutki. Jak na razie ustalono, że w razie zachorowań w szkole lub w przedszkolu, dla najbliższych osób kontaktowych kwarantanna zostanie skrócona z 14 do 5 dni. Obecnie 1050 uczniów ma pozytywny wynik testów na koronawirusa covid-19, a 3886 przebywa na kwarantannie.
A od jutra we Włoszech wchodzi obowiązek posiadania przepustki Covid -19 ( Green Pass) przez wszystkich pracowników szkół. Green Pas jest wystawiany na podstawie pełnego szczepienia, wyleczenia lub ujemnego testu na obecność wirusa covid-19 z ostatnich 48 godzin.
I z innej półki - jeśli macie niezapłacone mandaty za wykroczenia drogowe w Niemczech to uważajcie, bo niemiecka "drogówka" ostatnio bardzo się uaktywniła i jeśli Was zatrzyma na drodze to zaraz sprawdzi, czy aby nie macie nie uregulowanych płatności wobec niej i będziecie musieli od ręki zapłacić lub - poznać jak wygląda niemieckie więzienie.
No to szerokiej drogi!
A na zrelaksowanie i koncentrację Mozart jest lepszy niż blues.
Ze szkolami jest u mnie podobnie - obowiazuja maseczki. Dziwne tylko ze polowa rodzicow walczyla by tego nakazu nie wprowadzac. Ja mysle ze to taki nakaz troche na pokaz bo przeciez te dzieci pozniej wracaja do domu, bawia sie z innymi bedac niezamaskowane, odwiedzaja znajomych, biora udzial w otwartym zyciu - i na drugi dzien ida do szkoly.
OdpowiedzUsuńMoje wnuki uszczeszczaja do prywatnych szkol gdzie istnieja lepsze warunki jesli chodzi o np. dystans, poza tym sa zaszczepieni ale wsrod rodzicow przewaza uczucie ze zanim sie ogladna szkoly wroca do systemu nauczania online, tym bardziej ze wznowiono zajecia sportowe a przeciez uczniowie bioracy w nich udzial nie zakladaja wtedy masek.
Wyraznie powstaje taka atmosfera - skoro nie udalo sie zaszczepic wiekszosci to niech ci co maja chorowac choruja i tym sposobem niech powstanie stadna odpornosc. Poniekad jakie inne wyjscie?
A takim jak Ty i my, ktorych zbytnio pandemia nie tyczy, zostalo tylko obserwowac co sie wyrabia w tych zwariowanych czasach......
Wyobraz sobie ze nadal mamy upaly, takie ok 40 st. Naprawde tesknie za chlodem i nawet deszczem.
U mnie dziś to nawet jest ciepło, całe 23 stopnie w cieniu, ale kilka dni było dość chłodno i "deszczyło".
UsuńW sobotę to chodziłam po tych targach w ciepłej bluzce, bo wiał chłodny wiatr. Ja teraz czekam na III szczepienie, wypada mi w październiku. Zauważyłam, że sporo starszych osób chodzi w maseczkach non -stop, po prostu już w domu je zakładają, by potem przed sklepem się nie bawić w zakładanie.
Boszzzz... biedne te dzieci, tyle godzin w maseczkach i takie młode bezbronne istoty już ze zniszczonymi płucami, grzybicami, niedotlenieniem. Przeraz mnie co dzieje się na tym świecie...
OdpowiedzUsuńBez przesady- jak na razie to tu dzieci nie cierpią na grzybice ani nie są niedotlenione.A płuca niszczy głównie chorowanie na covid-19, bo ten wirus uszkadza tkankę płucną.W szkołach jest nakaz systematycznego wietrzenia klas, a przedszkola pracują tylko 4 godziny, a nie 8- przynajmniej te, które są blisko mnie. Czynne są też wszystkie place zabaw dla dzieci.
UsuńKochana, dla jednych przesada, dla innych nie przesada ;) Jak na razie, to jeszcze zbyt wcześnie jest, żeby odczuwać skutki, wszystko pokaże czas. Tym bardziej, że teraz po wakacjach, dzieci wybiegane na powietrzu ;) Tak samo jak pokaże czas, czy miał rację ten co uważa że oddychanie przez wiele godzin swoim wydychanym powietrzem z bakteriami, wirusami i grzybami, podbitymi dwutlenkiem węgla jest szkodliwe, czy nie jest szkodliwe i nie spowoduje żadnych problemów zdrowotnych. Tak jak mówię czas. Lekarzem nie jestem, piszę tylko co jest dla mnie całkowicie oczywiste, na zwykły prosty rozum, ale naturalnie mogę się mylić, czas mi to wyjaśni, tak jak i nam wszystkim. Ja tylko wiem, jak się czuję po półgodzinnym pobycie na zakupach w maseczce, że wychodzę ze sklepu z zawrotami głowy i słabością... ale co ja tam wiem;) Co do uszkodzenia płuc przez Covid, naturalnie masz rację, wcale z tym nie polemizuję i nie lekceważę choroby. Po pogrzebie mojej mamy w lutym zachorowali wszyscy uczestnicy, 48 osób, między innymi 90cio letni staruszek, sporo osób w wieku 70-80+, moja ciężko chora niepełnosprawna córeńka z porażeniem mózgowym, u której zwykły katar kończy się zapaleniem płuc i szpitalem, 2 osoby z astmą. Jesteśmy szczęśliwcami, że wszyscy, dosłownie wszyscy z chorujących - 48 osób, przeszło chorobę lekko lub w miarę lekko, 3 osoby miało antybiotyk, bo wywiązało się zapalenie oskrzeli. Oczywiście duże osłabienie, bóle mięśni, coś jak przy przeziębieniu. No i włosy jeszcze do niedawna leciały jak liście jesienią ;) Nigdy nie zabierałam głosu w tej sprawie, ponieważ szanuję zdanie każdej osoby, nie wymądrzam się, że moja racja jest najmojsza. Po prostu jestem wrażliwa na krzywdę dzieci, bo całe życie przed nimi, stąd moja niepohamowana reakcja ;)) I na koniec po tym dłuuuugim wywodzie powtórzę... jaka jest prawda to wszyscy dowiemy się dopiero za 2-3 lata, teraz tak naprawdę nikt nie wie nic, choćby wydawało mu się, że pozjadał wszystkie rozumy ;))
UsuńZapewne wszyscy uczestnicy tego pogrzebu zapadli na tę zmutowaną Deltę - ten mutant jest jeszcze bardziej zakaźny, objawy nieco bardziej przypominają prawdziwą grypę i jest ( na szczęście) mniejsza śmiertelność. Zauważ, że są zawody, w których pracuje się wiele godzin w maseczce i jakoś nikt z tego powodu nie umiera- no chyba, że ktoś ma astmę, to wtedy rzeczywiście może mieć problemy. Można się przyzwyczaić do noszenia maseczki, po prostu jest nieco inna technika oddychania. Ja w maseczce na twarzy byłam usypiana i miałam przeprowadzony zabieg, po którym nadal musiałam jeszcze pobyć na oddziale w maseczce. Bo tu po pierwszym szoku wywołanym ilością zachorowań szpitale wróciły do wstrzymanych z początku zabiegów chirurgicznych. Można zupełnie bez problemu dostać się do lekarza specjalisty jak i do lekarza rodzinnego lub wezwać pogotowie. I jakoś nie padłam, chociaż do młodych i bardzo zdrowych nie należę. Oczywiście, jeśli ktoś po całym dniu używania tej maseczki nie zlikwiduje, tylko nadal ją używa- może sobie napytać biedy.Pomyśl o zespołach chirurgów, którzy wielokrotnie przeprowadzają wielogodzinne, bardzo skomplikowane operacje chirurgiczne i cały czas są w maseczkach. Operacja trwająca 5, 6 godzin to nic nadzwyczajnego, no niemal "normalka". I cały personel pomocniczy też zamaseczkowany. Te maseczki to tzw. pestka- koszmarem są stroje ochronne tych co mają do czynienia z chorymi na covid. A w najbliższych latach to pewnie poznamy kolejne mutacje tego wirusa i lepiej przebadamy szczepionkę. Bo ten wirus już z nami pozostanie. I zapewne co roku będziemy się szczepić, jak teraz p. grypie a epidemiolodzy co roku będą zastanawiać się w którą stronę wirus raczy zmutować i będą odpowiednio dobierać skład szczepionki - tak jak co roku jest ze szczepionką p. grypową.I zapewniam Cię, że żadnego rozumu nie zjadłam;)
UsuńAnabell, nie bierz do siebie tego, co napisałam o zjadaniu rozumu, nie miałam Ciebie konkretnie na myśli ;)) ale ogólnie osoby, które tak jak już wcześniej napisałam, myślą, że pozjadały wszystkie rozumy, ich racja jest niepodważalna, i zarąbaliby wszystkich myślących inaczej (a takich osób jest mnóstwo) ;)) A tak naprawdę nie mają zielonego pojęcia jaka jest prawda, tylko MYŚLĄ to co myślą :D A jak jest naprawdę to okaże się dopiero za jakiś czas, z tym chyba polemizować się nie da... czy się da? Napisałam swoje zdanie o maseczkach i jak najbardziej szanuję Twoje odmienne i nie mam zamiaru przekonywać Cię do swojej opinii. Nie napisałam też nigdzie, że jestem przeciwniczką maseczek, napisałam o dzieciach, z delikatnymi organizmami, które są zmuszone przez kilka godzin nosić maseczki. Martwi mnie to, tyle w temacie, Ciebie martwić nie musi, bo przecież każdy z nas ma prawo do własnego zdania :D Ja maseczkę noszę,szanując przepisy, na szczęście nie muszę zakładać jej na długo, bo się zwyczajnie po niej źle czuję, niedotleniona, z zawrotami głowy. Piszę jak JA się czuję, nie co gdzieś słyszałam :D
UsuńTo może powinnaś się przebadać, skoro tak źle reagujesz na chodzenie w maseczce.Byłoby dobrze, gdybyś zrobiła spirometrię - dowiesz się wtedy jaką masz pojemność płuc i czy prawidłowo krąży w nich powietrze. Badanie jest nieinwazyjne i łatwe do przeprowadzenia. Przy tej pandemii uwidoczniają się nam różne inne choroby które mamy ale o nich nie wiemy. I myślę, że nie powinnaś tego zlekceważyć. Badanie nie jest drogie, nie jest też męczące i skomplikowane.Może powinnaś być pod opieką pulmonologa, powinnaś to sprawdzić nim się dorobisz jakiejś poważniejszej komplikacji, np. POChP. Bo POChP trafia się nie tylko palaczom lub astmatykom.
UsuńMiłego;)
Dziękuję kochana za wszystkie te ,,powinnaś,, <3 <3 <3 ale jakiś czas po przebytym Covidzie przebadałam się dokładnie (byłam nawet u ginekologa) i jestem zdrowa jak kobyłka ;) czego i Tobie życzę :)))
UsuńRównież miłego ;) <3
Marie chodzi do szkoly, nosza tam maseczki i dwa razy w tygodniu wykonuja bezplatny test na covid 19.
OdpowiedzUsuńJakby nie bylo chodzenie do szkoly jest najlepszym , wedlug mnie , rozwiazaniem. Pewnie, ze moze sie zdarzyc zarazenie. Oczywiscie, ze nie chcialabym tego dla mojego dziecka, ale ... wydaje mi sie, ze poziom nauczynia poprzez nauczanie online mocno spada. Dziecko sporo musi samo i nie ma mozliwosci sie dopytac, zapytac tak, jak to ma miejsce w realu. Inaczej tez przebiega proces motywacji do nauki. Rowniez duza role odgrywa mozliwosc kontaktow z rowiesnikami. Kiedy ucza sie online, siedza czesto w pizamach przed kompem. Gadaja , nie sluchaja ... gnusnieja, a material do przewalenia dostaja spory. Moja mloda raz sie wnerwila bo z angielskiego na test otrzymali 17 stron slowek do wykucia.
To sa mlodzi ludzie, dopiero ucza sie samodyscypliny, to nie jest tak jak u starszych, a i starsi czesto tego nie potrafia. Nie potrafia sie zdyscyplinowac i porzadnie zorganizowac. Poza tym spory to wysilek dla rodzicow. Ja tak nie mam, ale np.: nasza fryzjerka od Luny zamyka zaklad do poludnia bo jej dzieciaki maja lekcje online i ona musi pomagac. Zaskoczyla mnie tym. Myslalam, ze wszyscy maja , kiedy chodzi o nauke dzieci, tak dobrze, jak ja.
W Polsce podjeto juz decyzje o nauczaniu hybrydowym, ale w Polsce dysponuja innymi finansami. Lepsze online, niz utrzymywanie budynkow. Placenie za swiatlo, ogrzewanie... Dla dyrektorow trudnym okresem jest sezon grzewczy a tak? Kasa w gminach zostaje. Wlaczal pare kaloryferow, ktos przewietrzy i jaka oszczednosc na opalatach. Wczoraj na TVN info sluchalam jak nawet zaklady pracy- korporacje -na to przechodza. Beda spotykac sie z pracownikami raz w tygodniu,a reszta roboty, ktora da sie wykonac zdalnie bedzie robiona w domach- bo nie oszukujmy sie , oszczedza sie na tym niezla kase. Wydaje mi sie , ze gdyby covid zostal jako tako opanowany to i tak polskie dzieciaki nie beda mialy pelnego wymiaru godzin w szkolach.
Tu na razie po prostu dzieciaki chodzą do szkoły, co prawda to są w Berlinie szkoły ze strasznym brakiem nauczycieli i z braku kadry....nie ma jakiegoś przedmiotu. Na szczęście w obu gimnazjach moich wnuczków jest komplet nauczycieli i wszystko jak na razie gra.
UsuńKlasy są wietrzone, boiska szkolne podzielone na klasy, maseczki to każdy nosi, nawet przedszkolaki. Tu każdy karnie wkłada maseczkę przed wejściem (tak ze 20 m wcześniej)do sklepu lub komunikacji. Z systemem hybrydowym jest ten problem, że tu każdy nauczyciel uczy dwóch przedmiotów a nie jednego jak w Polsce, więc kadry jest wyraźnie za mało.. No i nie każda szkoła jest w stanie zapewnić dzieciom laptopy. Moi mają własne a i ich szkoły mają sprzętu pod dostatkiem.
W sumie pracownicy biurowi nie narzekają na system pracy zdalnej, choć prowadzenie wykładów zdalnie czasami nie jest szczytem komfortu- jednak żywy kontakt ze studentami jest potrzebny.Przez cały miniony rok szkolny codziennie pracowały cztery osoby (każda w innym pokoju)-dobrze, że moi mają duże mieszkanie. Mój zięć stale pracuje zdalnie, bo jest zatrudniony w innym mieście.No ale przecież nie wszyscy mają dobre warunki mieszkaniowe, naprawdę jest wiele rodzin mieszkających w naprawdę kiepskich warunkach. Pandemia pokazała, że wiele prac może być wykonywanych zdalnie i wcale nie trzeba bez przerwy wylatywać w delegacje do innych krajów. Przestali nagle latać i okazało się, że można to wszystko uzgodnić również zdalnie, a nie koniecznie lecieć na koniec świata.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńU nas bezmaseczkowcy górą. W sklepach są obsługiwani w pierwszej kolejności, ponieważ nieliczne osoby w maseczkach oddalają się od kasy, gdy zostaną otoczone przez tych bez maseczek i w bezpiecznej odległości czekają. Obsługa sklepów toleruje to, bo sami są bez maseczek. A przegrody w pleksi już dawno połamane lub zdemontowane, zaś dozowniki na płyn dezynfekujący puste. Nawet w punkcie szczepień luz - blues.
Nie wiem, czy w polskich szkołach dzieci będą musiały nosić maseczki. Koło mnie jest szkoła z internatem, więc chyba bez sensu by były maseczki w szkole, a w internacie nie.
Pozdrawiam serdecznie.
Tu jednak nadal wszyscy w sklepach i w komunikacji miejskiej w maseczkach- bez względu na wiek. Przegrody z plexi nadal działają, tu nie ma wandali- chyba.Dozowniki z płynami też są, a do tego firmowe chusteczki nasączane jakimś dezynfektorem, żeby sobie wytrzeć uchwyt wózka w sklepie.I nikt tego nie kradnie ani nie niszczy. Innymi drzwiami dzieciaki wchodzą do szkoły, innymi wychodzą, boiska szkolne podzielone na "boksy" i oznakowane symbolem klasy. Tu nawet przedszkolaki chodzą w maseczkach i jakoś od tego nie umierają z powodu braku tlenu.
UsuńSerdeczności;)
A co Wy tak wszyscy nagle zjesiennieliscie? Przeciez mamy lato i ja bede sie tego kurczowo trzymac oraz chodzic w sandalkach, chocby byl mroz.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o te kluby, wladze prawdopodobnie chca zmusic do szczepien ich bywalcow, czyli dorosla mlodziez do 40-tki, bo to oni najmniej chca sie szczepic. Jak zaczna odczuwac utrudnienia, to moze zmadrzeja.
Oraz jak ja sie ciesze, ze nie mam dzieci w wieku szkolnym!
Calutki miniony rok szkolny moi mieli lekcje zdalne, bo obie szkoły miały na szczęście dostateczną ilość laptopów dla tych dzieci, które ich nie miały w domu. Bo na konsole do gry za 500€ to rodziców stać, ale na laptopa dla dzieciaka to już nie. No a moi nie mają konsoli do gier, ale każdy z nich ma po laptopie. Grać to im rodzice pozwalają góra 30 minut dziennie.Ojciec pilnuje.
UsuńStarszy pod koniec roku szkolnego jeździł na jedną godzinę lekcyjną do szkoły, by......zrobić test z któregoś z przedmiotów. A do szkoły to musiał wszak dojeżdżać komunikacją miejską, bo ma do szkoły ponad 6 km.Młodszemu pod koniec zrobili lekcje hybrydowe i to dopiero był bałagan na 24 fajerki. Tu nadal wszyscy karnie chodzą w sklepach i w komunikacji w maseczkach.A ja się cieszę nieustannie, że jestem Tu a nie Tam. Mieliśmy wyczucie!!!!
Na razie mam tyle roboty w robocie, że nie śledzę nowinek covidowych, ale faktem jest, że szkoły oprocedowane jak na wojnie, a młodzież stadami włóczy się po galerii handlowej bez maseczek, ochrona udaje, że nie widzi i nie wiem, co pomoże dezynfekcja rąk w szkołach, bo o dystansie mowy nie ma.
OdpowiedzUsuńJestem tak zmęczona, że nie mam siły słuchać muzyki.
Tu jednak maseczki funkcjonują. W Szwecji też byłam w dużej galerii handlowej, ale tam wszyscy byli w maseczkach. Tu jakoś nigdy nie widziałam młodzieży szwendającej się po galeriach handlowych. Zapewne dlatego, że nie są dla nich żadną atrakcją.
UsuńPosłuchasz muzyki w sobotę lub w niedzielę;) Początek roku szkolnego zawsze jest zwariowany i trudny.
O tym strajku polskie media milczą jak zaklęte a czytałem natomiast, że inflacja w Niemczech jest na rekordowo wysokim poziomie. Tak dużej nie było od 11 lat. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda- jest inflacja. Ponieważ jestem dość monotematyczna w kwestii zakupów (tydzień w tydzień kupuję to samo w tych samych ilościach)łatwo to zauważyłam ten fakt.Ale myślę, że w Polsce i nie tylko, też jest inflacja- różnica polega na tym, że tu się o tym mówi i pisze.Cała gospodarka światowa wyraźnie "siadła".
UsuńMiłego;)
Zgadza się, ceny w Polsce zaczynają galopować.
UsuńTu też zaczyna się strajk, tyle, że nie kolejarzy a ratowników medycznych. Na którymś z SOR-ów nie pojawił ani jeden. Na dodatek ten stan wyjątkowy na granicy (sic!)
OdpowiedzUsuńJestem w minorowym nastroju, choć nie z tych powodów. Jak wiesz, zdecydowałem się na szpital i mm już skierowanie. Okazuje się, że z kilkunastu na Górnym Śląsku ostały się tylko dwa dla mojej przypadłości. Jutro szturm w izbie przyjęć. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jaki będzie termin.
Pozdrawiam ;)
Tu był strajk pielęgniarek w dwóch szpitalach- domagały się podwyżek i dodatkowych rąk do pracy. Oj, to "użyjesz" w tym szpitalu niczym pies w studni.Przepełniony szpital to jedna wielka niedoróba- wszystko wtedy kuleje. Ale wiesz- nim się tam dostaniesz możesz sobie nieco sam w domu pomóc.Trochę to meczące i nie jestem pewna czy placówki medyczne są chętne w tym zakresie do pomocy w sensie konsultacji i doradztwa.Tak, ten stan wyjątkowy wygląda niepokojąco.Może zamiast tego powinni się zwrócić o pomoc do ONZ?
UsuńJestem umówiony na poniedziałek. Nie, nie w związku z przyjęciem na oddział, ale do konsultacji, czy w ogóle się nadaję na leczenie szpitalne (sic!) Już nawet skierowanie nie wystarczy. Ja to kręcę, chyba przyjdzie mi szukać jakiegoś znachora...
UsuńNooo, a jeśli odkryją, że Ci i tak nic ten szpital nie pomoże to Cię do niego nie wpuszczą.I co wtedy? Spadaj pacjencie, idź sobie mogiłkę kopać i zakup sporo płótna na całun.Już chyba tylko śmiech przez łzy pozostaje.Przejrzałam "z grubsza" znachorów i wyszła mi jedna pani doktor tej specjalności w Katowicach, na Chorzowskiej 50, w Medicoverze. Ale tego oddziału szpitalnego to oni nie mają i jak to u znachora- będziesz musiał sam sobie wszystko robić. No chyba, że dodatkowo poderwiesz jakąś pielęgniarkę, która Ci w tym pomoże.Ale wiesz co, to wszystko jakieś jakieś nienormalne jest.
UsuńJestem uparty i byle czym nie dam się spławić. Mam w rodzinie byłą ordynator tego szpitala. Ja nie cierpię szukać protekcji, ale jeśli coś będzie nie tak, tym razem skorzystam, łamiąc swoje zasady moralne.
Usuń"A na zrelaksowanie i koncentrację Mozart jest lepszy niż blues" - jejku Anabell - od kiedy? Do tego bardziej nadawałby się Schumann w koncercie fortepianowym
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Ynky7qoPnUU
Jak można się przy Mozarcie skoncentrować? To już łatwiej przy Szopenie. A z innej muzyki przede wszystkim blues, a jeszcze dokładniej blues jazz, takim wspaniałym przykładem jest "All blues" Milesa Davisa. Nie wiem, czy można dawać 2 linki, to ten dam w drugim komentarzu.
https://www.youtube.com/watch?v=-488UORrfJ0
UsuńCzasy niewątpliwie mamy "ciekawe".....
OdpowiedzUsuńChwilami robi się aż za ciekawie, jak dla mnie. Im mam więcej cyferek na liczniku metrykalnym tym bardziej cenię "święty spokój" i mniej mi potrzeba wrażeń z zewnątrz. Wręcz cenię dni które wg innych "zioną nudą".
UsuńDla mnie Mozart jest dobry na wszystko.A tak szczegółowo to mam od rana do wieczora włączoną jakąś muzę - mam podejrzenie, że najlepszym sposobem na pozbawienie mnie życia to odłączenie mnie od muzyki. Gdy nie mam włączonej "kurtyny muzycznej" to wyłącza mi się myślenie, niemal nie wiem wtedy jak mam na imię.Np. wczorajszy wieczór miałam w towarzystwie wiolonczelisty, Hausera.A ukoronowaniem wieczoru było tango Sky, nagrane przez Hausera i gitarzystę Ceku. I nie tylko wysłuchałam ale i obejrzałam na YT. A to są jakieś ograniczenia w ilości podawanych linków?- pierwszy raz o tym się dowiaduję.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Wnuczek 0.2 rozpoczął szkołę średnią. Po dwóch dniach jest niezachorowany.
OdpowiedzUsuńMoi to już niemal miesiąc chodzą do szkoły i jak na razie nie chorują.Mój Starszy też rozpoczął w tym roku naukę na poziomie I klasy licealnej.Tu jest nieco inny system nauczania.
UsuńPrzeczytałam wszystkie komentarze:):) Interesujące:)
OdpowiedzUsuńPozostało mi życzyć Ci pogody ducha:)Reszta już została powiedziana:)
Właśnie, nieomal szkoła życia;) Staram się stosować ZEN,
Usuńdziwne, ale pomaga.
Serdeczności posyłam w Twoją stronę;)
Jak na razie moje życie i aktywność zawodowa nie wymagają zbyt wielu kontaktów społecznych, z czego naprawdę się cieszę. Tym bardziej, że ostatnie podejście do szczepienia w PL nie powiodło się, bo z przeziębieniem nie chciałam tam iść.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niebawem jednak dokonam tego w Niemczech.
Pozdrowienia i uściski! Dobrze, że Ty już jesteś dawno zaszczepiona :)