..... zaczynam wpadać w otępienie zimowe.
Mało piszę, bo mi szkodzi pozycja siedząca, to raz, a dwa- muszę sobie wymodzić coś na tzw. głowę, bo zima idzie, co oznacza, że sobie dziabię szydełkiem czapeczkę. Ale mi jakoś słabo idzie, dawno nic nie "heklowałam". Więc dzielę czas pomiędzy siedzeniem przy kompie lub dłubaniu czapeczki.
Poza tym w najbliższą niedzielę idę się po raz trzeci szczepić p. covid 19. I idę to zrobić w dobrym towarzystwie, czyli w towarzystwie własnego zięcia, który z kolei przyjmie drugą, inną szczepionkę, tym razem Pfizera, bo poprzednio szczepił się szczepionką J &J. Niestety siedmiodniowy wskaźnik zachorowalności wzrósł z 80,4 (w poprzednim tygodniu) na 118 dziś. Ten wskaźnik to jest ilość zachorowań na 100 tysięcy mieszkańców. No i lepiej żebym nie zachorowała, bo brak jest pielęgniarek a na każdych dwóch pacjentów OIOM-u potrzeba aż trzech pielęgniarek. Czyli wg statystyki na jednego pacjenta covidowego potrzeba półtorej pielęgniarki.
Znów śniło mi się, że jadę samochodem z Monachium w stronę Alp, znów zamierało mi serce na widok startujących paralotniarzy i czułam ten nieco groźny oddech gór. Wiem, wiem, mamy w Polsce Tatry, ale nic im nie ujmując w porównaniu z Alpami to miniatura gór. Alpy mają 1200 km długości, 150 - 250 km szerokości i powierzchnię 220 tysięcy km kwadratowych. Ciągną się od Morza Śródziemnego po Dolinę Dunaju w okolicy Wiednia. Wiele wysoko położonych dolin alpejskich było miejscem wczesnego osadnictwa i prymitywnego rolnictwa. Miejsca te były bardzo nasłonecznione, miały dużo słodkiej, czystej wody, opału i materiału budowlanego a ich odosobnienie zapewniało osiedlającym się tam ludziom bezpieczeństwo. W Szwajcarii, w jaskini Drachenloch, położonej na wysokości 2445m nad poziomem morza, odnaleziono ślady palenisk, które są datowane na epokę międzylodowcową, a ślady wypasu bydła, wg archeologów pochodzą sprzed 12000 lat.
W Alpach nadmorskich i Haupte-Provance osady były zawieszone na niezdobytych skałach co skutecznie broniło osadników przed bandytami, najeźdźcami a z czasem przed poborcami podatków.
W czasach Średniowiecza wiele społeczności rejonu Alp wypracowało sobie niezależność. 52 Komuny Briancon uzyskały kartę swobód już w 1343 roku i zachowało swą samorządność aż do czasu rewolucji francuskiej.
Wiele miejsc uniknęło ścisłej kontroli władców z powodu braku dogodnej łączności. Np. do Barcelonette drogę wybudowano dopiero w 1883 roku - do tego czasu można tu było dotrzeć tylko po 15 godzinach jazdy na mule. A wsie w okręgu Gorges du Verdon dostąpiły połączenia ze światem zewnętrznym dopiero w...1947roku.
Wiele dróg w Alpach powstało w celach czysto strategicznych, np. najwyżej położona droga w Europie na przełęczy Col du Galibier, 3242 km nad poziomem morza, wybudowana w latach trzydziestych XIX wieku jako część francuskiej przygranicznej linii obronnej.
Najkrótszym przejściem przez Alpy jest przełęcz Św. Gotarda. Leży na wysokości 2108 m i jest konkurencją dla innych dróg na przełęczach wyżej położonych. W 1882 roku otwarto linię kolejową przełęczą św. Gotarda. Trasa prowadzi przez system tuneli, w tym również przez tunel spiralny. W 1980r uruchomiono obok tunelu kolejowego tunel dla samochodów- jego długość to 16,5 km, ma 6 "nitek" i ma tę zaletę, że jest czynny okrągły rok, bez względu na pogodę.
Dołączam kilka filmików z YT, jako że własnych nie mam, a zdjęcia , które miałam w dalszym ciągu tkwią na dysku zepsutego starego kompa.
A poza tym już czekam na ten wieczór listopadowy w Filharmonii- flamenco i tango - "to je ono" jak mawiają bracia Czesi.
Nie dla mnie ta Szwajcaria i jej straszliwe drogowe serpentyny. Nie dosc, ze obrzygalabym caly samochod, to na koniec na pewno bym zeszla ze strachu, a moze w odwrotnej kolejnosci :)))
OdpowiedzUsuńNa trzecie szczepienie moge liczyc dopiero od stycznia, tez mam zamiar poprosic o Moderne tym razem, bo jest ona podobno najskuteczniejsza, no i bedzie stanowila u mnie przeciwwage do dotychczasowej Astry.
Raz jeden się bałam, bo jechaliśmy bardzo wąską drogą (przez pomyłkę) i trzeba było zawrócić na tej drodze i po raz pierwszy dotarło do mnie, że jesteśmy wysoko w górach.Ale generalnie nie mam lęku wysokości ani mi serpentyny nie przeszkadzają.
UsuńJa się po raz trzeci zaszczepię PfizerBioNtech,w sobotę mi mija pół roku, więc w niedzielę będzie "w sam raz".
U nas tez wzrasta, ale rząd nie widzi problemu, a ilość szczepień maleje.
OdpowiedzUsuńPodziwiam te drogi, tunele i mosty, już sama jazda przeraża, a przecież ktoś to budował, projektował i stoi do dziś.
dla mnie to czarna magia!
Mam bratanka w Szwajcarii, ale jeszcze u niego nie byłam, znam tamte góry tylko ze zdjęć.
Tu w niektórych częściach kraju zaczyna być nieciekawie, zaczyna brakować łóżek i będą odłożone mniej pilne planowane operacje.Ale sytuacja O TYLE SIĘ RÓŻNI, ŻE NIKT NIE UKRYWA,ŻE NADAL WIRUS SZALEJE. I pomału zaczynają też szczepić dzieci poniżej 12 roku życia. Byłam tylko jeden dzień w Szwajcarii, ale byłam zachwycona. Marzy mi się by znów pojechać w podalpejskie rejony, ale pewnie na marzeniach się skończy.
UsuńA co mi tam.....pochwalę się....jechałam kiedyś pociągiem przez przełęcz św. Gotharda....A wracałam samochodem.... I nigdy tego nie zapomnę...
OdpowiedzUsuńTeż bym się chwaliła. Pojechałabym chętnie w Dolomity- to też wielce widokowe miejsce.
UsuńKocham szwajcarskie krajobrazy, zreszta zawsze bylam i jestem "gorska" i "rzeczna". Bylam dwa razy ale po wysokich gorach nie wspinalam sie. Jesli liczy sie rodzine ziecia jako choc troche moja to mam ja w Szwajcarii, tyle ze mnie nie zapraszaja. Moze i dobrze bo nie ma jak w domu. Dziwaki z nas jako ze bardzo lubimy byc w domu u siebie - W jest obecnie w Bostonie, do niedzieli, i mimo radosci z zobaczenia sie ze synem i wnukami juz mi placze na telefonie ze chce do domu.
OdpowiedzUsuńNie lubie jezdzic tunelami bo odczuwam klastrofobie a takze obawiam sie zawalenia. Np tego pomiedzy Francja a Anglia nie przejechalabym za nic w swiecie, wolalabym przeplynac statkiem lub przeleciec samolotem. Poza tym troche swiata widzialam, mam przekroj klimatyczny i przyrodniczy kilku kontynentow wiec wydaje mi sie ze juz mi wystarczy.
Moje kolenje szczepienie, booster, otrzymalam prawie 4ry tyg temu, w sumie 3 Pfizery, po zadnym nie mialam najmniejszych objawow.
U nas z kolei, w moim stanie, liczba chorujacych znacznie spadla co dobrze, z 29 tys na niecale 5 tys, w innych stanach jest roznie.
Moja Filharmonia gra caly czas, kina tez wciaz czynne, mecze pelne ludzi i wznowiono koncerty rockowe - wszedzie pelna frekfencja jakby nigdy nic.
Od wczoraj mam jesien, tzn chlodna pogode, deszcz i mase lisci, w sam raz na Halloween.
Trzymaj sie zdrowo, Anabell.
Klaustrofobię to mam tylko w- jaskiniach. Organicznie nie lubię jaskiń, zwłaszcza, gdy są małe.Tunele mnie nie przerażają, w Berlinie jest ich do licha i trochę. A gdy byliśmy w Sztokholmie to też na zmianę jeździło się jak nie tunelem to mostem, bo jakby nie było Sztokholm to zlepek wysp. Mnie się tylko wydaje, że taka podróż tunelem pod Kanałem La Manche musi być dość nudna, czułabym się jak w metrze. Oooo, muszę kupić jakieś słodycze na Halloween. Wywieszę w siateczce na zewnątrz na drzwiach i opatrzę napisem : "częstujcie się, miłego Halloween". Bo tu dzieciaki biegają po klatkach schodowych w Halloween i musiałabym wciąż drzwi otwierać.
UsuńMiłego;)
Naziemne tunele sa bardziej do zniesienia bedac krotszymi i wlasnie naziemnymi i te moge zniesc choc niechetnie - La Manche jest podwodnym co w moim pojeciu nie moze byc bezpieczne, jest jakby pulapka w razie czego. Ale lepiej przestane krakac.......
UsuńA do metra nie masz uprzedzeń pod względem bezpieczeństwa? Jakby nie było to jedzie pod ziemią i często też pod dnem rzeki, do tego dookoła jest pełno przeróżnych instalacji, z których każda może w pewnym momencie ulec jakiejś awarii. Na jakimś filmie dokumentalnym oglądałam kiedyś duże miasto od strony podziemnej.Pełno było przeróżnych rur doprowadzających wodę i tych co ją odprowadzają, mnóstwo instalacji elektrycznych no i rury doprowadzające gaz.Coś mi się kojarzy, że to był film z okazji przebudowy ciągów komunikacyjnych w Bostonie.A w takich długich tunelach najgroźniejszą sprawą jest pożar, nawet w tych miejskich, których np. w Berlinie długość raczej nie przekracza 2 km.Każdy w razie pożaru jest swoistą pułapką, ale ja wychodzę z założenia,że co ma być to i tak będzie.W Moskwie i w Sztokholmie niektóre odcinki metra są położone bardzo głęboko, zjeżdżasz tymi schodami na peron i masz wrażenie, że nigdy nie dojedziesz na ten peron.
UsuńZastanawiam się, czy w ogóle się szczepić trzecią dawką? Coś mi mówi (szeptem), że za jakiś czas i tak trzeba będzie te szczepienia odnowić. Na domiar złego, źle przechodziłem drugie szczepienie, a co jeśli po trzecim będzie jeszcze gorzej? Prawdę mówiąc, ja i tak niewiele wychodzę a i w domu tłum gości się nie przewija.
OdpowiedzUsuńZamiast śnić o Alpach, może lepiej się tam wybierz? Kurcze, taką lotnią też bym chętnie polatał ;)
Pozdrawiam pięknie;)
Jeżeli po drugim szczepieniu nie miałeś pogorszenia ze strony stale Cię prześladującej choroby to się lepiej zaszczep. A poza tym przegadaj sprawę z prowadzącą Cię lekarką i jeśli szczepienie nie jest wskazane to niech Ci wystawi zaświadczenie, że się nie możesz szczepić. I załatw je koniecznie, żebyś potem nie musiał majątku płacić za testy. Te lotnie nie są bezpieczne- jest szalenie dużo wypadków, w tym najwięcej tych, w których lotniarza trzeba szczotką zeskrobywać z podłoża.I paradoksalnie jest to lepsze rozwiązanie niż wypadek po którym lotniarz żyje, ale staje się roślinką. No nie wiem, może jeszcze uda mi się tam pojechać.
UsuńSerdeczności;)
Ja też się mam zamiar zaszczepić trzecią dawką,ale mogę dpiero po 10 listopada,gdyż wymagana jest pólroczna przerwa - chciałam to przeskoczyć,ale mi się nie udalo:)) Podobno u nas bedzie można wybrać między Cominraty(Pfizer) w dawce 0,3 ml a Spikevax(Moderna) połowa dawki(50 ug) czyli 0,25 ml,to ja tym razem bym chciała Modernę.
OdpowiedzUsuńU nas statystyki epidemiologiczne bardzo psuje zacofany(nie tylko w tym względzie)wschód - w lubelskim i podlaskim najmniejsza procentowo liczba szczepień, więc w tej chwili to "czarna strefa",jesli chodzi o ilość zakażeń i zgonów .Oczywiscie,że chorują na własne życzenie,tyle,że lada moment zabraknie tam miejsc w szpitalach i będą wozić pacjentow do innych województw.Przez glupote i ignorancję tamtejszych mieszkanców ucierpi caly kraj.A nasz nie-rząd oczywiście nie robi nic,żadnych konkretnych działań,żadnych kar czy przymusu dla niezaszczepionych,bo to by godziło w wolność:)))
Mnie jutro mija 6 miesięcy, więc się w niedzielę zaszczepię. Nie-rząd w Polsce jest bardzo zajęty utrzymaniem się przy korycie i inne sprawy nie są dla niego istotne. Co do podlaskiego- znajomy lekarz się śmieje, że oni są tak tam wszyscy wydezynfekowani od wewnątrz, że żaden zarazek im nie straszny i w wydychanym przez mieszkańców powietrzu jest taka ilość dezynfektora, że żaden wirus się nie przebije.Poza tym tam jest dość nieduża gęstość zaludnienia. Ktoś inny się z kolei śmiał, że Podlasie to ostoja narodowej polskości, więc i zarazek wymiękł. Nie znam tego regionu, nigdy tam nie byłam. No tak, to że z własnej chęci ktoś zachoruje to pestka, ale to, że może swą chorobą obdarować innych to już nie jest takie zabawne.Wiesz, przymusu raczej nigdzie nie ma, ale są sposoby by jednak do tego szczepienia namówić- metoda kija i marchewki nadal potrafi zdziałać cuda. Jako osoba dwukrotnie zaszczepiona mogłam być w operze, za tydzień będę w filharmonii, mogę pójść do restauracji
Usuńi zjeść jak człowiek w środku a nie w "ogródku" kilka metrów od jezdni i tuż przy chodniku, którym drepczą ludzie.
Mnie też dzierganie nie bardzo wychodzi, może to sprawa pory roku, a może wieku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie wychodzi głównie dlatego, że nie lubię robić czapek. Druga trudność, to ta, że robię to w pozycji półleżącej, bo mam oszczędzać swoje stawy krzyżowo-biodrowe, którym wybitnie nie służy pozycja siedząca.
UsuńSerdeczności;)
No to kilka uwag - jeżeli pozwolisz. Od czasów starożytnych (a może i wcześniej) najdogodniejszym i najłatwiejszym przejściem przez Alpy była Przełęcz Brenner. Ma ona 1374 m npm. i ze względu na łatwość osiągnięcia właśnie tam zbudowano w XIX wieku pierwszą linię kolejową południkowo przez Alpy bez tunelu.
OdpowiedzUsuńJa byłem dwukrotnie na najwyżej położonej stacji kolejowej w Europie normalnotorowej na Przełęczy Bernina, tam też jest jedna z najważniejszych dróg łączących Gryzonię z Włochami (Tirano). W tej okolicy pobiłem swój rekord życiowy - Munt Pers (3206 m) właśnie w Gryzonii. Szykowałem się na bicie, ale już niestety nie mogę.
A dlaczego nie możesz? Młodszy jesteś ode mnie i z całą pewnością w lepszej kondycji fizycznej.
UsuńTo jesień tak wysmuca, zima przynosi ożywienie - przynajmniej tak jest ze mną.
OdpowiedzUsuńKażdą zimę najchętniej przespałabym w jakiejś zacisznej gawrze.
UsuńAlpy są piękne - przynajmniej tylko co na zdjęciach widziałam. Może kiedyś uda się mi do nich trafić.
OdpowiedzUsuńSą piękne i będąc od nich w bliskiej odległości wręcz namacalnie czujesz ich wielkość i grozę. Życzę Ci byś kiedyś to poczuła osobiście.
UsuńTeż zaszczepię się kolejną dawką, ale dopiero od stycznia będę mogła.
OdpowiedzUsuńKoniecznie się zaszczep, lepiej nie kusić licha.
UsuńNo i utknelas w tej filharmonii, bo nic a nic nie zdradzasz ze swych przezyc:)) Czapeczka zrobiona? Powinnam nosic czapki , ale tak mi w nich nie do twarzy, ze ... nie nosze:)
OdpowiedzUsuńA z tymi gorami- jako mloda kochalam. Nigdy nie bylam w tutejszych bardzo wysokich gorach. Tu gdzie sie znajduje jest pagorkowato i ... czasami ma sie dosc ze wzgledu na snieg - choc i tak obecnie go mniej niz w zamierzchlych latach i wiatry :)
Czapeczka leniwa, jakoś sama się nie chce robić. Pociesz się, że ja w czapce z reguły wyglądam jak "ćwierć zza krzaka". Mam facjatę do kapeluszy, ale kapelusz do kurtek nie pasuje no i w uszy zimno;)
Usuń